Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-11-2016, 13:28   #58
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
- Jesteśmy na miejscu. - powiedział Erven otwierając drzwi

Mogła dostrzec na palcach jego prawej dłoni 2 złote pierścienie wysadzane klejnotami...

...oraz złoty sygnet z symbolem czaszki zamkniętej w “zębatce” o 8 “zębach”, pierścieniu, rubinami na obrzeżach i czarnymi diamentami zamiast oczu. Chwilę później wchodząc do środka mówił
- Tu będziesz bezpieczna. To mój dom.
Sam hol był przepastny z drzwiami po bokach i schodami prowadzącymi na górne piętro. na półpiętrze między rozwidleniem schodów na boki widniał herb.

Cały wystrój był utrzymywany w kolorach czerni i jadowitej zieleni uzupełniany posrebrzanymi poręczami schodów i ozdobami w formie miniaturowych czaszek.
- Wygląda, na to, że Aula jeszcze nie wróciła… - mruknął Erven zdejmując czarny płaszcz z srebrnymi niciami i zdobieniami na mankietach i kołnierzu
- ...pomogłabyś mi w pewnym projekcie? Pośród wielu rzeczy jestem również wynalazcą.
- Hmmm… co dokładnie ode mnie oczekujesz? - orzeł po wejściu do środka z krótkim błysku zamienił się w pierwotną formę anielicy. Na jej twarzy była wyraźna konsternacja. Rozglądała się po domostwie aż usiadła na podłodze. Pomimo rozmiarów holu Echo i tak była przysadzista.
- Masz… bardzo specyficzne wyglądający dom… Nie taki jaki spodziewałabym się po człowieku o dobrej naturze.
- Dobro i zło to pojęcia względne. - odpowiedział Erven - A co oczekuję… nic wielkiego. Mam pewien projekt natury magicznej, ale brak mi stosownej wiedzy z zakresu magii światła. Jeślibyśmy połączyli nasze moce, jestem pewny, że osiągniemy sukces.
- Dobro i zło nie są względne. To ludzie szukają wymówek, a demony nieczęsto pomagają zatrzeć granice - odpowiedziała twardo Echo.
- Dla ludzi jest względne. Jak to mówi stare porzekadło “Czasami żeby być dobrym musisz być okrutnym”. Z drugiej strony, mordowanie wszelkich, umownych oznak zła w imię wyższego umownego dobra, nie jest aby złem? - zapytał czarnoksiężnik.
Echo przewróciła oczyma.
- To co mówisz nawet nie ma sensu. Jak mam ci odpowiedzieć na coś co samo w sobie brzmi jak stek bzdur?
- Ale to czysta, okrutna prawda. Anioły zniszczą wszelkie zło. Zło które jest złe w ich opinii. Ludzie są bardziej elastyczni. Czasami robią złe rzeczy by w ostatecznym rozrachunku uczynić dobro. Tak było w przypadku tego który zbratał się z demonami, by ich zdradzić i dostarczyć dowód ich inwazji ludziom, by ci mogli być gotowi na ich nadejście. Czynił zło, by czynić dobro. Więc był dobry, czy zły? Ja bym powiedział, że balansował na cienkiej linii odcieni szarości. Taki jest świat ludzi Echo. Nie mniej, nie więcej.
- Człowieku… mówisz do mnie jakbym nie wiedziała jaki jest świat ludzi. Był powód dla którego moja rasa odeszła. Te wasze wymówki i na siłę wmawianie sobie, że robiąc źle robicie dobrze. Moi bracia niszczą zło, ale ja wierzę, że ludzie mogą się poprawić. Zło zawsze będzie złem. Niezależnie od tłumaczeń. Czyniąc jedno zło nie stajesz się zły do szpiku kości. Plamisz jednak swoją duszę. Im więcej sobie wmawiasz tym bardziej upewniasz się w słuszności swoich działań. A one będą na ciebie wpływać i nim się spostrzeżesz zapomnisz czym w ogóle było dobro i o co chodzi. Tak działa świat i szukając wymówek tego nie zmienisz.
- Czasami by uratować wielu, trzeba poświęcenia jednostki. Mówisz tak jakbyśmy nie wiedzieli o karmie, a jednak zdajemy sobie sprawę z jej funkcjonowania. Nie mniej nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Co byłoby prawidłowe? Stać obojętnie patrząc jak demony rosną w siłę i nie podejmując żadnych kroków by ostrzec pozostałych, ale ratować swoją duszę, czy poświęcić część siebie by móc dać szanse światu przetrwać i przygotować się na wojnę wytrącając wrogowi z rąk element zasadzki?
