Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-10-2016, 21:59   #50
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Chata wuja Freya


Podążając za Elin wskazaniami dotarli do chaty najętej.
Volva zaś zadowoloną być mogła bo wzór uliczek rozpracować zumiała - przynajmniej tej części Aros. Ciekawość budzić mogło w niej czy pozostałe są budowane na podobnym planie.
W obozowisku mniej ludzi się kręciło, wśród nich Ubba i Halfdan. Wojowie widząc nadchodzących z mroku nie czynili ruchów gwałtownych, jednak ci, co spostrzegawczy byli zoczyli, że gotowi byli by atak możliwy odpierać.
W chacie zaś Volund, Bjarki, Karina i Chlo byli z ciemnoskórym niewolnikiem, który włosy Franki rozczesywał.

Dopiero teraz skald kaptur zdjął a wraz z nim z płaszcza się wysupłał rzucając go w kąt. Na oko mógł być niewiele, może kilka lat starszym od jarla Tissø, ale wszak obaj aftergangerami byli i wiek z oblicza oceniony zdradliwym musiał być. Dość długie bo lekko niżej ramion sięgające, jasno brązowe włosy były zmierzwione i utrzymane w lekkim nieładzie, a krótka broda dopełniała owalnej, przyjemnej dla oka twarzy. Odziany był dostatnio w tym w kolczugę sięgającą półuda. Wzrok swój wpił w Eryka a choć lekkie zmarszczki w kącikach oczu powstałe jeszcze za życia wskazywały skorość do uśmiechu i pozytywne do życia nastawienie, to teraz wzrok miał zły.
- Freyvind syn Lennarta z Roskilde, przez krew syn Eyjolfa i brat Agvindura. Przysłał nas on tu jako i Ciebie. W tym samym zdaje się celu - odezwał się w końcu, głos zaś miał przepełniony czymś co urzekało, zwracało uwagę, nie pozwalało o sobie szybko zapomnieć.
Volva u boku skalda prosto stała, pan na Tissø mógł teraz dostrzec, że złote włosy w nieładzie kompletnym były, a strój bogato zdobiony haftami miała i biżuterią obwieszona jej szyja była. Nie odzywała się, gdyż przedstawiona już została jeno na męża patrzyła uważnie.

