Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-10-2016, 18:36   #221
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Oddzielanie jawy od snu wychodziło Ajejowi dostatecznie. Gdy Will opowiadał mu w aucie jak używać zdobycznego pistoletu na krótkich odległościach zasnął w najlepsze. Obudził się w lesie.
- Prze-kurwa-rażające. Ten las, mam złe przeczucia - mruczał pod nosem wytaczając się z tylnej kanapy na zebranie. Zatoczył się. Gdy owiało go leśne powietrze otworzył flaszkę od Pana Ryszarda, gdyż najwidoczniej zaczął go łapać kac. Albo miał zbyt niskie stężenie alkoholu by utrzymać równowagę, jedno z dwojga.

- Ja to bym pułapkę na któregoś z naszych, tego. W sensie udać porwanie czy coś. Tłuczemy to pedalstwo i kurwa fajnie, ale oni siem przez to boją. Bedom nas szukać, zaminują miasto i tyle się do cwelowej redyzencji zbliżymy. Patrzta - Ajej narysował na piasku patykiem trójkąt. - Jak mamy nas, mamy ich i mamy córuchnę Pana Ryszarda, to oni tak zrobią, że chuj! - Pytająco spojrzał na twarze zebranych. Dokończył flaszkę.
 
Avitto jest offline  
Stary 23-10-2016, 22:13   #222
 
Gargamel's Avatar
 
Reputacja: 1 Gargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumny
Henio bez słowa zachęty zaczął pomagać rannym towarzyszom broni a gdy już to zrobił zajął się konserwacją swojego działka.
- Z jednej strony dobrze by się było dozbroić, jednak to potrwa. Moim zdaniem ne możemy dać przeciwnikowi odskoczyć odetchnąć, zerwrzeć szewregów bo wtedy to kiicha będzie. Przyzbroją się, okopią miny zastawią, pułapki i gówno im zrobimy. Na rozbrajanie pułapek czasu za dużo stracim. Atakujmy odrazu, puki jeszcze czas.
 
__________________
Gargamel. I wszystko jasne
Gargamel jest offline  
Stary 26-10-2016, 18:40   #223
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
BRYDŻYK, KOMPJUTER i TJUNING

PONIEDZIAŁEK, 22 GRUDNIA 2015 ROKU


Dyskusja odrobinę przeciągnęła się, bo choć czwórka rozmówców całkiem szybko przedstawiła swoje racje (racją Kocięby była racja ludu zgodnie z łacińską sentencją vox populi, vox dei, czyli głos populizmu, głosem deizmu) to dwaj pozostali zwlekali ze swymi głosami. Jak wiadomo i kultura nakazuje to nie omija się nikogo w kolejce do wina, czy tam wódki, a i jak już pytamy o opinię to lepiej by było, żeby ten kogo pytamy, kurwa, odpowiedział. Tym czasem Złomokleta wciąż był niemrawy jak karp w wannie (oprócz palcy, bo tymi napierdalał w klawiaturę, a miliardy gigabajtków przelatywały między jego mózgownicą, a internetami i na powrót), a Luidżi Mario ostro zajęty czymś co najpierw wyglądało jak sprawdzanie samochodu, a teraz raczej przypominało jakieś ciężkie prace z mistycznych nauk tuningu. Albo odcinka Drużyny A.

