24-10-2016, 23:44
|
#263 |
Hungmung | Dopiero po paru minutach dotarło do mnie jak ryzykowne było zbliżanie się do jaskini czterech potężnych niedźwiedzi pilnujących swoje młode. "Zostać rozszarpanym przez niedźwiedzie próbując się z nimi dogadać- ironiczna śmierć dla druida" pomyślałem. Otarłem z czoła krople zimnego potu uświadamiając sobie, że dłonie również mam wilgotne. Mimo to czułem ogromną ulgę i satysfakcję iż dzięki temu żadne ze zwierząt i towarzyszy nie odniosło ran.
Nogi wciąż miałem miękkie jak z waty. Zebrałem jednak siły i podszedłem do czarodzieja widząc jak z ponurą miną analizuje zwłoki. Fetor był niemal nie do zniesienia. Odruchowo zasłoniłem ręką nos i usta aby nie zwymiotować kiedy pierwsza fala smrodu przetoczyła się przez nozdrza. W dżungli ciała rozkładały się w zastraszającym tempie.
- Cholera, nie mogę uwierzyć, że to wszystko co zostało z Gurthaka. Jest w ogóle możliwe, żeby cokolwiek z tego wywnioskować? - Elf, odwrócił wzrok od truchła, a jego spojrzenie mówiło samo za siebie. Jakimś sposobem znalazł pożądane informacje. Jakimś sposobem wiedziałem, że to co powie nie będzie wróżyło nic dobrego. - Katon, kogo my tropimy? |
| |