No dobra, stało się. Piącha została zmiażdżona. Przyznam, że i tak podejrzewałem, że nawet jeśli się wyliże z tego teraz, to wkrótce znowu wda się w bójkę i zginie z rąk panien krasnoludzic - straciła Valko, futrzastego i milusiego zwierzaka, który ją uspokajał (dlatego chciała przygarnąć wcześniej wilka, ale Turmalina uprzedziła decyzję i stąd konflikt).
Chciałbym wszystkim wam ładnie podziękować za wspólną grę. W szczególności (kolejność nie ma znaczenia!):
1. Marrrtowi i jego Jorisowi, który nawiązał nić porozumienia z Piąchą
2. Tomkowi i Nefariusowi za kreację dwóch krasnoludzic i wspaniałe odgrywanie konfliktu do ostatniej chwili
3. Sayane za poprowadzenie tej sesji i w ogóle za przyjęcie mnie. Wiem już, że chcę zagrać u ciebie jeszcze kiedyś i mam nadzieję, że będzie mi dane.
4. Całej reszcie, choć niewiele mieliśmy interakcji między sobą. Życzę wam powodzenia w przetrwaniu przygody i trzymam kciuki za lepsze rzuty!
Wyciągnąłem też pewien wniosek po sesji tutaj. Gra typowym wojownikiem, a już na pewno barbarzyńcą, to zupełnie nie moja działka. Gdyby nie fakt, że Sayane ogarniała sama całą walkę, to niewiele bym zdziałał poza deklarowaniem szarży
. Człowiek (a nawet elf!) uczy się na własnych błędach oraz przez całe życie.
Z niektórymi z was wciąż się widzę w innych sesjach, w innych wcieleniach, z pozostałymi mam nadzieję jeszcze zagrać. Było fajnie, dzięki!