Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2016, 20:47   #54
Asuryan
 
Reputacja: 1 Asuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputację
Przenieśmy się trochę w czasie.
Baza Rebeliantów. Obóz Sahira.
- Ou. - Sahir uniósł rękę na znak powitania - Dobra robota Anth. Krystaliczne srebro oraz rtęć to prawdziwy zysk dla naszych planów. I jeszcze zdążyłeś przed atakiem na Bastylię.
- Hyf... - Wzruszyła ramionami Asylia, najwidoczniej nie była w stanie w żadem sposób dogryźć Anthrilenowi.
- Za dobrą pracę, należała by się dobra nagroda. Jednak nie mam pomysłu w jaki sposób miał bym cię nagrodzić. Jeśli jest coś czego potrzebujesz, to mów śmiało. Może chcesz kogoś na stałe pod swoją komendę? - Zapytał odbierając dokument od jednego ze szpiegów. - W każdym razie. Mam pomysł jak mógł bym cię jeszcze wykorzystać, skoro już wróciłeś. - Choć słowa brzmiały co najmniej nietaktownie, nie było w nich zło wrogości.
Sahir miał zwyczaj mówić coś grubiańskiego, gdy był zbyt zadowolony.
-Raisheele mogłaby być przydatna w najbliższej przyszłości. Potrzebuję też informacji o drugim mistrzu miecza- stwierdził eldar nie zastanawiając się długo- gdzie jestem potrzebny?
- Dobrze. Będzie pod twoją komendą, zaraz po Bastylli. Skoro chcesz ją, to Aje przydzielę inny rewir. - przytaknął i oddał dokumenty szpiegowi - Drugi mistrz miecza. Bodajże nazywała się Greet, Silver Sword Master. Zdobędę o nim informacje. Ale uprzedzę że może nie być łatwo. Mistrzowie miecza rzadko zaglądają w te rejony. Najczęściej bywał tu Sisuwan szósty mistrz oraz siódma mistrzyni Ameko. Co do twojego kolejnego celu... możecie wejść.
Do namiotu wkroczyła dwójka: znajomy Jenny - Red z czerwonym owadem za plecami (Scizor). Owad był wielkości człowieka i miał dwie potężne pary szczypiec. Obok chłopaka stał... czarnowłosy demon.

- Będziecie robić za dywersję w miejscu, które wskażę na mapie. Odwrócicie uwagę od bastylli, na jakiś czas. Daję wam wolną rękę by zrobić zamieszanie i walczyć. Ale pamiętajcie, gdy nadejdzie zmrok, nie będą w stanie wam pomóc. Musicie skupić na sobie ich siły, ale też wycofać się, nim będzie za późno. Po wszystkim możecie ukryć się tutaj lub gdzie chcecie. Spotkamy się tutaj kolejnego dnia.
-Zrozumiałem i jestem gotowy- odparł przyglądając się czarnowłosej dziewczynie- Nie wydaje mi się byśmy wcześniej się spotkali..
- Ani nam się nie wydaje. - odparła odsłaniając delikatnie maskę i patrząc na niego jasnym czerwonym spojrzeniem. - Akashi (Aka no shi - czerwona śmierć ) Kimiko ~de aru. [~jestem]
Eldar odczuł dziwne uczucie na piersi . Pieczęć nie parzyła, więc nie była ona powiązana z osnową. Mogła być powiązana z tutejszymi demonami. Jedno jest pewne, nie jest normalną kobietą i z pewnością jest groźna.
-Anthrilien- odparł nie spuszczając pustego wzroku z dziewczyny. Demon nie z jego świata, w ciele kobiety. Postać go zaciekawiła, nie wiedział jeszcze czy w pozytywny sposób.
-Chodźmy, jeśli jesteście gotowi.
***
Zgodnie ze słowami Sahira, to właśnie ich 3 osobowa grupa, nie licząc kilku tutejszych, miała rozpocząć przedstawienie. W tej sytuacji Akashi dała pierwszeństwo panom. Widocznie sama nie nadawała się do takich akcji.
Red rozpoczął od przyzwania swojego chowańca - Lugi

