Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-10-2016, 21:02   #55
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Namiot Sahira.
- Witajcie. Dobra robota.
- Bastylla pokonana. Straty zadane. Cele osiągnięte. Straty... straciliśmy 10 - orzekł sumarycznie Eagelis - Uratowaliśmy 33 więźniów.
- Każda walka niesie ze sobą straty. - mrukną Echoes. - Musimy się z tym pogodzić.
- Dziś możemy to uczci. Jedzcie i pijcie. Odetchnijcie. Przez najbliższe dni nie wychodźcie w nocy. Wampiry nie puszczą tego płazem. Zakładam że w nocy zaczną swoje żniwa. Zostawmy więc to łowcom. Raisheele, od dziś wchodzisz pod komendę Antha. Wykonuj jego rozkazy i służ mu pomocą.
- Oddaję się pod twoje skrzydła. - ukłoniła się z delikatnym uśmiechem
- Jenny i Mędrcze Susanoo udowodniliście że jesteście słowni i działacie w naszej wierze. Akcaptuję waszą chęć pomocy i pozwalam wam dołączyć, w nasze szeregi. Sprawę waszego przyjaciela pozostawmy odosobnioną. Chłopcze, będziemy musieli porozmawiać. Ale na dziś, wystarczy. Świętujmy.
- Nazwał mnie chłopcem... - mruknął pod nosem Lucil ku uciesze Susanoo.
- Wyglądasz na szesnastoletniego chłopca - szepnęła Jenny do Lucila.
- Wiem, ale nie lubię jak ktoś się z tym obnosi. - mruknął. - Ujdzie mu to płazem. W końcu mamy świętować.
- Hmm… tak w sumie to ile masz lat w takim razie? Po twojej wypowiedzi wnioskuje, że nie masz szesnastu?
- Trochę więcej od ciebie a na pewno i od niego. Ale to nie ważne... - mruknął - Mam nadzieję, że domyśliłaś się także że to nie mój normalny wygląd... - spojrzał na nia z ukosa.
Jenny zrobiłą niewinną minkę.
- Skoro taak mówisz… A jak normalnie wyglądasz?
- Dojrzalej. - Odparł beznamiętnie - Ale wolę pozostać w tej postaci, moja prawdziwa nie jest zbyt dobrze odbierana. Jest zbyt jaskrawa... Na szczecie nie muszę jej przybierać. W tej jest nawet wygodnie. No i... rzadniej kobiecie nie przeszkadza gdy dziecko wtuli się w jej…
- Niby tak z drugiej strony to pedofilia… aczkolwiek nie przeszkadzałoby mi w tym momencie gdyby ktokolwiek by się we mnie wtulił - mruknęła nieco głośniej niż zamierzała. Czerwieniąc się zaciągnęła kaptur dalej na twarz.
- Siedzi w tobie diabeł, Jenny. - Uśmiechnął się żartobliwie.
- W obojgu was siedzi. - Posumował Susanoo.
Jenny spojrzała na rogacza zaskoczona. Pytające spojrzenie poszło też na Lucila.
***
- Słuchajcie! - zakrzyknęła Jenny przebijając się przez radosną wrzawę. - Czas zaleczyć nieco ran przy akompaniamencie dobreeej muzyki! - Jenny uniosła swoją gitarę do góry znajdując jakieś krzesło bądź stół albo i wzniesienie. Dziewczyna poczuła chęć do zagrania ponownie dla widowni (choć alkohol mógł temu nieco pomóc). Po kilku uderzeniach w struny Jenny zagrała pierwszy utwór. Nie miał on w sobie tyle mocy, ale za drugim razem dziewczyna wplotła w melodię odpowiednie nuty aktywując leczącą melodię.
Eldar usiadł wygodnie i rozluźnił się. Choć nie był ranny (przynajmniej na tą chwilę) to chętnie korzystał z pierwszej od dawna chwili wytchnienia. Muzyka nie do końca była w jego typie ale nie zamierzał wybrzydzać.
Po kolejnych kilku kolejnych kolejkach alkoholu i utworów Jenny poczuła się odpowiednio pewnie. Kilka oklasków pożegnało ją jak po raz kolejny zrobiła przerwę. Ostawiła gitarę pod ścianę i ruszyła do odpoczywającego Anthriliena.
- Hej. Mogę ci przez moment poprzeszkadzać?
- Nie mam nic przeciw- odparł otwierając oczy.
