Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2016, 21:27   #13
Szaine
 
Szaine's Avatar
 
Reputacja: 1 Szaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputację
Lotte rozejrzała się dookoła siebie, jakby szukała rozwiązania w otoczeniu. Na szczęście zdolność podejmowania szybko decyzji nie wyparowała wraz ze zmęczeniem. Wsiadła do auta i podjechała w stronę wyjazdu z parkingu. Włączyła telefon, który umieszczony był w specjalnym holderze przymocowanym do deski rozdzielczej. Nie był to ten którego używała na co dzień, ale miał dobrą kamerę i korzystała z niego, aby nagrywać to co działo się przed maską jej samochodu. Nagranie mogło stanowić dowód w ewentualnym sporze, gdyby doszło do jakiegoś wypadku. Visser lubiła zabezpieczać się na różne sytuacje, od niechcianej ciąży, do wypadku samochodowego. Dlatego też miała w aucie zapasowe ubranie, dżinsowe, jasne spodnie, szarą bluzkę z krótkim rękawem oraz czarne trampki. Cieszyła się teraz, że nie musiała iść do sklepu w kreacji wieczorowej, albo uczestniczyć w akcji szpiegowskiej mając na nogach bardzo wysoki obcas.
Upewniwszy się, że telefon jest w trybie nagrywania i rejestruje już obraz, skupiła się na swoim celu, za którym zamierzała podążać. Nie miała wprawy w tego typu akcjach, ale miała nadzieję, że poradzi sobie na tyle, aby zyskać jakieś wartościowe informacje. Liczyło się choćby zdobycie numeru rejestracyjnego auta i podążanie za nim jak długo się da, ale tak żeby nie zostać zauważoną. Nie miała zamiaru zbliżać się zbyt blisko, ponieważ wolała nie spłoszyć mężczyzny i w razie zgubienia go, mieć możliwość spotkania następnego dnia w tym samym miejscu, o tej samej porze.
Jak zawsze, szczęście dopisywało Lotte. Mężczyzna dość prędko znudził się robieniem zdjęć - a może po prostu wykonał już wszystko, co planował - po czym wsiadł do jednego z zaparkowanych samochodów. Biały opel pokrywała drobna warstewka sadzy. Zdawało się, że fotograf nie odwiedzał myjni samochodowych równie często, co parkingu młodej kobiety.

Kluczyli ulicami Portland przez pięć minut i wszystko wskazywało na to, że mężczyzna nie spostrzegł, że jest śledzony. Z jednej strony Visser chciała uwiecznić numer rejestracyjny, a z drugiej nie zbliżać się za bardzo... i prędko okazało się, że te dwie strategie wykluczają się. Kobieta zdecydowała się zachować bezpieczną odległość. Bardziej wartościowe zdawało się być odkrycie, gdzie zmierza obiekt niż zdobycie numeru samochodu. Następne pół godziny były dla Lotte bardzo nerwowe. Portland budziło się do życia i zaczęło pojawiać się więcej samochodów na ulicy. Z jednej strony zapewniały dodatkową osłonę a z drugiej minimalizowały pole manewru. W pewnym momencie ulice dookoła wydawały się Lotte coraz bardziej znajome. Koncentrowała się w zupełności na białym oplu, jednak mimowolnie rozpoznawała niektóre budynki, a potem już całe ulice. Wreszcie samochód zaparkował i to pod biurem architektonicznym Deana Radlera. Fotograf jednak nie opuścił pojazdu.
Flota samochodów napierała z tyłu na Lotte, więc kobieta szybko zdecydowała się zaparkować na firmowym parkingu, ale dalej trzymając bezpieczną odległość, nie większą jednak niż zasięg wzroku. Udało się zostawić samochód pięć miejsc dalej od fotografa, który wciąż nie wychodził. Czyżby na coś czekał? Kiedy Lotte spojrzała na zegarek, okazało się, że minęła tylko minuta, odkąd wjechała na parking, jednak jej zdawało się, że upłynęło o wiele więcej czasu.

Nagle, nieoczekiwanie, ktoś zapukał do szyby.
- Cześć, Lotte! - rozległ się wysoki głos Daryi, znajomej architektki. Czterdziestoletnia imigrantka z Kazachstanu zawsze miała pod ręką torbę słodyczy oraz ogromnego, wysoko upiętego koka. - Powiem ci, że musisz być robotem, że masz siłę przychodzić do pracy z samego rana… Nie wiem, czy pamiętasz, ale Radler dał wszystkim, którzy byli na przyjęciu, dzień wolny - uśmiechnęła się. - Ja jestem z jednym projektem do tyłu, więc przyjechałam, ale nie spodziewałam się ujrzeć tutaj ciebie.
Visser uśmiechnęła się serdecznie do koleżanki i opuściła szybę.
- Widzisz, z ciebie pracuś, a ja z rana załatwiłam kadrowe sprawy, żeby teraz mieć czas dla siebie. – Odparła beztrosko, miłym tonem głosu. – Jak dobrze pamiętam to sporo osób było na przyjęciu, więc będziesz miała biuro prawie dla siebie.
Nie rozglądała się nerwowo, ale kątem oka obserwowała auto fotografa, który jeszcze nic nie robił.
- Tak, ja zawsze lubię pracować w ciszy – odparła architektka. - Niestety u mnie w domu jest to po prostu niemożliwe odkąd przyjechał brat z dziećmi. No a nie jestem już dwudziestoletnią studentką, by chodzić do biblioteki. Szczerze mówiąc to jestem tu i teraz głównie dlatego, bo mało ludzi będzie plątać się wokoło i mnie rozpraszać. Jak ja nienawidzę, kiedy koncentruję się nad czymś i nagle znikąd pojawia się jakaś koleżanka i zaczyna niezobowiązującą rozmowę, której na ten moment akurat nie potrzebuję - Darya roześmiała się. - Tak właściwie nad czym teraz pracujesz?
- Obecnie nad niczym, jakiś czas temu skończyłam jeden projekt i chwilowo nic nie biorę. Oczywiście długo ta pauza nie potrwa, patrząc na ilość zleceń jakie dostaje firma. - Lotte spojrzała na zegarek w samochodzie. - W takim razie mogę ci życzyć miłej i owocnej pracy. Umówiłam się do dentysty, a właśnie w Portland jest czas korków. Uciekam żeby nie spóźnić się - złapała za telefon i dodała jakby bardziej do siebie - jeszcze tylko potwierdzę wizytę.
- To nie przeszkadzam! - Darya skinęła głową w geście pożegnania, na co Lotte również odpowiedziała kiwnięciem.

