Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-10-2016, 22:29   #81
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
W głębinach oceanu (Dafne i Axel)

Woda?
Ta sama woda, której Dafne się tak bała? Czyżby strach przed Aleksandrem był jeszcze większy?
W pierwszej chwili Axel rozejrzał się dokoła, w cichej nadziei, że zobaczy gdzieś parkę delfinów, które przypłynęły tu tylko po to, by uwieźć Dafne gdzieś daleko, gdzieś gdzie nie mogły dosięgnąć jej ani ręce, ani słowa rozwścieczonego Aleksandra.
Jednak żadna odsiecz nie nadciągała, a Dafne nie zamierzała się zatrzymać.
Na co liczyła? Że Aleksander odpuści?
Po chwili jednak przekonał się, że chodziło o coś całkiem innego. Słowa 'nie jestem człowiekiem' powróciły i ukazały się w całej krasie.
'Nie foka...' pomyślał, nie wiedząc, czy się cieszyć, czy nie. Jednak zaskoczenie wzięło górę.
Cholerny Andersen, pomyślał jeszcze.


Uścisk dziewczyny nie ustępował, podczas gdy podwodna karuzela spowolniła. Gnali nadal do przodu, zaś Axel mógłby teraz podziwiać niezwykłe widoki głębin, gdyby nie fakt, że Dafne najwyraźniej zapomniała, iż on oddycha powietrzem… a to które nabrał w płuca przed zanurkowaniem powoli zaczynało mu się kończyć. Czyżby właśnie jego syrenia księżniczka porwała go tylko po to, by go utopić?


Powiadają, że w ostatnich chwilach, tuż przed śmiercią, człowiek widzi obrazy ze swego życia. Axel natomiast widział tylko i wyłącznie twarz Dafne, o centymetry przed swymi oczami. I gdzieś głęboko w sercu żywił cień nadziei, że jego księżniczka zna jakiś sposób...
Puścił talię dziewczyny... syreny... i poklepał ją po ramieniu, po czym pokazał w górę. Miał nadzieję, że Dafne zrozumie, że powinni wypłynąć.
Jednak zamiast wypłynąć Dafne pokręciła przecząco głową. Zwolniła tempo płynięcia. Axel poczuł jak lewa dłoń dziewczyny puszcza go, podczas gdy prawa wciąż przyciska do siebie. Lewa przenosi się w stronę jego ust i… zatyka je.
Axel spróbował spojrzeć w górę i ocenić, czy ma jakieś szanse, by się wydostać z ramion syreny i wydostać się na powierzchnię, ku powietrzu i słońcom...
Byli głęboko, byli naprawdę głęboko, a on coraz mocniej pragnął wciągnąć nosem powietrze. W końcu usta miał zatkane. Może gdyby udało mu się wyrwać z jej mocnego uścisku, może zdążyłby?
Szarpnął się odruchowo, jakby chciał się wydostać z serdecznego uścisku, ale zrezygnował. Przeciągnął tylko kantem dłoni po szyi, w znanym całemu światowi geście, po czym przyciągnął do siebie Dafne, przez ułamek sekundy zastanawiając się, czy tamtej chociaż przez chwilę będzie żal swego rycerza.
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego. Wyglądała teraz tak pięknie… Axelowi przebiegła ta myśl po głowie zaś zaraz po tym poczuł, że dłużej nie wytrzyma. Jego usta były zatkane ale nos… nos nie. Głupim odruchem wciągnął wodę nosem. Przynajmniej tam mu się wydawało, póki nie poczuł, że uczucie duszenia się minęło a on czuł się jakby wciągnął powietrze. Rudowłosa zabrała dłoń z jego ust i teraz jej twarz przybliżała się do twarzy Axela jakby chciała go pocałować.
Oddychał. Nie wyrosły mu nagle skrzela, a oddychał.
Magia?
W gruncie rzeczy było mu to obojętne - ważne było, że żył. A co, jak i dlaczego? To było mniej ważne.
W gruncie rzeczy miał tysiąc pytań i tysiąc rzeczy chciałby powiedzieć, ale rozsądek podpowiadał mu, że raczej nie powinien w tym momencie otwierać ust. Ale to chyba całowania nie wykluczało? O tym mógł się przekonać metodą prób... i spróbował skorzystać z okazji.
Okazało się jednak, że otwieranie ust pod wodą nie jest zbyt wskazane. Axel na szczęście spostrzegł się w porę. Rozbawiona Dafne ucałowała go w usta, gdy na powrót je zamknął. Po tym rozluźniła uścisk wokoło jego ciała i próbowała lekko się odsunąć.
To był zdecydowanie jej świat, jej żywioł, i chociaż Axel nurkował na różne głębokości, to raczej robił to z akwalungiem, a nie próbował naśladować malajskich poławiaczy pereł... czy jakichkolwiek zresztą. W związku z tym wolał raczej trzymać się blisko swej syreny, ale... a nuż krępował jej ruchy?
Pozwolił jej robić to, co chciała. Po raz kolejny zresztą.
Może pora pokazać, że jest nie tylko rycerzem i księciem, ale i mężczyzną?
To jednak mogło poczekać jakiś czas.
Syrena złapała go za dłoń, nie pozwalając nigdzie odpłynąć. Odsunęła jednak swoje ciało od jego, na taką odległość, że Axel mógł teraz spokojnie zobaczyć ją w całej krasie. Dafne ewidentnie chciała pozwolić mu patrzyć.




