Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-10-2016, 20:31   #224
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Posiedzenie trwało w najlepsze, a rozważanie poszczególnych opcji zakrapiane było smacznym i tanim winem. W tle Złomokleta przemierzał zakątki internetu, a Luidżi Mario bawił się w Pimp Maj Rajd. Bimbromanta nie wiedział co to za pedalskie słowo Pimp, a i Majowy Rajd niewiele mu mówił, ale ponoć po tych zabiegach fura miała być nie do poznania. No nic.

Tak kończyli kolejne wino (rozpijane na sześciu... kubeczki dla Luidżiego i Złomoklety opróżniały się niewiadomo kiedy, ale przodownicy pracy zawsze słynęli z błyskawicznego posilania się, aby pracować jeszcze ciężej), kiedy zadzwonił telefon Pana Ryszarda. Pan Rysiu spodziewał się że może to być jedna z trzech osób.
Najprawdopodobniej była to jego żona, aby dopytać się "co robisz kanalio, aby odzyskać moją córkę?". Normalnie prawie jak w jednym filmie z Qui Gonem czy tam Rob Royem. A nie. To było w pierwszej części. Z resztą nieważne. Pan Rysio i ferajna byli dużo brutalniejsi od tamtego. A Stara mogła dzwonić, aby ojebać Ryszarda, że siedzi i chleje zamiast szukać córki.
Drugą osobą mógł być Czarny Pan. Co prawda po zamachu na kryjówkę pederastów to mógł nie być skory do pomocy, bo zanosiło się, że do świąt to miasto zamieni się w pole regularnej batalii... taki deathmatch, bo pewnie jak zaczną szczelać to każdy skorzysta z okazji i zajmie się gnojeniem sąsiada i wszystkich którzy nie pasują do światopoglądu. Ogólnie Czarny Pan pewnie nie był zadowolony z przebiegu spraw. Ale mógłby zadzwonić się poskarżyć na zachowanie Pana Ryszarda i ekipy.
No i trzecią osobą mógł być Ojciec Dyrektor. Tak się składało, że zawsze dzwonił niezapowiedzianie i jego zaskakujący telefon zawsze coś przerywał. Przykładowo na TVP Trwam czytam w RM to program Rozmowy Niedokończone właśnie stąd wziął nazwę, że rozmowa z gościem była przerywana zawsze przez niezapowiedziany telefon Ojca Dyrektora. I oczywiście zawsze zaskakująca była tematyka tego o czym Ojciec mówił... a zwykle mówił o tym kogo trzeba gnoić i ile trzeba słać na konta jego finansowej piramidy.

Jednak wielkie zdziwienie było Pana Ryszarda kiedy odczytał na wyświetlaczu że dzwoni...

07 chłodź się

Nie przypominał sobie aby wklepywał w kontakty kogoś takiego, ale zaintrygowany odebrał rozmowę.

Od telefonu powiała wyraźna aura chłodzonej wódki.

- Słucham? - zapytał Pan Rysio.

- Rysiek? Rysiek, słuchaj... co to się dzieje tam u ciebie w rejonie. Bo do mnie dziennikarze jakiś komentarzy chcą, Donek z Brukseli wydzwania i się pyta co to za zamachy... No co się tam dzieje. Powiedz ty mi?

Pana Ryszarda zamurowało. Spojrzał na towarzyszy. Głos był mu dobrze znany. Ba! Każdy go znał z radia, telewizji, internetów i na żywo się zdarzyło. Ale aż trudno było uwierzyć!
Dzwonił sam Pan Aleksander! Nie nie... nie ta sprzedajna szuja, ale Pan Aleksander... Zwany też Panem Olkiem, albo Panem w Kraju Nad Wisłą. Ten którego wybrał cały naród na pełne dwie kadencje! Postać tak legendarna, ikoniczna i kultowa, że nawet internet pękał w szwach od życiowych mądrości Pana Aleksandra. W dodatku w przeciwieństwie do innych Panów z nadania społecznego posiadał nad wyraz przydatne zdolności.
Wywoływanie stanu wojennego? Skakanie przez płot? Błyskawiczne szabrowanie? Bez jaj. Wysiadali przy Panu Olku, który jak wieść gminna niosła miał 75% poparcia, a pozostałe 25% społeczeństwa nigdy z nim nie piła.