i krótkim zrównaniu jednego budynku z ziemią.
Anthrilien, na tą chwilę nie dysponujący tak destruktywnymi zdolnościami, uniósł jedynie kostur i wystrzelił wiązkę niszczyciela. Huk pioruna przeszył okolicę, będąc jednocześnie na tyle widocznym by przyciągnąć przeciwników.
Po tym poszło już z górki. Pojawiły się oddziały sprzysiężone z lordami czyli głównie najemnicy i Lykanie. Było także pojedyncze jednostki pół wampirów.
Eldar dobył miecza, dochodząc do wniosku że woli oszczędzać siły. Wpadł między przeciwników tnąc tych którzy stanęli mu na drodze.
W tle, pokemony Reda szalały na polu bitwy. Koto podobny stwór (persian) prowokował lykan, prowadząc ich pod szpony owadziego wojownika (scizor). Mała żółta mysz raziła gromami, a półprzezroczysty płomyk (hunter) straszył, ogłuszał i kradł broń najemnikom.
Co się tyczy panny Kimiko... wyglądało to mniej estetycznie i zabawnie.
Gdy tylko pojawili się przeciwnicy, kobieta założyła maskę demona i otoczyła ją czarna aura. Na jej rękach pojawiły się czarne szpony

a potem jakby wpadła w amok, rozrywając wszystko na swej drodze.
Ciekawe po co był jej miecz przy pasie, przy takim stylu walki.
Anthrilien, dla którego obecne starcie nie było znaczącym wyzwaniem, kątem oka obserwował dziewczynę. Chwilę później wpadł w grupę Lykan. Wilkowaci byli wyraźnie szybsi niż dotychczasowi przeciwnicy, kilka razy został spychany do defensywy.
- Wycofuję się. - Krzyknął Red z pleców pseudo-smoka - Lecę zająć się Bastyllą. Zostawiam ci tą trójkę.
Obok eldara wylądowała na ziemi Akashi, delikatnie odsłaniając twarz z pod maski i spluwając krwią.
- Magowie-desu tfu...
Do grupy walczących dołączyła trójka niepożądanych przeciwników. Bardzo niepożądanych.
- sisuwan - ortiz kalar (główny mag mortresa)
- Jareasma Ergrand
-Jesteś cała?- zapytał eldar zwracając się do dziewczyny. Jednocześnie odpinając od pasa i zakładając hełm.
- Nic mi nie jest... to nie moja krew -desuwa. Co robimy? Zabijemy ich? - zapytała lekko zmienionym głosem, tak jakby mówiła o sobie w liczbie mnogiej. (mowa o tym pogrubionym)
-Może być ciężko ze wszystkimi na raz- odparł prorok zmodyfikowanym przez hełm głosem- przytrzymajmy ich w miejscu,nie ryzukujmy niepotrzebnie. Spróbuję ich spowolnić.
Runy wyleciały z sakiewki, rozbłysła jedna z nowych, jedna z dwóch stworzonych po bitwie o Puszczę, a wtedy czas dla przeciwników niemal stanął w miejscu.
Przeciwnicy zaczęli poruszać się o wiele wolniej, a w przypadku skąpych w ruchu magów... mogło by się wydawać że całkiem się zatrzymali. Jednak wokół jednego z nich - Sisuwana pojawiła się jakby przeźroczysta zorza, w momencie wykorzystania mocy. Dziwna fluktuacja powietrza podobna do pływającej zasłony.
Mag rozejrzał się dookoła patrząc za zaistniała sytuację z nieukrywanym zaciekawieniem.
- Nieźle. Całkiem widowiskowa moc. - orzekł. - Teraz ja. Pressure!
Przeźroczysta zasłona powolnym ruchem ruszyła w stronę Eldara, miażdżąc wszystkich na swojej drodze.
-Zaatakuj z flanki, ja odwrócę uwagę- rozkazał cicho eldar. Odbiegł na bok, już pędzie używając kolejnych mocy. Znacznie przyśpieszył pod wpływem wzmocnienia, równocześnie wyciągnął w stronę maga dłoń dzierżącą kostur i uwolnił potężną wiązkę niszczyciela.
Wiązka nie miała innej drogi jak przebić się przez zasłonę. W momencie w której przez nią przeszła zaczęła się giąć i skręcać ostatecznie uderzając o ziemię przed nim.
Z flanki pojawiło się lecące ciało Lykanina, które tak jak wszystko co znalazło się pod zasłoną uderzyło natychmiast o ziemię i zostało zmiażdżone. Ale chwilę po tym, na granicy całunu pojawiła się Akashi próbując go sięgnąć rozpadającymi się szponami. Jeden kro do tyłu i mag był już poza ich zasięgiem.
- Kuso! - zaklęła czarnowłosa odskakując z rozszerzającego się w jej stronę całunu.
Kłopotliwa zdolność, pod wpływem mocy eldara, zyskała dwie cechy. Była widoczna i powolna. W porównaniu do tajemniczości jaką posiadała w zamku Mortresa.
Anthrilien postanowił spróbować innej taktyki. Zachowując dystans, zatrzymał się i schował miecz. Wolną ręką wykonał szybki gest, wyglądający jakby chciał złapać przeciwnika. Kolejnym ruchem dłoni gwałtownie pociągnął go kinetycznie w swoją stronę, licząc że grawitacja na niego zadziała, lub chociaż przybliży go w zasięg walki wręcz.
Mag, niezmiernie zaskoczony poleciał w stronę eldara. Jeszcze w locie wyszeptał jakieś zaklęcie na złączonych dłoniach. A gdy był już bliżej rozłożył je ukazują ogniste oko.
- Al mana Saron

Eldarowi momentalnie zrobiło się gorąco. Czar zdawał się działać podobnie do jego pirokinezy.
Skontrował czar obejmując siebie samego zaklęciem kirokinetycznym, mniej więcej wyrównując temperaturę. Otoczywszy się tarczą pisoniczną, skoczył maga. Dobywszy w biegu miecz, ciął w kark.
- Erten! Pressure!
Wpierw uderzenie padło na coś niezwykle mocnego, ale nie na tyle by przez to nie przejść, jednak po przejściu, waga ostrza drastycznie się zwiększyła. Tnąc nie w kark a na linii lędźwi i nawet nie przecinając go w pół.
Ostrze przeszło przez pal o zwiększonej grawitacji tracąc siłę i celność. Wbiło się w ciało maga na długość 5 cm. nim kurtyna naparła na barierę psioniczną wgniatając ją w ziemię. Siła zwiększała się z każdą chwilą. Tylko bariera eldara utrzymywała go przed obrażeniami.
W tym momencie przed magiem pojawił się Hunter uderzając w niego czarną kulą energii. Wystarczająco by na chwilę odciągnąć jego uwagę od Eldara i pociągnąć nacisk za nim. W oddaleniu stała pozostała dójka stworów nie za bardzo wiedząc jak się nie narażać.
Akashi wyczekała moment zawahania maga, lecz znowu trafiła pod całun. W tej sytuacji nie była w stanie za wiele zdiałać.
- Nic ci nie jest-desu? - zapytała - Rozprujmy go mieczem! - dodała innym tonem, nie podobnym do poprzedniego. - To może się udać. - odpowiedziała sama sobie.
Prorok nie zamierzał przepuścić takiej okazji. Korzystając ze zmniejszonego nacisku postąpił krok do przodu upuszczając kostur, który zawisł pionowo w miejscu, i raz jeszcze przyciągnął do siebie maga.Z zamiarem później cięcia go na odlew na wysokości brzucha.
Mag ponownie lecąc w stronę eldara wycelował w niego dłonią. Wraz ze zbliżaniem się nacisk wgniatał kolejne fragmenty ziemi dodatkowo się rozszerzając. Jeśli tak dalej pójdzie nacisk dotrze do Eldara jako pierwszy.
Akashi wyłączyła swoje szpony i położyła dłoń na rękojeści katany. Czarna aura zaczynała skupiać się wewnątrz jej pochwy.
Kolejny gest eldara i Mag gwałtownie zatrzymał się w powietrzu, na tyle by nacisk nie dosięgnął eldara. Przede wszystkim jednak ustawiając go w idealnej pozycji by Akashi mogła zaatakować go od boku.
Iaido. Sztuka dobywania miecza. Zwana też sztuką szybkiego cięcia. Co tu dużo opisywać, ostrze po prostu mignęło w oczach Eldara by wyglądać jakby pozostało ukryte w swej pochwie.
- Dimmension Slicer
Cięcie rozcięło przestrzeń włącznie z całunem i Sisuwanem na linii brzucha.
Po nim Kimiko opadła na kolana, a z twarzy spadła jej maska ukazując jak bardzo jest zmęczona.
Na oczach eldara dolna połowa ciała maga opadła na ziemię a pole bitwy przeszył krzyk bólu. Jednak w tym samym czasie krew przestała płynąć za sprawą magii. Mag wycelował dłoń w stronę Akashi.
- Pressure! - rzekł z trudem, wciąż pozostając dość żywym.
Kilka rzeczy zdarzyło się niemal na raz. Pod wpływem mocy Anthriliena dziewczyna uniosła się i prze-lewitowała przez plac lądując w bezpiecznym miejscu. W tym samym czasie prorok przeniósł moc pozostałą w kosturze, nieduży zapas który zdążył zgromadzić przed lądowaniem w mieście, przenosząc ją do run w pancerzu i maksymalnie wzmacniając swoją tarczę w ochronie przed miażdżącą grawitacją. W momencie gdy unosił dziewczynę, ruszył na maga z flanki, wypatrując drogi z najmniejszą ilością magicznej energii. Pchnął końcem miecza w kark, zakładając poprawkę, że grawitacja obniży cios na okolicę łopatek.
Ostrze zaczęło opadać pod naporem siły, aż wreszcie przebiło ciało na wylot. Przeszło przez lewą łopatkę wychodząc na wylot piersi.
Eldar jakby oprzytomniał, jedno mrugnięcie. Zaczęły docierać do niego odgłosy pola bitwy. Odgłos spadajacej maski.
Z ust Akashi popłynęła stróżka krwi, gdy ta odwróciła się w jego stronę.
Jego ostrze przebiło ją na wylot.
- Dimmensional Swap
Drugi z magów miał dłoń ustawioną w geście zamiany miejsc.
- Muszę przyznać, że nie spodziewałem się kogoś kto mógłby ingerować w czas. - orzekł ortiz
Ponownie wykonał gest zamiany miejsc ciało lykanina które było przy nim zamieniło się z połową ciała Sisuwana.
- Trochę ci to zajęło Ortiz... - mruknęła wampiryczna wiedźma
- Zbyt... długo - westchnął Sisuwan z wielkim trudem.
- Przesadzasz. Kilka minut w rękach Pani Ergrand i będziesz jak nowy. - oświadczył z uśmiechem
- Wal... się...
-Ceiba-ny-shak(eldarskie przekleństwo, bez konkretnego tłumaczenia)- wycedził szpiczasto uchy. W amoku walk nie docierały do niego emocje takie jak poczucie winy czy żal, ale nie był zadowolony z obrotu zdażeń.
- Rzuć... mną.. - wyszeptała czarnowłosa. - Pożremy... go...
Prorok posłuchał możliwe że ostatniej prośby dziewczyny. Ostrożnie wyjął miecz, zostawiając za nim drobne kryształki lodu. Rana wciąż pozostawała, ale krwawienie zwolniło. Gwałtownym gestem rzucił kinetycznie dziewczyną w stronę maga. Skoro pole czasu zawiodło, eldar przerwał przepływ mocy, zamiast tego wkładając ją w “prędkość osnowy”. Nie ruszył się jednak jeszcze, świadom zdolności Oritza czekał na rozwój wydarzeń świadom że może zbliżyć się do przeciwników w ułamku sekundy.
Ciało Akashi leciało beznamiętnie.
Mag przygotowywał się by je zniszczyć jakimś czarem, gdy ciało zaczęło otaczać czarna aura.