W tej samej sekundzie Visser ujrzała, że samochód fotografa wycofuje się. Przez chwilę zastanawiała się, dlaczego stalker w ogóle zajechał w to miejsce, skoro nawet nie zamierzał wysiąść i wtedy zrozumiała, że mężczyzna robił zdjęcia od tej strony budynku, w której znajdowały się okna gabinetu Lotte. Wszystko wskazywało na to, że rytuał wcale nie kończył się na fotografowaniu mieszkania, to był tylko jeden punkt na dłuższej liście. Szybko więc zapaliła silnik i ruszyła dalej za fotografem, aby nie zgubić go. Zastanawiała się gdzie dalej pojedzie. Mieszkanie, biuro, to oczywiste miejsca, ale teraz mogło być wszystko, zarówno siłownia, strzelnica, centrum handlowe i wiele innych, do których często chodziła. Liczyła na to, że kierunek obrany przez mężczyznę naprowadzi ją na właściwą odpowiedź. Choć trochę liczyła na to, że nie będzie to kolejny adres często odwiedzany przez nią, tylko coś co zdradzi kto jest organizatorem tej wycieczki.
Mężczyzna nie chciał dostosować się do marzeń Lotte. Przez dwie godziny jeździli w najróżniejszych kierunkach po Portland. Siłownia, strzelnica i inne miejsca, które kobieta zazwyczaj odwiedzała. Cieszyła się tylko z tego, że zdołała zatankować bak do pełna na stacji całodobowej po opuszczeniu Hiltona. Jednakże wskaźnik paliwa stopniowo chylił się ku dołowi, a na komórce, która nagrywała obraz, wyskoczył komunikat o zapełnieniu pamięci.
W pewnym momencie fotograf zajechał na parking , inny niż pozostałe, które tego dnia odwiedzili. Różniło go to, że Lotte nigdy na nim nie była. Zapewne świadczyło to o tym, że rytuał dobiegł końca i stalker powrócił do własnego życia. Wyszedł z samochodu i skierował się do obrotowych drzwi wysokiego wieżowca. Wszystko wskazywało na to, że nie był świadomy obecności Visser, która przez cały ten czas siedziała mu na ogonie.
Lotte wyszła z samochodu, gdy tylko postać mężczyzny zniknęła w gmachu. Odetchnęła głęboko i mimo, że była zmęczona i głodna, to rozpierała ją duma. Poradziła sobie ze śledzeniem wzorowo. Podeszła do samochodu fotografa i zrobiła kilka zdjęć, na których był wyraźny numer rejestracyjny. Podeszła również bliżej wieżowca, aby uwiecznić dokładny adres. Zastanawiała się czy będzie to jej przydatne, ale wolała mieć jakieś dane, które może wrzucić w wyszukiwarkę internetową. Nigdy nie wiadomo czego może dowiedzieć się.

Teraz jednak musiała porzucić swoją misję szpiegowską, ponieważ padała ze zmęczenia i głodu. Dlatego też wróciła do auta i pojechała zatankować oraz wstąpiła na śniadanie do ulubionego baru, nieopodal swojego mieszkania. Sprawdziwszy skrzynkę pocztową i upewniwszy się, że zamknęła za sobą drzwi do domu, przebrała się w ubrania do spania i legła na łóżko. Nastawiła budzik, dając sobie pięć godzin snu, które musiały jej wystarczyć.
Obudziła się około godziny czternastej, trochę szybciej niż budzik zadzwonił. Mimo to postanowiła wstać i doprowadzić się do porządku. Wzięła szybki prysznic i spakowała torbę na siłownie. Z jednej strony i tak miała dzisiaj iść, a z drugiej musiała obudzić się i dodać trochę energii, jak i trochę odprężyć się. Przed wyjściem sprawdziła jeszcze adres fotografa, na którego tropie dzisiaj była. Może był on jakimś detektywem, albo kimś kto oferuje swoje usługi, a w Internecie jest zamieszczony adres.
Na siłowni czas minął jej szybko, jakieś półtorej godziny później wychodziła już z klubu. Zastanawiała się czy może coś jeszcze zrobić w sprawie stalkera. Przyszła jej na myśl konfrontacja z fotografem, ale także odwiedzenie Wiszących Ogrodów Barnettów. Choć nie wiedziała co to miejsce może dać jej za informacje, w końcu każdy mógł tam zajść i coś kupić, to zdecydowała się tam podjechać. Na konfrontacje z mężczyzną nie miała teraz sił, zamierzała zrobić to wieczorem. W drodze do kwiaciarni zadzwoniła do Angeliki, aby zapytać czy wieczór miała udany i jak towarzystwo Deana przypadło jej do gustu.
 
__________________
"Promise me this
If I lose to myself
You won't mourn a day
And you'll move onto someone else."
Szaine jest offline