Wątek: Cienie [+18]
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-11-2016, 17:53   #52
Wila
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację


Tisserie, jedna z najbardziej popularnych kawiarni w Nowym Jorku, czekała na gości od siódmej rano do ósmej po południu.
Maya weszła do kawiarni pewnym krokiem. Całkowicie ignorowała spojrzenia, posyłane jej przez niektóre z siedzących tu osób. Nic dziwnego. Jej ubranie




było zdecydowanie nietypowe. Zwłaszcza jak na kawiarnię.
Dziewczyna wzrokiem szukała znajomych jej twarzy. Czy Will i Samantha już tu byli?
Will podniósł się na widok wchodzącej. Uniósł rękę i zrobił dwa kroki w kierunku wejścia. Maya odmachnęła, jakby dając tym znać, że go zauważyła i podążyła w stronę stolika.
- Witaj. - Will uśmiechnął się. - Natalie, to jest Maya - przedstawił Mayę siedzącej przy stoliku młodej kobiecie. - Mayu, to jest Natalie, moja Pani.
Ostatnie słowo powiedział takim tonem, że łatwo było się domyślić, co łączy tę dwójkę.
Czarnowłosa uniosła brwi na widok towarzyszki Willa, i nie chodziło o to, że nie spodziewała się, że przyjdzie z kimś. Po prostu nie spodziewała się, że przyjdzie z kimś, kogo ona nie widziała “TAM”.
- Eeeeee… czy… - Zamiast więc kulturalnie przywitać się, wyglądała jak ktoś zbity nieco z tropu. W końcu myślała, że będą rozmawiać o czymś, co czyniło z nich wariatów. Przyprowadzać więc osoby postronne?
Will odsunął krzesło, by Maya mogła usiąść.
- Natalie upewniała mnie, że nie oszalałem - powiedział. - I pomogła mi znaleźć ciebie i Samanthę na facebooku. Specjalnie założyła mi konto.
- Sam powinna się zjawić w przeciągu pół godziny - dodał. - Zjesz coś? Wypijesz?
- Dzięki - powiedziała Maya pod adresem odsuniętego krzesła, na które też usiadła zaraz zakładając nogę na nogę - Z chęcią, kawy. Serio nie bałeś się, komuś powiedzieć? - zapytała dziewczyna z pełnym podziwu głosem. - Historia pewnie brzmi tak, że powinno się nas zamknąć w wariatkowie. - To stwierdziła patrząc na Natalie, jakby mówiła do niej, nie do Willa.
- Ona jeszcze nie może mnie nigdzie zamknąć - odparł Will, co Natalie skwitowała uśmiechem. - Najpierw zadzwoniłem do dwóch osób, które też były z nami. Pamiętasz tego gościa, co tak się kłócił z Apostołem?
- Jasne, że tak. - Maya z pewnym wahaniem spojrzała na Willa, po czym przesunęła dłonią po włosach. - Jak mu było...
- Jay. Razem z nim trafiła tam moja siostra. Do niej dzwoniłem z pierwszego snu, a gdy się znalazłem dziś rano, w domu, ponownie. Na nią zawsze mogę liczyć - powiedział Will. - Natalie była świadkiem tej porannej rozmowy - dodał.
- Nie zmuszałam go do żadnych zeznań. - Natalie uniosła ręce w obronnym geście. Równocześnie na jej twarzy pojawił uroczy uśmiech.
- Co państwu podać? - przy stoliku pojawiła się kelnerka. Jeśli cokolwiek sobie pomyślała na widok stroju, w jakim zjawiła się tu Maya, to nie zareagowała najmniejszym nawet drgnięciem brwi.
- Dla mnie kawa. Mała. Czarna - poprosiła Maya, nawet nie patrząc na kelnerkę, tylko przyglądając się zaciekawiona dwójce przed nią. - Siostra? I jej chłopak?
- Kawa, czarna, herbata, bez cytryny, dwie rurki z kremem i sernik. - Natalie bez chwili wahania złożyła zamówienie. Bez wątpienia znała gust Willa, bo ten nie zaprotestował.
Kelnerka skinęła głową i odeszła.
- Podobno tylko znajomy - powiedział Will.
- Chciała nam zostawić wolną chatę - dopowiedziała Natalie, najwyraźniej nie przejmując się oczywistymi wnioskami, jakie można było z tych słów wyciągnąć.
- Ciekawe… to dlatego byliście w jednym pokoju. Ja nie znałam nikogo z obecnych tam osób i cóż raczej nigdy nie spotkałam po za tym razem. No i Samanthą, bo z nią widziałam się rano. Spójrzcie… - poprosiła dziewczyna po czym, zaczęła szperać w swojej wielkiej czarnej torebce. Po chwili wyłożyła na stół… Władcę Pierścieni Tolkiena. Ale widocznie nie o to jej chodziło, gdyż książkę zaraz otworzyła podając parce zapisaną kartkę papieru.




Cytat:
ZAGADKA: Imię, Echo, Tajemnica, Wspomnienie, Czaszka


POKÓJ 1: Maya: obraz “impreza w klubie z wyjściem EXIT”; postać mała kobieta, fioletowa skóra, rogi; okno


POKÓJ 2: Sam: obraz “plama krwi na płótnie”; postać kobieta rodem z s-f; straszne dziecko


POKÓJ 3: Will, Lisa, Jay: biblioteczka; postać kobieta skąpo ubrana rodem z arabskich baśni; okno


POKÓJ 4: ?


POKÓJ 5: ?

- Widzę, że fachowo podeszłaś do zagadnienia. - Natalie z uznaniem skinęła głową. - Mój styl działania.
- Na suficie w naszym pokoju - dorzucił Will - kasetony ozdobione były... Rysunki przypominały oskubanego kurczaka, na którym ktoś namalował oczy, usta i nos.
- Oh… naprawdę? Gdy pytałyśmy o obrazy nic nie mówiłeś. - Maya przesunęła kartkę w swoją stronę. Po tym zaczęła szukać zawzięcie długopisu w dużej damskiej torebce.
- Proszę. - Will wyciągnął firmowy długopis i podał dziewczynie. - Wtedy wyleciało mi to z głowy - przyznał.
- Dobrze, nie szkodzi… czy ja wiem, czy fachowo… lepiej czasem coś spisać, wtedy widać całość - Czarnowłosa wzruszyła ramionami. - Dzięki, właśnie tego szukałam w odmętach torebki. Wiesz, kobiece torebki nie mają podobno dna. - Maya mrugnęła okiem do towarzyszki Willa. Po otrzymaniu długopisu dopisała informacje o obrazie na swojej karteczce.
- Gdy rozmawiałem z Lisą - powiedział Will - doszliśmy do wniosku, że powinniśmy spróbować jakiś wspólny dla nas wszystkich punkt. Powód, dla jakiego spadł na nas ten wątpliwy zaszczyt.
Przerwał na moment, poczekał, aż kelnerka postawi zamówione rzeczy.
- Dziękuję. - Skinął głową dziewczynie.
Gdy ta odeszła, ponownie spojrzał na Mayę.
- Teoretycznie może to być coś, czym się różnimy od reszty świata.
- Hmmm… - mruknęła Maya zamyślonym tonem, równie zamyślonym wzrokiem patrząc na Willa. - To nie będzie łatwe. Nie znamy się, więc odnalezienie tego punktu oznaczałoby - dziewczyna rozłożyła ręce - godziny opowiadania sobie o sobie nawzajem? Sama nie wiem. Bo jak inaczej?
- Lisa sugerowała, że coś zjedliśmy lub wypiliśmy - powiedział Will - ale to jest mało prawdopodobne. Raczej nie jadamy w tych samych miejscach, w każdym razie Lisa i ja mamy wspólne posiłki rano i wieczorem, jeśli się zgramy w czasie. W ciągu dnia zdecydowanie nie ma na to czasu. No i mamy wspólną lodówkę.
- Wino, woda? - dorzuciła Natalie. - Butelki od tego samego dostawcy mogą trafiać w różne miejsca.
- Wieczorem, nim to się stało piłam wino - przyznała Maya - ale to było… zwykłe tanie wino. - Nieświadomie przejechała przy tym wzrokiem po ciuchach Natalie i Willa. Jakoś nie sądziła by mogli tak jak ona pić coś… taniego.
Po Willu nie było widać, by miał się przejąć jakością spożywanego przez Mayę trunku.
- My nie zdążyliśmy nic wypić - powiedział. Ugryzł kawałek sernika. - Grupa krwi? Miejsce urodzenia, zamieszkania? Znak zodiaku? - Rzucił kilkoma propozycjami. - Jakieś miejsce, w którym byliśmy? Najgorsze to to, że nie wiadomo, kiedy ten ktoś nas sobie upatrzył.
- Zero Rh plus. Brooklyn. Brooklyn. Koziorożec. Mieejsceee….eee… nie wiem, ZOO? Nocny klub? - Maya rozłożyła ręce w geście “nie mam pojęcia co powiedzieć”. Zresztą w tej samej chwili jej torebka zapiszczała charakterystycznym dźwiękiem, którym większość telefonów komórkowych oznajmia wszem i w obec “masz wiadomość”.
- Sprawdź - poprosił Will, zostawiając na później swoje 'zeznania'.
Maya znów rozpoczęła rytuał szukania czegoś w damskiej torebce. Wyglądała przy tym na nieco roztrzepaną. Tym razem jednak poszło szybciej.
- To od Sam. Pisze, że zaraz będzie i pyta czy ja już jestem. - Czarnowłosa od razu zaczęła pośpieszne odpisywanie na wiadomość. Krótko: jestem, czekamy.
- Krew się zgadza. - Will wrócił do poprzedniego tematu. - Poza tym nic. Teksas, Manhattan, Lew. W ZOO nie byłem od wieków, w nocnym klubie też.
- Może jednak coś zjesz? - zaproponował. - Akurat coś przegryziesz, zanim Sam się zjawi.
Maya siorbnęła kawy, póki ta była ciepła. Zastanawiała się przy tym, czy skoro Will tak proponuje jej jedzenie, oznacza to, że będzie za nie płacił. Jej nie było stać na to, by zostawić majątek w kawiarni. Prędzej kupiłaby Emmie paczkę cukierków, mała skakałaby z radości…
W odpowiedzi zaś, pokręciła tylko przecząco głową.
- Jeszcze z głodu umrzesz - powiedział Will, przyglądając się Mayi. - Chyba się nie odchudzasz, prawda? - Rzucił okiem na talerzyk Natalie, z którego już zniknęła jedna rurka z kremem.
- Wiem, że ja wszystkich zaprosiłem - dodał - ale nie bój się. Nawet jeśli wybierzesz największe ciastka z całego zestawu, to nic się nie stanie. Ponoć pełny żołądek rozleniwia, ale pusty nie sprzyja myśleniu... a jeśli ja coś dla ciebie zamówię i się okaże, że nie trafię w twój gust, to będziesz się męczyć i robić dobrą minę do złej gry.
- Noo dobra - Maya starała się zrobić minę męczennicy, której każą coś zjeść. Chociaż w głębi duszy cieszyła się (więc mogło jej to nie do końca wyjść). Chociażby dlatego, że nie wparuje później głodna jak wilk do pracy, jeśli nie zdąży zahaczyć tańszego lokum. - W takim razie, może naleśniki. - Dziewczyna wskazała jedno z chyba najrozsądniejszy dań jeśli chodzi o cenę i możliwość najedzenia się.
Will poszukał wzrokiem kelnerkę i poprosił ją do stolika.
- Porcję naleśników - poprosił - z...? Co pani proponuje? - Spojrzał na kelnerkę.
- Dzisiaj polecamy z serem i malinami - odpowiedziała zapytana. - I z polewą czekoladową.
Maya pokiwała tylko potakująco głową, patrząc na Willa.
- Z podwójną polewą - poprosił Will. - I jeszcze jedną małą czarną.
Kelnerka skinęła głową, po czym zniknęła na zapleczu.
- Dziękuję - odparła Maya, chociaż jeszcze nie dostała naleśników, ale za sam fakt zamówienia ich i chęci Willa na pewno to słowo mu się należało. - Czyli ten… wracając do tematu,- ‘albo zmieniając temat’ pomyślała Maya - nic nam póki co nie pasuje.
- Prócz grupy krwi... Gdyby to był konkurs krwiodawców, to byśmy pasowali. - Uśmiechnął się. - Może oglądaliśmy w kinie ten sam film, odpowiadaliśmy w jakiejś ankiecie, jechaliśmy tą samą taksówką.
Możliwości były miliony, niestety.
- Ostatnio byłam na bajce. Chodzicie do kina na bajki dla dzieci? - Popatrzyła na Willa z powątpiewaniem. - Ankieta, taksówka,... niemożliwe. - Pokręciła przy tym przecząco głową. - Może to coś co wydarzyło się dawno temu, a teraz po prostu nadeszła pora? Myślę, że tak będzie nam ciężko do czegoś dojść.
Kelnerka postawiła przed Mayą talerz z naleśnikami




i kawę, po czym ponownie zniknęła.
- A co robiłaś w tym śnie, czy jak to nazwać, zanim znalazłaś się w pokoju i dostałaś zagadkę? - Will zmienił temat.
- Cóż… obudziłam się w innym miejscu niż powinnam. Nie było w niej mojej córki, mój narzeczony nigdy nie zginął w wypadku, tylko zwyczajnie po kilku latach znajomości zerwał, a moja siostra… tryskała pełnią zdrowia. Zachowywałam się więc jak wariatka, zawieźli mnie na obserwację do szpitala… - wyznała, tylko na początku patrząc na Natalie i Willa, później na talerz z naleśnikami. Zresztą gdy urwała, akurat z apetytem, lecz niezbyt nachalnie zajęła się jednym z nich.
- Narzeczony nie zginął? - zainteresował się Will. - W przypadku Lisy i moim historia się zmieniła, bo nie zginął nasz dziadek.
- Ale on zginął, gdy byłam już w ciąży z Emmą. Zaś jej nie było w tym świecie w którym się obudziłam - odpowiedziała, gdy na chwilę zwolniła usta.
- Czyli to pewnie nie to... - Will był nieco rozczarowany.
- Może ktoś jeszcze żyje w tamtym świecie, a w moim nie. Wcześniej… Tyle, że moja siostra ma siedemnaście lat… jeśli cały świat miałby się zmienić, to dlatego, że od urodzenia jest zdrowa. Tak myślę… - przerwała mu Maya.
- Siedemnaście lat? Musiałbym poszperać w kronikach rodzinnych, żeby się dowiedzieć, co się działo te siedemnaście, osiemnaście lat temu - powiedział Will. Dokończył sernik. - Czy dowiedziałaś się czegoś więcej, czy też ten szpital uniemożliwił ci poszukiwanie innych różnic?
Maya wzruszyła ramionami.
- Cóż… byłam w szoku, nie wiedziałam co się dzieje… - wytłumaczyła, a to mówiło samo przez siebie. Niczego nie szukała.
- Ja ci się nie dziwię - powiedziała Natalie. - Sama nie wiem, jak bym się zachowała w takiej sytuacji.
- Pierwsze, co zrobiłem, to zadzwoniłem do Lisy - przyznał się Will. - Ona dla odmiany miała córkę i męża. Jaya, właśnie.
- Wyglądało, jakby ktoś jej zrobił zadziwiająco głupi kawał - dodał.
 
__________________
To nie ja, to moja postać.

Ostatnio edytowane przez Kerm : 01-11-2016 o 19:24.
Wila jest offline