Skupiając uwagę na samochodzie, a następnie odwracając ją na osoby w liczbie brydżykowej to zaskoczenie mogło być na tyle duże, że czopka spadłaby z łba, a kapcie z nóg. A może nie. W każdym razie na wymontowanej z samochodu tylnej kanapie siedzieli Bimbromanta i Holiłud (ten ostatni wykorzystał chwilę zawahania Ajeja i skopaną stetryczałość Profesora, a ten pierwszy no to Ajej nie zajął mu miejsca, a Profesor wciąż wykazywał się skopaną stetryczałością), a na przeciw nich na kamieniach i nagłówkach od foteli siedzieli Ajej i Profesor. Każdy z nich trzymał w ręku kubeczek i spożywali tanie wino. Skąd u nich były kubeczki i tanie wino to i nawet najstarsi górale nie wiedzieli, ale jako że mogliby to czytać dziennikarze z przyszłości o nazwiskach W. Żłobek i D. Dociekliwy to wypadałoby wyjaśnić tą kwestię. Jakby zapytać samych bohaterów to tylko wzruszyliby ramionami, bo jak coś trzeba załatwić to trzeba nad tym myśleć, a jak już coś jest to po co o tym myśleć skoro jest? Kubeczki jednak to nie była taka ciężka sprawa do wyjaśnienia, nie ma tutaj radykalnych zwrotów akcji, przemyślanych dialogów i niesamowitych akcji. Po prostu opakowanie kubeczków zostało przypadkowo zgarnięte z domu pederastów do wora, a wór zabrany w czasie taktycznego wycofania w celu przegrupowania sił. Były to kubeczki opakowane, więc ryzyko, że były używane do kręcenia filmu 2Girls1Cup było minimalne... no i żadne w przypadku filmiku 1Man1Jar, bo tam nie było kubeczków... kubeczków również nie było w tym filmiku, w którym jakiś typ nagrywał jak siada na szklanym... no w każdym razie szklane rzeczy tłuką się. I to zapamiętajmy i to wystarczy. Wróćmy do tematu! Kubeczki były spoko. Skąd natomiast tanie wino? Przecież Osiemnastka była zamknięta po napadzie, a odwiedziny w przydrogim i niepopularnym monopolowym zastępczym zakończyły się trunkami niskoprocentowymi. Wszystko jednak wyjaśni stare przysłowie „gówno chłopu nie zegarek”. Tak na moment wyobraźmy sobie, że jesteśmy profesjonalistami w zarabianiu na winie (no bo w wydawaniu na nie to każdy może być profesjonalistą już przy drugim zakupie). Chcemy sprzedawać drogie wina, ale chcemy też jak najwięcej zarobić. Przyjeżdża zatem do nas jakiś facet, który widać, że jest bogaty, a i nie głupi. Sprzedajemy mu wino. Zarabiamy. Wszystko jak należy i zwyczajnie. Można też jednak też jak należy, ale nie zwyczajnie. Bo jak głosi inne ludowe przysłowie „jak są frajerzy to trzeba ich doić”. Tak więc nadal jesteśmy sprzedawcą wina, ale tym razem przyjeżdża do nas bogaty facet, który już na pierwszy rzut oka wygląda na idiotę. Sprzedajemy mu wino. Tanie wino opakowane w drogą butelkę, bo tak sobie myślimy „i tak chuj się pozna skurwiel”. No i rzeczywiście. Płaci, spada, a ty potem nie słyszysz żadnych skarg, a jeszcze czasem wracają. Najzabawniej takim powracając wcisnąć na koniec prawdziwe wino, ale tak drogie, żeby się zesrali - czasem to działa. W każdym razie, powracając do leśnych rekreacji, machinacji, elektryzacji i innych akcji - tak właśnie pedalstwo ze zboczonego, a teraz już wysadzonego, domu posiadało drogie butelki, w których było dużo taniego wina. Wszystkie te wyjaśnienia sprawiły, że stary baca zbierający grzyby nieopodal pokiwał głowami [jak to angielczycy godają: if ju noł łat aj min]. Chwila, moment, zbieranie grzybów w grudniu? To żaden baca, a ormowiec! Ormo czuwa, a milicja kury kradnie! Z drugiej strony jak szuka grzybów to żeby nie znalazł wpierdolu, jak to mawiają, a tym czasem przenieśmy się na podsumowanie dyskutanckich dyskutantów.

Dość szybko uformowały się dwie strony. Po jednej stronie siedział Holiłud, a i coś tam Luidżi Mario przebąkiwał, że popiera, a powiedziałby więcej, gdyby kurewsko nie był zajęty, a dziękuje za pomoc, ale robi coś bardzo skomplikowanego i nawet nie umiałby wyjaśnić. Po drugiej stronie natomiast byli Ajej i Profesor.

Dwa osobne modele podejścia do tematu.
W pierwszym chciano pozostać na normalnym poziomie trudności, żadnych udziwnień, a zgodnie z wcześniejszym planem poczekać, aż Żule wyjdą z zatrzymania (które miało miejsce w kościele), zdobyć bazukę, iść na wigilijną imprezę i pozwolić mówić bazuce. A w między czasie popić i pobzykać.
W drugim natomiast przedstawiono sprawę inaczej. Im więcej kubeczków wina poszło tym bardziej rozbuchany był to obraz, aż ostatecznie roztoczyła się wizja taka jaką można obejrzeć na filmie 300. Scena erotyczna z drugiej części 300 (300: Początek Imperium zdaje się) była dużo lepsza niż z jedynki. W każdym razie chodzi tutaj nam o scenę batalistyczną, no i to, że wszyscy zginęli. Wszyscy prócz jednego, bo był ranny i poszedł jako śpiewający telegram przekazać innym radosną nowinę jaki Leonidas jest zajebisty, a Persowie chuje. Jednym słowem Andrzej Młot i Henryk Koliba chcieli po prostu na pełnej kurwie wjechać na rezydencję Krakowskiego, urwać mu głowę i nasrać do szyi i zakrzyknąć „jestem hardkorem” nie przejmując się takimi drobnostkami jak ochrona napierdalająca w nich, bo żyje się tylko dwa razy jakby jakaś imperialistyczna świnia agenturalna powiedziała.

Oba te stanowiska miały swoje plusy dodatnie, plusy ujemne i minus wałęsizmy. Wszystko było przegadane przy winie, a i jakaś wódeczka się znalazła i słoiczek ogóreczków - też z worka pełnego trików, a to zajebanych z domu pedałów. Tutaj tylko streszczenie.

Minusów wałęzizmów to właściwie dwa przychodzą do głowy. W pierwszym z nich w lekko zawoalowany sposób powiedzmy, że skakanie przez płot jest łatwe, gdy esbecy podwożą motorówką, a potem podsadzają. W przypadku natychmiastowego ataku ekipa nie trafi na żadną imprezę, a na rezydencję, w której będzie Krakowski, dziwki, córka Kocięby (z pewnością nie dziwka, a przynajmniej tak sobie wyobrażajmy i tak sobie wmawiajmy), no i ochroniarze. A na ochroniarzy to wy nie wyglądacie. Innymi słowy to będzie trochę jak z Marianem, ale zakończy się mniej więcej w okolicach płotu. Drugiego minus wałęzizmu to nie mam i nie miałem wcześniej, bo w sumie ten pierwszy jest tak smutny, że po co drugi? Jakby jednak niezbędny był drugi to wszystko tu jest wyjaśnione.

Skoro już dziecięce marzenia zostały zmiażdżone to teraz przejdźmy na przyjemniejsze pozycje dzisiejszej wyliczanki, a składające się wyłącznie z plusów dodatnich. Najpierw jednak zniwelujmy zmiażdżenie jajec dziecięcych marzeń, o których była mowa w minusach wałęzizmach. Natychmiastowy atak to nie był taki głupi pomysł z punktu widzenia i mając na uwadze taką sytuację, żeby krytyki nie było, a tylko aplauz i akceptacja. Przy odpowiedniej ilości fortelu, kultury i siły dałoby się dotrzeć na teren rezydencji, a może i przebić się do domu - w tamtym miejscu to już zlikwidowanie Krakowskiego nie przedstawiało się aż tak ciężko. A może po prostu zaczaić się przy bramie i poczekać, aż skurwiel będzie wyjeżdżał? No nie, to w sumie odpadało, bo głównym planem było ratowanie młodej Kociębówny, a sam Krakowski to była misja dodatkowa. W każdym razie: gdyby jakimś cudem dostać się tam, uratować ją i skasować gnoja to byłaby to legendarna akcja porównywalna jedynie do recepty zrealizowanej przez 300 Spartan armii perskiej (w wersji z filmu 300). Recepty na wielki wpierdol. Dodatkowo można by rozpierdolić jego bezbożny przybytek. Tak, o tym to by gadali przy winie jeszcze i za sto lat. A jakie tam sto - i za dwieście!

No dobra, a teraz opcja dla tych co to jednak bardziej cenią życie swoje niż tematykę zaśpiewek na przyszły rok, czy tam dwa. Jakby tak skorzystać z opcji Holiłuda (popieranej przez Luidżiego Mario) to skonsolidowałoby się większe siły i zapewniłoby się zdrową rozrywkę seksualną. Zdrową znaczy normalną, bo niby co to jest "orientacja heteroseksualna" - co to, kurwa, jest? Jakaś jebana nowomowa. Albo bzykasz się normalnie, albo nie. A to co nie to zboczenie. Zboczenie zboczeniu nierówne, ale robienie normalności z czegoś bardzo, bardzo odległego od normy to jakaś masońska degrengolada. Jest jeszcze kilka takich słów, które po prostu wkurwiają, a tak naprawdę mają na celu zaciemnienie sytuacji. Bez wzniecania tutaj pożogi sprzeczek ideologicznych to jednak wymienię parę z nich: prawa człowieka, ksenofobia, afroamerykanin, aborcja, tożsamość płciowa i inne tego typu bełkoty. Zamydlanie oczu, kłamstwa, manipulacje i zwykłe dewiacje. I słowami tymi zastępują to co normalne i to co nienormalne. Wymieszanie pojęć i wrzucenie do jednego worka różnych tematów! No, ale skoro już doszliśmy do słowa „temat” to jednak powróćmy do niego. Tak więc przy wycofaniu się przegrupowaniu sił szansa, że w ogóle wyjdziecie z napadu na rezydencję Krakowskiego będzie jako taka.

Zajmijmy się zatem plusami ujemnymi.

Miasto rzeczywiście może być postawione w stan gotowości, bo fala zbrodni przetoczyła się przez nie przez ostatnie dni. Wasze facjaty mogą przecież wisieć już na każdym słupie ogłoszeniowym, a internetowe fora poświęcone teoriom spiskowym już pewnie huczą od plotek, domysłów i nomen omen teorii. Obecność takiego świra jak Miguel wcale w niczym nie pomaga, a i pozostają kwestie tajemniczego sklepu Dżudżu czekającego na realizację zamówienia, cokolwiek teraz robi Złomokleta, obrazy na sprzedaż (które chyba już chuj strzelił, ale pomarzyć dobra rzecz - gdyby tylko Obszczyfurtek nie dał dupy i nie zapodział się w lesie), jakieś akcje kurierskie co Ajej miał się na nie pisać, ale chyba i tutaj termin minął, a no i sprawa Księdza Bonifacego i okoliczne rzeczy... nie zapominając o dwóch rozpierdolonych domach i rozwalonym Zielonym Punciaku (czy jaka to tam marka i kolor był, kto by pamiętał? Ważne, że cztery osoby poszły do piachu lub były tego bliskie). Były też wiadomości, że Pan Bolesław i Pan Aleksander - włodarze ziem w pobliżu rezydencji Krakowskiego dali się sprzedać.

Odnośnie natomiast natychmiastowego ataku to plusy dodatnie, plusy ujemne zostały dostatecznie już opisane w plusach dodatnich. To tak jakby zaparkować ciężarówkę w miejscu, gdzie nie wolno parkować ciężarówek, powiedzieć francuskiej policji, że się transportuje lody, pozostawić ciężarówkę wyłączoną na cały upalny dzień, a potem wieczorem wrócić i urządzić sobie Carmageddon w ostatnie chwile swojego życia. Tak swoją drogą kto pamięta Carmageddon? Zdobycie tam pojazdu było dużo trudniejsze niż w dwójce, bo trzeba było kogoś zniszczyć i to chyba uderzając z przodu i z tyłu - w sumie nie wiem, bo w tamtych czasach nie było internetowych podpowiedzi, a ten sposób działał. Pamiętam, że zdobyłem w taki sposób jakoś tak kilka samochodów (w tym ten biały z filmiku, to pamiętam, choć nie był dobry). W dwójce można było je kupować (o ile dobrze pamiętam), więc nie było z tym aż takiej satysfakcji. Wystarczyło poświęcić ciężkie godziny na przejeżdżanie ludzi i demolowanie samochodów współzawodników. Rzadko kiedy w ogóle zajmowałem się samym wyścigiem w dwójce. W jedynce to zdarzało się.