W końcu już było za późno, by cofnąć czas. Sama patrzyła przy tym na niego z zaciekawieniem, jakby bardzo chciała wyczytać z jego twarzy cokolwiek.
Axel nie bardzo wiedział, czego się spodziewać. Oczami wyobraźni widział setki syren takich... bajkowych... jak to przedstawiali rysownicy czy autorzy filmów. Był jednak pewien, że Dafne w każdej postaci będzie wyglądać ślicznie - i nie zawiódł się.
Zlustrował dziewczynę od stóp... od ogona do głowy... po czym uśmiechnął się i uniósł kciuk do góry.
Podobała mu się. Nie na tyle co prawda, by się dla niej rzucić ze skał w morską toń... kiedyś, gdyby pierwszy raz ujrzał ją w takiej postaci... ale teraz podobał mu się nawet jej ogon, lśniący milionami kolorów i ich odcieni.
Miał tylko nadzieję, że od czasu do czasu wystąpi w tej poprzedniej postaci, bardziej przydatnej na lądzie.
Gdy Dafne zauważyła uniesiony kciuk, pociągnęła Axela za rękę by płynąć dalej. Tym razem mężczyzna, mógł poświęcić więcej uwagi nie tylko swojej sytuacji i swojej towarzyszce, ale i otoczeniu. Zmieniało się ono niczym w kalejdoskopie. Raz było to zwykłe piaszczyste dno. Innym razem ławica ryb, innym zaś piękna kolorowa rafa koralowa.




Axel nie potrafił zliczyć czy płynęli długo, czy krótko. Czas w tym miejscu jakby przestał mieć jakiekolwiek znaczenie. W końcu jednak Dafne zaczęła kierować ich w stronę powierzchni. Nim zaś się spostrzegł, był tak blisko, że jego głowa niemalże sama wynurzyła się. Przez chwilę oczy szczypały, od morskiej wody i nagłego spotkanie z dwoma słońcami.
W pierwszej chwili zakrztusił się, bowiem powietrze miało całkiem inny zapach i smak... i mimo wszystko zdecydowanie przyjemniejsze, niż to morskie, które - chociaż pachnące solą - było nieco... zatęchłe.
- To było wspaniałe - powiedział z nieukrywanym entuzjazmem. - Ale uważam, że nie powinnaś była uciekać.
Dafne od razu zwiesiła głowę.
- Nie wiedziałam już co robić… bałam się. - Wskazała gestem głowy wybrzeże. Axel nie widział jeszcze tego brzegu. Biegł jakby z innej strony wyspy… bo coraz bardziej oczywiste stawało się, że są na wyspie. Wokoło niego była woda aż po horyzont, pomijając ten jeden brzeg. Był to skalisty brzeg ze skalistym zakolem, wokół którego rozpościerała się długa i szeroka (o wiele szersza od tej na której byli wcześniej) plaża.
Axel położył dłoń na ramieniu dziewczyny.
- Nie masz się czego bać. Jeśli tylko ode mnie nie uciekniesz. - Pogroził jej palcem i uśmiechnął się. - Mam wrażenie, że za bardzo ci ulegałem, księżniczko. Chyba powinniśmy jednak ustalić kilka rzeczy. - Ponownie się uśmiechnął.
- Mówiłem ci już, że jesteś śliczna? - spytał. - I że masz piękne oczy?
Dafne zarumieniła się lekko i nieśmiało skinęła głową. Zamiast jednak odpowiedzieć, bez pytania pociągnęła dłoń Axela by wciągnąć go na powrót pod wodę, nie dając nawet szansy na złapanie oddechu. Nie nurkując już głęboko płynęli w stronę skał, które mu pokazała. Będąc już przy skalnym zakolu, Axel mógł dostrzec ogromne ławice różnorodnych ryb. Zaś chwile później spostrzec się, że grunt pod jego nogami staje się osiągalny.
Tak jak kilka minut czy kilka godzin temu, Axel dotknął ramienia Dafne, a potem uniósł dłoń ku górze, w stronę powierzchni.
Wynurzyli się, zaś Axel mógł w tym miejscu stanąć na własnych nogach.
- Porozmawiamy tu, czy tam? - spytał, wskazując na piaszczysty brzeg. - Pod wodą, przyznaję, jakoś trudno mi się mówi...
- Chodźmy usiąść na brzegu - poprosiła Dafne, zresztą ruszając w tamtą stronę, jakby znów miała nogi, a nie ogon.
- Mam cię zanieść, jak kiedyś cię niosłem? - spytał z uśmiechem, równocześnie robiąc krok w stronę plaży.
- Nie musisz, mam nogi. - Dafne zaśmiała się uroczo… chociaż w jej oczach wciąż czaiło się zamyślenie i smutek.
- Co tym razem, księżniczko? - Pogłaskał ją po policzku.
- Nic… tylko martwię się. Nie wiem co zrobić… nie mogę ich zostawić i boję się do nich wrócić - odparła.
- Ja tam pójdę - odparł Axel. - Mam nadzieję, że Aleksander trochę zmądrzał i nie będzie miał nic przeciwko opuszczeniu strefy. Chociaż, prawdę mówiąc, wolałbym, żebyś się chwilowo trzymała od niego z daleka. Nie wyglądał na szczęśliwego człowieka, więc nie chcę, byś ryzykowała.
Dafne skinęła głową.
- Dobrze. Niech tak będzie. Narysuję ci jednak mapę według której powinniście pójść w bezpieczne miejsce. Dobrze? - zapytała patrząc na niego.
Dochodzili już do piaszczystego brzegu.
- Samo opuszczenie strefy to za mało? - spytał.
- Strefa to miejsce… w którym - Dafne urwała i westchnęła głęboko. Obiecała mówić Axelowi prawdę, a widać ciężko przychodziło jej informowanie o zbyt wielu szczegółach. - W którym mogą i chcą przyjść po nich nimfy wodne. Moi bracia i siostry podzieleni są… hmmm… tak jak Stany Zjednoczone i Rosja. Rozumiesz?
- Nimfy? Te... istoty... które wyszły na brzeg? W ciągu dnia są bezpieczni? I jak daleko jest to bezpieczne miejsce? Monika kiepsko się czuje, trzeba będzie ją nieść.
- Są bezpieczni tylko wtedy… gdy jestem w strefie. Wczoraj… zasnęłam na zbyt długo - spojrzała na Axela przepraszająco. - Jeśli wyczują, że mnie tam nie ma wrócą po nich. Nie powinni też zbliżać się zbytnio do góry. Nimfy ziemi… nie wiedzą, że oni tu są i tak powinno pozostać. Góra kryje wielkie zło, biada tym którzy będą chcieli podążyć na jej szczyt. Spójrz tu, gdzie teraz jesteśmy, kilka kroków stąd jest bezpieczne miejsce.
- Chyba nie trafiliśmy do najlepszego ze światów - powiedział Axel z żalem. - Ale to jest mała wyspa. Chyba nie ma możliwości, żeby prędzej czy później nie doszło do kontaktu z innymi rozumnymi istotami... Kto nas wtedy okradł? - spytał. - I do kogo poleciał wtedy Laajin? - To imię wypowiedział nie tak śpiewnie, jak wieki temu zrobiła to Dafne.
- Nimfy powietrzne, to dobre istoty. Każda jedna. Lubią jednak czasem płatać figle. Nie miej im tego za złe. - Axel z uśmiechem pokręcił głową. - Poproszę je by oddały rzeczy. Czy jest to najlepszy z światów, jak to ująłeś, nie wiem… nie mi to oceniać.
- Ty tu jesteś, to największa jego zaleta - powiedział i widać było, że nie jest to czczy komplement. - Inaczej byśmy się nie spotkali, prawda? Odwiedzasz czasami mój świat?
Dafne skinęła potwierdzająco głową.
- Byłam tam przez kilka lat. W twoim świecie - odpowiedziała nieco zamyślona.
- Jako Dafne, wielka śpiewaczka operowa? Czy może jako skromna dziewczyna o pięknych włosach i cudownym głosie? Spotkaliśmy się kiedyś?
Był pewien, że nie zapomniałby takich oczu.
- Nie, nie spotkaliśmy. Zobaczyłam cie pierwszy raz gdy tonąłeś. - Dziewczyna przesunęła swoją dłoń do twarzy Axela i przesunęła palcami po jego policzku, patrząc nań z pewnym zachwytem w oczach. - I już wtedy wiedziałam… - urwała jednak.
- To kobieta wybiera mężczyznę, który ją wybiera. - Spojrzał na nią czułym wzrokiem. - Według mnie zrobiliśmy dobry wybór. - Ucałował jej dłoń.
- Dużo mam czasu, czy powinienem się spieszyć?
- Powinieneś się śpieszyć. Ale nie martw się… - Dafne uśmiechnęła się zalotnie i przysunęła o krok w stronę Axela. - Będziemy mieli jeszcze wiele czasu dla siebie. - Ucałowała go po tych słowach w policzek, na granicy jego ust.
- Gdzie się spotkamy? - spytał, oddając pocałunek.
- Gdy wyjdziecie poza strefę spotkasz Laajina. Mogłabym wyjść do was, jeśli dasz mu znać, że mogę. Jeśli nie, spotkamy się w bezpiecznym miejscu. Narysuję ci mapę.
- Ani się waż z nimi spotykać! - Axel obrzucił wzrokiem nagie ciało Dafne. - Szlag by mnie trafił z zazdrości - przyznał się. - Ale postaram się coś załatwić.
- Mapa? - spytał.
- Ubiorę się, jeśli o to chodzi… - mruknęła Dafne. Po tym przykucnęła na piasku i zaczęła rysować.
- Wiem, że nic by się nie stało - powiedział Axel, spoglądając na rysowane przez Dafne kreski. - Ale to siedzi gdzieś we mnie. A, pal sześć, masz rację. To twój świat, a reszta nie jest ważna.
Dafne pokiwała tylko głową, po czym gestem kazała Axelowi zwrócić uwagę na to co namalowała.




