Telai leżał chwilę w bezruchu starając się odzyskać choćby część kontroli nad Ashem, jednak sama koncentracja niewiele tu pomagała. Wątpliwym było aby mógł teraz pokierować swoim warframem w bardziej skoordynowany sposób. Lecz nie był zupełnie bezsilny. - Karis... Poprzez swój pancerz spróbował połączyć się z AI statku. - Nie ufaj Rotus. Połącz się z Lotus, to nasza jedyna szansa. Przekaż jej wszystkie dane. Nie miał pewności czy Karis odebrała komunikat, lecz teraz nie mógł z tym zrobić nic więcej.
Po rozładowaniu generatorów, Rotus klęczała na ziemi zbierając moc do kolejnego ataku. Telai nie wątpił że jeśli do niego dojdzie, ten zmiecie jego egzystencję z powierzchni Ziemi. Obecnie śmiertelnym zagrożeniem były warunki atmosferyczne, nie wspominając o wyszkolonym tenno.
Telai czuł że nie jest w stanie nawet wstać o własnych siłach, nie wspominając już o walce. Lecz tliła się w nim jeszcze odrobina mocy i nie zamierzał się poddawać. Z pomocą tej resztki energii zmusił swoje ciało do ostatniego wysiłku. Z trudem stanął na klęczkach i rozejrzał się. Siła niedawnej eksplozji odrzuciła wszystko pod ściany, szczęściem niedaleko leżała skana którą dotąd walczył Ar'lan. Powlókł się przed siebie i z trudem podniósł broń przyjaciela. W słabej ręce Telaia ciążyła niesamowicie, ale nie miało to teraz znaczenia. - Walcz. Wychrypiał patrząc na regenerującą się Rotus i zrobił chwiejny krok w stronę przeciwniczki. Musiał się śpieszyć bo mocy nie wystarczy mu na dużo więcej. - Stawaj... i walcz. Powtórzył przyjmując pozycję szermierczą. Powinno to skupić na sobie przynajmniej część uwagi przeciwniczki, może nawet całą. Może pozwoli to Enei wyprowadzić jeszcze jeden niespodziewany atak. Zakończyć to.
__________________ Our sugar is Yours, friend.
Ostatnio edytowane przez Cattus : 03-11-2016 o 10:10.
|