- Tak to ja, Panie Aleksandrze. No mamy taki problem z pedofilami. Córkę mi porwali.

- Rysiek... ty znowu te swoje polowania urządzasz. Trzeba było zadzwonić to byśmy coś poradzili... spotkali z kim trzeba... wypili ile trzeba... i by się załatwiło.
- Pan Olek z miażdżącym autorytetem w głosie skarcił Pana Ryszarda - A teraz to wojsko ściągają, już rząd robi konferencje, już mnie się pismaki czepiają... Rysiek, mordo ty moja, bałaganu narobiłeś!

Bimbromanta wolał nie mówić, że przecież nie miał numeru do Pana nad Panami. Pan Grzesiu też o niczym takim nie wspominał. Ale fakt rozmowy z najsłynniejszym Panem we współczesnej Rzeczpospolitej za którego rządami tęsknił kawał społeczeństwa ostro mu podbudował poczucie misji. No a przynajmniej postanowił to wykorzystać.

- Panie Aleksandrze... Ta opowieść to na kilka butelek wi... wódki. - zreflektował się Bimbromanta - Ale sytuacja jest krytyczna... tak pokrótce może opowiem.

Pan Ryszard postarał się w skrócie przedstawić straszliwość zbrodni pedofilskiej mafii oraz dotychczasowy przebieg tego co udało im się poczynić. Nie martwił się o podsłuch. Telefon na chwilę podłączył do Złomoklety, a że ten nie obruszył się to znaczyło, że nikt ich nie śledził.

- No i teraz siedzimy i radzimy co dalej. W mieście gorąco.


- Rysiu, Rysiu... Jakbyś wcześniej zadzwonił to bym cię dokoptował do dowolnego ważniaka i byście tam weszli bez problemu. A teraz... czekaj. Przypominam sobie, że piłem raz z jednym takim... Tak. Słuchaj. Zaraz podeślę ci numer takiego jednego hulaki to co chwalił się, że jedzie do tego tam Krakowskiego. Weź się umyj z kolegami i ubierzcie się porządnie i zadzwońcie do tego człowieka. Powiedzcie że przysyłam was i że ma tam was zabrać jako swoich asystentów, ekspertów... jest w jednej z tych komisji co ostatnio wyrastają jak grzyby po deszczu. Jakby się stawiał to powiedzcie mu o teczkach. Ten kolega bardzo mięknie na ich wspomnienie. On was wprowadzi. Tylko jeżeli będzie was więcej to musicie mieć też własny wóz... ale porządny. Jasne. No Rysiek... ja tu muszę wracać do gości, a ty się potem zamelduj mnie i opowiesz co to się wyprawia, że już wojsko chcą tam do ciebie na dzielnicę ściągać. Cześć, na razie i pozdrów małżonkę.

No i taki był Pan Aleksander. Znał wszystkich i z każdym był zakolegowany. Można było psioczyć na jego podwładnych, ale psioczenie na niego samego kończyło się przegranymi wyborami i innymi nieprzyjemnościami. Wielka była szkoda, że tak wielki człowiek musiał przejść na emeryturę. Swoimi wpływami co prawda przyćmiewał swoich następców, ale jednak...
Pan Rysio patrzył na komórkę z dziwną miną. Dziwne było że dzwonił Pan Panów, ale z drugiej strony czy wypadało spodziewać się po Panu Olkowi podstępów i intryg? Absolutnie nie.

- Hmmm... to chyba problem wejścia rozwiązany.
- skwitował Rysiek
 
Stalowy jest offline