- Tak wygląda mniej więcej wyspa - pokazała kształt przypominający jajkowatą gąbkę. - Tu jest obóz i skały. W około nich rozciąga się strefa. Tu są skały do których doszedł ksiądz idąc w lewo, a tu te, do których my doszliśmy, by zbierać pomarańcze idąc w prawo. Tu jesteśmy my. A tu jest góra, a wokoło niej rozciąga się rzeka. Nie wolno wam przekraczać rzeki. Najlepiej iść od obozu cały czas prosto, to około godziny drogi, aż dojdzie się do rzeki. Będę tam czekać. Zaś jeśli nie, powinniście udać się z jej nurtem. Gdy rzeka będzie odbijać w lewo by okrążyć górę, wy pójdziecie dalej prosto w kierunku plaży.
Dafne uniosła wzrok na Axela.
- Podrzucę cię na plażę obok obozu. Z drugiej strony skał, by nikt nie widział. Zajmie nam to pięć minut, a gdybyś miał iść do nich lasem... - Dafne pokręciła na boki głową, jakby było to trudne do wykonania, albo miało trwać zwyczajnie za długo.
Axel spojrzał na mapkę, po czym ponownie na Dafne.
- Dokoła góry, tak jak wskazuje ta strzałka? Nie można przez las, na skróty, że tak powiem?
- To jest przecież droga przez las - Dafne zmarszczyła brwi, chyba nie bardzo rozumiała o co chodzi.
- A czy nie można tak? - Axel narysował kolejną strzałkę.




- Nie da się przejść przez ten las? To mi wygląda na krótszą drogę... - Axel usiłował wyjaśnić oczywistą według niego niepewność.
- Ah... - Dafne przygryzła wargi - Tu rośnie Nabuulas, a po drugiej stronie rzeki jest blisko do Andlaralh. To - wskazała narysowaną przez siebie strzałkę - jest dłuższa, ale bezpieczniejsza droga. Tak długo, jak nie oddalicie się zbytnio od rzeki.
- W takim razie nie mam już wątpliwości. - Wstał i podał dziewczynie rękę. - Chodźmy. No, płyńmy - poprawił się z uśmiechem.
Dafne wstała przy jego pomocy patrząc na jego twarz jakby coś analizowała.
- Proszę, nie bij się z nim. Nie kłóć i nie prowokuj. Przede wszystkim, nie prowokuj. Zwłaszcza nie bez potrzeby… bardzo potrzebnej potrzeby… obiecasz mi to?
Axel westchnął, ale skinął głową.
- Dobrze. Obiecuję. Nie będę go prowokować. Reszta jest na tyle rozsądna, że posłucha twojej rady. Mam nadzieję, przynajmniej. - Aż takiej pewności w jego głosie nie było, ni da się ukryć. - Zrobię, co się da, żeby ich przekonać.
Dziewczyna skinęła głową i przechyliła się w stronę Axela, by ucałować go w usta. Był to długi i gorący pocałunek, na który mężczyzna z całą pewnością sobie zasłużył i na który z zapałem odpowiedział.
- Jesteś pewna, że się musimy spieszyć? - spytał, gdy wreszcie odzyskał oddech.
- Chodźmy już… - odparła niechętnie, skoro już o tym przypomniał. Złapała go za dłoń i ruszyła w stronę wody.
- Widzimy się przy rzece - powiedziała, nim obydwoje znów zanurzyli się w wodzie.




Axel zgodnie z obietnicą wysiadł na przystanku “za skałami”, miał więc niewiele kroków do przejścia, by znaleźć się na powrót w obozie. Tak też się stało. Pojawił się jednak pewien problem… otóż, obóz był pusty. Całkowicie pusty - nie zostały nawet marynarka i sweter, które wczoraj przywłaszczył sobie Axel. Wyglądało na to, że obóz jest opuszczony definitywnie.
Śladów stóp i butów sugerujących, w którą stronę iść, było tu od groma. W końcu od wczoraj wszyscy się tu kręcili, jednak, ślady ciągnięcia dwóch walizek były jednoznaczne. Axel idąc kawałek za nimi spostrzegł, że towarzyszą im też ślady rozbitków.
Czy to dobrze, czy nie… ważne, że podążali w tą stronę, w którą powinni.
Odpowiedni kierunek, w tym momencie, nie oznaczał jednak, że i dalej będzie tak samo. Mogli po drodze skręcić, mogli przekroczyć rzekę, mogli zrobić milion rzeczy, które nie wyszłyby im na zdrowie. A chociaż Axel nie darzył zbytnią sympatią Aleksandra, to jednak myśl, że tamten miałby źle skończyć, niezbyt mu odpowiadała. Mała nauczka, by zmądrzał, to tak, ale nic naprawdę poważnego. A było parę miejsc i kilka istot, które należało omijać szerokim łukiem.
Axel ruszył szybko śladami, jakie zostawili jego towarzysze (i towarzyszki) niedoli. Miał nadzieję, że - nie mając żadnego bagażu - zdoła ich dogonić, zanim narobią jakichś głupot.
 
Kerm jest offline