Demonica wzruszyła lekko ramionami, zupełnie jakby obojętne jej było skąd ową ocenę przeprowadzać będzie. Z wyraźnym zaciekawieniem podążyła za półelfem, przyglądając się to jemu, to znów trzem drzewom, w których pniach zbudowano chaty, a które stały się celem ataków jej opiekuna.
Magia ponownie została użyta, tym razem w celu przywołania lodowej nawałnicy. Teren wokół trzech drzew zabielił się w jednej chwili, a temperatura znacznie spadła. Chłód, który promieniował od efektów czasu półelfa sprawił, że Osteria ciaśniej otuliła się płaszczem. Zaraz jednak wyciągnęła dłoń i szarpnęła za poły płaszcza Variela.
- Spójrz…
Nie musiała go namawiać, bowiem półelf i tak swą uwagę skupiał na drzewach, sam zatem zdołał zauważyć, że począwszy od korzeni, lód otulający pnie, zaczyna się kruszyć, przeradzając w piasek.
- Przynajmniej wiemy teraz jakiego rodzaju magią krwi włada - stwierdziła dziewczynka, przyglądając się efektom działań nieznanego przeciwnika. Zaraz też jej uwaga skupiła się na czymś innym. W ich stronę, wyłoniwszy się zza środkowego drzewa, zmierzało stworzenie.
Nie trzeba było mieć sokolego wzroku by wyłowić pewne podobieństwo do istoty ludzkiej. To jednak, co w ich kierunku zmierzało, zdecydowanie człowiekiem nie było. Opuchnięte, owrzodzone, pokraczne… Z jego ust ozdobionych rzędem ostrych zębów, wydobył się jękliwy, wywołujący gęsią skórkę, jęk.