- Chciałam się ciebie zapytać o jedną rzecz. Pamiętam jak mi opowiadałeś jak u ciebie wszystko wyglądało. No i wiem, że masz mało pozytywne podejście do ludzi no i generalnie dużo się działo - dziewczyna zdawała się być wyjątkowo rozluźniona i bezpośrednia.
- Jak byliśmy w puszczy, nauczyłam się jednej techniki no i tak sobie myślałam czy nie chciałbyś abym ją na tobie użyła? Nie to źle zabrzmiało. No po prostu mogłabym pomóc ci ulżyć z emocjami za pomocą muzyki.
-Na czym miałoby to polegać?- zapytał zdawałoby się że z nutą zaciekawienia w głosie.
- No bo widzisz, kiedy gram mogę nawiązać połączenie z tobą na poziomie emocji. To co będziesz czuł będzie płynąc do mnie, a ja muzyką mogę te emocje spotęgować, stłumić, rozwiać, albo zneutralizować - Jenny zaczęła opowiadać jakby była profesjonalistką. - W tę sposób udało mi się powstrzymać Yougan od spalenia całego lasu. Wiesz dałam bezpieczne ujście dla jej emocji. Nom. Co ty na takie coś?
-To nie takie proste, a do tego potencjalnie niebezpieczne.- powiedział marszcząc lekko brwi - Pamiętaj, żę nie jestem człowiekiem. Nie twierdzę że emocje towarzyszące porodowni nie są duże, ale te, które występują pośród mojego ludu są wielokrotnie silniejsze i intensywniejsze. Możesz na tym ucierpieć Ty a może nawet i otoczenie.
- Pfff, ryzyko zawodowe chłopie. Z resztą Yougan też nie jest człowiekiem nie? A jej dzieciak to półdemon? Nie… Hollow? Już nie pamiętam co powiedzieli. Nieważne. Jak się boisz to możemy polecieć na pustynię. Tam nic nie żyje. Szkód nie będzie - dziewczyna nie odpuszczała.
Eldar zastanowił się, nie chciał zakłócać spokoju martwych tak błahą sprawą. Propozycja dziewczyny była kusząca. Mimo treningu emocje były w nim silne a bez kamienia duszy, który by go ostrzegał, mogły w przyszłości okazać się niebezpieczne. Dziewczyna zdawała się wiedzieć co robić, a w najgorszym wypadku mógł przerwać grę.
-Dobrze- stwierdził w końcu- możemy zrobić to tutaj jeśli jesteś pewna swoich umiejętności. Jednak uważam, że wpierw powinnaś wytrzeźwieć.
- Ale ja się dobrze czuję..! - zaprotestowała Jenny. - A z resztą. Chciałam raczej nas poza miasto zabrać. Tak aby nie zwracać na siebie uwagi za bardzo. To może być duże. Oraz głośne.
Prorok wstał i przyjrzał się dziewczynie. Nie znał się na wpływie alkoholu na ludzki organizm.
-No dobrze, ale przejdźmy traktem. Nie należę do fanów teleportacji.
- Jak wolisz. Aczkolwiek nie wiem jak zareaguję na te dziwne kręcące się cosie i wszystko dookoła.
-Zamkniesz oczy. Czy chcesz kogoś z nami zabrać?
- Wyniańczyłam półanioła teraz sobie poradzi - odparła dziewczyna wracając się po gitarę. Zarzuciła ją na ramię po czym wzięła eldara za rękę i zamknęła oczy.
- Prowadź.
Nie mając siły na tłumaczenie zasad działania wrót do Traktu, Anthrilien poprowadził dziewczynę przez część bazy ruchu oporu, aż do najbliższej odnogi świata labiryntu, gdzie otworzył portal. Chwilę marszu później dziewczyna nagle poczuła zmianę podłoża, gdy pojawili się na pustyni kilka kilometrów od miasta. Portal za nimi zamknął się, pozostawiając ich w ciemnościach nocy.
Jenny słysząc piasek pod butami otworzyła oczy. Piękna noc.
- Mam nadzieję, że wampiry dzisiaj akurat nie zrobią sobie nocnego patrolu. No ale! Usiądź sobie wygodnie, albo polewituj. Nie wiem co ci tam lepiej i możemy zaczynać.
-Wątpię by po dzisiejszych wydarzeniach mieli czas na przechadzki po pustyni- stwierdził prorok siadając po turecku. Położył kostur obok siebie i skinął głową dając znać o gotowości.
Jenny ustawiła się naprzeciwko eldara stając w rozkroku. Przerzuciła gitarę na przód i z zawadiackim uśmiechem zaczęła grać. Muzyka z początku była zwykła, przyjemna. Pomimo instrumentu melodia nie była agresywna. Pierwszym etapem było rytmiczne uderzanie w niską strunę. Oboje połączyli się zielonkawą pięciolinią. Za chwilę ta pięciolinia zmieniła się w jasnożółtą tubę. Wewnątrz zaczął płynąć kolorowy strumień emocji. Jenny pomimo upojenia była zaskoczona mnogością emocji, które eldar przeżywa na raz. Tylko prawdziwy wirtuoz muzyki byłby w stanie oddać to za jednym zamachem.
- Od czego chciałbyś zacząć? - zapytała chcąc ułatwić sobie robotę.
-Od nagromadzenia negatywnych - stwierdził po zastanowieniu- to wszystko co jest we mnie w tej chwili mogłoby choć na chwilę zniknąć.
- Jasne! Zamknij oczy, łatwiej ci będzie - powiedziała radośnie dziewczyna stwierdzając nietrzeźwo, że eldar ma same negatywne emocje. To było smutne. Dało się część łatwo naprawić. Pokrzepiająca melodia szybko rozprawiła się ze tęsknotą i niepewnością oraz wahaniem. Skoczniejsza melodia zdmuchnęła je jakby nigdy tam ich nie było. Jenny łatwo się grało. Podchmielona szybko poddawała się własnemu lekarstwu. Energia jaka pulsowała z muzyki dodała też energii eldarowi. Mógł wyraźnie poczuć jak dźwięki pulsują w jego ciele pobudzając nieco do działania. Schody zaczęły się robić kiedy długotrwałe emocje wypłynęły na wierzch. Nagle w melodii było za mało energii. Choć piosenkarka poczuła jak zaczyna ją przerażać, że jest absolutnie sama na rozległej pustyni z wielkim otwartym niebem nad nią. Nie! Nie mogła się temu poddać! To było przytłaczające, ale miała i przeciw temu technikę. Tę, której nauczyła się dzięki Yougan. Płomienna determinacja. Napływający strach i melancholia zaczęły przegrywać kiedy w sercu rozgorzeje pewność. Te emocje długo zalegały w sercu, pozbycie się ich zupełnie potrzebowało więcej czasu niż pojedyncze spotkanie. Nietykalna skorupa została jednak nadkruszona.
Gdy już się wydawało Jenny, że przytłaczające ją emocje zaczynają być znośne uderzyła złość. Ukryta pod innymi kotłowała się, kiedy zapora z innych emocji została osłabiona wyłoniła się i bezwzględnie zawładnęła dziewczyną. Piosenkarka tego się nie spodziewała. Ta siła i ilość. Jej umysł został zawładnięty i nim się spostrzegła zamiast ją zwalczać nakręcała się. Anthrilien mógł usłyszeć jak melodia staje się agresywniejsza, jednak złość dalej z niego ulatywała. Nagła zmiana melodii utwierdziła proroka w przekonaniu, że coś poszło nie tak. Z trudem wstał, ale nie był w stanie przerwać procesu bez użycia mocy, które mogły pogorszyć sytuację. Spirala wściekłości potęgowała z każdym momentem jak Jenny grała. Zdawało jej się, że jednocześnie wyżywa się na strunach i słysząc własną melodie nakręca się jeszcze bardziej. Podświadomie zaczęła zbierać elektryczność wokół siebie. Podobnie jak melodia nabierała napięcia. Ładunek zrobił się tak duży, że łuki elektryczności zaczęły przemykać po ciele Jenny. Coś jednak było nie tak. Gniew eldara wpłynął na peluneum. Iskra negatywnej energii przemknęła po całym ciele i gitarze.
“Myślisz że to wytrzymasz?” - głos zabrzmiał w jej głowie. Włosy momentalnie zmieniły barwę na czarną.
“Zginiesz” - Słowo przeszło niczym dreszcz po całym ciele.
To był krótki moment w którym Jenny się ocknęła. Spięła swoje mięśnie i pognała za najbliższą wydmę. Technika została przerwana i dopływ gniewu został przerwany. Piosenkarka uderzyła w struny z krzykiem na ustach, który był połączeniem wściekłości i bólu.Potężna błyskawica wyleciała z gryfu. Jej kolor nie był biały jak powinien. Czarna z fioletowym blaskiem pomknęła uderzając w piasek w potężnym wybuchu. Fala uderzeniowa przewróciła dziewczynę na plecy. Leżąc na wydmie zobaczyła co zrobiła. Coś na wzór szklanego kwiatu stało kilkanaście metrów dalej. Były to tak naprawdę szpicle zeszklonego piasku jaki powstał podczas wyładowania.
