Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-11-2016, 00:43   #75
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Dawid "Dave" Nowakowski - optymistyczny Europolak



Po mniej więcej minucie, w miejscu gdzie stała Summer, znalazło się zwierzę. Duży, znacznie większy niż normalny, biały wilk. Jedyną oznaką, że to naprawdę była kolorowłosa dziewczyna, była sierść na pysku i łbie.









Tak jak włosy Summer, była wielokolorowa, niczym pastelowa tęcza. Wilczyca trzęsła się, sprawiając wrażenie zbyt słabej by móc utrzymać się na własnych, wyglądających całkiem potężnie, łapach. Mimo tego zrobiła pierwszy, chwiejny krok w stronę człowieka.
~ Dave ~ jego własne imię rozbrzmiało w jego umyśle. Niosło ze sobą niepewność, strach i niepokój. Wilczyca zrobiła kolejny krok, nie wykazując przy tym szczególnej niechęci do ognia, która jak nic powinna się pojawić, gdyby to było zwyczajne zwierzę. Jej spojrzenie tkwiło uparcie w jego oczach. Zadziwiająco ludzkie, mimo iż zdecydowanie odmiennego koloru niż błękitne oczy kobiety.


- Hej, hej, hej, spokojnie! Będzie git, zobaczysz. - musiał przyznać, że jednak obawiał się tego co się właśnie stało. Przed chwilą przed nim stała na leśnej trawie bosa kobieta w długiej spódnicy. A teraz miał przed sobą wielkiego wilka. Zmieniła się! Naprawdę się zmieniła! Byli wilkołakami! Autentycznymi wilkołakami! Więc trochę go to ruszyło. Stał trzymając jej nóż w opuszczonej dłoni. Nie chciał go używać. Nawet jakby zaatakowała. Wierzył, że nie zrobi tego. A jeśli nawet to… No jakoś się wywinie. Jakoś to będzie. Nie chciał jej dźgać. A co dopiero zabijać. Choć w obronie własnego życia nie miał pojęcia co by zrobił. I tego tak naprawdę się bał w tej chwili. Samego siebie i własnych reakcji.


Stupor i niepewność minęły gdy usłyszał jej głos w swojej głowie. To też było zaskakujące. Nie spodziewał się tego. Nawet nie pomyślał jak się właściwie takie wilki komunikują. A teraz już wiedział. Jednak jej głos zmusił go do działania. Zwłaszcza emocje które słyszał w jej głosie przemawiały do niego bardziej niż słowa. Zrobił więc krok do przodu pochylając się i następny gdzie właściwie już skończył klęcząc na ziemi. Przełożył nóż do lewej dłoni a prawą wyciągnął powoli w jej stronę. Tak jak psu czy kotu daje się dłoń do sprawdzenia niuchem by się oswoiło z człowiekiem.


- Słyszę cię. Spokojnie. Nie bój się. Widzę cię. Jesteś wilkiem. Wszystko poszło ok. Udało ci się. Chodź do mnie. - mówił chyba łagodnie choć też czuł napięcie i sprzeczne emocje. Ale stłamsił je i skupił się na niej. By jej pomóc. Machnął dłonią w przyzywającym geście. Wolał by sama zrobiła ostatni krok by jej nie spłoszyć czy co. By zrobiła to po swojemu. - Chodź do mnie partnerze. - zachęcił ją zdołał wreszcie nawet się jakby uśmiechnąć. Choć raczej dość nerwowo. Też był zdenerwowany. Przyzwał ją jednak zachęcającym kiwnięciem dłoni. I czekał co się stanie.


