Tili była zaskoczona tym co zobaczyła za drzwiami. Półelf przed nią cierpiał… a tego, nie życzyłaby żadnemu, nawet wrogowi. Speszona więc, stała przy drzwiach, trzymając w obu rączkach klamkę, oglądając się to na swoich towarzyszy, to na Thazara, jakby szukała u nich jakiegoś wsparcia.
- Bycie detektywem to trudna sprawa… Sroczka nie wie czy dalej chce nim być, kiedy nie każdy przy tym się dobrze bawi. - Łotrzyca okazała na kenderzy sposób swoiste przeprosiny i zatroskanie zaistniałą sytuacją. Gdy dwójka z jej towarzyszy, zajęła się opatrywaniem ran Harmona, kobietka puściła drzwi i podeszła do zarządcy doków.
- Sroczka nie rozrzuciłaby papierków, gdyby wiedziała… - pisnęła cichutko wyciągając z sakiewki jego kamienny przycisk do papieru. - Znalazłam go na ziemi. Jest ładny i rzeźbiony… Proszę, na poprawę humoru. - Białoboczka wręczyła „znaleźny” przycisk jego faktycznemu właścicielowi. Wydawała się przy tym faktycznie skruszona i pchana chęcią podniesienia mężczyzny na duchu.