Czy Karl był bardzo rozczarowany tym, co przed chwilą zaszło? Z pewnością powinien. W końcu dziewczyny były młode, kształtne, co ukazały bez krępowania się. Nie da się ukryć, że takie widoki warte były każdych pieniędzy.
No, prawie każdych.
Nie wyraził jednak swej opinii, a nawet jeżeli chciał coś powiedzieć, to po prostu nie zdążył.
Zora opuściła już wodne tonie i kroczyła w stronę namiotu, gdy nagle przez krzewy, odgradzające basenik od ścieżki, przedarły się cztery osoby, w znanych już, granatowo-czerwonych kaftanach. Tylko twarze były całkiem obce.
- Z rozkazu lorda Perssina jesteście aresztowani za włóczęgostwo - wypalił najstarszy z całej czwórki. - Udacie się z nami do Sevmill, gdzie wasza sprawa zostanie osądzona, a wy zapłacicie odpowiednią karę. Jeśli was nie stać, czeka was chłosta. Pójdziecie po dobroci, czy mamy was zmusić?
Towarzyszący mu mężczyźni położyli dłonie na rękojeściach mieczy.
- Oczywiście możecie zapłacić natychmiast, nawet jeśli nie macie pieniędzy. - Mówiący to, pryszczaty młodzian, któremu ledwo się sypał wąs, spoglądał z wyraźnym zainteresowaniem Zorę. |