03-11-2016, 21:18
|
#19 |
| Para oczu kilkukrotnie zlustrowała podróżników - w zapadającym mroku byli co najmniej słabo widoczni. W międzyczasie odźwierny cmoknął kilka razy z niezadowoleniem, westchnął z dezaprobatą i chrząknął w zadumie. Wreszcie klucznik wydał wyrok: - Nie moja to sprawa czy się nadajecie i do czego. Przyjdźcie jutro w godzinie cudu; może starszy was przyjmie.
Po czym nie czekając na odpowiedź drużyny, zatrzasnął wizjer i dało się słyszeć jego oddalające się kroki. Cóż było robić? Można było w gruncie rzeczy próbować zatrzymać rozmówcę naszych bohaterów - to jednak wiązać mogło się z interwencją ochrony, jeśli taką posiadał ten przybytek. Najpewniejszą opcją pozostawał, oczywiście, powrót do karczmy i grzeczne pójście spać po skromnym kufelku piwa. Oczywiście, można było również zatopić się w nocnym życiu miasta - a to, wbrew pierwszemu wrażeniu, właśnie się rozbudzało... |
| |