Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2016, 11:33   #60
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację

Gdy rycerz wstał i opuścił namiot, zastał widoczek niecodzienny i zaskakujący. Lady Seaver siedziała na okrytym końskim pledem pniaczku przed ogniskiem, otoczona kłaczkami ptasiego pierza jak śnieżnym tumanem. Jak zwykle z przyczernioną brwią, barwiczką nałożoną na usta i kunsztowną, choć znacznie prostszą koroną z warkoczy wokół głowy oraz w biżuterii skromniejszej i sukniach podróżnych, skubała z resztek piór kuper dzikiej gęsi.
- O, ser. Mam nadzieję, żeś spał dobrze i wypoczął należycie.
Dmuchnęła w jego stronę dwa małe piórka.
- Eleanor ustrzeliła to ptaszysko przed świtaniem nad rzeką, dla ciebie na dzisiejszą wieczerzę… nudne przygotowania zostawiając mnie, niestety. Obawiam się też, że rychło dziś nie ruszym na gościniec. Nie ma Eleanor i jej piastunki. Pani Celeasta wspomniała, że gdzieś tutaj w pobliżu są ruiny twierdzy Pierwszych Ludzi. Uznała, że edukacja panienki nieodzownie wymaga pochylenia się nad szczątkami prastarej obronności.
Rycerz kiwnął głową siadając niedaleko Mildrith -Nie spieszy mi się pani - powiedział spokojnie. Przez chwilę patrzył w niebo, nim odezwał się
-Płynie we mnie Krew Pierwszych Ludzi. Podobnie jak w Starkach. Kiedyś władaliśmy calym Westeros. Nim przybyli Andalowie. Stare dzieje pani a tutaj na południu wydają się niemal bajkami i legendami. Jednakże …. Północ jest inna. Kto wie, co żyje i czai się w prastarych lasach … lub jakie duchy zamieszkują ruiny - skierował swój wzrok na młodą Lady Seaver i uśmiechnął się lekko -Mam nadzieję, że podróż mija wam dobrze.
- Ma szwagierka i jej piastunka są zachwycone… ja, cóż. Odmienny mam charakter i gdzie indziej szukam i znajduję swoje małe, niewieście przyjemności. Wygody, bezpieczeństwo i moja piękna komnatka to nie są rzeczy, z którymi łatwo się rozstaję. Gdybyś zaś Eleanor opowiedział o tajemnicach i niebezpieczeństwach północnych prastarych borów, zapragnęłaby poznać je osobiście. I zapewne dopięłaby swego - westchnęła i przekazała zbrojnemu oskubane ptaszysko, aby je schował na wieczerzę. - Obawiam się, że trudno nam będzie znaleźć dla niej męża.
-Nie wszyscy szukają żon, które możnaby uznać za zwykłe damy. Westeros jest duże, a poszczególne krainy różnią się swoim postrzeganiem, nawet niewieścich ról. Północ rodzi twardych ludzi, nawet najwięksi Lordowie muszą sobie radzić gdy nadchodzi Zima. Nie zachęcamy naszych kobiet do łapania za broń, ale nie dziwi nas to. A im bliżej muru, tym lepiej aby kobieta potrafiła sobie poradzić, gdy nadejdzie niebezpieczeństwo - rycerz przerwał na chwilę, jakby zastanawiał się nad czymś
-To jednak nic w porównaniu z tym co można znaleźć w piaskach Dorne. Kobiety mają tam praktycznie równe prawa. Wojownicze Królew niczym Nymeria nikogo nie dziwią, a tamtejsze kobiety … są nie tylko piękne, ale również niezwykłe … nietuzinkowe … Pustynia rodzi niezwykłe kwiaty - rycerz odwrócił głowę patrząc w stronę lasu jakby coś usłyszał. Jednakże obserwująca go Mildrith zauważyła błysk w kącie jego oczu. Rycerz odchrząknął opierając dłoń na czole, jakby intensywnie nad czymś myślał. W końcu po chwili odwrócił się ponownie w stronę swojej rozmówczyni
-Przepraszam wydawało mi się, że coś usłyszałem. Jednakże to tylko wiatr.
- To chciałeś, ser, powiedzieć zachodnim lordom gustującym w damach - roześmiała się - koronując Eleanor, która damą nigdy nie zostanie?
Głowę przechylała wdzięcznie ku rycerzowi, a w frywolnych słowach mało kto doszukałby się czegoś ponad dworskie przymowy, i poważnej kwestii w niepoważnym pytaniu.
-Może chciałem aby Eleanor poczuła się lepiej? Może uważałem, iż na to zasługuje? A może zrobiłem to tylko po to, aby utrzeć nosa kilku pyszałkowatym południowym Lordom? - Chociaż próbowała wyczuć jego intencje, nie mogła odgadnąć, który z powodów, jeżeli którykolwiek był tym prawdziwym
-Czy uważasz pani, że to źle, iż Eleanor nie będzie nigdy “damą”?
- Nie osądzam jej, na bogów… to młodsza siostra mego pana męża, miłość mi wzbrania - żachnęła się Milly, kładąc smukłą dłoń na piersi. Po dłuższej chwili milczenia spojrzała rycerzowi w oczy. - Oczekuję, że wyrośnie na silną kobietę. Świadomą zarówno swojej siły, jak i kobiecości. W tym ją wspieram. Sztuka dobrania sukni, nałożenia barwiczki i dworskich tańców to sprawy memu sercu miłe i w mym osądzie przydatne, ale wtórne.
Zrzuciła kilka piórek, które przylgnęły do sukni.
- Czy ową chustę, którą nosisz, obdarowała cię dornijska panna?
Rycerz wyglądał na naprawdę zaskoczonego, przez chwilę Milly wydawało się, że był naprawdę zły z powodu tego wspomnienia. Po kilku sekundach jednak uspokoił się i odetchnął głęboko
-Tak pani. Wiele lat temu, Stara historia, o której nie warto rozmawiać.
Nie uwierzyła w bagatelność owej historii, i ta niewiara odmalowała się jasno na twarzy. Nie skomentowała jednak, uśmiechnęła się miło i słodko.
- Nie będę cię zatem dręczyć starymi tajemnicami… - błysnęła oczami zielonymi jak u kota - … zwłaszcza że musisz zachować siły na wysłuchanie opowieści o starych twierdzach, z których zostały murki wysokie do kolan.
Rycerz uśmiechnął się i kiwnął głową -Ohh. Myślę, że poradzę sobie pani. Obawiam się lady, że i ty będziesz musiała zachować siły. Twoja szwagierka, wydaje się być zapatrzona w ciebie.
- To była prośba o wsparcie? - roześmiała się już otwarcie. - Będę w odwodzie, ser.

A pomyślała sobie, że sokół o wypacykowanych piórkach może z powodu niewiasty chciał wilkowi oko wydziobać.
 
Asenat jest offline