Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-10-2016, 09:30   #501
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Pałac to nie był, ale poza tym Randulf nie miał nowemu lokum nic do zarzucenia. Gdyby każdą noc spędzał w takich warunkach, z pewnością by się rozleniwił. No i jeszcze nie trzeba było pichcić na własną rękę...
Ignorując na moment zapach, wydobywający się z garnka, Randulf wszedł do jednego z pokojów, ciekaw, czy i tu dopadną go jakieś wizje...
Zostawił plecak i wrócił do kuchni, a że z pancerza wydłubywać się nie musiał, takowego nie mając, szybciej niż Oswald do stołu zasiadł, a i zdążył zupy zjeść nieco, gdy do izby jedna z mieszkanek wioski weszła.
Już wcześniej wpadła mu w oko, bo urodzie dziewczyny nic zarzucić nie można było, nie spodziewał się jednak, że tak szybko los ich znowu zetknie. W towarzystwie co prawda liczniejszym, niż by to pozwalało na rozmowę swobodną...
Ofuknął sam siebie za myśli, jakie go na widok zgrabnej dziewczyny naszły, ale myśli nie posłuchały i nie odeszły. No bo i co by się stało, gdyby nieco jej wdzięków skubnął, z przyjemnością dla obu stron.

Wstał od stołu i uśmiechnął się.

- Jestem Randulf. Prawdziwy to specjał, zdolny najbardziej zmęczonego na nogi postawić - powiedział, patrząc na Birgit. Po sekundzie dopiero zorientował się, że mogło to dwuznacznie zabrzmieć... - Matka twa prawdziwą jest mistrzynią, że takie cudo stworzyła. - Nim zdążył ugryźć się w język, kolejną dwuznaczność palnął. - Pewien jestem, że i ty talent po niej odziedziczyłaś, nie tylko w kuchni.
- Podziękuj matce w naszym imieniu... chociaż może lepiej by było, gdybym i osobiście to zrobił - dodał. - Jeśli wskażesz mi, która to chata.

Bynajmniej nie chciał, by gospodyni się tu fatygowała... Birgit wystarczała mu w zupełności.

- Ja takich wymagań nie mam, balii mi nie trzeba, jeśli w pobliżu jest jakiś strumień, gdzie trudy dnia i walk zmyć z siebie można - dodał.

Czy gdyby chwycił ją za rękę... czy też by coś zobaczył? Wizję jakąś z przyszłości? Czy też tylko mu się zdawało, to z sołtysem zdarzenie, bo się dymu nałykał?
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 29-10-2016 o 09:34.
Kerm jest offline