Potworny ryk gwałtownie wyrwał mnie ze snu. Natychmiast zerwałem się na nogi. Pierwszym co zobaczyłem były szeroko otwarte oczy Reetera. Widok tak rzadki, że zanim jeszcze spojrzałem w drugą stronę wiedziałem, że sytuacja musi być bardzo poważna. Kiedy jednak odwróciłem głowę usta same otworzyły się w osłupieniu. Widok przerósł moje najgorsze obawy.
Poza ledwo dostrzegalnymi drgawkami dłoni Jack leżał nieruchomo, a nad nim unosiły się jakieś zjawy. Kilgore również wyglądał na martwego. Szloch Amiry przeplatany obłąkańczym śmiechem dodawał grozy całemu widowisku. Dalej ujrzałem sylwetkę, która wydawała się znajoma. - Awe? - szepnąłem z niedowierzaniem.
- Oscar! Do broni! Zasadzka! - Krzyczałem co sił w płucach gotując się do walki. Skandyk jednak już chwytał za oręż. Nie było czasu na przygotowania i rozważenie taktyki. Każdy działał niemal odruchowo. Licząc, że tym razem instynkty mnie nie zawiodą rzuciłem zaklęcie, które jak miałem nadzieję sprawdzi się w walce ze stworzeniami ciemności.
Ostatnio edytowane przez Dust Mephit : 28-10-2016 o 21:49.