Summer z pewnym wahaniem postąpiła kolejny krok do przodu, pochylając łeb by zbliżyć nos do jego ręki. W tej pozycji, gdy znajdował się na czworakach, był od niej mniejszy rozmiarami. Wilczyca, która przed nim stała była naprawdę duża, wręcz przerażająco potężna, a jednak w tej chwili wydawała się być kruchą i słabą, gdy drżała niczym liść osiki.
~ Słyszysz? - zapytała z niedowierzaniem. ~ Jestem wilkiem… - odwróciła łeb i zaczęła się sobie przyglądać. Machnęła ogonem, uniosła prawą łapę, a następnie lewą. W tych gestach było coś zdecydowanie ludzkiego, gdy tak obserwowała opuszki, wysuwała pazury i ponownie je chowała. W końcu usiadła i… wyszczerzyła kły, w czymś, co mogło ujść za uśmiech.
~ Jestem wilkiem - powtórzyła z jakąś dziwną radością, która promieniowała z tych słów. Przekręciła łeb na bok, przyglądając się mu z zainteresowaniem lśniacym w złotych oczach. ~ Pachniesz smakowicie, wiesz?


- Wiesz? Ta forma i tak przysparza ci kilogramów. Musisz chyba pomyśleć o jakiejś deicie czy co. - powiedział wiedząc, że wspomnienie o sylwetce i kilogramach jest w stanie podziałać trzeźwiąco na bardzo wiele kobiet. I właściwie mówił prawdę. Wilczyca wyglądała przynajmniej na oko na wiele kilogramów więcej od człowieka którym była przed chwilą. Pokiwał poważnie głową i wyciągnął ręce by ją pogłaskać i poczochrać po głowie. Nóż wbił w trawę by mieć wolne ręce. Ale teraz z bliska wydawała się duża. Naprawdę duża. Dużo większa niż wilki z ich świata choć poza tym jednak chyba się jakoś nie różniła. Poza tą plamą różnokolorowej sierści na głowie jaka została po transformacji jej kolorowych włosów.


- I nie lepiej od początku skup się na tym jaki jestem fajny i przystojny a nie smakowity. Bo to może niebezpiecznie ewoluować. Dla nas obojga. Partnerze. - rzekł czochrając ją po grzywie za łbem tak jak chyba lubiła spora ilość psów jakie znał. Czy lubiły to wilki to nie wiedział bo w sumie to był jego pierwszy tak bliski kontakt z jakimkolwiek wilkiem. Zastanawiał się jednak przy okazji co by zaradzić na ten problem co by się ludzie z jedzeniem nie kojarzyli. W sumie było parę opcji. Choć na dłuższą metę mogło się zrobić to naprawdę uciążliwe. Ale liczył, że może mówiła o pierwszych wrażeniach a nie o czymś tak na serio poważnym.


- I tak, słyszę cię w mojej głowie. To chyba jakaś telepatia czy co. - ruchy dłoni stały się nieco wolniejsze a twarz mu się zamyśliła gdy główkował nad tym. - Może być. Jeśli nie jesteś jakoś wyjątkowa pod tym względem to może wilki tak mają. Dlatego cię słyszę. Czyli by wychodziło, że ja też jestem wilkiem. - pokiwał głową. Sam nie wiedział co to zmienia ale jednak czuł, że sporo. Dotąd mimo wszystko mieli pośrednie dowody plus własną konsternację nowymi możliwościami jakie otrzymali w tym świecie. Teraz właśnie targał grzywę bezpośredniego dowodu, że naprawdę są wilkołakami. A to, że mogli mentalnie rozmawiać jakoś dobitnie potwierdzało mu, że on też jest skazany na ten los. Czeka go to prędzej czy później. Jakoś go już to nie przerażało tak jak na początku. Chyba prawda z tym, że człowiek może się przyzwyczaić chyba do wszystkiego. No ale jakoś poruszyło to coś w głębi jego duszy choć sam nie umiał tego w tej chwili sprecyzować i nazwać.


Wilczyca poderwała łeb i chwyciła zębami za jego rękę, którą ją czochrał. Nie był to bolesny uścisk, ani nawet mocny. Wręcz przeciwnie, była delikatna.
~ Jestem wilkiem, a nie kundlem - prychnęła oburzona i to bynajmniej nie tym, że wspomniał o jej obecnej wadze. ~ Nie mam też ochoty cię schrupać. To coś innego, jakiś nowy zapach. Przyjemny zapach - dodała, przymrużając ślepia i węsząc. Zaraz też puściła jego rękę i zbliżyła się o kolejny krok. Jej nos znalazł się przy szyi Dawida, badając ową nową woń, o której mówiła, a której on wcale nie wyczuwał.
~ Ciężko się mu oprzeć - dodała, przesuwając językiem po jego skórze. ~ To takie dziwne wrażenie - kontynuowała, opuszczając łeb i łasząc się do niego.