Anthrilien dogonił ją po chwili. Negatywne emocje na chwilę go opuściły, czuł się częściowo pusty.
-Nic ci nie jest?- zapytał patrząc na szklany kwiat.
Włosy zaczęły powracać do ich naturalnej bieli. W całym zamieszaniu i ku nieświadomości dziewczęcia... jej włosy przez krótki moment lśniły takim samym fioletem co błyskawica przez nią wytworzona.
Dziewczyna dyszała ciężko. Spojrzała na eldara ledwo poruszając oczami.
- Bolą mnie dłonie… i całe ciało - sapnęła.
-Wracajmy do kryjówki- powiedział gdy pomagał dziewczynie wstać- zasłużyliśmy na odpoczynek, a i nie chcemy się natknąć na żadnego z nocnych pustynnych drapieżników.
Jenny z trudem dźwignęła się na nogi. Zerknęła na swoje dłonie. Były nieco poparzone. Nic czego melodią nie mogłaby zaleczyć. Nie mając jakiejś wewnętrznej siły aby iść pozwoliła aby eldar ją za sobą ciągnął.
Z racji na różnicę wzrostu nie było to najwygodniejsze rozwiązanie, tym bardziej że prorok też był zmęczony. Używając odrobiny mocy, sprawił że dziewczyna uniosła się parę centymetrów nad ziemie i lewitowała za nim. Kawałek dalej otworzył przejście do Pajęczego Traktu.
Dziewczyna zamachała bezradnie kończynami w powietrzu. Nie zaprotestowała jednak. Przytuliła się do swojej gitary i zamknęła oczy po wejściu do traktu. Teraz nawet nie wiedziała ile kroków zrobi nie dotykając nawet ziemi stopami. Po pewnym czasie w końcu się odezwała.
- Czy… czy pomogłam?
- Myślę że tak. Nie wiem jak długo potrwa ten stan błogości, ale jest to miła odmiana- stwierdził, chodź jego ton niespecjalnie się zmienił.
- Dlaczego w tobie aż tyle gniewu? - Jenny otworzyła oczy aby spojrzeć na eldara.
-Aż? Te emocje nie należały do specjalnie intensywnych. Gniew jednak mogę wyładować tylko w trakcie walki, dlatego poza nią pozostaje we mnie.
- Dlaczego tylko podczas walki? Jest tyle sposobów aby pozbyć się gniewu… - dziewczyna nie rozumiała. - Skąd go u ciebie tyle? To wina tego co przeżyłeś? To ludzie tak cię skrzywdzili?
-Dla człowieka owszem. Mimo że wyglądamy względnie podobnie, to mój umysł działa w zupełnie inny sposób. Nie potrafię wyjaśnić różnicy w tym języku. Mówiąc krótko nie mogę pozwolić ponieść się emocją, ani od tak się wyładować. Powody zaś wolałbym pozostawić dla siebie.
Jenny ściągnęłą brwi. Faktycznie nie rozumiała. Nie była jednak pewna czy dlatego, że jest człowiekiem czy zwyczajnie nie chce wytłumaczyć.
- Cóż, nawet jeśli tak mówisz wydaje mi się, że gdybyś pozwolił sobie na odczuwanie innych emocji to byłoby ci łatwiej zwalczyć te co masz. Cieszysz ty się czasami z czegoś?
-Odczuwam pozytywne emocje, jeśli o to pytasz, ale nie oznacza to mogę im się oddać.
- Co to za brednie? To śmiać się ci nie wolno? Zatańczyć do muzyki? Wiesz to przez takie rzeczy negatywne emocje budują się w środku. Jest ich więcej i więcej i więcej! Ani nie pozwalasz sobie na dobre ani nie wyrzucasz złych. A potem masz. Wiesz gdybyś tak robił od początku to może nie uzbierałoby się tego do tak niebezpiecznych poziomów! - dziewczyna zamachała rękoma i nogami chcąc się uwolnić z niewidzialnej siły jaka ją trzymała. Mogło się wydawać, że alkohol dalej przemawia przez nią, lecz Jenny już wytrzeźwiała. Za to czuła gniew.
Dziewczyna przesunęła się w powietrzu, lewitując teraz twarzą, metr do idącego eldara.
-Nie oceniaj mnie swoją miarą- mruknął marszcząc lekko brwi- mam też pozytywne emocje, choć niekoniecznie w ostatnim czasie. Równowaga jest ważna, ale nie mogę sobie pozwolić na coś co dla ciebie jest normą.
- Ooo… jak dla mnie nie wygląda abyś pozwalał sobie na cokolwiek! - wycedziła dziewczyna czując, że gniew rośnie. Nie do końca wiedziała skąd on w ogóle się bierze.
Anthrilien czuł rosnącą irytację, jakby rozmawiał z rozkapryszonym dzieciakiem. Odetchnął głębiej przywracając kontrolę. Spojrzał na dziewczynę, która zdawała się nigdy nie tracić energii.
- Nadrabiasz za nas oboje. Równowaga w przyrodzie zachowana- odpowiedział nieco sarkastycznie, ale spokojnym tonem.
Twarz Jenny wykrzywił grymas wściekłości. Aż zgrzytnęła zębami i zadrżała zaciskając pięści do pobielenia knykci. Punkt krytyczny właśnie został osiągnięty. Dziewczyna wydała z siebie wrzask. Fala dźwiękowa poleciała w twarz eldara.
Chmura kurzu zasłoniła jej wzrok, a echo niosło się kilometrami. Usłyszała ruch, ale nawet po mimo bycia zablokowanej w powietrzu nie zdążyła by zareagować. Poczuła dość mocne uderzenie w punkt nacisku z boku szyi, a potem świat pociemniał.
Anthrilien stał przed wiszącą nieprzytomnie dziewczyną. Kurz kłębił się w okół niego, ale nie zbliżał, pokazując zarysy tarczy. Zachowanie dziewczyny zaskoczyło, ale i rozdrażniło proroka. Pamiętał jednak że według wizji miała okazać się dla niego przydatna, co już z resztą udowodniła. Ruszył dalej, a Jenny polewitowała za nim, aż do punktu w którym opuścili Pajęczy Trakt.
Jakież było zdziwienie niektórych kiedy zobaczyli jak eldar wraca z nieprzytomną Jenny. Zabawa ciągle trwała mimo pewnego czasu jaki minął. Przed eldarem stanął Susanoo. Jego mina była tylko trochę zmieniona od tego jak zwykle wygląda. Ale teraz wyglądał na niezadowolonego.
-Za chwilę wytłumaczę-zaczął prorok widząc spojrzenie rogacza- połóżmy ją najpierw. Nic jej nie będzie.
Kawałek dalej, znaleźli wolny mebel przypominający sofę. Położyli tam dziewczynę i usiedli na krzesłach obok.
Cisza sie przeciągała. Eldar odezzwał się pierwszy.
-Dziewczyna chciała mi pomóc. Udaliśmy się Traktem na pustynie, tam zaczęła grać, przekładając moje emocje na muzykę. Wydaje mi sie, że gdy dotarła do mocniejszych emocji straciła kontrolę i uwolniła energię pod postacią błyskawicy. Chwilę później wracaliśmy do was. Doszło do wymiany zdań, ale było w niej coś nie tak. Nie mam pewności, ale wydaje mi się że część mojego gniewu została w niej. Zaatakowała falą dźwięku, uznałem że pozbawienie jej przytomności to najlepsza opcja by nikomu nie stała się krzywda.
Po chwili rogacz wydał z siebie głębokie westchnięcie.
- Rozumiem. To bardzo w jej stylu. Cóż zawsze mogło dojść do powtórki z platformy. Jeden zburzony budynek i poranek z dwoma facetami w łóżku. Tylko wtedy dużo więcej wypiła.
- Alkohol, zawsze daje ludziom głupie pomysły. - przytaknął Lucil mijając ich w objęciu jakiejś cycatej kobiety.
- Emocje... Co? Obawiam się, że to jej... Nie tego nie mogę być pewnym. Nie dopóki nie spotkamy się z Tantago. Prosił bym, byś ograniczył Takie jej pomysły.
-Nie planuję powtórki, to zbyt niebezpieczne- stwierdził prorok- Liczę że nic jej nie będzie. Jeśli pozwolisz, udam się na spoczynek. Szczerze mówiąc nie spałem od kilku dni. Przyjdę jak się obudzi.
- Spokojnego snu. - życzył mędrzec odgarniając włosy z twarzy dziewczęcia.
 
Asderuki jest offline