Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-11-2016, 08:32   #127
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Podziemia dworu Tresendar
11 Eleasias, popołudnie

Anna podeszła tymczasem do schwytanego jeńca. Marduk już przy nim był, przesłuchując delikwenta, więc poczekała aż skończy i zapytała, nieśmiało, ale poważnie
-Dowiedziałeś się czegoś?
Elf uśmiechnął się do niej szeroko, ukazując drobne, równe, białe zęby. Jego oczy błyszczały w świetle pochodni.
- Nasz nowy przyjaciel pała żądzą pomocy. Przynosi to chlubę jemu i jego rodzinie, która tak dobrze go wychowała. Nieprawdaż? - zwrócił się do jeńca, choć było to pytanie poniekąd retoryczne.
- Tu zawsze jest tak zimno że nijak tego wytrzymać a ciała bardzo wolno się rozkładają… - wystękał wcześniej Czerwony na niewinne pytanie Marduka i zaraz potem zdał sobie sprawę ze znaczenia uśmiechu jakim ten go obdarzył. To NAPRAWDĘ przyspieszyło i uładziło dyskusję. Dyskusja polegała na zadawaniu przez elfa pytań i udzielaniu przez człowieka odpowiedzi; był to niewątpliwie uprzejmy i przyjazny dialog, jak na przedstawicieli cywilizowanych ras przystało. Dzięki tej szybko rodzącej się przyjaźni Marduk ustalił że, na ten przykład, siedmiu ludzi i trzech niedźwieżuków którzy zaatakowali drużynę to w zasadzie całość sił Czerwonych w najbliższej okolicy, że dowodzi nimi człek, niejaki Glasstaff - to imię było już znane awanturnikom ale nie zaszkodziło wypytać raz jeszcze - zwany tak od (niespodzianka!) szklanego kostura a mający swój gabinecik za północno-zachodnim korytarzem, że i imię Czarnego Pająka nie jest obce jeńcowi i że to właśnie ten dżentelmen podesłał Glasstafowi niedźwieżuki do pomocy: do trzymania wszelakiej maści ciekawskich i poszukiwaczy przygód z dala od miasta a miejscowych pod butem; niestety, tylko posiadacz szklanego kostura kontaktował się z Pająkiem i wiedział cokolwiek więcej. Marduk dowiedział się też coś niecoś na temat rozkładu pomieszczeń - o głównym wejściu, o miejscu przetrzymywania porwanych, o strażach, o pułapce przed salą z jeńcami - choć tu na moment dobra wola opuściła dyskutanta. Rychło jednak panowie wskoczyli na właściwe tory konwersacji; zapewne nienaturalny chłód miał tu zasługę a Marduk jasno też dał do zrozumienia że między przyjaciółmi nie może być tajemnic.

Wszystko to chłopak przekazał towarzyszom do których podszedł z Anną.
- Usłyszałem kogoś w tym pomieszczeniu gdzie wcześniej siedziały niedźwieżuki. Jeśli są tam nadal, to rozprawmy się najpierw z nimi i Glasstafem żeby nie zostali nam za plecami - stwierdził wreszcie i wskazał kciukiem za siebie, na jeńca. - Nasz nowy druh na pewno nie będzie miał nic przeciwko temu żeby iść jako pierwszy.
Kierunek był nieco odmienny od zaproponowanego przez Yarlę, ale że nikt nie sprawdzał jeszcze żadnego z korytarzy, to był dobry jak każdy inny. I tak, wnioskując z tego skąd wybiegali wrogowie, wyglądało na to, że przynajmniej ta część podziemi jest połączona różnymi przejściami i da się chodzić w kółko.

W czasie kiedy Marduk przesłuchiwał jeńca, Torikha trochę odpoczęła. Gdy ten wrócił z informacjami, otworzyła dotychczas przymknięte oczy i uśmiechnęła się, choć uśmiech ten nie był nikomu konkretnemu zadedykowany. Zaczęła zakładać zbroję.
- Później możemy sprawdzić salę na którą ja się natknęła, zanim spotkałam jednookiego - Półelfka podniosła się z ziemi, sapiąc cicho z bólu i zbierając z ziemi broń i tarczę.
- Wyglądało na magazyn albo rupieciarnię… może też gdzieś prowadzić? - Kapłanka wzruszyła ramionami, po czym podeszła do ściany rozpadliny, która miała ich wyprowadzić na górę.

Drużyna wylazła z rozpadliny, ciągnąc za sobą zdobycze i skutego jeńca, którego elf podleczył na tyle, by nie zemdlał po drodze i mógł służyć jako żywa tarcza. Nikt nie zaprotestował. Popychając zbója przed sobą Marduk wszedł w południowo-zachodni korytarz i zajrzał do komory po lewej, skąd wcześniej słychać było niedźwieżuki. Prócz kilku posłań nie było tam nic ciekawego… ale pod jednym z barłogów ewidentnie ktoś się krył. Marduk pomyślał wpierw, że to jakieś dziecko, ale zaraz jeniec mruknął lekceważąco: To tylko Droop, zabawka niedźwieżuków. Goblin znaczy się.
I faktycznie, gdy Yarla wywlokła istotę za nogę spod łóżka, ta okazała się dość mocno poobijanym goblinem, który wyglądał, jakby miał zaraz zemdleć ze strachu.

W tym czasie część drużyny szybko sprawdziła korytarz po prawej i salę nieco dalej. Również i tam nie było wrogów; tylko stół, krzesła i kilka beczek wypełnionych (sądząc po zapachu) jakimś alkoholem. Na stole leżały rozrzucone kości do gry, stos złotych, srebrnych i miedzianych monet, złoty kolczyk oraz niewielki rubin. Przeciwległe drzwi były nieco uchylone.
Melune nie pchała się do małej salki niedźwieżuków, skupiając się na sprawdzeniu drugiego z pomieszczeń. Stojąc przy stole, ewidentnie przeznaczonym do celów hazardowych, oglądała drobny kolczyk i czerwony kamień szlachetny, zastanawiając się do kogo mogły należeć.
Przeciwległe drzwi, kusiły swoim tajemniczym “uchyłem” ale półelfka nie czuła się dobrze w skórze odważnego poszukiwacza przygód… zwłaszcza po tym jak oberwała podczas głupiego wyskoku w czasie walki. Poczekała więc na resztę drużyny, pokazując krasnoludzicom kamyczek, który na pewno powinien przypaść im do gustu.


 
Sayane jest offline