Wracając jednak do spraw aktualnych to jeszcze trzeba dodać, że Ajej odkrył u siebie wielkie talenta rysunkowe, gdy zaczął kreślić plany. Dzięki jego umiejętnościom - i nietrzeźwej mistyce przekazywania informacji nie posiadanych przez siebie - wszyscy zebrani zapoznali się z planami rezydencji Krakowskiego w zakresie w jakim ją zwiedził wcześniej Marian (o przygodach Mariana można przeczytać wyżej, znaczy na samym początku Odmętów Artystycznych). Dodatkowo Andrzej Młot narysował i inne rzeczy, a w tym pewne logo:

[media]http://www.youtube.com/watch?v=phXJTwf8Wm0[/media]
 
Anonim jest offline  
Stary 26-10-2016, 20:31   #224
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Posiedzenie trwało w najlepsze, a rozważanie poszczególnych opcji zakrapiane było smacznym i tanim winem. W tle Złomokleta przemierzał zakątki internetu, a Luidżi Mario bawił się w Pimp Maj Rajd. Bimbromanta nie wiedział co to za pedalskie słowo Pimp, a i Majowy Rajd niewiele mu mówił, ale ponoć po tych zabiegach fura miała być nie do poznania. No nic.

Tak kończyli kolejne wino (rozpijane na sześciu... kubeczki dla Luidżiego i Złomoklety opróżniały się niewiadomo kiedy, ale przodownicy pracy zawsze słynęli z błyskawicznego posilania się, aby pracować jeszcze ciężej), kiedy zadzwonił telefon Pana Ryszarda. Pan Rysiu spodziewał się że może to być jedna z trzech osób.
Najprawdopodobniej była to jego żona, aby dopytać się "co robisz kanalio, aby odzyskać moją córkę?". Normalnie prawie jak w jednym filmie z Qui Gonem czy tam Rob Royem. A nie. To było w pierwszej części. Z resztą nieważne. Pan Rysio i ferajna byli dużo brutalniejsi od tamtego. A Stara mogła dzwonić, aby ojebać Ryszarda, że siedzi i chleje zamiast szukać córki.
Drugą osobą mógł być Czarny Pan. Co prawda po zamachu na kryjówkę pederastów to mógł nie być skory do pomocy, bo zanosiło się, że do świąt to miasto zamieni się w pole regularnej batalii... taki deathmatch, bo pewnie jak zaczną szczelać to każdy skorzysta z okazji i zajmie się gnojeniem sąsiada i wszystkich którzy nie pasują do światopoglądu. Ogólnie Czarny Pan pewnie nie był zadowolony z przebiegu spraw. Ale mógłby zadzwonić się poskarżyć na zachowanie Pana Ryszarda i ekipy.
No i trzecią osobą mógł być Ojciec Dyrektor. Tak się składało, że zawsze dzwonił niezapowiedzianie i jego zaskakujący telefon zawsze coś przerywał. Przykładowo na TVP Trwam czytam w RM to program Rozmowy Niedokończone właśnie stąd wziął nazwę, że rozmowa z gościem była przerywana zawsze przez niezapowiedziany telefon Ojca Dyrektora. I oczywiście zawsze zaskakująca była tematyka tego o czym Ojciec mówił... a zwykle mówił o tym kogo trzeba gnoić i ile trzeba słać na konta jego finansowej piramidy.

Jednak wielkie zdziwienie było Pana Ryszarda kiedy odczytał na wyświetlaczu że dzwoni...

07 chłodź się

Nie przypominał sobie aby wklepywał w kontakty kogoś takiego, ale zaintrygowany odebrał rozmowę.

Od telefonu powiała wyraźna aura chłodzonej wódki.

- Słucham? - zapytał Pan Rysio.

- Rysiek? Rysiek, słuchaj... co to się dzieje tam u ciebie w rejonie. Bo do mnie dziennikarze jakiś komentarzy chcą, Donek z Brukseli wydzwania i się pyta co to za zamachy... No co się tam dzieje. Powiedz ty mi?

Pana Ryszarda zamurowało. Spojrzał na towarzyszy. Głos był mu dobrze znany. Ba! Każdy go znał z radia, telewizji, internetów i na żywo się zdarzyło. Ale aż trudno było uwierzyć!
Dzwonił sam Pan Aleksander! Nie nie... nie ta sprzedajna szuja, ale Pan Aleksander... Zwany też Panem Olkiem, albo Panem w Kraju Nad Wisłą. Ten którego wybrał cały naród na pełne dwie kadencje! Postać tak legendarna, ikoniczna i kultowa, że nawet internet pękał w szwach od życiowych mądrości Pana Aleksandra. W dodatku w przeciwieństwie do innych Panów z nadania społecznego posiadał nad wyraz przydatne zdolności.
Wywoływanie stanu wojennego? Skakanie przez płot? Błyskawiczne szabrowanie? Bez jaj. Wysiadali przy Panu Olku, który jak wieść gminna niosła miał 75% poparcia, a pozostałe 25% społeczeństwa nigdy z nim nie piła.

- Tak to ja, Panie Aleksandrze. No mamy taki problem z pedofilami. Córkę mi porwali.

- Rysiek... ty znowu te swoje polowania urządzasz. Trzeba było zadzwonić to byśmy coś poradzili... spotkali z kim trzeba... wypili ile trzeba... i by się załatwiło.
- Pan Olek z miażdżącym autorytetem w głosie skarcił Pana Ryszarda - A teraz to wojsko ściągają, już rząd robi konferencje, już mnie się pismaki czepiają... Rysiek, mordo ty moja, bałaganu narobiłeś!

Bimbromanta wolał nie mówić, że przecież nie miał numeru do Pana nad Panami. Pan Grzesiu też o niczym takim nie wspominał. Ale fakt rozmowy z najsłynniejszym Panem we współczesnej Rzeczpospolitej za którego rządami tęsknił kawał społeczeństwa ostro mu podbudował poczucie misji. No a przynajmniej postanowił to wykorzystać.

- Panie Aleksandrze... Ta opowieść to na kilka butelek wi... wódki. - zreflektował się Bimbromanta - Ale sytuacja jest krytyczna... tak pokrótce może opowiem.

Pan Ryszard postarał się w skrócie przedstawić straszliwość zbrodni pedofilskiej mafii oraz dotychczasowy przebieg tego co udało im się poczynić. Nie martwił się o podsłuch. Telefon na chwilę podłączył do Złomoklety, a że ten nie obruszył się to znaczyło, że nikt ich nie śledził.

- No i teraz siedzimy i radzimy co dalej. W mieście gorąco.


- Rysiu, Rysiu... Jakbyś wcześniej zadzwonił to bym cię dokoptował do dowolnego ważniaka i byście tam weszli bez problemu. A teraz... czekaj. Przypominam sobie, że piłem raz z jednym takim... Tak. Słuchaj. Zaraz podeślę ci numer takiego jednego hulaki to co chwalił się, że jedzie do tego tam Krakowskiego. Weź się umyj z kolegami i ubierzcie się porządnie i zadzwońcie do tego człowieka. Powiedzcie że przysyłam was i że ma tam was zabrać jako swoich asystentów, ekspertów... jest w jednej z tych komisji co ostatnio wyrastają jak grzyby po deszczu. Jakby się stawiał to powiedzcie mu o teczkach. Ten kolega bardzo mięknie na ich wspomnienie. On was wprowadzi. Tylko jeżeli będzie was więcej to musicie mieć też własny wóz... ale porządny. Jasne. No Rysiek... ja tu muszę wracać do gości, a ty się potem zamelduj mnie i opowiesz co to się wyprawia, że już wojsko chcą tam do ciebie na dzielnicę ściągać. Cześć, na razie i pozdrów małżonkę.

No i taki był Pan Aleksander. Znał wszystkich i z każdym był zakolegowany. Można było psioczyć na jego podwładnych, ale psioczenie na niego samego kończyło się przegranymi wyborami i innymi nieprzyjemnościami. Wielka była szkoda, że tak wielki człowiek musiał przejść na emeryturę. Swoimi wpływami co prawda przyćmiewał swoich następców, ale jednak...
Pan Rysio patrzył na komórkę z dziwną miną. Dziwne było że dzwonił Pan Panów, ale z drugiej strony czy wypadało spodziewać się po Panu Olkowi podstępów i intryg? Absolutnie nie.

- Hmmm... to chyba problem wejścia rozwiązany.
- skwitował Rysiek
 
Stalowy jest offline  
Stary 26-10-2016, 22:24   #225
 
Gargamel's Avatar
 
Reputacja: 1 Gargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumny
Profesor zajęty był pielęgnacją bron zdawać się mogło, że nie ma rzeczy na Niebe i Zemi, która od tego mogła by go oderwac, jednak słysząc stwierdzenie Ryszarda uniósł brwi w niemym pytaniu.Byłciekaw przed kim Rysio tak się płaszczy kto Rysia tak jak burą sukę zjebał.
 
__________________
Gargamel. I wszystko jasne
Gargamel jest offline  
Stary 27-10-2016, 14:13   #226
 
JaTuTylkoNaChwilę's Avatar
 
Reputacja: 1 JaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnie
Will starał się rozsądnie przemówić do swoich kolegów przy szklance, że bieganie jak koguty bez głowy nie działa i działać nie może. Że po takich akcjach z reguły dosłownie następuje dekapitacja lub inne deczłonkowanie kompletnego wcześniej ciała. Ale cóż, alkohol dodawał animuszu, a Holiłud nigdy nie był typem, który lubił się kłócić. A dla ziomeczków wszedłby nawet pod ogień karabinowy, więc powoli zaczął się wycofywać.

Wszystko zmieniło się jednak po telefonie.
- Pan Aleksander? - zapytał ze zmarszczonymi brwiami. - Co to za typek? Ale w sumie nie ważne. Opcja z umyciem się i kunturnym wjechaniem jest dla mnie jak najbardziej na miejscu. Tylko oby pod tymi ciuszkami dało się schować zabaweczki.
Uśmiechnął się do leżących obok pukaweczek, jak do najładniejszych dziewczyn pod słońcem.
- Także tego, nie ma co trwonić!
 
JaTuTylkoNaChwilę jest offline  
Stary 27-10-2016, 15:55   #227
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- Pan Aleksander. Nie ten tam o - machnął ręką Bimbromanta w kierunku gdzie powinna leżeć (chyba) domena pana Aleksandra nazwanego sprzedajną pedoświnią - ale Pan Aleksander, zwany też czasem Panem Olkiem. Wybrany przez cały polski naród na prezydenta. Wielki alkomanta, dyplomata i załatwiacz. - po czym Pan Ryszard dodał jeszcze jakby ktoś nie usłyszał z rozmowy o co było kaman - Dał mi namiar na jednego posła co to ma trochę teczek. Jeżeli się wystroimy i ładnie go zaszantażujemy, to wprowadzi nas na tą imprezę. Pewnie jako jakiś ekspertów z komisji do spraw beznadziejnych czy innego cuda... To najważniejsze. Broń mamy. W bagażniku widziałem zapasowe garniaki w miejscu na zapasową oponę. Tylko się umyć, uwarzyć trochę bojowych dekoktów i woila. Jeszcze jakbyśmy nasłali w ramach dywersji wojowników z naszej domeny, aby w trakcie imprezy ostrzelali chatę krakowskiego z betoniarki czy czegoś to w ogóle już by było miodzio!

Bimbromantę zaczął rozpierać entuzjazm jakiego nie okazywał chyba od paru dni. "Balanga" u Krakowskiego zbliżała się wielkimi krokami. Zapowiadała się wprost bombowa zabawa.
 
Stalowy jest offline  
Stary 27-10-2016, 20:13   #228
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Narysowawszy wszystko, co miał do narysowania Ajej przyciął komara. Śnił o tym, że jest nindżą i pozostając w ukryciu zwiedził całą willę Krakowskiego, od ukrytego laboratorium w piwnicy aż po strzelnicę małokalibrową na poddaszu. Mało tego: we śnie uwolnił córkę Bimbromanty, która z wdzięczności postanowiła zostać z nim na Świetlanej przez kilka tygodni. Gdy obudził go telefon odkrył, że cały czas szkicował patykiem na piasku.
- Patykiem pisane - skwitował zaspany.

Dobrze, że wciąż była wódka. Sen Andrzejowi wyraźnie nie służył, czuł się zakręcony jak baranie jajca. W swojej kolejce łyknął na rozbudzenie.
- Wódka wzmacnia! - Wzniósł niekompletny toast, uważając jego pozostałą część za zbędną. Przełknął, wstrząsnął czupryną.
- Ja się tam zgadzam na każdy plan, tylko spierdalajmy z tego lasu. Piździ tu, kurwa, i chuj, że oko wykol.
 
Avitto jest offline  
Stary 30-10-2016, 21:50   #229
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
No było tak że sobie pogadali, coś się załatwiło samo z siebie i sobie popili i było zajebiście.

Pozostawało więc tylko jebnąć w łeb Złomokletę, aby się opamiętał.

A.. i był jeszcze były obywatel domeny Pana Aleksandra. Waldek. Temu to w łeb przyfasolił Pan Ryszard Berłem Władzy i posiłkując się swoim zasobem promili trochę zmienił mu nastawienie i pamięć. No bo w sumie to trzeba być durny w chuj, aby uważać, że ktoś komu dwukrotnie wpierdol się spuściło będzie po dobroci i z samej chęci zemsty chętnie współpracował. Po prostu zatarł w pamięci tamtego te niemiłe wspomnienia. Że w sumie to były wypadki, ale teraz jest już dobrze i zajebiście.

Przy okazji zaproponował po prostu Waldemarowi pomoc w odegraniu się na Aleksandrze oraz przyjęcie do domeny. Jak będzie chciał to super. Jak nie to będzie trzeba go pierdolnąć drugi raz Berłem, aby zapomniał o tym wszystkim i się nie mieszał. Takie bowiem są prawa ulicy.

Co dalej? Ano tak.

- Wypasioną furę już mamy. Pozostaje się oporządzić i przebrać w garniaki. Myślę, że spokojnie załatwimy to u Golarza Filipa. Zajedziemy też do Jojo na zakupy. Potem poczekamy, aż wypuszczą naszych i zrobimy pospolite ruszenie na terytoria wokół siedziby Krakowskiego. My przygotujemy sobie spokojnie dekokty, broń i napitki, a reszta naszej braci przygotuje się do dywersyjnego odwrócenia poprzez przypuszczenie ataku w trakcie imprezy. Jak ludzie wpadną w zdumienie, popłoch czy cokolwiek będzie łatwiej ich zaskoczyć atakiem od środka! - Bimbromanta popisał się błyskawicznym rysowaniem planów.

Kij z tym że to był kolejny genialny plan...

... który zapewne zakończy się tym, że chuj bombki strzeli i nic z tego nie zdołają zrealizować i znów będzie trzeba improwizować.
 
Stalowy jest offline  
Stary 01-11-2016, 13:25   #230
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Korzystając z wolnej chwili, gdy każdy był zajęty imprezą i planowaniem Ajej postanowił wypróbować możliwości Złamanej Fajki, bowiem od czasu krótkiego palenia wspólnie z Złomokletą jej nie używał. Legenda głosiła, że posiadacz Fai może w niej spalić absolutnie wszystko.

Zaczął od rozbrojenia papierosa, wsypał tytoń i sprawdził, czy smakuje on inaczej niż zwykle. Potem stopniowo przechodził przez sierść lwa, kawałki tapicerki wycięte przez Luidżiego, kapkę białego proszku od Nowaka, by zakończyć próbą ostateczną - postanowił spalić wódkę.
 
Avitto jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:04.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172