| Freyvind Gdy Freyvind wyszedł z dziennego letargu nie czuł pod sobą kołysania drakkara, co oznaczać mogło, że tak jak ustalono wpłynęli w dzień do miasta. Skald obawiał się tego, wymyślony plan dezinformacji mógł podziałać, a mimo to drobny szczegół mógł zaważyć o ich losie i to wtedy gdy byli całkowicie bezbronni. Podróże morskie dla aftergangerów były o wiele bardziej niebezpieczne niż ciągnięcie lądem.
Otworzył swą skrzynię i wyszedł rozglądając się.
Domostwo było przestronne i panował w nim spokój, wszystko szło nadspodziewanie łatwo. Zastanawiał się czy cieszyć się z tego, czy niepokoić. - Bjarki - rzekł do sługi zbliżając się do niego. - Co to za hus?
- Najęlim, panie. Tutaj takie chaty dla przyjezdnych pobudowane. Można na krócej lub na dłużej się zatrzymać. Właścicielom się opowiada i płaci.
- Gdzie Chlo? Elin? Zbrojni z drakkaru? - O Volunda nie pytał, zdążył przyzwyczaić się, że Pogrobiec najdłużej wychodził z dziennego snu.
Godi róg odstawił z miną nieco zawiedzioną, bo skończyło się wieczorne odpoczywanie: - Ubba z ludźmi na zewnątrz. Namioty porozkładali. Chlo wieści poszła zbierać, a Elin niedawno też ruszyła by miasto poznać i słowa zasięgnąć. Mówiła, że wróci niedługo.
- Problemy jakowe z wpłynięciem były?
- Nie jeno straże mocno pilnują i jakby nie Halfdan to skrzynie by otwierać kazali. Poruszeni stróżujący byli. Jakeśmy w mieście stanęli, spokój.
- Trzeba nam nawiązać kontakt z Erykiem, jego sługa mówił,że jarl w mniej niż dzień może tu znad jeziora Tyra stanąć - skald powiedział jakby bardziej do siebie myśli swe na głos wyrażając. - Przywiedź Ubbe Grim, ja nie mogę z husa wyjść.
Srebrnowłosy wkrótce wkroczył do chaty, wypełniając jej wnętrze pewnością siebie i godnością. - Freyvindzie? - Skłonił się krótko skaldowi. - Udało się - rzeczony skinął głową z uśmiechem i oparł dłoń o przedramię woja. - Dzięki niech będą Odynowi. Trzeba nam nawiązać kontakt z jarlem Erykiem z Tissø. Póki nie połączymy sił, nijak nam tu działać, bardziej pewne osiągnięcie celu gdy razem… - urwał i zaraz kontynuował patrząc na oblicze wojownika. - Być może trzeba będzie wypłynąć po niego, gdyby potrzeba taka była, z rankiem wyruszyć do Zelandii możecie?
- Możemy, jeno sami zostaniecie? Chronić was mamy. - Ubba spojrzał na skalda z dumą w oczach. - Taaaak - skald pokiwał głową. - Ale i mus nam zaufanych do Tissø wysłać. - Zastanowił się. - Ile na grupę co lądem iść miała z Varde przez Ribe i Jelling myślisz czekać nam przyjdzie?
- Jutro najpóźniej następnego dnia winni być w mieście, jeśli dotrą po zmroku.
- Dobrze. Obmyśl, czy posłańca jakoś nie da się posłać do jarla Eryka, a póki tamci nie przybędą jeno informacje zbierać będziemy. Weź kilku ludzi zmyślnych, którym nieobce sprzedawanie łupów i towar wystawcie by dalej grać kupców.
- Jako rzeczesz. Na teraz jakieś rozkazy?
- Weźcie srebra trochę, Bjarki wam niech wyda. - Kiwnął głową słudze. - I zabawcie się, ale bez chlania na umór by w każdej chwili jak potrzeba będzie… - nie dokończył. - I nie wszyscy, co by hus bez obstawy nie został. Doświadczeni mi się zdajecie i takimi was widzę. Wiem, że potraficie pohulać, ale tak by gotowym być gdyby co do czego przyszło.
Ubba głową skinął. - Dam rozkazy. - i ruszył by z godim rzecz omówić. A na ramię skalda mampa wskoczyła, wzbudzając śmiech Kariny, bo iskać włosy i brodę Freya poczęła drobnymi paluszkami. - Żebym ja ciebie nie poiskał chwytnołapy szczurze… - mruknął choć z lekkim uśmiechem. Zoczył rozweseloną Karinę i zbliżył się ku niej. Nie miał nic do roboty i był uziemiony. Był znany w Danii, a w Aros był nie tak dawno. Znano go i wieść o tym, że przybył do miasta po zoczeniu go, rozeszłaby się pewnie szybko. Hus najęty przez Bjarkiego i Halfdana jawił mu się jeno większą skrzynią. - Karino, myślałaś o tym o czym mówiliśmy przed wyjazdem z Ribe? - spytał gdy podszedł do Navarki. - Mhmmm - mruknęła dziewczyna nieco gasząc rozbawienie. - U nas opowieści wiele - usiadła na ławie - mówią, że wilka łatwo poznać, bo dzikość w nim wielka i płodność aż bije. Pamiętam, że kobiety bały się niektóre, by dziecka-wilka nie urodzić podczas pełni. W pełni też ludzie domy barykadowali, bo podobno wtedy wilki najsilniejsze i najdziksze. - Karina spojrzała na Freya bacząc czy to co mówi pomocne, a afterganger uśmiechnął się i kiwnął głową.
Pogrążyli się w cichej rozmowie, choć większość jej zajmowały opowieści Navarki, skald czasem dopytywał o coś jeno, uściślał, komentował.
dziewczyna zdawała się mieć sporą wiedzę.
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!" |