Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-11-2016, 01:11   #6
Franek Dolas
 
Reputacja: 1 Franek Dolas jest jak niezastąpione światło przewodnieFranek Dolas jest jak niezastąpione światło przewodnieFranek Dolas jest jak niezastąpione światło przewodnieFranek Dolas jest jak niezastąpione światło przewodnieFranek Dolas jest jak niezastąpione światło przewodnieFranek Dolas jest jak niezastąpione światło przewodnieFranek Dolas jest jak niezastąpione światło przewodnieFranek Dolas jest jak niezastąpione światło przewodnieFranek Dolas jest jak niezastąpione światło przewodnieFranek Dolas jest jak niezastąpione światło przewodnieFranek Dolas jest jak niezastąpione światło przewodnie
Młody jeszcze rycerz, postawny, o szerokich barach miał długie czarne włosy i takiegoż koloru oczy. Wszedł do komnaty kapłana zręcznie poruszając się w ciężkiej, matowoczarnej zbroi z narzuconą na nią ciemnozieloną nieco brudną, ale porządną liberią zakonną, ze złotym młotem otoczonym kręgiem płomieni na klatce piersiowej. Pod pachą trzymał hełm, który znawcy nazywali saladą, ochraniał on twarz i kark, a wąski wizjer nieco ograniczał zmysł wzroku, jednak doświadczonemu wojownikowi to nie przeszkadzało, a Hans van der Fels na takiego wyglądał. Poruszał się w ciężkiej zbroi niczym człowiek w zwykłym ubraniu. Był po prostu dla niej stworzony.

Przybył jako jeden z ostatnich, więc miał tylko chwilę czasu żeby się im przyjrzeć, ale od razu zauważył innego rycerza, którego pozdrowił milcząco znakiem młota i krasnoluda, któremu skinął z szacunkiem głową. Sigmar doprowadził do trwałego sojuszu między tą rasą, a ludźmi i chociaż to z pozoru była błahostka, to okazywanie właśnie szacunku przyjaciołom było tym, czego w tych czasach najbardziej brakuje. W następnej kolejności przyjrzał się elfom. Była to wysoka, smukła i zgrabna rasa o wielu talentach, wielu z nich było doskonałymi szermierzami, czy potężnymi magami, których Hans traktował z ostrożnością. Kilka razy walczył z renegatami, którzy atakowali pielgrzymów w lasach, jednak nigdy nie wyciągał miecza jako pierwszy, nie był rasistą. Ostatnią osobą, która zwróciła na siebie uwagę rycerza była tajemnicza postać stojąca w koncie. Długo się jej przyglądał próbując ją ocenić i rozszyfrować, po czym odwrócił wzrok w stronę zaczynającego mówić kapłana.

Hansa nie dziwiły jego słowa o ukrytym kulcie Chaosu, w końcu ostatnimi czasami tak wiele się ich rozprzestrzeniło po świecie, ale słuchał uważnie chłonąc każde słowo, szczególnie wtedy, kiedy mówił o Konstancie Drachenfelsie i jego zamku. W głowie rycerza kłębiło się tyle pytań na ten temat, o całej sprawie dowiedział się dopiero kiedy mia trzynaście lat, a i wtedy ojciec poskąpił mu szczegółów. Od czasu, kiedy został giermkiem zakonu Młota Sigmara zbierał o tym wszelkie informacje i najdziwniejsze nawet plotki aż popadł w obsesje, jednak ze względu na obowiązki nie mógł tego wykorzystać, a teraz miał szanse to zmienić. Honor jego rodu może zostać odzyskany właśnie dzięki niemu, a przy okazji będzie mógł zapobiec wielkiemu złu, które może spotkać całą okolicę, jeśli nekromanta oczywiście zamierza na tym poprzestać, w co Hans szczerze wątpił. Należało zniszczyć wszystkie pozostałości po nim, najlepiej spalić to wysyłając do piekła, gdzie już smażył się ich pan.

Kiedy Sigmaryta przedstawił w końcu sprawę, rycerz podszedł się podpisać pod dokumentem. Długą chwilę zastanawiał się nad tym co teraz robi. Wykonał już swoje zobowiązania wobec zakonu, odzyskał sztandar pobłogosławiony ręką Luthora Hussa i dostarczenie go do Meissen nie wymagało więcej niż jednego rycerza, a Otto powinien wykonać dobrze to zadanie. Myślał też nad tym, co jego dawny mentor, Rutger von Mellus pomyśli o takim zachowaniu, jednak w końcu doszedł do wniosku, że oczyszczając swoje nazwisko przysporzy dodatkowo chwały zakonowi. Przyłożył pióro do pergaminu i wszystkie jego obawy minęły, nie był wprawiony w tej sztuce, jednak jeszcze w dzieciństwie nauczył się składać swój podpis. Kiedy już skończył wyszeptał do kapłana:

-Ojcze, chciałbym z tobą porozmawiać w cztery oczy, jeśli pozwolisz.
 
Franek Dolas jest offline