Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-10-2016, 21:26   #68
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Młyn

- A jak reszta domowników? - zainteresował się Theseus, zerkając na panią Genowefę. - Zdrowi? Koniecznie nawiedźcie kościół na niedzielnym nabożeństwie. Pomodlimy się za pana Józefa.
- Och to żaden problem pani Zbażin - wtrąciła się gosposia, uśmiechając ciepło. - Chciałam też przekazać pozdrowienia od pani siostry. W Chlupocicach poznałam panią Kłopot. Przemiła osoba, która ugościła mnie jak członka rodziny. Dlatego jak usłyszałam, że pani mąż źle się poczuł, to było w moim obowiązku, żeby zainterweniować - kończąc swoją wypowiedź Chloe upiła kolejne łyki ziółek, jakie otrzymali od gospodyni.
- Od Kryśki? No dziękuję pięknie panienko - Starsza pani uśmiechnęła się szczerze. Chloe trudno było dostrzec podobieństwo u obu sióstr. Genowefa musiała niegdyś być piękną brunetką. Teraz miała pooraną twarz od zmarszczek i zmęczone, czarne jak węgiel oczy. Zupełnie inaczej niż u Kłopot. Tamta była gejzerem energii o siwych co prawda włosach, ale jasnych oczach i cerze.
- Mogłaby mnie kiedyś odwiedzić. Daleko nie ma. Co u niej? Nadal prowadzi ten dziki zagajnik obok domu? Zawsze była nieco szalona.. - Starsza pani spojrzała na duchownego
- A rodzina, drogi ojcze, dobrze się ma. Teraz taka pora, że nie wiadomo. Pole trzeba obejść, a i młyn robić. Człowiek się zgrzeje i choroba gotowa. Na szczęście jednak wszystkie zdrowe. Jedynie nasz Józio tak zaczął pokasływać.
- Och ogród tylko na pozór wygląda na dziki. Mi osobiście podobało się takie "naturalne" rozmieszczenie roślin w ogrodzie - stwierdziła gosposia z entuzjazmem. - Zapewne chciałaby odwiedzić panią, niestety nie ma komu zostawić swojego domu pod opieką - dodała ze współczuciem w głosie, że starsza kobieta jest tam sama.
- Niedawno pojechał do niej nasz najstarszy. Pojechał się sądzić z merem Chlupocic i tak po drodze mu było na pewno. Zresztą ona tam ma te swoje koleżanki. Ja już panną byłam, jak nasza matula oddała ją do klasztoru - Stara kobieta ostukała fajkę i rozpoczęła nabijać jaz iołami - Nie wiem co to za klasztor był, ale wróciła nieco inna. No i te jej przyjezdne koleżanki z różnych stron..
Genowefa się obejrzała za siebie, jakby chciała coś usłyszeć.
- A tego nicponia, Zdzicha nie ma. Zawsze jak gdzie go wysłać to prostą drogą do domu nie wraca. Żeby on się nie pochorował…

Theseus jednym haustem upił spory łyk zaparzonych ziółek. Po jego skwaszonej minie można było poznać, że nie są mu za bardzo w smak, ale nawet słowem się nie zająknął. Skinął za to do starszej pani, usłyszawszy jej odpowiedź.
- Opatrzność Boga wciąż nad wami czuwa - stwierdził zadowolony. - Pozwólcie więc gospodyni, że na chwilę wstąpię do waszego męża, by pobłogosławić go słowem Bożym i Jego świętym znakiem. Nie martwcie się, nie zakłócę jego snu.
- Oczywiście, czy mam ojca zaprowadzić?- Zapytała staruszka.
- Jeśli można chociaż pokój wskazać… - odparł Theseus, wstając z miejsca.
- Naprawdę była w klasztorze? - dopytała Chloe, wyraźnie zainteresowała się tematem pani Kłopot. - To swojego męża poznała już będąc tam?
Kobieta uśmiechnęła się do młodej Chloe tajemniczo, jakby historia ta miała jeszcze wiele sekretów. Dźwignęła się z miejsca opierając się o stół i zwróciła się do cicerone.
- Zaprowadzę ojca. Zresztą, panienka też może się przejść. Pokażę nieco młyna..
Panienka Vergest uśmiechnęła się promiennie. Czyżby wątek romansowy w historii pani Kłopot ją tak zafascynował?
- Oczywiście, bardzo chętnie będę towarzyszyć - odparła, wstając ze swojego miejsca, odłożyła kubeczek po naparze i wyczekiwała, aż wszyscy ruszą.

Ruszyli zatem z głównej izby do drzwi, które po uchyleniu wpuściły głośne dźwięki obracanego koła wodnego. Po mimo świecenia lampą, była to dość mroczna przestrzeń z widocznymi schodami na górę. Stara Zbażynowa pięła się po nich chwytając silnie poręczy. Chloe i ojciec Theseus nie byli pewni czy stara Genowefa coś do nich mówi. Widzieli co najwyżej jej przygarbione plecy. Długie cienie tańczyły, czasem odsłaniając jakieś fragmenty otoczenia.
W końcu wspięli się wszyscy na dużą galerię, skąd widać było nieco machinerii młyna.
- To tu! - krzyknęła do gości wskazując drzwi - Tu z Józioem mieszkamy! Czasem jest głośno, bo mamy koło podsiębierne i właściwie cały czas pracuje.. Co?! Ojciec coś mówił?! - Wykrzywiła twarz i nastawiła ucha prosto do nosa Theseusa.
- Zaprawdę Wielki Budowniczy byłby dumny z waszej inżynierii! - wykrzyczał, jakby podpuszczony do tego, by coś powiedzieć. Następnie zerknął na Chloe i skinął do niej, po czym ruszył do wskazanych drzwi.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline