Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-10-2016, 21:58   #49
-2-
 
Reputacja: 1 -2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie
Volund (wcześniej, tej samej nocy)


Chłopak wpatrywał się pomimo nikłego światła, gdy przepiękne oblicze jak lodowiec topniejący się zmieniało. Jakiekolwiek sny umarłego, jakiekolwiek widziadła aftergangera, cokolwiek niebijącym sercem było w stanie poruszyć dość by maskę tę znamieniem czegoś człowieczego rzeźbić…
...tajemnicą Pogrobca jeno było.
I wtem oblicze ściągnęło się znów gładkie. Pod szczęką widać było wzdłuż szyi biegnące czarne nici żył. Zanurzone w cieniu oczodoły, jak sadzawki ciemnością wypełnione zajarzyły z wolna kolorem jaki miały tylko krew, gorejący płomień albo Słońce na ostatnią chwilę nim zajdzie.
Na zaciekawienie Jorika, jedno i drugie odpowiedziało zaciekawieniem, acz zdecydowanie mniej w nich było ekscytacji, a więcej… znużenia. Chwilę Volund milczał.
- ...czyś ujrzał co przyszłeś obaczyć? - zadał ciche na tle nawet krzątaniny Kariny pytanie.
- Czemu później oczy otwierasz od innych? - zapytał ciekawie chłopak.
- Nie wiem, młody woju. Może dlatego żem bliżej z umieraniem związany. - Volund chciał już podnieść się do pozycji siedzącej, lecz rozmyślił gdy już sękate palce wysunął na brzeg skrzyni i zamiast tego zadał pytanie: - Jak myślisz, dlaczego zowią mnie Pogrobcem?
- Bo innych grzebiesz, ze zmarłymi się trzymasz - odrzekł młodzieniec bez wahania wciąz wzroku nie spuszczając. Usiadł wygodniej na skrzyni Freyvinda i palce wyłamywać począł. - Myślałem, że wyście odporni na choroby, nieśmiertelni - ciekawość w głosie nie ustawała.
- Inna moja choroba niż jakiegokolwiek śmiertelnego… i śmiertelnych przypadłości już nie groźne. - w końcu usiadł w skrzyni, opierając ramiona na jej brzegach. Rozejrzał się, po magazynie na chłopaka nie patrząc.
- Ty zaś wieszli żem bliższy umarłym jak żywym, lecz na mnie we śnie baczysz, nie na jarla swego…?
Jorik ramionami wzruszył:
- Ciekawym. To źle? I jak inna choroba? To nieśmiertelni choroby mają inne? Czemu? - zasypywał pytaniami swymi.
- Ciekawyś. - parsknął Volund, lecz wnet powagę miałznowu - Dobrze to. Najsetniej. Jeno jedno widzieć… co innego wiedzieć. A czy choroba to, skaza, czy coś jeszcze innego volvę spytać musisz… ja wiem jeno, iż z bestii wynaturzonej piłem posokę jak najsłodszy miód, ażem był nią pijany, aż żyły me paliła. - spojrzał z półprzymkniętymi powiekami przed siebie, wstając - Wiemli teraz jak postąpić, gdyby kiedykolwiek znów tak było. - i przestąpił przez próg skrzyni, chcąc wkroczyć do izby i ze starszymi od Jorika pomówić.
 
__________________
Nikt nie traktuje mnie poważnie!

Ostatnio edytowane przez -2- : 27-10-2016 o 22:03.
-2- jest offline