Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-11-2016, 10:15   #32
Caleb
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Arya uśmiechnęła się pod nosem. “Jedno łóżko... bez znaczenia” - a jednak traktował ją tylko jak naczynie mocy a nie jak kobietę. Czy mogła mu się dziwić? Sama tego chciała. Aby odegnać niewygodne myśli, spojrzała na człowieka, który zajmował się ciałami zmarłych. Intrygował ją. I choć bardzo chciała spotkać swojego wierzchowca, postanowiła wpierw przyjrzeć się blademu jegomościowi i jego aurze.
Mężczyzna był bardzo kościsty. W jego ruchach dostrzegało się pewną majestatyczność. Zupełnie jakby planował dokładnie każdy krok. Na haczykowatym nosie miał przydymione okulary. Znacznie ją to ograniczało ponieważ oczy potrafiły czasem powiedzieć o człowieku znacznie więcej, niż najsilniejsza nawet magia.
Złapany klucz został obrócony parę razy w dłoni Rewolwerowca . Dziwne zasady ale samo miejsce było dziwne.
- Są jeszcze jakieś zasady, o których powinniśmy wiedzieć? - zapytał nie dodając “oprócz zabijania ludzi Selmy”.
- Oh, jest ich całkiem wiele. Może pożyjecie dostatecznie długo, aby to zrozumieć. Aha. Trzymajcie się z dala od muru na wschodzie.
Nim zdążyli zapytać o co chodzi, Malcom wycofał się i wrócił z karafką. Naczynie miało w sobie mętny, ciemnoczerwony płyn.
- Jeszcze jedno. To wino, którym częstowałem kiedyś odwiedzających. W czasach, gdy jeszcze nie zrobił się tu taki burdel. Do niektórych butelek dawałem pewien gratis. Takie egzemplarze dla specjalnych gości. Chodzi o mapę okolicy. Przyda się wam.
Rzeczywiście, do butelki przymocowano sznurkiem zwinięty świstek. Prezent był tym cenniejszy, że papier wiele kosztował. Wartość drukowanych treści rosła z każdym rokiem.


Malcolm ciężko westchnął.
- Uważajcie na siebie. I tak uważam że widzę was żywych ostatni raz. A teraz wybaczcie. Ktoś w tym domu potrzebuje mojej pomocy.
Odwrócił się i zniknął we wnętrzu saloonu.
Po tym kolejne kroki Ahab chciał skierować ku stajni. Obejrzeć sobie ją i przygotować posłanie.
Budynek stał na tyłach domu Malcolma. Stajnia była typową, drewnianą zabudówką. W wielu miejscach jej deski przegniły, a kawałek dachu zwyczajnie odpadł. Obok stały koryta z paszą, a przy ścianie leżały puste obroki. Unosił się tu charakterystyczny zapach siana oraz gnoju.
Weszli do środka i aż zaniemówili. Albo zarówno Diana jak i Dzikus posiadali bliźniacze rodzeństwo, albo miał tu miejsce jakiś cud. Oba stały w swoich boksach. Były całe i zdrowe.
Czy to możliwe aby zaklęcie Kapłanki objęło również ich wierzchowce? Arya teoretycznie nie posiadała aż takiej mocy, chociaż… kto wie? Może wystarczyła dostatecznie silna więź ze zwierzętami, aby zaklęcie objęło również i je. Obecnie dwójka mogła tylko snuć domysły co do obecności rumaków.
 
Caleb jest offline