Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2016, 23:01   #49
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Jeff
Droga w dół była katorgą. Przeszli dwa piętra gdy usłyszeli ruch. Jeff puścił Chadzającego i podniósł broń. Nie bardzo mieli jak uciekać, akurat byli na półpiętrze więc do drzwi na pięto było kawałek. Jeff sam pewnie by zdążył. Sięgnął umysłem w kierunku dźwięku i zesztywniał czując kontakt.

Oliver
Wilkołak nie zareagował na gwizdy. Dalej wpatrywał się w mrok, rozglądając trochę na boki.
Odpowiedź nadeszła po chwili:
- Nie wiem o kim mówisz, ale wycofaj się. Cel osiągnięty, zmierzaj do miejsca ewakuacji. Wesprzyj w razie czego potrzebujących.

Demolition team

Przyczajeni zobaczyli uwalanego krwią osobnika z bronią maszynową. Normalnie taki widok powinien zmrozić krew w żyłach, ale teraz w pozbawionym prądu wieżowcu pełnym potwor ów jakoś nie robił specjalnego wrażenia.
- HQ, tu Kroczący Ścieżkami. Straciliśmy Marę i Normana. Wielka Pijawka dostała szału. Powtarzam. Wielka Pijawka dostała szału.
Nie usłyszeli odpowiedzi, bo szła bezpośrednio do ucha. Ale szansa, iż jest o wrogiem zmalała z 50% do zaledwie 10%.

Jeff
Zza rogu wypadło kilka potwornych sylwetek. Masters z resztą Władców cieni zbliżył się do Jeffa i Chadzającego.
- Zbieramy się, weźcie go - skinął na rannego i ruszył. Jeden z wilkołaków doskoczył do niego i zarzucił sobie na plecy strażackim chwytem.

Druga grupa

Dobiegli do klatki schodowej i obstawili teren. Colson warknął do Jasona i Billa:
- Weźcie, Błękitnego i Żółwia i sprawdźcie drogę do ciężarówki którą tu przyjechaliście.
Żółwia łatwo było poznać, po potężnym pancerzu najeżonym kolcami, ale gorzej było z Błękitnym, po ciemku wszyscy mieli ten sam kolor. Dobrze, że sam się ruszył.
Potruchtali w ciemność.

W drodze do ciężarówki musieli minąć korytarz z Marcusem. Spojrzeli. W pierwszej chwili przeoczyli nieruchomą sylwetkę. Leżał sam. dziewczyny nigdzie ni było widać. Ostrożnie podeszli bliżej.
Zawsze miał łatwość do kobiet, zresztą która nie poleci na muzyka? A teraz stało się to co było nieuniknione. Ktoś skradł mu serce. Wyłamane żebra sterczały niczym pusta klatka na ptaki.
Plamy krwi ciągnęły się kilka metrów, a potem nagle urywały. Zapach też znikł. Pozostały tylko umazane krwią pantofle. Prawy stał, lewy leżał. One pachniały tak, że nawet Bill wydał się Jamesowi atrakcyjny. Albo Żółw czy Błękitny. W zasadzie było mu wszystko jedno, byle znaleźć ulgę. Wypuścił pantofel ze szponów i spojrzał na towarzyszy. W ślepiach zapłoną mu figlarny ogień. Spadający but odbił się od podłogi i potoczył pod ścianę.

Demolition team
Niezabity podejrzany osobnik okazał się sojusznikiem. Bez wylewnych powitań ruszyli do ostatniego punktu.
- Pośpieszcie się, czas nam się kończy - usłyszeli przez radio. - Alfa wycofują się. Zbiórka w miejscu wejścia.
 
Mike jest offline