- Ciekawe rzeczy opowiadasz. - odparł gdy minęło zaskoczenie tym chwytem szczękami przy których jego ramię wydawało się jakieś takie dziwnie wątłe i gdy mówiła mu o swoich wrażeniach. No to, że bada nosem jego szyję na której czuł jej wilgotny nos czyli prawie tak samo jak jej szczęki jakoś nie nastrajało do zachowania spokoju. Postanowił jednak jej zaufać i pozwolić jej na to. Poza tym zachowanie spokoju ich obojga mogło im obojgu pomóc. - Dziwne wrażenie związane z jedzeniem? A coś możesz spróbować to jakoś doprecyzować? Bo ja jakoś nic nowego nie czuję. - spytał jej czekając na rozwój wypadków.


Potrząsnęła łbem. ~ Nie, nie z jedzeniem - wyprowadziła go z błędu. ~ To… Dziwne… - znowu zaczęła węszyć, popychając go swoim ciałem i niemal przewracając. ~ Nie mam ochoty cię zjeść. Mam ochotę…
Nagle warknęła i odskoczyła na bok. Jej pysk znalazł się w trawie. Summer tarła nim wytrwale, dokładając do tego łapy, tak iż wydawać się mogło, że chce zedrzeć sierść lub coś, co na niej osiadło. Warczała przy tym stale i wyraźnie w warczeniu tym brzmiał gniew.


Sytuacja zmieniła się o to dość zaskakująco. Summer w swojej wilczej postaci nagle odskoczyła i niejako przy okazji pokazała mu jak silna jest ta wilcza forma gdy takim “nie chcącym” ruchem prawie go przewróciła. Zachwiał się jednak ale odzyskał równowagę i w pierwszej chwili patrzył zaskoczony na to co wilczyca wyczynia. A wyglądało jakby jej coś na nos wskoczyło i chciała się tego pozbyć. Jak nagle nie oblazły go pchły czy mrówki to właściwie nie wiedział co się dzieje a więc co właściwie powinien teraz zrobić. Wierzgający nasterydowany wilk jakoś nie był czymś do czego miało się ochotę podchodzić. No ale przecież byli partnerami. No i trochę jej ostatnie słowa w połączeniu z jej obecnym zachowaniem zaintrygowały go.


- Nie mów, że nadwrażliwość na zapachy ma jakieś jednak wady. - uśmiechnął się w końcu i rozejrzał się dookoła po ich nocnym, leśnym obozowisku. ~ Nic tu nie ma! ~ przemkło mu przez myśl gdy przeskanował obóz pod tym względem. W końcu w oko wpadła mu jedynie serwetka jakiej używali po kolacji z zająca. Złapał ją. Chyba powinna się nadać. - Summer! - krzyknął do niej by zwrócić jej uwagę. - Nie wierzgaj! Pomogę ci! Ale choć na chwilę nie wierzgaj! - powtórzył tym samym mocnym głosem stając przed nią uzbrojony w serwetkę. Miał zamiar zetrzeć czy co tą serwetką z jej pyska no ale musiała przestać wierzgać. Nie miał zamiaru się z nią siłować bo i tak pewnie w tej formie to ona była od niego silniejsza. Liczył że się postara i zaufa mu tak samo jak on jej przed chwilą.


~ Nie… Podchodź - wysapała, cofając się byle dalej od niego. ~ To ty i ten twój nowy zapach. Nie wiem co to jest ale ani myślę temu ulegać. - Warknęła groźnie, szczerząc kły. Zaraz jednak potrząsnęła łbem i zaczęła oblizywać nos. Z jej gardła wydobyło się skiałczenie.


