Zora nie przerywała spektaklu, czekając aż młodzieniaszek podejdzie, tak długo póki ten nie był wystarczająco blisko. Wtedy też oderwała dłoń od miejsca które pieściła i zaczęła unosić ku własnym ustom. Oblizała, zaczepnie przy tym patrząc w oczy chłopaka.
- Lubisz jak się to robi ustami? - zapytała, wyciągając tą samą dłoń w jego stronę i sama robiąc krok w swoją prawą. Tak by stać bokiem. - Obróć się, twoi koledzy nic nie widzą. - Zasugerowała nie tylko tym krokiem w bok, jednocześnie obejmując dłonią jego przyrodzenie i niemalże zmuszając tym by podążył za nią.
I stanął tyłem do namiotu.
__________________ To nie ja, to moja postać.
Ostatnio edytowane przez Wila : 31-10-2016 o 15:04.
|