Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-10-2016, 18:46   #78
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację


Wielkie hale złota i purpury. Rogi i organy grały. Władza miała swe prawa. Władza miała swe zwyczaje. Władza była święta. Ponad choćby spojrzeniem niezliczonych mas.
A przed nimi stanął właśnie Zigfrid Marrken.



- Ach… cóż za piękny dzień na małą kontrolę… - warknął ze złością.

* * *


- Ej! Stój! - zawołał gwardzista MP-F - Wstęp wzbroniony, chłystku! - warknął i zaraz się sktruszył pod miażdżącym spojrzeniem niema dwumetrowego mężczyzny. Potrzebował jedynie ułamka sekundy by przywołać swe pokłady lat pałowania takich cwaniaków jak ten by odzyskać rezon, ale nie zostało to przeoczone.
- Marrken, Logis Strategos Officio Administratum.
- Hę?! - zadziwił się.
- Przestań, jełopie, robić taką głupią minę i prezentuj się! Jesteś w pieprzonej La Guardii! Nie przynoś wstydu!
Zbity z tropu zabijaka wyprostował się na te słowa choć gniew coraz mocniej w nim kipiał. Ręka coraz chętniej sięgała po pałę.
- I WYLEGITYMUJ SIĘ, do cholery jasnej! Numer odznaki! Imię! Nazwisko! Już!
- Podoficer sił Milicia Planetario Farcasta, oddziały La Guardia, AZN-75112, Hecktor Virrikan, a teraz skoro mamy formalności za sobą to wyjaśnij mi, zjebie, czemu nie miałbym ci połamać kolan? - wywarczał zapytanie rozmasowując ciężką tonfę.
- Prefectus Logis Strategos o AR-1 theta 42 kreska 568n ce 17 kreska psi wydział Omega13 z Segmentum Solar. Wydział Bezpieczeństwa i Zagrożeń. Zigrid Marrken.
To zamknęło dyskusję. Hecktor zrozumiał, że za wąski jest by zadawać się z kimś takim i w kolejnych trzech krokach Marrken znalazł się przed Sybillą Guyet.




Sekratarz samego gubernatora. Najwyższa rangą urzędniczka, zajmująca się administracją na całej planecie, sama nie należąca do Administratum i nie odpowiadająca przed nimi, ale mająca w kieszeni całą administrację na Farcast, włącznie z kilkoma dziesiątkami pomniejszych adeptów Administratum, z niemocy godzący się na jej zwierzchnictwo.


I Zigrfid ich nie winił. Złośliwy uśmiech pojawił mu się na ustach gdy ją dostrzegł. Nie mógł ocenić ile miała lat. Stopień zaawansowania cybernetyzacji prawdopodobnie już ją unieśmiertelnił.
- Nie doszła do nas informacja o żadnej kontroli! - wypaliła od razu. Bez przywitań. Agresywnie.
- A macie coś co chcielibyście ukryć przed przybyciem Administratum?! - odwarknął Zigrfrid i z wyrazu twarzy który pojawił się na ułamek sekundy na jej twarzy natychmiast zrozumiał, że nie nawykła do jakiegokolwiek podważania jej autorytetu. Trzeba było ostrożnie. Zastraszona mysz będzie się wycofywać, ale zagoniona w róg rzuci się do gardła.
- Oficjalne procedury… - zaczęła ale Zigfrid wpadł jej w słowo.
- Zakładają kontrole. Słuchaj mnie, Guyet. Znam procedury lepiej niż ty i biorąc pod uwagę skąd przybywam najpewniej znam nowsze. Możesz ze mną prowadzić wojnę na słowa i uprawnienia i mieć we mnie wroga albo dać mi wykonać moje obowiązki i próbować ukryć przede mną jakieś pojedyncze elementy. Jestem Zigfrid, kurwa, Marrken. Mam przeszło trzysta standardowych lat i grubsze ryby detronizowałem gdy mi zaleźli za skórę. Widzisz to? - zapytał odsłaniając połę kurty, prezentując excruciatora - Ten karapaks też nie jest od parady. Jestem wysyłany gdy komuś się dupa pali, albo gdy spodziewamy się problemów. Tutaj się spodziewamy. Od prawie półtorej wieku Farcast nie było objęte kontrolą sił zbrojnych, sytuacji zagrożeniowej ani nawet nie wysłano żadnego wiarygodnego raportu. KTOŚ chyba trzyma łapę i cenzuruje raporty wszystkich przedstawicieli Administratum na planecie, wiesz może kto to mógłby być? Moja kontrola trwa już półtorej roku. Obejmuje już bardzo wiele zagadnień.
W tym momencie jego lewe ramię się otworzyło. Rozszczepiło i wywróciło na drugą stronę ukazując dziesiątki różnych urządzeń nadawczo-odbiorczych, rejestrujących, deszyfrujących i pamięciowych. Nie przerywając swego monologu odczytał jakieś dane.
- I przyjrzyjcie się okolicom 87 stopni południe, 142 stopnie zachód. Mój wywiad sugeruje istnienie dobrych 23% szans, że rodzi się tam wam Zielona Fala.
- Skąd ty… - zaczęła coraz bardziej wybita z rytmu, ale Aigfrid nie dał jej dojść do słowa.
- Bo jestem Logisem Strategosem o randze Prefectusa - ramię znów złożyło się do zwykłej, użytkowej postaci - Znam się na swojej robocie. Analiza zagrożeń to powód mojego istnienia. Więc powiedz mi. Chcesz we mnie upierdliwy problem, czy otwartego wroga? Ja mogę grać w dowolną z tych gier…
- Skąd mam wiedzieć, że jesteś tym za kogo się podajesz? - zapytała zachowując kamienną twarz, ale ktoś kto by się znał dostrzegłby, że głos jej drżał. Zigfrid znów otworzył ramię i wyciągnął z niego Złoty Sygil Administratum Primas. Jasno świadczący o wielkich uprawnieniach i potwierdzający jego wersję.
- W razie dalszych wątpliwości możesz wysłać wiadomość, albo za pośrednictwem astropaty skontaktować się z Maesterem Samielem Jeremiahem. Tu masz potrzebne namiary - wręczył jej micropada z danymi do kontaktu z Constantinem Hyalem. Agentem inkwizycji którego jedną z funkcji było podszywanie się pod różne Imperialne osobistości aby potwierdzać wersje agentów w terenie. Wyjątkowo rzadko zdarzało się by ktoś chciał sprawdzić jeszcze jego, a na to miał swoje kolejne sposoby… - To mój przełożony który wysłał mnie tu na polecenie przyszłe z samego Voss Prime. Oficjalnie nie wiem kto je wydał więc o to mnie nie pytaj.
- SprawdzÄ™ to.
- Doskonale. Więc po raz ostatni zadaję ci moje pytanie. Chcę dostępu do waszych danych administracyjnych. Do liczb i raportów. Wszystkich. Dasz mi je a ja zignoruję dziewięćdziesiąt pięć procent problemów i przekrętów które NIE tyczą spraw obronności i zagrożeń, czy mam wytoczyć ciężkie działa, ale wtedy lepiej byście ty i gubernator byli czyści jak łzy, bo ja potrafię być niesamowicie upierdliwy gdy ktoś mi przeszkodzi w wykonywaniu obowiązków dla Imperium...


Otrzymał pełny dostęp. Największe silniki logiczne na planecie stały się jego placem zabaw. Wyrzucił wszystkich z sali i został sam. Wyłamał kłykcie i zabrał się do pracy. Nie było w niej żadnego dramatu, nie było ścigania się z czasem, ani pośpiechu. Zigfrid sprawdził pomieszczenie, a następnie usiadł na krześle, podpiął się do silnika logicznego poprzez MIU i obserwował wyjście przeglądając dane. Duchy maszyn już zostały zaprzęgnięte i selekcjonowały kolejno informacje.
Na początek podjął środki ostrożności by nie zostawić po swoich poszukiwaniach żadnych śladów. Subtelne metody, zalewające w masie sztucznie generowanych haseł które odpowiadają profilowi poszukiwań Logisa, jednoczesne ukrywanie wyników realnych celów.
Czas potrzebny na podróż między Tricorn, a Farcast: Określony.
Data i lokalizacja ostatniego znanego pobytu Rathbone: Określone.
Szacowana data wylotu: Określona.
Potencjalne okręty którymi mogłą podróżować: Określone.
Alternatywne drogi: Określone.
Szacowany czas przybycia: Określony.
Setki godzin nagrań z kamer w hangarach: Znalezione.
Duchy maszyn rozpoznajÄ…ce twarze: Puszczone w ruch.
A teraz niech pracują. Hereteckie metody nieraz już okazały się skuteczniejsze niż czyste marsjańskie, choć w możliwości tych drugich nigdy nie wątpił. Teraz pozostawało mu czekać, więc nie marnował czasu i poświęcił go na wyszukiwanie danych o pozostałych siłach na planecie.

Kilkanaście godzin później opuścił pałac i spotkał się z kilkoma innymi członkami inkwizycji. Nie osobiście. Ubezpieczali się nawzajem i rozmawiali na ciężko kodowany voxie, ale utrzymywali dystans kilkunastu metrów by uniknąć skojarzenia… Z danymi powrócili do bazy operacyjnej aby je przeanalizować.

Punkt kolejny.... serwitor.
 

Ostatnio edytowane przez Arvelus : 16-12-2016 o 16:58.
Arvelus jest offline