Aura przybrała kształt paszczy, jednym kęsem zjadając jeszcze żywego Sisuwana.
Chwile później została przebita kilkoma krwawymi włóczniami latającymi wokoło wampirycznej wiedźmy.
Lecz postać niczym mgła lub cień rozeszła się i ponownie zaczęła scalać między Eldarem a Magami.
Z cienia wyłoniła się postać Akashi, lecz tym razem biła od niej złowroga aura. Jej oczy lśniły czerwienią, a na czole pojawiły się małe rogi

Gdy mogło by się wydawać, że czas na kolejne starcie, Kimiko wydała z siebie ogłuszający ryk. A ziemia dookoła niej zaczęła się wgniatać.
Prorok zawahał się nie będąc pewien co przed nim stoi. Na wszelki wypadek postanowił nie wchodzić dziewczynie w drogę. Sięgnął umysłem w stronę bastylii by sprawdzić postępy w ataku. Red Był już w okolicy Jenny, wkrótce powinni się wycofać. Ruszył w ostatniej szarży korzystając z zamętu jaki siała Kimiko. Poruszał się zygzakami, rozmywając się w smugę niemal nie zauważalną dla ludzkiego oka. Jeśli dobrze rozumiał zasadę działania mocy Oritza, to potrzebował widzieć dwa cele by móc zamienić je miejscami. Pozostawał więc poza jego polem widzenia. Zaatakował od tyłu tnąc od dołu po skosie, a za mieczem ciągnęła się jasna poświata niszczyciela. Mięśnie i zmysły w gotowości by zareagować na kolejną podmianę. Całość stała się dokładnie gdy dziewczyna ruszyła do ataku.
Uderzenie padło na przezroczystą barierę miedzy nim a magiem. Po uderzeniu, odblask wskazywał że jest w kształcie dwunastościanu.
W tej samej chwili Wampiryczna wiedźma przyzwała wielkiego węża z krwi

Ale to była tylko mrzonka. Prawdziwy problem pojawił się w tej samej chwili. Najwidoczniej Kimiko zdziałała coś więcej niż pożarcie maga. Najwidoczniej pochłonęła także jego moc
- Rrrrrrrrreeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeees ssssure - niczym ryk, całe pole bitwy zaczynało się wgniatać. Bariera Ortiza zaczęła pękać tak samo jak moc Anthrilena, z węża pozostała mokra plama, a wiedźma zamieniła się w mgłę. Dziewczyna padła na kolana pod naporem własnej mocy.
Anthrilien zdobył się na ostatni wysiłek. Gdy wzmocnił tarcze poczuł jak krew pulsuje mu w uszach. Złapał dziewczynę kinetycznie i przerzucił ją do otwierających się właśnie wrót Pajęczego Traktu. Sam podążył w jej ślady. Na chwilę przed przejściem wysyłając serię wiązek niszczyciela, jedna po drugiej, bombardując zanikającą tarczę Oritza.
Niestety nie dane mu było zobaczyć efektu swoich działań. Słyszał jedynie jakieś przekleństwo będąc już u wejścia do traktu.
Wewnątrz po odrobinie trudności... udało się doprowadzić czarnowłosą do stanu nieprzytomności i zabrać ją bezpiecznie do siedziby ruchu oporu.
Zadanie zostało zakończone. Pozostało jeszcze zdać raport.
Chwilę później spotkał Jenny.
 
__________________
Once the choice is made, the rest is mere consequence
Asuryan jest offline