~ To niesprawiedliwe… Wredne… Tragiczne… Nie mam zamiaru się na to godzić. Głupie instynkty.
Jęczała mu w głowie w najlepsze aż w końcu umilkła, uniosła pysk i zawyła głośno, kierując swoją skargę, dla odmiany, do księżyca.
~ Nie łapiesz, co? - warknęła. ~ Jesteś cholernym alfą… ALFĄ!!! A to coś, co robi ze mnie wilka uznaje cię za mojego alfę… MOJEGO!! Znowu zaczęła warczeć i cofać się.


- Eee… Aha… - zatrzymał się wciąż nieco zdezorientowany całą sytuacją i jej kolejnymi rewelacjami. No nie, tego się też nie spodziewał. Niby coś tam o tym rozmawiali, coś tam wiedział z filmów przyrodniczych ale jednak gdy sam stał się tego świadkiem i uczestnikiem no to był w kropce. Niezbyt wiedział co teraz zrobić czy choćby powiedzieć. Stanął więc i nie ruszał się jakoś specjalnie główkując co teraz dalej robić.


- No tak, alfa… - powtórzył w końcu jej słowa nieco zasępionym głosem. Uznawała go za alfę. A przynajmniej jej wilcza część. I to pomimo, że był w ludzkiej formie. Choć nie wiedział czy to coś zmienia. - Summer. Jesteśmy wilkami. Nie sądze byśmy mogli coś na to poradzić. Tak samo jak na to, że tu jesteśmy. - rozłożył ramiona i klepnął sie nimi po bokach ud przy powracającym ruchu w geście bezradności. No to jego wina? Jej? Tak tu było. Pewnie miało coś wspólnego z tym gadaniem o hierarchii co wspominała i Tamina i Dan i reszta. Choć jednak sprawiało mu to jakąś cichą satysfakcję i napawało samczą dumą to co mu mówiła. Nie ruszając się z miejsca ukleknął z powrotem na trawę. - Chodź Summer. Tkwimy w tym razem. Nie uciekniemy od tego. Możemy spróbować sie dostosować i pogłówkować jak zachować samych siebie. No chodź partnerze. - powiedział do niej na ile dał radę na spokojnie. Nie było sensu się z nią ganiać bo nawet zwykły wilk był od niego szybszy. A nie mówiąc taki megawilk w jakie zmieniali się ona i Dan. Poza tym chciał dać jej czas i możliwość przetrawienia jego słów i tej całej w sumie jednak dziwnej dla nich sytuacji.


Summer cofnęła się jeszcze o parę kroków, nim zamarła by w tej pozycji wysłuchać jego słów. Skiałknęła jeszcze raz i drugi rzucając łbem i drapiąc trawę. ~ Nie chcę być zmuszona ulegać twoim rozkazom - jęknęła mu w głowie, jednak już nieco spokojniej. ~ Nie nadaję się do tego.


Niechętnie i bardzo powoli zaczęła się zbliżać, powarkując jeszcze i szczerząc kły. Bez wątpienia to nowe odkrycie nie było jej na rękę. Sprawiała wrażenie, jakby walczyła sama ze sobą o każdy kolejny krok.
~ Przepraszam, że na ciebie warczałam - powiedziała w końcu, przystając przed nim i pochylając łeb. ~ To mnie trochę zaskoczyło. Wiedziałam, że będzie musiał pojawić się w tej grupie jakiś alfa ale nie sądziłam, że tak od razu… I ten zapach…


Znowu warknęła, kręcąc łbem, który zaraz uniosła nieco wyżej by spojrzeć mu w oczy. Była w nich bezradność ale i spora doza uporu.
~ Jeżeli ty jesteś alfą, to ja samicą alfa. Nie ma mowy żebym zajęła niższe stanowisko w tej sforze, Dave. Nawet gdy sobie znajdziesz kolejne, zrozumiano?


- Noo… Mnie to też zaskoczyło. - kiwnął głową na jej słowa. Bo zaskoczyło. Nie dziwił się, że ja też. Właściwie to niezbyt czuł się komfortowo widząc i słysząc jej skrępowanie. Nie dziwił się bo w sumie też by budziło jego opór. Było sprzeczne z wartościami w jakie wierzył. - Spoko. Jesteśmy partnerami nie? - uśmiechnął się do niej już szczerzej i szerzej i potargał ją za uchem. - Dobra a teraz powiedz mi jak to zrobiłaś? Jak się przemieniłaś? Jak to uruchomić? Bo skoro ty możesz to ja pewnie też. Nawet jak nie dzisiaj przez ten eliksir to pewnie wkrótce jeśli nie będę go więcej pił. Też mnie to czeka. - spytał ją poważniejąc i czekając na odpowiedź. Jej się udało. Ale był w stosunku do niej trochę “do tyłu” przez ten eliksir. Nie miał żadnej mocy jak ona z tymi insektami no i w ogóle ten eliksir Taminy działał włascwie całkiem dobrze wytłumiając jego wilczą naturę. Ale raczej czasowo a nie na stałe. Chciał więc spróbować się przemienić jakby na przekór wszystkiemu i wszystkim. By złamać bariery i narzuconą mu rolę o którą się nie prosił a od ostatniego wieczora wręcz usilnie chciał uniknąć. Nawet jakby się teraz nie udało to spórbuje jutro. Albo pojutrze. I w końcu sie uda. Musi. Bo jest wilkołakiem tak samo jak Summer. Wszyscy wokół to czuli. Ba! Ona nawet wyczuwała w nim alfę. Nie mogłaby gdyby nie był wilkiem. A skoro był to chciał spróbować się przemienić. Poznać świat z obcej na razie dla siebie perspektywy.


W odpowiedzi na jego słowa wyszczerzyła kły w wilczej formie uśmiechu.
~ To mniej więcej tak jak z tą moją magią - wyjaśniła, przysiadając na tylnych łapach. ~ Trzeba się skupić na tym czymś w sobie. Znaleźć tego wilka. Brzmi szalenie, ale inaczej tego opisać nie umiem. To jak szukanie kogoś innego w sobie… Chyba można porównać z medytacją o ile się na tym znasz. No i musisz się chcieć przemienić. Ja chciałam, bardzo. Podziałało - dodała, ponownie szczerząc kły. ~ Idź za instynktem. Ja wiem że ten eliksir wszystko przytępił ale chyba nie aż tak żebyś nie mógł tego zrobić. No wiesz, raczej nie brali pod uwagę, że będziemy chcieli się przemienić, co nie? Od samego początku wszyscy nawijają tylko o cofnięciu przemiany i powrocie do domu. Spróbuj - zachęciła go, przechylając się w jego stronę i liżąc go po dłoni, zapewne dla dodania odwagi i otuchy. ~ Partnerze.


~ Medytacja? Nie no, dziewczyno, czy ja ci wyglądam na faceta który ćwiczy medytację? ~ jęknął w duchu nieco unosząc brew słysząc jej receptę na przemianę. Coś tak z opisu nie zapowiadało się na lekkie i bezproblemowe. Podrapał się nieco z zakłopotaniem po głowie. - No tak, chyba tak. Pewnie masz rację. - odparł wciąż dość niepewnie. Wahał się chwilę ale w końcu nieśpiesznie wstał na obie nogi. ~ No i co dalej? ~ zastanawiał się dobrą chwilę. Jak miał “podążyć za instynktem” czy “odkryć w sobie wilka”. Rozglądał się niewidzącym wzrokiem po otoczeniu. Ognisko. Szałas. Kości zająca. Trawa. Krzaki. Pnie drzew. Prześwitujące niebo nad koronami drzew. Ledwo trochę od nich jaśniejsze. No las. A wilk? Zastanawiał się jak ma rozpoznać tego wilka. Znaczy w sobie. Wilk kojarzył mu się z czymś dzikim. Z wolnością. Syberią. Długimi marszobiegami. No i polowaniem. Dzikością. Pewnie ten wilk to te wszystkie nowe zmysły i bodźce jakie odbierał. Te których nie miał wcześniej. Skoncentrował się na nich. Na zapachach które odczuwał choć jako człowiek nie powinien. Na dźwiękach które słyszał a były zbyt ciche lub odległe dla ludzkiego zmysłu. Czuł jednak dezorientację i niepweność. Nie miał w ogóle pomysłu czego się chwycić czy skoncentrować na tych poszukiwaniach. Umysł błądził mu niezdecydowany po zakamarkach płynących z doskonalszych niż kiedykolwiek wcześniej bodźcach. Tak samo po własnej pamięci gdy szukał wilczych charakterystyk i skojarzeń. I nagle znalazł. Obława!




https://www.youtube.com/watch?v=QlJsV4mw8-E




Tak! To było to! Nie znał chyba czegoś bardziej wilczego. Bardziej wolnego. Bardziej polskiego. Złorzeczącego narzuconej woli, roli, skupionego na przetrwaniu i walce bez względu na beznadziejną sytuację. Tak, to było to. Umysł wypełnił mu się słowami chyba najsławniejszego polskiego barda. Szarpanymi strunami gitary w tym energicznej, szalonej wręcz melodii. Tak! To było to! Nie miał zamiaru być jakimś skundlonym psem na postronku jak reszta! Miał zamiar pójść własną drogą! Na przekór im wszystkim i tego co na nich przygotowano. Włożono w odpowiednią szufladkę i przeznaczono na odpowiedni puzzel w układance. Nie! Ni chuja! I właśnie będzie z tym walczył tu i teraz! Pokaże im wszystkim przemieniając się wbrew ich sztuczkom! Jest do cholery wilkiem! Wilkiem alfa! Sam ustalał własne zasady i szlaki! Melodia i słowa napędziły go adrenaliną, testosteronem, agresją i wolą walki zlaną w jedno z wola przetrwania. Zupełnie jakby miał tuż przed sobą wroga i miał zaraz rzucić się na niego. Zaatakować. Zatłuc. Rozszarpać. Zagryźć. Poczuć jego krew na swoich zębach! Rozpruć mu gardło wyrywając tchawicę! Zabić i pożreć!


Nic się nie działo. Summer spoglądała na niego swymi złotymi oczami z wyraźnym wyczekiwaniem, które niemal z niej promieniowało. Mijały jednak sekundy, a po nich minuty i nic się nie działo. Agresja jednak narastała. W końcu nie brak jej było pożywki. Dzień, który przeminął nie był najspokojniejszym dniem w jego życiu. Tyle się wydarzyło, tyle niespodzianek, zwrotów akcji, tajemnic i kłamstw. Ogień zapłonął w nim silny, podjudzany każda kolejną myślą.


Nagle Summer wydała z siebie cichy skowyt i cofnęła się. Jej pysk opadł nisko, a ogon znalazł się pod brzuchem. Wyszczerzyła też kły, bynajmniej nie po to by się uśmiechnąć, a by ostrzec. Dave jednak nie miał czasu zastanawiać się nad jej zachowaniem. Ogień bowiem, który w sobie wzbudził, zaczął mu sprawiać ból. Bolały go kości, mięśnie, ścięgna, skóra… Ba! Bolały go nawet włosy. Zupełnie jakby jakiś sadysta zaczął się wyżywać na jego ciele. Trwało to do momentu, w którym było tego za wiele. Czerń zalała jego oczy, a on sam odpłynął w nią, zanurzając się całkiem i pozwalając jej zabrać ze sobą ten ból.


Budził się powoli. Pierwsze pojawiły się zapachy i było ich dużo. Trawa, ziemia, popiół, wiatr. Wszystko miało swój własny zapach, który teraz wnikał w jego nozdrza, powodując chaos. Gdy zaś otworzył oczy, uderzyły go obrazy. Każdy kontur, każdego źdźbła trawy był tak bardzo wyraźny. Tak samo jak każdy włosek na pysku białej wilczycy, który tkwił tuż przy nim. Jej język zamarł w połowie drogi do jego twarzy.
~ Ocknąłeś się - westchnęła z ulgą. ~ Bałam się, że zostaniesz w tym stanie całą noc. Jak się czujesz?


Pytanie było całkiem dobre. Nic go nie bolało, to było pewne. Wręcz przeciwnie, czuł się jak nowo narodzony. Był w pełni sił i czuł wyraźnie tą siłę. Jego serce biło miarowo, chociaż powoli przyspieszało. Jej tak samo i mógł stwierdzić bardzo dokładnie, że powodem szybkich uderzeń jej serca, był niepokój o niego. Nagle, zupełnie jakby iskra przeskoczyła między nimi, ujrzał przed oczami obraz.









Poczuł też uczucia, które nie były jego. Niepokój, troskę, strach, ale i oddanie. Zarówno one, jak i obraz zniknęły równie nagle jak się pojawiły.
~ Dave? - Summer odezwała się ponownie, dotykając ostrożnie jego nosa. Nosa, który zdawał się być ciut dalej od jego twarzy, niż do tego przywykł.








Wilki







~ Jestem. Słyszę cię. Jest git. - odparł w końcu gdy doszedł do siebie. Czuł się silny. Jak nigdy dotąd. Ale też zdezorientowany. Też jak nigdy dotąd. Nawet nowa perspektywa silniejszych bodźców jakie odczuwał przed wypiciem eliksiru nie mogła się z tym równać. No i ten “wstrzelony” w jego umysł obraz wraz z jej emocjami też go zaskoczył. I samym faktem i tym co oznaczał. Bała się o niego. Czyli lubiła go choć trochę. A jednak wciąż odczuwał tą agresywną energię która jakoś skatalizowała jego przemianę. A jednak był sobą. Wbrew wcześniejszym obawom był sobą. Wiedział kim jest i gdzie jest. Wciąż pobrzmiewała mu gdzieś pod czaszką melodia polskiego barda. Znał swoje imię i swoją przeszłość. Nawet swoje plany na najbliższą przyszłość. No i ona. Ją też znał i rozpoznawał. Byli wilkami. Oboje. I to w tej chwili tak jak najbardziej dosłownie wilkami - wilkami. Udało się. Udało im się. Udało się! Więc wszystko im się może udać! Wbrew wszystkiemu dadzą radę! Przytłumiona nieco przemianą agresja przekształciła się w euforię radości znajdując wreszcie ujście. Wzniósł pysk do nieba i zawył. Długo, przeciągle, agresywnie oznajmiając światu swoje przybycie. Znacząc wyciem teren. Na pohybel im wszystkim którzy stanęli lub będą mieli stanąć im na drodze. W tej chwili czuł się niepokonany. Niepowstrzymany. Jakby mógł swoja wolą i szczękami przełamać każdą przeszkodę i pokonać każdego wroga. Przepełniała go energia która musiała znaleźć swoje ujście.


~ Summer. Ścigamy się! - spojrzał na nią szczerząc się wilczo gdy opuścił już swój łeb po skończonym wyciu. Chciał sprawdzić swoje nowe ciało. Ale tak jak lubił, w akcji, w ruchu, w biegu. Musieli poznać swoje nowe możlwiości. Wokół był las pogrążony w nocnym życiu. Ale teraz ani las ani ciemność im nie przeszkadzała. Wręcz przeciwnie byli przecież parą drapieżników dostosowanych idealnie do takiego środowiska. Chciał poczuć pęd, i swoją moc. Wyładować nadmiar energii. Sprawdzić się. I ją. Poznać. Zbadać. A bieg przed siebie był do tego idealny. Bieg przez las gdzie było tyle ciekawych miejsc i zapachów. Cały nowy świat do odkrycia. Nowe ciała do zbadania.


Roześmiała się, chociaż dźwięk ów zabrzmiał jedynie w jego umyśle. Odsunęła się i stanęła wyczekująco. Jej sylwetka odcinała się wyraźnie na tle rozgwieżdżonego nieba, niemal lśniła, chociaż mogło to być tylko złudzenie.
Odczekała, aż wstanie, a gdy to uczynił przez chwilę podziwiała jego sylwetkę. Jakby na to nie spojrzeć prezentowali się razem nad wyraz okazale.









Ona biała niczym śnieg, a on czarny jak noc. Oboje silni, potężni i napędzali nowo poznanymi bodźcami. Należało przy tym nadmienić, że ona jakby nieco lepiej radziła sobie z owymi atakującymi ich wrażeniami. Być może dlatego, ze doświadczała ich w pełni ciut dłużej, a może z innego powodu. Dla niego z kolei każdy trzepot skrzydeł, każdy szmer miał własne znaczenie. Nawet bicie serc znajdujących się w pobliżu zwierząt, docierało do niego równie wyraźnie co jego własne.


~ No to się ścigajmy - rzuciła i nie czekając na niego ruszyła przodem. Biała smuga, której nie mógł zgubić nawet gdyby chciał. Tkwiła w jego umyśle. Wiedział w którym kierunku biegnie, wiedział jak się czuła, wiedział że jest bezpieczna. Czy wiedziałby gdyby jej coś groziło? To musiał dopiero sprawdzić, teraz jednak liczył się wyścig.


Las nocą miał w sobie coś magicznego bez względu na to, w którym świecie się znajdował.





Granatowe niebo nad ich głowami poznaczone było srebrnymi punktami gwiazd. Księżyc skrył się za chmurami, tylko od czasu do czasu wyzierając z owego ukrycia by spojrzeć na dwa cienie mknące po poszyciu. Zwierzęta, które właśnie o tej porze wychodziły ze swych kryjówek, przystawały przestraszone, gotowe czmychnąć w każdej chwili. Ich strach docierał do Dawida bardzo wyraźnie, niemal prosząc go by rzucił się w pogoń za zwierzyną inną niż jego partnerka. Ludzki umysł trzymał go jednak w szachu, a może była to chęć dogonienia Summer? Ta zaś mknęła przed siebie niemal nie dotykając ziemi. Trzeba było przyznać, że była szybka i zwinna. Drapieżnik doskonały, któremu nic nie mogło umknąć spod kłów i pazurów. On sam także nie mógł narzekać, chociaż już po pierwszych minutach widać było wyraźnie, że to nie szybkość miała być jego główną cechą. Nie był powolny, co to to nie, jednak wygrać z samicą nie miał szans. Co zatem miało być jego atutem? Siła? Wytrzymałość? Jedno i drugie? Skoro mieli się uzupełniać to miałoby to jakiś sens. cóż, musiał się o tym sam przekonać. Summer przystanęła dopiero gdy dotarła do zakola rzeki.









Ciężko dysząc stanęła nad jej brzegiem i pochyliła pysk by ugasić pragnienie.
Czarny wilk dopadł do strumienia nieco za białym. Wpatrywał się nieco chyżo na chłepczącego wodę drugiego wilka. Też mu się chciało pić no ale jednak musiał przełknąć pierwszy mały prztyczek w nos. Może głupie, może zaślepiła go euforia ale jakoś był pewny, że wygra. Że ją dogoni i prześcignie. Prychnął więc trochę zirytowany na to wszystko stanął obok wilczycy i bodźknął ją nieco bokiem też zanurzając pysk i gasząc pragnienie.


Mimo wszystko było wspaniale! Nowe ciało sprawdzało się świetnie! Było jakby wręcz zaprojektowane do takiego świata i życia jakie ich w tej chwili otaczało. Czuł strach i obawę innych zwierząt. Drobniejszych i słabszych. Zwierzyny. Posiłku. Łupu. Celu do dogonienia i rozszarpania. Teraz wydawało mu się, że wie o czym mówiła kolorowłosa dziewczyna wtedy przy jeszcze nie rozpalonym ognisku jak mówiła o tym zającu. Wtedy musiał uwierzyć jej na słowo. Może trafiało to do logiki jego umysłu ale zostawało raczej w sferze abstrakcyjnych pojęć. Mógł o tym dywagować równie dobrze jak o istnieniu pozaziemskich cywilizacji czy zatopieniu Atlantydy. Albo jakoś tak podobnie. Ale nie teraz. Teraz też to czuł i czuł w sobie łowcę. Zew każący rzucić mu się w pogoń za zwierzyną, ścigać ją, czuć jej strach, sycić się tym aż w końcu dopaść ją rozszarpując jej szyję czy kark i sycić się krwią i mięsem. Surowym, gorącym mięsem tak jak wtedy mu o tym mówiła.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline