Moritz wziął swoją część pieniędzy mrucząc coś pod nosem. Od wypitego alkoholu , stary żeglarz poczuł już szum w głowie, który przypominał mu nieco szum fal. Wstał od stołu i pożegnał się z pracodawcą skinieniem głowy. Moritz nie był specjalnie wylewną osobą i uznał, że wszystko co trzeba było powiedzieć, zostało już powiedziane. Zadanie przydzielone, podpis złożony, zadatek przyjęty. Prosto, po żołniersku.
Zaczepiony przez młodego szlachcica, Moritz zmarszczył brwi, a jego twarz przybrała taki wyraz, jakby mężczyzna przypominał sobie odległe obrazy z przeszłości. Po chwili Knefler rzekł drącym głosem. - Pytacie się mnie, czy bywały dni w których ktoś znikał? - Zawiesił głos. - Owszem, bywały. Ludzie przepadali bez wieści od zawsze, czy to w portach, czy na morzu. Z różnych przyczyn. Czemu pytacie? - Zwrócił się do Gerhardta |