Erik od wejścia do chaty bacznie obserwował. Przysiadł na pierwszym drewnianym stołku, który udało mu się znaleźć. Uśmiechnął się do Chlo niemal mimowolnie. Po chwili pokłonił się.
- Sam tu przybyłem. Nikt mnie nie przysłał. Jeno o pomoc poproszon zostałem. Erik Slangenson, jarl na jeziorze Tyra. Nie jestem nic winien mym rodzicom, czy dziadom, toteż nie widzę powodu by pamięć ich tu przywoływać - młodzieniec zdawał się być arogancki w swojej wypowiedzi.
Nim jednak mówić skończył wzrok jego na wysokim, milczącym mężczyźnie o obliczu, które sprawiło, że wszystko wokół istnieć przestało. Pełne spokoju spojrzenie wyzierało spod ciemnych brwi i rzęs okalających ciemnobrązowe źrenice. Łuk warg, prostota nosa, wysokie sklepienia policzków nadawały tej postaci szlachetności tak niespotykanej, że wywoływała odruchowe westchnienia, zapadała w pamięć na wieki. Jarl patrzył z uwagą. W pierwszej chwili myślał, że to majak wywołany trucizną, później zaś mimowolnie rozchylił usta. Wciągnął powietrze jakby chcąc poczuć zapach pomieszczenia, jakby chcąc by na język opadł kurz stąd właśnie. Chcąc jak najwięcej zapamiętać z tego cudnego spotkania. Nie miało znaczenia to co mówił, to po co przybył. Ani też to, że był otoczony przez innych takich jak on. W końcu zamknął usta i pochwycił swój nos między palec wskazujący i kciuk. Zamknął oczy i czekał. Jakby sen, który trwał miał się rozwiać.
Pogrobiec zdawał się wcale nie poruszony tym. Wzrok jego jak gdyby na raz na Eryku i na innym świecie jakimś spoczywał, widział go, ale patrzył na coś… na kogoś może innego. Przepiękne oblicze niosło nieludzką obojętność, albowiem inaczej jak mogłoby być tak nieludzkie? Skinął rodzeństwu swemu przez krew:
- Bez porażki. Rad jestem, że tak prędkoście wrócili. I ja wnet... powrócę. - i z tymi słowy narzucił płaszcz co dlań jeszcze Chlo znalazła i jedną ręką kaptur zaciągając chatę opuścił.
Franka się roześmiała i jej śmiech perlisty przeszył powietrze. Zwinnym ruchem do Freyvinda podeszła wsuwając się pod ramię:
- Nie uprzedziłeś gościa, panie? - uśmiech w oczach miała gdy rozbawiona spoglądała w górę na skalda to na jarla Tissø, co rażony siedział bez ruchu. Ingeborg za to co przy Eriku się pochylała złym spojrzeniem we Frankę cisnęła.
Skald uśmiechnął się podchodząc do Chlo.
- Uprzedzać nie było czasu. - Wplótł rękę w jej włosy. - dowiedziałaś się czegoś na mieście?
Dziewczyna zamruczała cicho i powieki nieco przymknęła pod dotykiem Freyvinda. Skinęła głową i w oczy zaglądnęła. Najwyraźniej na osobności słowo zamienić chciała. Wtulona w bok aftergangera ciepłem niemal parzyła.
Elin tymczasem do Kariny się zwróciła cicho.
- Znajdź, proszę jakiś przyodziewek dla jarla… Lepiej się z pewnością wtedy poczuje.
- Od Bjarkiego wziąć na opłaty? - spytała dziewczyna ostrożnie obchodząc nowo przybyłego, łuk daleki zataczając przy tym.
Gdy usłyszał coś na swój temat Erik się ożywił.
- Dawnoście przybyli do Aros? Co wiecie o lokalnym jarlu? - choć mówił spokojnie, to nadal nie patrzył na nikogo. Dziwny piskotliwo-ćwierkający dźwięk posłyszał za sobą. Na jego ramię wskoczyła mampka, ciekawska i wszędobylska. Jorik począł ją nawoływać cicho:
- No chodźże tu, zołzo jedna… - machał dłonią rozpaczliwie, trzymając owoc - przysmak zwierzaka. Znęcona zapachem egzotyczna zabaweczka skoczyła w stronę Jorika mocno odbijając się od ramienia Eryka. Ten zdawał się jednak jej nie zauważyć, lub ignorować. Być może to przez otępienie wywołane ranami.

Volva głową skinęła Karinie i do pana na Tissø ponownie się zwróciła.
- Dzisiaj dopierom wpłynęli. Wiemy jeno, że zaginął. - Odpowiedziała na jego pytanie widząc, iż brat Chlo się zainteresował.
Jarl tym razem spojrzał na Ingeborg.
- Gdzie nasz statek? Tam mam jeszcze jakieś odzienie. I trochę kosztowności.
- Zacumowany w zatoce -
rzucił Gunnar po raz pierwszy się odzywając. Przepuścił też wychodzącą Karinę.
- Chlo na przeszpiegi poszła. Nim wieści i to czego dowiedziała się powie, dwa słowa na osobności zamienić musimy. - powiedział Frey zastanawiając się co blondynka utrafiła, że przy wszystkich mówić nie chce.
- Co się stało, gdy tu przybyliście? Pamiętacie? - Volva jarla zapytała.
- Taa - powiedział niby od nie chcenia jarl. Tak naprawdę zależało mu na tym, żeby nikt z jego podwładnych przypadkiem się nie odezwał. Frey tymczasem Bjarkiemu głową kiwnął i wskazał dyskretnym ruchem Erika, sugerując, że potem ogromny Duńczyk mu opowieść jarla powtórzy. By nie tracić czasu wraz z Franką do izdebki się udał.
- Po moim przybyciu nie okazano mi należnego szacunku. Odmówiono wejścia do miasta. Gdy poprosiłem ponownie to nas zaatakowano.
Elin pokiwała powoli głową.
- I dopiero po trzech dniach żeście się zbudzili… - Stwierdziła z namysłem. Nie mając pojęcia co o tym sądzić. Jeśli wpadłby w letarg z powodu odniesionych ran, to sam tak po prostu by z niego nie wyszedł. - Spragnieni jesteście?
Jarl jeno pokiwał głową. Nie był w prawdzie spragniony, jednak wiedział, że wiele krwi mu braknie. Tym bardziej, że przybycie towarzyszy przerwało mu pożywianie
- Swą krew oferujesz pani? - w głosie aftergangera było coś takiego, co kazało myśleć Elin, że jest nią zainteresowany. W dodatku patrzył się wprost w jej oko wyzywająco i uśmiechał się.
Volva zamrugała zdziwiona i uśmiechnęła się delikatnie.
- Zapewniam Was panie, iż mojej krwi nie chcecie spróbować. - Odparła spokojnie.
Wstał z miejsca które zajmował i ruszył w jej stronę. Nie przejmując się w cale tym, że płaszcz rozsuwał się z każdym krokiem. W końcu jednak stanął tuż przed volvą. Spojrzał w jej oko i wyciągnął dłoń do jej twarzy.
- Jednooka. Dziecię Lokiego. Męczyli cię pewno za młodu - stwierdzał bardziej niż pytał. Dłoń zaś złożył na jej policzku i kciukiem delikatnie potarł

Strach przez chwile przemknął po jej twarzy, gdy wspomniał imię Pana Ognia ale rękę jego strąciła odsuwając się.
- Radzę znaleźć sobie człowieka do zaspokojenia Twego głodu, panie. - Uśmiechnęła się kły pokazując.
I on się uśmiechnął.
- Czyżbyś nie zaznała nigdy przyjemności pocałunku aftergangera? A może wspomnienie Lokiego wywołało w Tobie złe wspomnienia. Racz więc wybaczyć. W sumie gdyby mnie wyrzucono, że łączy mnie coś ze sternikiem okrętu z paznokci, to też pewnie zareagowałbym złością - pokłonił się grzecznie i zrobił krok w tył pozwalając volvie na odzyskanie nieco przestrzeni osobistej
Zaśmiała się krótko ale uważnie go teraz obserwowała.
- Powiedzmy, że nie wszystkim pozwalam zakosztować mojej krwi. - Odparła spokojnie z żalem nie znajdując żadnego ze swych braci obok. Podświadomie potrzebowała ich wsparcia - I tym razem mimo uszu puszczę uwagę o Panie Kłamstwa. Zmęczeni jesteście.
- Rannym jest - podążał za nią wzrokiem. W końcu ruszył chwiejnym krokiem w jej stronę.
- A może to ty pani, krwi aftergangera zakosztować pragniesz? - rzekł do jednookiej.
- Chorzy jesteście… - Odparła na to nagle Elin marszcząc brwi i dłoń do jego czoła przykładając by zetrzeć krwi kropelki i móc je powąchać. - Krew masz obcą… - Rzekła po chwili wracając spojrzeniem do pana na Tissø. - Może to to słabość powoduje… - Zerknęła na berserkera na chwilę jakby się nad czymś zastanawiając. - Z kogo ostatnio piliście?
Oczy wampira zwęziły się. W jego umyśle zaczynały składać się pewne fakty. Jednak więcej w nich dziur było, niż materii która mogła pozwolić na rozwiązanie sprawy.
- Nie był łaskaw imienia zdradzić. Ale raczej nie o tego człowieka ci idzie.
Pokiwała powoli głową rozcierając krew w ręce.
- Muszę to sprawdzić… - Zerknęła na wejście do drugiej izdebki zastanawiając się kiedy Freyvind i Chlo wrócą.
Erik wrócił na niski drewniany zydel, na którym rozsiadł się wygodnie, po czym osłonił swe ciało płaszczem.
- Czy wszyscy nasi ludzie są w mieście? - pytanie rzucił do Gunnara. - Czy pokazał się już Szeptacz?
- Część ludzi na statku siedzi, część w mieści. Ulf wieści zbiera. - odparł wielki wytatuowany wiking. Do chaty Karina weszła na powrót niosąc zawiniątko. Podała je volvie sama nieco za plecami zebranych przemykając i koło Jorika poza wzrokiem ciekawskich usiadła.
Wiedząca niechętnie do pana na Tissø podeszła i ubranie mu podała.
- Nim do swych rzeczy dotrzesz. - Odrzekła podając mu zawiniątko i odsuwając się lekko ponownie.
Gdy tylko podała mu pakunek, to na moment jego dłoń o jej dłoń się otarła. Znów spojrzał jej w oczy i uśmiechnął się serdecznie.
- Dziękuję - rzekł i ukłonił się z szacunkiem. W końcu wstał i ruszył do rogu pomieszczenia.
- Gunnar, chodźże tu, osłoń mnie.
Gdy wytatuowany brodacz przytrzymywał płaszcz Erik z Tissø zakładał podarowane ubrania
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline