Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-11-2016, 19:18   #46
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Megan zamrugała kilka razy oczami. Obraz nie znikał, księżyce ciągle nad nią wisiały. Podobnie jak wspomnienie obrazów, które przetoczyły się przez jej mózg. Nie zdziwiła się specjalnie. Skoro kawałek niej wisiał w kajdanach, a drugi leżał na trawie, zaraz obok tronu, który pełnił rolę czegoś na kształt komunikatora- naprawdę, niewiele mogło dziwić. Bardziej zmartwiła się, że teraz Maska miał/a już pewność że ona trafiła do tego świata. Wcześniej się domyślał/a. Teraz wiedział/a. Megan pokazała się mu/jej. Wyzwała na konfrontację?
Obróciła się powoli na bok i usiadła. Odgarnęła welon z twarzy i wyjęła z plecaka puderniczkę. Spojrzała na pulsujący bólem policzek. Oparzenie, drugiego stopnia zdiagnozowała szybko.

Przeniosła spojrzenie na mężczyznę.
- Byłabym głupia odrzucając pomoc – powiedziała, podnosząc się na nogi.Mięśnie zaprotestowały. – Ale zanim mi coś zaoferujesz musisz wiedzieć, kim jestem. Nazywają mnie tutaj Me’Ghan ze Wzgórza. To raczej… niebezpieczne zadawać się za mną.
- Me’Ghan ze Wzgórza - mruknął. - No tak. Daleko jesteś od domu. Bardzo daleko. Jak tutaj trafiłaś? Widzę ślad na twej twarzy. Ponury znak. Ponure czasy. Ja jestem Borg Nar Borg. Ale niektórzy zwą mnie Borgiem Czaplą. Mniej złośliwi. Ci bardziej złośliwi nazywają Pomylonym. Tak bywa gdy zbyt długo patrzy się w trzy księżyce. Sama to chyba wiesz najlepiej, prawda Me’Ghan ze Wzgórza.
- Dużo pytań
- powiedziała . - Trudnych. Skoro zwą Cię Pomylonym, to pewnie nie bez powodu, co? Robisz albo mówisz rzeczy, których inni nie rozumieją. To tak jak ja.. jesteśmy do siebie podobni. Mi też przytrafiają się rzeczy, których nie rozumiem. Może tracę zmysły? Może za długo patrzyłam na księżyce? Wiem tylko, ze powinien być jeden. Nie pamiętam tego, co dla innych jest oczywiste. Rozumiesz to, Borg Nar Borgu? Jakby ktoś zabrał mi pamięć. Pomożesz mi ją odzyskać?
- Ha!
- Poklepał się po udach z wyraźnej uciechy - Pamięć. Po co komu pamięć, Me’Ghan ze Wzgórza?! Pamięć jest zbędnym balastem naszej duszy. Jeden księżyc, czy trzy - cóż to za różnica. Jedni widzą jeden, drudzy widzą dwa, trzeci widzą trzy a ślepi nic nie widzą. Lecz wyczują jego blask. Tam - postukał się w czaszkę. - Wewnątrz siebie.
Zamilkł na chwilę. Zapatrzył się w niebo.
- Szukasz pamięci nie tam, gdzie musisz Me’Ghan. Coś, co zostało zniewolone nie będzie wolne póki nie zostanie uwolnione. Tak już jest. Mam pomóc ci odzyskać pamięć? A co pamiętasz ostatnie Me’Ghan ze Wzgórza? Od czego zaczniemy poszukiwania? Hę?

Zastanowiła się.
- Pamiętam siebie z kajdanach w lochu. Pamiętam Maskę. Pamiętam Łowcę. Normaków. Ag’Hatę. To tutaj. Ale pamiętam też zupełnie inny świat, z jednym księżycem, pojazdami, które wożą ludzi, moją pracą… Czy mój ubiór nie wydaje ci się dziwny? - wskazała dłońmi na swój strój. - Nie jestem stąd, Borg Nar Borgu.- kontynuowała - Choć jednocześnie - w jakiś sposób - jestem. Znasz podobnych do mnie? Powiedziałeś, ze jestem daleko od domu. Wiesz, jak tam dotrzeć?

Borg Nar Borg podrapał się po skołtunionych, przerośniętych włosach. Wyszczerzył do Megan pobrudzone czymś brązowym, nierówne, końskie zębiska.
- I ja to zadaję dużo pytań - zarechotał tym swoim nieco denerwującym ale szczerym śmiechem. - Lochy to paskudne miejsca. Łowcy to paskudne kreatury. Tylko nieliczni są w stanie stawić im czoła i przeżyć. Normaki - splunął flegmą na ziemię - to robaki. Nie należy się nimi przejmować, ani ich bać. Służą Masce jak służyli Dominatorowi i jak wcześniej służyli Matronie. Tak to już z nimi jest. Władcy przychodzą, odchodzą, a Normaki nadal liżą tyłki. Tak to z nimi jest. Robactwo. Jak gobliny. Jak orkowie. Jak inne kreatury z Podziemi. No dobra. Do rzeczy. Szukasz domu. Co byś powiedziała najpierw na odwiedziny w moim? Opatrzymy ci tę zranioną twarz, najesz się, odziejesz, napijesz, odpoczniesz. Dom mój jest niedaleko. W sam raz na spacer. W sam raz blisko i daleko Tunelu. To co? Idziemy?

Pokiwała głową. W obecnej sytuacji przyjęłaby pomoc od każdego.
- Dziękuję. Znam się na leczeniu, mogę pomóc jeśli potrzebujesz. Dokąd prowadzi tunel?
- W różne miejsca. Jak to Tunele.

Dziwnie akcentował słowo. Jakby tunel nie był rzeczą, obiektem lecz czymś więcej. Czymś, co wymaga szacunku i … bojaźni.
- Wyskoczyłaś z jednego z nich niczym szustak z norki. Więc masz w sobie luminę. Potrafisz władać Myślą. - Znów to dziwnie zaakcentowane słowo. - Me’Ghan ze Wzgórza. To oznacza że jesteś kimś, kogo należy szanować, z kim należy się liczyć i kogo nie wolno lekceważyć. Potęga ukryta w ciele. Tak właśnie. Potęga ukryta w ciele.
Megan potarła czoło zmęczonym ruchem. Za dużo się działo. A odpowiedzi mężczyzny nie pozwalały niczego lepiej zrozumieć, mnożyły raczej wątpliwości. Może źle formułowała pytania?
- Nie wiem, czy potrafię władać, jak to nazywasz, Myślą. I nie wiem, co to znaczy. Znasz mnie? Moje imię? Skąd? Znasz innych podobnych do mnie? Chciałbym się z nimi spotkać.
- Znam imię, jakie podałaś
- przytaknął.- Me’Ghan ze Wzgórza. Jedna z tych, którzy przeciwstawili się Masce i stali przy Męczenniku i Męczennicy oczywiście nim nazywano ich tymi mianami. Wędrowiec. Wieloświatowiec. Wiedźma z mocą luminy tak groźną, że nawet władcy Dominium musieli się z nią liczyć. Róża znów krwawi. To pewne. I jeśli Koło się obróciło to oznacza że przybędą inni. Szalona Dox, Enoch Ognisty, Kent od Ostrzy, Córa Jónsa, Celine zwana Czystą Falą, Niebieski Ptak, Wachlarz, Burzowy Pomruk i Simeon Czarne Drzewo. Tego można być pewnym. To dlatego Graw Na Graw i jego bracia opuścili nasze wzgórza. To dlatego Maska wypuściła czy też wypuścił swych Łowców. To dlatego kości przemówiły a drzewa w Puszczy Moor’Ghul zakwitły, jak mawiają Zbieracze. Nadchodzi czas zmian. Czas wojny i zniszczenia. Tak to już bywa Koło się obraca. Miażdży tych, którzy leżą na jego trasie. Pojmujesz, Me’Ghan ze Wzgórza? Jak ważna jesteś?

Nie rozumiała, choć czuła, ze mężczyzna wierzy w to, co mówi. Megan poczuła, że sytuacja zaczyna ją przerastać. Za dużo się zdarzyło, za dużo pytań, za mało odpowiedzi. Zmęczenia narastało, mózg odmawiał przyjmowania informacji. Adrenalina spadała, ustępując miejsca znużeniu. I zniecierpliwieniu.
- Pojmuję, ze różne osoby sądzą, że z jakiegoś powodu jestem ważna. I potężna. Pokonałam Tevrook i Naz”Nazara. Oraz stałam przy Męczenniku i Męczennicy. Ale ja tego wszystkiego nie pamiętam, rozumiesz?! Nie wiem, gdzie trafiłam, jaka jest moja rola ani kim jest Maska. I nie rozumiem, dlaczego na raz jestem tu i siedzą w lochach. Ale to oparzenie - wskazała na policzek - jest realne. Maska dotknął tej mnie w lochach a ja to poczułam.
- Chciałabym wrócić. Ale muszę spotkać kogoś, kto mi wyjaśni
..- zatoczyła ręką krąg.- .. to wszystko. - Znasz kogoś takiego?

Znów się zadumał. Widać taką miał naturę. Zapatrzony w srebrzyste księżyce oddychał powoli, równomiernie jak człowiek który usiłuje złapać równowagę ducha.
- Niewielu to pojmuje Me,Ghan ze Wzgórza. To nie na ludzkie umysły. Ale wiem, kto będzie wiedział na pewno więcej niż ja. Tylko… jest kłopot.
Zdenerwowany potarmosił brodę, podrapał się po czuprynie. Milczał. Długo. Zbyt długo.
- Kłopot? - dopytała.
- To mój brat. A on jest tacy jak większość Ludu Nar. Wiesz. Czcimy Gorejący Płomień. Ogień jest pełen pasji, dziki i porywczy. A ja… ja nie pasowałem. Zbyt długo spoglądałem w księżyce by czuć w sobie ten ogień. Nie jestem mile widziany wśród Ludu Nar. Ale, jeżeli zechcesz, wskażę ci do niego drogę. Do mojego brata. Ale to … to groźny i porywczy człek. No i musisz wiedzieć jeszcze jedno. Dawno temu Lud Wzgórza i Lud Nar toczyli wojny. Przed czasami Dominium. Duchy mogą wołać na kurhanach. I jest jeszcze jedna osoba. Daleko stąd ale dla kogoś, kto podróżuje Tunelem to nie kłopot. Zwie się Yunna. To spokojniejsza osoba, z tego co mówią . I mądra. Jak Księżyce.
- Ja jestem z Ludu Wzgórza, ty - z Płomienia, tak? Zakładam, ze pewnie są jeszcze ludy powietrza i wody… No dobra, wbrew temu co sądzisz, nie potrafię otwierać Tuneli ani nimi podróżować..
- Więc zostaje mój brat. Var Nar Var. Odpocznij, zjedz coś, a potem wskażę ci drogę przez uroczyska. Idziemy do mojej jaskini? Domostwa? Chaty.


Pokiwała głową, zbierając swoje rzeczy. Rzuciła jeszcze raz spojrzenie na kamienny tron. Policzek bolał, ale ona nie żałowała, ze na nim usiadła. Bez tego doświadczenia nie uwierzyłaby, że ten świat jest realny. I byłaby dużo bardziej bezradna i bezbronna.
- Możemy iść - powiedziała.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline