Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-11-2016, 04:55   #111
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację




Kapitan Mormog wmieszał się w gwarny tłum trolli. Śmiechy, krzyki i toasty dudniły o ściany kotliny zwielokrotnionym echem. Gospodarze tych stron nie mieli absolutnie żadnych powodów do zachowywania ciszy. Tak daleko niegościnnej północy w kraju trolli one były siejącymi postrach istotami, przed którymi wszystkie inne winny uważać na swe postępowanie. I z godnie z tą dewizą nieproszeni goście w osobach małego hobbita, dzielnego człowieka, odważnego elfa i skrytego kransoluda czaili się pod osłoną nocy z dala od trolli i ich nadzwyczajnie rozwiniętych zmysłów powonienia.

Hilly rychło zaniechała obserwacji Mormoga, który w najlepsze bratał się z tollami przybyłymi z różnych stron, tym bardziej, że dostrzegła pieczary w skalnej ścianie na uboczu. Oświetlone były ogniskami na zewnątrz, nad którymi wisiały olbrzymie kotły. Takich rozmiarów naczyń kuchennych jeszcze nie widziała, lecz nawet i one dla wielkich, grubych trolli znacznie większymi od przeciętnych garnuszków nie były.

Tylko przy jednej jaskini stał wartownik i ową pieczarę panna Oldbuck obrała sobie za cel. Od krzaczka do krzaczka, od kamienia do kamienia, Hobbit skradał się ku ponuremu trollowi. Gdy tylko olbrzym odszedł od wejścia do ogniska, ona wemknęła się zwinnie do pogrążonej w ciemnościach groty. Nie pachniało w środku nadzwyczaj przyjemnie. Mimo próby oswojenia oczu z mrokiem, nie mogła dostrzec nic poza kilka kroków od progu, gdzie światło gwiazd i blasku ognia, choć trochę wpadało do pieczary. Z plecami przyklejonymi do twardej skały Hilly ostrożnie wysunęła spod pazuchy świecący kamień z Rivendell. Blask rozproszył mrok, lecz błysk trwa tylko chwilę, bo Oldbukówna kryjąc niezwykły przedmiot pod połą kamizelki zręcznie oświetlała wąskim snopem tam, gdzie chciała popatrzeć. Spośród kilku barłogów wybrała ten najbardziej usłany niedźwiedzimi skórami, który wyglądał, jeśli nie najokazalej, i bynajmniej najschludniej, to zapewne na najwygodniejsze z posłań. Takie godne kapitana bardziej niż inne. Na dnie skór, pod stertą futer, które przypominały wezgłowie legowiska, znalazła ukryty wór podróżny. Długo siłowała się z supłem liny krepującej dostęp do wnętrza olbrzymiej sakwy, a kiedy się z tym uporała, w środku tylko gigantyczna tuba przykuła jej zainteresowanie.





Po przeciwległej stronie Kotliny Szerokiego Rozszczepienia, przy składzie beczek i antałów przy niezbyt wielkim ogniu siedział dwugłowy troll.

- Pić sie mnie chce. - rzekła ruda głowa oglądając się ku stercie trunków.
- Się opijemy potem. - czarnobroda, łysa druga głowa patrzyła w dal ku migoczącej poświacie skał, pod którymi ich pobratymcy wielce hałasowali w najlepsze.
- Potem już nie bedzie. - pierwsza cisnęła gałęzią w ogień.
- Będzie, będzie. Chcesz, żeby Mormog skrócił nas o ciebie?
Rudy zmarszczy brwi i zagryzł szczęki.
- Nie. Ale pić sie mnie chce.
- Napij się piwa. - niezwruszony łysy wskazał ręką na skórę do połowy wciąż pełnej trunkiem.
- Sam się napij piwa. Nie wiesz, że…

Bolesny kuksaniec znienacka w rudą czuprynę przymknął nadąsaną gębę.

- Gorzalić będziesz jak zasne. Po robocie. Nad ranem.

Może i dyskusja trwałaby dużej, gdyby nie strzała wystrzelona z pomiędzy drzew prosto w pierś Ettina.

- Auuuuu!!! – ryknęły z bólu obie głowy równocześnie.

Druga, trzecia celnie ugodziły w gruby brzuch wstającego trolla.
Z pomiędzy drzew wyskoczyła z mieczem elfka. Tuż obok stanął niczym rzucony na trawę głaz - krasnolud w hełmie z nadziakiem i tarczą. Z drugiej strony górował wysoki mężczyzna w kolczej zbroi i skórzano-żelaznym czepcu z groźnym uśmiechem gotując długą włócznię do walki.

Ettin zupełnie zaskoczony, ze sterczącymi w piersi strzałami, ani myślał cokolwiek powiedzieć, lub uczynić innego, niźli rzucić się ku małym intruzom z gołymi pięściami.

Lorelei uderzyła pierwsza tnąc mieczem głęboko. Troll oddałby, lecz krasnolud zasłonił elfkę i cios spadającego kułaka przygniótł Thyriego pod tarczą aż zatrzeszczała stal i drewno, a khazad przysiągłby, że i wszystkie jego kości. Nie było jednak czasu oddawać się w ramiona bólu.
Malbron ugodził Ettina pod kolano zmuszając trolla do podskakiwania przez kilka chwil na zdrowej nodze.

- Arrrrggggg!!!! – ruda gęba wykrzywiła się wściekle.

Tymczasem Lorelei przebiegła między nogami olbrzyma tnąc po ścięgnie, lecz choć celnie, to twarda i gruba skóra wroga niczym pancerz zatrzymała mrocznopuszczańskie ostrze. Ettin zamachnął się na zwinną elfkę wielką stopą, a Thyri znowu przyszedł z pomocą przyjmując cios na pogniecioną tarczę, tym razem bez uszczerbku na nadwyrężonym zdrowiu, mimo, że odleciał kilka kroków miękko lądując na plecach.

Malborn z determinacją dosięgnął grotem owłosionego brzucha, zwisającego znad skórzanego pasa. Ciosy Dunedaina zdawały się robić najwięcej szkody, bo troll cofnął się o krok. Lorelei nie dając za wygraną zatopiła miecz z stopie trolla grzęznąc oręż na zbyt długą chwilę, bo on byłby trafił ją potężnym sierpowym zamachem zza ucha, gdyby nie Strażnik Północy. Człowiek, będący najbliżej, przeszkodził olbrzymowi i w zamian to on poszybował wysoko i daleko lądując nieporadnie na beczce, po której zsunął się na ziemię. Uczony z trudem podniósł głowę i zobaczył pochylonego nad Lorelei Ettina, którego Thyri łomotnął po obu głowach jednym, potężnym pociągnięciem nadziaka. Olbrzym złapał się jedną ręką za łyse czoło, drugą za ucho pod rudą czupryną.

- Dosyć! – warknął przez zaciśnięte zęby odchylając się chwiejnie.
- Tego! – dokończyła druga gęba.

Dziw brał, że bractwo zdołało, w tak krótkim czasie zadać tak wiele celnych i potężnych ciosów. Jeszcze większy zaś, że to wciąż było za mało na dwugłowego wielkoluda. Ettin rozmasowywał obolały głowy, gdy Thyri pomógł stanąć na nogi Dunedainowi, a Lorelei podawała człowiekowi porzuconą włócznię.

Krasnolud, w przeciwieństwie do Malborna i Lorelei, nie zauważył jeszcze wynurzającej się z ciemnej ściany lasu Hilly. Wyglądało na to, że nie dostrzegł jej i gotujący się do ataku Ettin.


 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill

Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 04-11-2016 o 04:59.
Campo Viejo jest offline