Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-10-2016, 21:54   #85
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Mężczyzna postukał się palcem w głowę na pytanie o odpowiednie księgi
-Wątpię byś znalazła lepszą księgę niż ta- odrzekł.
- No więc… - takiej odpowiedzi się nie spodziewała. Chyba jednak wolałaby o własnych siłach w zaciszu czytelni wertować tomiszcza. Lecz nie byłoby to uprzejme, nie teraz gdy mężczyzna wyraźnie chciał jej pomóc.
- ... Kim oni są? Skąd pochodzą? Jacy są? Na czym polega próba planokrwistych? - zalała go pytaniami jakie kołatały się w jej głowie odkąd spotkała się z tym tematem.
-Planokrwiści cóż. To temat, o którym można by sporo dywagować i rozprawiać- uśmiechnął się szeroko kolejny raz dając do zrozumienia, jak wielką wiedzę posiada.
-Ich pochodzenie jest oczywiste. Planokrwisty to potomek istoty z innego planu - jak sama nazwa wskazuje - z śmiertelnikiem, najczęściej człekiem. Planokrwiści to coś więcej niż człowiek, ale nie zawsze to coś lepszego od człowieka. Można tu do przykładu użyć diablęć, które są potomkami plugawych czartów. Diablęcia to nic innego jak efekt przeklętego paktu, bądź zwyczajnie gwałtu…- wzruszył ramionami.

-No i są istoty, o których mówimy genasi. Pewnikiem słyszałaś o nich co nie co. To potomkowie żywiołaków z śmiertelnikami. Rzadko dzieje się tak by żywiołak opuścił swój rodzimy plan, w którym czuje się najlepiej. Rzadziej przybiera humanoidalną postać, a jeszcze rzadziej kopuluje z przedstawicielem innego gatunku, który de facto uznają za gorsze i niegodne. Czasem jednak tak się dzieje, wtedy matka w swym łonie gnieździ dziecię, które nigdy nie utonie, albowiem jego niesamowite geny wytworzyły w organizmie skrzela. Bądź!- zaakcentował by dać do zrozumienia, że jeszcze nie skończył -potrafi z niewiadomych przyczyn lewitować, albo wygląda jak żywy posąg. Czy któraś z tych grup interesuje cię najbardziej?- mężczyzna szczycił się posiadaną wiedzą, lecz najwyraźniej czerpał jeszcze większą satysfakcję z przemądrzania się przed innymi.
- A które z tych istot… są odporne na kwas? - pytała dalej, nie chcąc w prost mówić, że najbardziej chciałaby być spokrewniona z potomkami niebian, a nie na przykład... diabłów.

-To zależne od tego kim dokładnie był przodek i czy on był odporny na kwas. Odporność na kwas może być cechą u potomka zielonego smoka, ale również może występować u potomków niektórych czartów, oraz niebian- wziął głęboki wdech -Planokrwiści mają wiele różnych cech, które ujawniają się z wiekiem. Większość z nich doskonale widzi w czasie zachmurzonej nocy. Niektórzy rozumieją język, którym posługiwał się planarny rodzic, bądź przodek. Potomkowie niebian są zawsze w centrum uwagi. Są znacznie bardziej wygadani od otaczających ich ludzi. Potomkowie czartów czyli diablęcia mają talent do magii, lecz powody nimi kierujące przeważnie są złe. Genasi, bardzo często przebywają w bliskim kontakcie z żywiołami, które reprezentował ich przodek. Wodni w morzach, rzadziej rzekach. Powietrzni na wysokich górskich szczytach, ziemni w jaskiniach a ogniowi…- zaczął kiwać głową by wykazać oczywistą analogię -W gorących klimatach- zrobił Venorze prawdziwy wykład uśmiechając się z satysfakcją.

"Bycie w centrum uwagi" Venora w myślach powtórzyła po Henku. Tego ostatnimi czasy miała aż do przesady, ale to jeszcze nie znaczyło nic. Opisy reszty raz planokrwistych nie podchodziły według niej pod "objawy" jakie sama miała.
- A jak wygląda taka próba dla potomka niebian? - pytała dalej z rosnącym zainteresowaniem. Mężczyzna spojrzał na Venorę od stóp do głów jakby dotarło do niego, dlaczego młode dziewczę tak bardzo wypytuje o planokrwistych -Cóż. To zależne od klasztoru. Twój klasztor- rzekł dłuższą chwilę nie spuszczając wzroku z helmickich emblematów na pelerynie Venory -Był bardzo niechętny jeśli chodzi o wystawianie na próbę, oraz nadto surowy przy ocenianiu. Zostaniesz wysłana do pięciu sferotkniętych o rodowodzie niebiańskim. Każda z tych osób sama oceni czy jesteś niebianinem, jak one. A w między czasie któryś z klasztornych historyków zajmie się badaniem twojego drzewa genealogicznego. Jak już mówiłem to skomplikowany proces, trwający miesiącami, a czasem nawet i latami, tym bardziej że w między czasie nic cię nie zwolni z świątynnych obowiązków rycerza- wyjaśnił.

- Ja… - Venora chciałaby móc zaprzeczyć jakoby to o nią miało chodzić, ale nie mogła. Była paladynem, a oni nie mogli kłamać nawet w prostych sprawach. Przez krótką chwilę zdawała się być zawstydzona. - Uh... Dziękuję więc tobie Henk - uśmiechnęła się szczerze. - To był bardzo pouczający wykład. Czy jestem ci winna jakąś zapłatę? - zapytała chcąc odwdzięczyć się za wiedzę jaką od niego uzyskała.
-Jesteś rycerzem. Wędrownym obrońcą uciśnionych, bla bla bla…- przemówił teatralnie -Pewnie często gdzieś się wyprawiasz i zwiedzasz różne miejsca. Gdybyś kiedyś natrafiła na jakieś księgi. Możesz mi je przynieść- zaproponował.
- Oczywiście. Postaram się znaleźć coś ciekawego - zgadzając się na taką umowę uśmiechnęła się lekko, rozbawiona jego słowami. - W takim razie do zobaczenia Henk - dodała ze skinieniem głowy. Po tym oszczędnym pożegnaniu Venora odwróciła się i ruszyła prosto do wyjścia. Paladynka musiała przyznać, że tak naprawdę rozmowa wcale nie była taka ciężka jakby się tego mogła spodziewać po tym jak tego mężczyznę opisał jej brat. Może zwyczajnie miał dziś dobry dzień? A może temat go zainteresował?

Niezależnie od powodów, Venora teraz miała naprawdę dobre zdanie o Henku i z pewnością gdy znów będzie szukała informacji to pierwsze co to go odwiedzi. Nie zwracając uwagi na siedzących przy stołach adeptów sztuki tajemnej, którzy głowy mieli pochylone nad wielkimi tomiszczami ze spisaną wiedzą, panna Oakenfold przeszła korytarzem do wyjścia. Przekraczając wrota gmachu wkroczyła na ulicę, pozostawiając za sobą ten specyficzny zapach jaki miały księgozbiory. Venora chwilę rozglądała się, zastanawiając, w którym kierunku udać. Wciąż pragnęła głębszej ekspertyzy w sprawie miecza. Nie do końca chciała uwierzyć, że był już tylko zwykłym kawałkiem metalu. Sama czuła się inaczej gdy miała go w dłoni. Zupełnie jakby klinga podszeptywała do niej po cichu, podsycając w niej chęć do walki. Koniecznie musiała odwiedzić jakiegoś maga z górnego miasta. Miała w końcu fundusze by użyć magicznej identyfikacji na broni. Uznała, że dopiero gdy zaspokoi w pełni swą ciekawość to będzie mogła w pełni skupić się i będzie mogła udać się do garnizonu, ustalić szczegóły co do wymarszu. Może jeszcze jutrzejszego dnia nie uda się ruszyć w drogę, ale kolejny dzień w tym względzie wydawał się być obiecujący.

Pogoda na zewnątrz nie sprzyjała Venorze. Niebo zaszło czarnymi chmurami, a wilgotny wiatr od morza zwiastował zbliżający się sztorm. Rycerka przyspieszyła kroku chcąc jak najszybciej dotrzeć do garnizonu Purpurowych Smoków. Bywała w tym dostojnym i wyniosłym miejscu nie raz od czasu, jak wraz z sir Morimondem przybyła do stolicy. Odgrodzony teren przypominał w dużym stopniu kompleks świątynny jak ten gdzie od wielu lat stacjonowali Helmici. Venora została przywitana przez strażników bramy, którzy od razu zaprowadzili ją do Glandira. Mężczyzna znajdował się akurat na placu ćwiczebnym, gdzie pod jego czujnym okiem trenował oddział piechoty regularnej armii Cormyru. Glandir był wysokim, barczystym i dobrze zbudowanym mężczyzną, lecz nie tak starym jak się spodziewała paladynka. Jego czerwona peleryna powiewała targana porywistym wiatrem, lecz on stał niczym pomnik kompletnie niewzruszony zbliżającą się burzą.
Venora przez chwilę przyglądała się trenującym żołnierzom. Było jej ich żal przez chwilę, lecz w końcu uświadomiła sobie, że im ciężej na treningu tym większe szanse na przetrwanie w bitwie, a to właśnie było dla żołnierza najważniejsze.

Piechurzy ćwiczyli walkę w zwarciu, a gdy Glandir zauważył zbliżającą się Venorę krzyknął doniosłym, tubalnym głosem -Trzymać szyk!- odwrócił się i skinął głową po żołniersku.
-Bądź pozdrowiona. Aleksander wspominał mi o tobie. Choć myślałem... Że będziesz starsza. Pewnie masz sporo pytań. Pytaj zatem!- musiał niemal krzyknąć by Venora dobrze go usłyszała w akompaniamencie wyjącego wichru.

 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline