Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-11-2016, 13:28   #57
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Echo i Erven / Teren, Stolica
Jakiś czas później...
Erven wraz z Karą uznali, że czas dzisiejszego treningu dobiegł końca.
Polowanie było znośne, jak uznała Kara. Ervenowi dane było poznać inteligentnego demona, którego o dziwo może przyzwać i... “porozmawiać”.
Już mieli się zbierać, do powrotu, gdy niebo pojaśniało. Kula ognia spadała ku nim. Meteoryt. Świecił rażąco białym światłem. Im bliżej był ziemi jednak kolejne kawałki światła jakby odpadały niknąc w powietrzu.
Pod wpływem fluktuacji powierza zboczył z kursu i rozbił się nieopodal, za wzniesieniem.
To co mogło zastanawiać, to brak fali uderzeniowej. Ale te myśli praktycznie zostały natychmiast rozwiane dziwnym dreszczem przebiegającym przez ciała czarnych magów. Czyżby to był strach?
- O ładny popis. Co przyzwałeś? - zapytała Kara z oczami pełnymi nadziei.
- To nie ja i mi się to nie podoba. - odpowiedział ponuro Erven po czym dodał radośniej - Zajmę się tym. Jeśli nie wrócę, to u mnie na stoliku jest paczka. Częstuj się.
- Hyh. - wzruszyła ramionami. - Dobrze było zabić trochę czasu.
- Jak będę miał chwilę, to z radością się odezwę. - powiedział mag po czym puścił jej oczko. - Do tego czasu postaraj się nie dać rutynie.
Po tych słowach ruszył na szczyt wzgórza dobywając różdżkę… Nie wiedział co się stało, ale to na pewno nie był meteoryt.
Wyłaniając się zza wzniesienia Erven mógł zobaczyć wyraźne wgłębienie w ziemi. Krater wypalonej ziemi, poczerniałej od ognia. Po środku tego leżało coś. Czarne jak ziemia i nieruchome. Z daleka mogło faktycznie przypominać dziwny meteoryt - kamień. Poruszyło się jednak wraz z trzaskiem jakby coś pękało. Czerń okazała się tylko skorupą, która właśnie odpadała. Pierwsze wyrwało się skrzydło z głuchym hukiem. Pióra miało ciemne - kolory nocnego nieba, oraz czerwone lotki. Gruchnęło po raz kolejny kiedy zaczęło podnosić się cielsko. Odpadająca czerń odsłoniła jasnobrunatne futro które rosło na ewidentnie lwim tłowiu. Otrząsając się z resztek istota podniosła w końcu głowę ukazując ludzką, a wręcz kobiecą, twarz.
***
Anielica stęknęła czując ból. Upadek nie był przyjemny a i odczucie bólu dawno było jej zapomniane. Z niewielką degustacją na twarzy poczuła dotyk ziemi pod swoimi łapami. Tego nie znała. Odrzuciła jednak uczucie jakim darzyły inne anioły ziemię. To był jeden z powodów czemu w ogóle podjęła się takiego kroku. Otrząsnęła się jeszcze raz i rozprostowała skrzydła.
***
Istota nie zauważyła jeszcze Ervena. Właśnie rozłorzyła swoje skrzydła ukazując, że ich spód jest wyściełany złotymi piórami, które emanowały delikatnym światłem. Nie zdawało się aby to był demon, szczególnie, że wokół kobiecej głowy jarzyła się delikatna świetlista aureola. Anielica nagle odwróciła się do mężczyzny, a w jej złotych oczach namalowało się zdumienie. Teraz też Erven mógł dostrzec, że nie tylko głowa była ludzka ale i część torsu.
Erven przyglądał się całemu zajściu mierząc do postaci z różdżki. Stał stoicko, obserwując i oceniając. To można było odczytać z jego oczu. Twarz jednak była pusta, obojętna.
Kiedy “kobieta” spojrzała na niego delikatny uśmiech pojawił się w kąciku jego ust i padły słowa lekko rozbawione.
- Gdyby wiatr nie zawiał mocniej, byłbym w miejscu tego krateru… jakiś konkretny powód nastawać na moje życie?
- Witajcie człowieku! Nie nastawałam na twoje życie. Ani czyjekolwiek. Błędnie założyłeś. Ale nie dziwię się. Nie przychodzę jednak czynić krzywdy twojej rasie. Przybyłam wam pomóc!
- Zabawne. - stwiedził obojętnie mężczyzna. - Z chęcią wysłucham o tej pomocy i o Twojej rasie nim podejmę decyzje co z Tobą zrobić.
- Ale po co? Nic ze mną robić nie musisz, sama sobie poradzę. Aczkolwiek przydały by mi się wskazówki, gdzie znajdę jakiegoś waszego władcę. Przybyłam pomóc z nadciągającą armią demonów! - Echo stanęła dumnie na swoich czterech łapach. - Jako przedstawiciel anielskiej rasy zapewniam cię, że nie musisz obawiać się ode mnie przykrości.
- Zatem będziesz zadowolona wiedzieć, że doniesiono ludziom o tym, że zbliża się wojna i zostały podjęte przygotowania do niej. - odpowiedział beznamiętnie mag ciągle mierząc w anielicę - Jednak dostanie się do królewny może być problematyczne. Prędzej, może uda mi się skontaktować Ciebie nieznajomo z Generałem. To jest, oczywiście, jeśli mówisz prawdę.
- Jestem aniołem, ja nie kłamię. Nigdy. No trudno sama odnajdę królewnę - Echo spojrzała w niebo i ugięła nogi rozkładając jednocześnie skrzydła. Jednym potężnym uderzeniem wzbiła się w powietrze.
Mag się zaśmiał. Doniośle. Jeśli takie były anioły to rzeczywiście mieli “szansę” z drugiej strony, jej zapał był jak ogień. Ciekawostką było tylko jak zareaguje na odmowę audiencji u królewny?
- Jak chcesz. - powiedział głośno. - Tylko, że ze mną miałabyś większe szanse.
Po tych słowach udał się powolnym krokiem w drogę powrotną do stolicy. Nie mógł użyć Ikony w pobliżu praktycznie nikogo, więc nie miał innego wyjścia.
Echo spojrzała zaciekawiona. Zatrzepotała skrzydłami i skręciła tak aby wylądować tuż obok nieznanego jej człowieka. Teraz dopiero dało się zobaczyć wielkość anielicy. Sięgała głową spokojnie ponad głowę Ervena.
- Nie znam waszej kultury człowieku. Jeśli mógłbyś mi pomóc byłabym wdzięczna.- Z bliska nekromanta mógł tez przyjrzeć się dwóm wisiorkom na szyi anielicy. Jeden wyglądał jak płaski złoty medalion z wypukłym wizerunkiem zamkniętego oka, drugi to była ozdobna tuba.
- Erven Sharsth. - powiedział demonolog. Bycie nazywanym człowiekiem, mogło irytować, lub budzić rozbawienie. W tym przypadku zapewne jedno i drugie. - Miałabyś łatwiej, gdyby Twoja forma była ludzka, ale ta też powinna ujść. Czym dokładnie jesteś zainteresowana?
Anielica zrobiła skonsternowaną minę.
- Ja… khm chcę pomóc. Jestem naturalnym przeciwnikiem dla demonów. Mogę wesprzeć szeregi armii ludzkiej… Ervenie. Zwij mnie Echo.
- Echo zatem. - mag pokiwał głową akceptują fakt. - Jestem pewny, że generał znajdzie dla Ciebie miejsce. Myślę, że będzie zainteresowany pewnym atutem którego jeszcze mu nie przedstawiłem… w sumie, można zabić dwa ptaki jednym kamieniem. Nie mniej… co dokładnie chcesz wiedzieć o tym świecie? Choć może dokładniej, o Unii?
Echo znów zrobiła dziwną minę.
- Nie wiem. Moja decyzja o przybyciu tutaj była nieco w pośpiechu podjęta. Nie jestem dobrze przygotowana. Jak nie będę czegoś wiedzieć będę się pytać. O ile wyda mi się istotnie to wiedzieć. Teraz mam jedno pytanie. Musimy iść?
- Cóż, nie umiem latać, więc jestem zdany na nogi. - odpowiedział Erven - Nie martw się, szybko przyswoisz sobie ten świat. Jest prosty w swoim skomplikowaniu.
- Jeśli tylko twoje nogi są tutaj problemem, to mogę cię tam zabrać. Wolę latać. Z góry będziesz umiał poprowadzić?
- Bez większego problemu. Znam unię dość dobrze, choć są lepsi w tym ode mnie. - odpowiedział - Jesteś jednak pewna, że nie będzie to stanowić dla Ciebie problemu?
- Jesteś mały i chudy człowieku. Uniosę cię bez problemu - z tymi słowami anielica ugięła nogi aby człowiek mógł wejść na jej plecy.
Erven wzruszył ramionami na komentarz o jego posturze. Jak na człowieka był wysoki, widać anioły miały inną miarę. Po czym dosiadł anielicę.
- Pamiętaj tylko by lądować przed bramą, by nie siać paniki wśród straży. Są trochę na szpilkach, a tak będzie czas byś poznała miasto i przekonała się na własne oczy czym są ludzie.
“Te dobre, i te złe strony” dokończył w duchu Erven.
- Skoro tak uważasz - Echo podniosła się. - Lepiej złap się moich włosów.
Po tych słowach anielica się rozpędziła i zamachała skrzydłami. Potężne uderzenia uniosły ją i jej pasażera ponad ziemię. Unosili się coraz wyżej aż Echo uznała, że może lepiej wyżej się nie wznosić. Lecieli.
Erven z kolei tłumaczył Echo poszczególne punkty orientacyjne w terenie. Tam Donovan, tam rozstaje, tam ta charakterystyczna sterta głazów, czy to samotne drzewo. Prowadził ją tak dając namiary, aż w końcu na horyzoncie pojawiło się San Sarandinas.
- To nasz cel. Obniż lot, by z daleka mogli nas dostrzec. Nie chcemy zarobić strzałem z kuszy tylko dlatego bo ktoś spanikuje.
A zamieszanie było już widoczne przy bramie. W śród tłumu można było zauważyć kilka białych strojów.
Erven lekko się roześmiał.
- Wygląda na to, że ściągnęliśmy uwagę tych kogo chcieliśmy. Poznasz Białych Rycerzy, a przy odrobinie szczęścia i generała. - powiedział pogodnie - Lepiej trochę zwolnić i… żadnych gwałtownych ruchów, dobrze?
Ludność zdążyła uciec w popłochu. Pozostała jedynie lekko zlękniona straż i kilku białych rycerzy: Hiro, Illia i Ihasta.
Gdzieś za nimi majaczyły się postacie Agauna i Gramona.
- O Erven... ależ żeś nam stracha napędził. Konie ci się znudzi... anioł. - powitał go Stalowy jednak w mig się zatrzymał
- Anioł. - powtórzył Hiro. - Myślałem, że odeszły. - wyszeptał do Ili
- Dobre pytanie. - mruknęło dziewczę.
Wśród nich wszystkich tylko Ihasta zdawała się nie wiedzieć o niczym.
Agaun wystąpił przed szereg.
Echo zrobiła nieco zmartwioną minę widząc reakcję.
- Witajcie. Zwę się Echo. Przybyłam pomóc.
- Jak widzicie przybyłem z posiłkami - stwierdził radośnie Erven zeskakując z Echo. - Może porozmawiamy o tym w Koszarach?
- Nie widzę przeszkód by porozmawiać o tym tutaj. Nie chciał bym siać paniki w mieście, nim sam nie przekonam się o słuszności. Waszych racji.
- Czułem, że to powiesz. - stwierdził Erven - Może Echo brakuje wiedzy o naszym świecie, ale…
- Nie jestem jak moi bracia i siostry - weszła w słowo mężczyźnie. - Nie zamierzam robić tego co oni. Chce was chronić, a nie patrzeć bezczynnie na to co się dzieje. Proszę uwierzcie w moje intencje.
Anielica wysunęła jedna łapę do przodu aby pokłonić się przed strażnikami.
- Ludzie się was obawiają. Ten lęk został zakorzeniony dla ich własnego bezpieczeństwa. - powiedziała z odrobiną sympatii Ilia. - Nie zmienimy tego w jeden dzień, ale możemy być na nią otwarci. Jak to mawiają... wyjątek potwierdza regułę.
- Masz w sobie anielską krew, ale to co innego niż być aniołem. - Stwierdził Hiro. - Słyszałem wiele o starciach z aniołami. Nie było w nich nic co wskazywało by że powinniśmy jej ufać.
- Wierzę, że pamiętasz jeszcze Te starcia Gramonie. - rzekł Agaun - Co więc o tym myślisz?
- Chcesz pomóc... w walce z Demonicznymi zastępami. A gdy wojna dobiegnie końca?
Echo podniosła się szukając odpowiedzi.
- Nie wiem… Jeśli zechcecie abym odeszła, odejdę. Ja… nie wrócę już do swoich.
- Heh. Anioł po naszej stronie, to potężny sprzymierzeniec Agaunie.
- Ale nie możemy jej puścić samopas. Ervenie, zaopiekujesz się naszym gościem. Dopóki nie znajdziemy jej kogoś na stałe.
Erven spojrzał na Generała, to na Stalowego, to jeszcze raz na Generała, aż w końcu wzruszył ramionami.
- Skora to ja znalazłem i rekrutowałem, to chyba sprawiedliwe, że i ja muszę się zająć. Dobrze więc.
Po tych słowach lekki uśmiech i błysk w oku pojawił się na jego twarzy.
- Powiedz mi proszę Echo… jakby było więcej aniołów które brałyby udział w konflikcie z demonami, ale obróciliby się przeciwko ludziom po nim, to czy stanęłabyś w obronie ludzi?
Echo westchnęła.
- Owszem. Obawiam się jednak, że wszystkie poważniejsze szkody wyrządzone byłyby już w samej walce. Moja rasa nie ma w zwyczaju zważać na otoczenie podczas walki ze złem. Jakby walka przeniosła się do miasta nic by z niego nie zostało. Lepiej aby do tego nie doszło.
- Obawiam się, że demonom też nie zależy na przetrwaniu rasy ludzkiej. - stwierdził Erven - Jednak skoro dałaś słowo, że staniesz po naszej stronie…
Tu Erven spojrzał na Generała i wydobył sztabę kryształu z torby wręczając mu ją.
- Uwięziony Archanioł. Zdaję w wasze ręce i miejmy nadzieję, że nie będzie potrzeby przyzywać tego miecza obusiecznego. Zdaję się na waszą mądrość i wyczucie Generale.
Echo zareagowała na słowa Ervena. Podeszła energicznie do kryształu spoglądając złotymi oczyma w jego wnętrze. Nic jednak nie zrobiła.
- Ty go złapałeś? - zapytała tylko.
- Nie jestem tak podły. - odpowiedział z uśmiechem Erven - Ja go tylko znalazłem.
Echo pokiwała i cofnęła się aby więcej nie alarmować rycerzy.
Archanioł to mało powiedziane. Osobnik wewnątrz kryształu zaginął dość dawno, a miał być już pasowany na Cherubina. Archanioł Barachiel.
Echo odwróciła spojrzenie kiedy kryształ został przekazany pomiędzy ludźmi.
- Nazywa się Barachiel… Według mojej wiedzy powinien być pasowany na Cherubina. Anioła o podobnej sile do mnie.
- To chyba właśnie poznaliśmy brakujący element. Zapytam potem Tallawen czy wie coś więcej na jego temat. - oświadczył Gramon.
- Nie mogę powiedzieć że ci ufam - Aniele. - zaczął Agaun - I moje nastawienie, nie łatwo się zmieni. Nie wyczuwam w tobie jednak ani krzty wrogości. Mogę więc pozwolić ci wejść do miasta. Podlegając pod pieczę Ervena, miej na uwadze także jego dobro. - Odwrócił się ku bramie miasta udał się przed siebie, zabierając ze sobą pozostałych.
Jedyną osobą która wciąż przy nich stała była Drakonia - Ihasta.
- Anioły to koty ze skrzydłami? - zapytała po całej rozmowie merdając ogonem. (Ihasta)
- A skądże. W takiej formie mi najwygodniej. Większość ma humanoidalną formę. Moja prawdziwa forma też jest bliższa ludzkiej. Niestety nie mogę ci jej pokazać… musiałabym użyć zwoju, który mam przy sobie a to wymagałoby poświęcenia czyjegoś albo mojego rdzenia magicznego. Gdybym oczywiście miała cały zwój - Echo uśmiechnęła się do kobiety. Uśmiech jednak nie był długi, ani promienisty.
- Lepiej dość szybko naucz się ludzkiej formy, bo nie wiem jak będziesz przyjmować posiłki bez pary rąk… - powiedział Erven - Poza tym, ludzka forma byłaby mniej alarmująca niż obecna, a ludzie to dość… trwożliwa rasa. Przynajmniej w większości.
Echo myślała chwilę.
- Nie potrafię się zmienić w człowieka. Nigdy nie potrzebowałam… ale może taka forma będzie mniej alarmująca.
Anielica zajaśniałą złotawym blaskiem a jej forma zaczęła się kurczyć. Po chwili obok ludzi stał dość pokaźnych rozmiarów orzeł. Nietypowe ubarwienie piór pozostało.
- Tak chyba będzie lepiej, nie? - zapytała a jej głos zdawał się być słyszalny choć zbrakło ust, które mogły by je wypowiedzieć.
- Na teraz ujdzie. Najwyżej ludzie pomyślą, że jesteś nietypowym chowańcem. - stwierdził Erven wzruszając ramionami. - Popracujemy nad ludzką formą… w swoim czasie. Teraz chodźmy coś zjeść. Pewnie jesteś głodna.
Ptaszysko spojrzało do góry z dziwnym wyrazem dzioba.
- Nie znam pojęcia głodu. Anioły zazwyczaj też nie sypiają. Ani się nie męczą tak łatwo.
- W takim razie nie wiesz co tracisz. - stwierdził nekromanta. - Chcesz zobaczyć coś konkretnego, czy od razu mam przydzielić Tobie jakieś zadanie? Jestem dość zajętym człowiekiem i myślę, że mogłabyś mi w czymś pomóc.
- Emm… a to nie ten w białym płaszczu miał mi dawać zadania podczas bitwy? - zapytała Echo. - W zasadzie mogłabym przeczekać aż do nadejścia armii jakbyś pokazał mi bezpieczne i bezkonfliktowe miejsce. No chyba, że przy swoich zadaniach miałoby ci się coś stać.
- Po pierwsze, jesteś pod moją pieczą i jestem za Ciebie odpowiedzilny, a o konflikt łatwo. Wybacz, jesteś skazana na mnie. - powiedział z uroczym uśmiechem - Dzisiaj będzie spokojnie, pomożesz mi i mojej podopiecznej, jutro ruszamy na łowy. “Śpisz” i mieszkasz z kolei w bezpiecznym miejscu czyli u mnie. Wątpię, by ktokolwiek w stolicy porwał się na moje domostwo. Jakieś pytania?
- Nie jestem pewna czy oboje rozumiemy tak samo pojęcie dobra. Ale nie będę się kłócić. Pomogę… choć gdybyś ładnie poprosił byłabym dużo bardziej do tego skora - odpowiedziała szczerze Echo.
- Myślę, że w przynajmniej jednym punkcie będziesz bardziej niż chętna do pomocy. - odpowiedział radośnie Erven, choć wprawne oko mogło zauważyć nieznaczną sztywność w zrelaksowanych ruchach, czy “cień” w oczach. Cokolwiek się działo, dobrze to ukrywał pod płaszczykiem radości i pogodności. Objawy jednak jak się pojawiły tak zniknęły. - Co do drugiego, jeśli byłabyś skora mi pomóc byłbym wdzięczny.
Anielica westchnęła. Z orlego pyska ciężko było jednak stwierdzić jakie emocje temu towarzyszyły.
- Prowadź Ervenie. Zobaczę co za zajęty z ciebie człowiek.
Mijali dolne miasto z jego placem i straganami, aż w końcu trafili do otwartej bramy prowadzącej do górnego miasta. Różnica między dolnym miastem, a górnym była widoczna gołym okiem. Było bogatsze, domy większe i okazalsze z czego wyróżniała się kopuła Świątyni Wiedzy i Zamek. Chwilę później stanęli przed czarno-zieloną rezydencją.
 
Asderuki jest offline