Echo spojrzała z góry na Ervena.
- Lepszym pytaniem jest w jakich okolicznościach ten człowiek dowiedział się o inwazji. Musiał najpierw w ogóle zadawać z demonami. Gdyby się z nimi nie zadawał w pierwszym miejscu w ogóle by o tym nie wiedział. Dla ciebie pewnie to powód aby powiedzieć, że właśnie dobrze, że tam był. A ja ci odpowiem czyż nie przybyłam? I bez jego “poświęcenia” ludzie dostaliby informację o ataku demonów. Nie zawsze pokusa prowadzi do efektów, które nie mogły się wydarzyć bez niej.
- Czy to cech typowa dla aniołów? Osądzać bez znajomości faktów? Jeśli chcesz go poznać, będziesz musiała najpierw poznać mnie. Jednak wymagałbym tego, by to co się o nas dowiesz byś zatrzymała to dla siebie i tylko siebie. Co na to powiesz?
- Ervenie, ludzie mają wystarczająco umiejętności i sposobów aby bez poświęcania własnej duszy wyśledzić i dowiedzieć się tego czego chcą. Nie wiem czy mam ochotę poznawać tego nieszczęśnika pewnego swojej słuszności działań. Nie widzę powodu, póki nie będę wiedzieć że chociaż odrobinę żałuje swoich działań.
- Jestem pewny, że z chęcią by odpowiedział na Twoje pytania, jednak jak powiedziałem, póki nie dasz słowa pozostanie on dla ciebie nieznanym czynnikiem.
- Nie rozumiem po co w ogóle chcesz mi go przedstawiać. Co zmieni poznanie tej osoby? Uważasz, że ma jeszcze jakieś informacje, których innym nie powiedział? Chcesz skorzystać z mojej prawdomówności, aby coś czego nikt inny nie powinien wiedzieć nie wiedział? Wytłumacz mi proszę bo nie rozumiem twojego toku myśli.
- Czy to nie naturalne chronić swoich sojuszników i osoby bliskie, nawet jeśli oznacza to chronić ich przed nimi samymi?
- Chcesz abym pomogła uzdrowić jego duszę?
- Zdaje się, że znam go najlepiej ze wszystkich którzy go poznali. Warto spróbować, ale raczej nie będzie należało to do łatwych.
- Szczególnie dla niego. To on będzie musiał najwięcej zrobić. Ale dobrze, obiecuję że nikomu nie powiem. Wasza tajemnica będzie ze mną bezpieczna.
Erven pokiwał powoli głową akceptując jej słowa.
- Najpierw jednak chciałbym Twoją pomoc w opracowaniu jednego projektu. Nazwałem go roboczo “Kulą Słońca”. Pomożesz mi w tym zadaniu?
Anielica zaczęła się zastanawiać.
- Nie wiem czy mogę. Ja korzystam bezpośrednio z mocy słońca, którą magazynuję w swoim ciele. Wspominałeś o magii światła, a ja nie rzucam żadnych czarów.
Mężczyzna mruknął w zadumie.
- No to nici. Miałem też nadzieję, że być może byłabyś skora pomóc mojej podopiecznej w nauce, ale widzę, że raczej nie ma to sensu…
Wzruszył ramionami.
- Dzisiaj odpoczniemy. Jutro odwiedzimy Generała i udamy się na polowanie. Mam nadzieję, że Ci się spodoba.
Anielica wzruszyła ramionami dając znak, że nie ma zielonego pojęcia.
- To co z tym człowiekiem, o którym mówiłeś?
- Napijesz się czegoś? Czy anioły nie trawią żadnych posiłków i płynów?
- Nie wiem czy nie trawimy. Nie potrzebujemy… nigdy nie próbowałam ludzkiego jedzenia. Normalnie można powiedzieć, że żywię się energią słoneczną bo mi do tej pory wystarczała. Mogę spróbować.
- Kielich raczej nie nada się w tej sytuacji… eh… byłoby to o wiele łatwiejsze gdybyś miała ludzką formę.
Erven pokręcił zrezygnowanie głową na boki.
- Jakiś pomysł na naczynie którym mógłbym cię ugościć?
- Mogę spróbować z kielichem… ewentualnie szklanka - Echo postanowiła zignorować narzekania na swoją formę.
- Skoro tak mówisz. Proszę za mną. - powiedział czarnoksiężnik i udał się do swojej pracowni. Otworzył drzwi… w środku panował artystyczny chaos, ale dało się zauważyć dwa krzesła i stolik który był prawie pusty za wyjątkiem dwóch kielichów i półpustej butelki płynu. Wszędzie były jakieś dokumenty spisane w pradawnym. Tu i ówdzie leżały kryształy energetyczne, składniki alchemiczne. Jednak najbardziej uwagę przyciągało duże lustro pod ścianą przy stoliku.
Mężczyzna podszedł do butelki i nalał w obydwa kielichy słodkiego półtoraku o barwie bursztynu w srebrne naczynia i odsunął jedno krzesło by zrobić miejsce dla Echo. Sam usiadł przed lustrem i uśmiechnął się kącikiem ust po czym spojrzał na nią.
Echo zrobiła kwaśną minę widząc bałagan. Jak się szybko okazało nie była zdegustowana wyglądem. Idąc nie było momentu aby przysadzista anielica nie potrąciła łapą kryształu, skrzydłem o mało nie zrzuciła butelki, a machnięciem ogona poruszyła kartki. Jak prawdziwy słoń w przysłowiowym składzie porcelany.
- Przepraszam - powiedziała zdawkowo po prostu siadając obok stolika.
- Nie szkodzi. - odpowiedział lekką ręką Erven. - Tutaj możemy rozmawiać w miarę swobodnie. To miejsce jest bardziej chronione od pozostałej części rezydencji. W końcu to moje sanctum.
Uniósł kielich lekko ku górze i powiedział z uśmiechem.
- Twoje zdrowie.
- Twoje zdrowie - powtórzyła Echo przekonana, że to swego rodzaju pozdrowienie. Zaraz potem rozpoczął się intrygujący cyrk. Mianowicie anielica usiadła mocniej na tylnych łapach i uniosła przednie. Jako, że były sporych rozmiarów idealnie dopasowały się do zakrzywień kielicha. Następnie zaczęła je podnosić do góry do swojej twarzy na samym końcu odchyliła je tak aby kielich wylał nieco swojej zawartości do ust anielicy. Po pierwszym zasmakowaniu przez moment anielica wypiła więcej niemal duszkiem i nagle się powstrzymała odstawiając kielich na stół.
- Dziwny smak. Ale dobry.
- Miód pitny. - powiedział Erven po czym upił trunku ze swojego kielicha i dolał Echo - Nie jesteś wprawiona, więc dwa kielichy powinny wystarczyć, nie więcej. Tak więc pytaj co Ci leży na sercu.
- Mi? Jak to? - Echo zdziwiła się bardzo. A pić nie zamierzała dużo. Wszak to złe się opijać i objadać.
- Przy większych dawkach uderza do głowy. - odpowiedział białowłosy - A miód ma to do tego, że działa z opóźnieniem.
- Chodziło mi to tym leżeniu na sercu. Czemu co “mi” leży na sercu, miałeś opowiedzieć o tym człowieku.
Erven pokiwał głową.
- Zatem od tego chcesz zacząć. - po tych słowach spojrzał w lustro i uśmiechnął się ze skinieniem głową do swojego odbicia po czym uniósł kielich w geście niemego toastu i upił z niego. Kiedy obrócił się do Echo w jego oczach tliły się delikatne ogniki rozbawienia, a on bawił się kielichem tocząc niewielkie kółka. Wyglądał na całkowicie zrelaksowanego i pewnego siebie.
- Oto jestem. Co chcesz o mnie wiedzieć? Wiedz, że więcej dowiesz się z czasem.
- Biedny człowieku - szepnęła anielica kręcąc delikatnie głową. - Z czego jesteś taki zadowolony?
- Ze wszystkich ludzi generał przydzielił ciebie pod moją opiekę. Chociażby. Poza tym, znajduję całą to sytuację jako lekko komiczną. Anioł w moim domu. Zabawne, prawda?
- Nie. Bardzo smutne - co ciekawe anielica autentycznie wyglądała na smutną. - Nie widziałam kłamstw w twoich słowach, więc obietnica obowiązuje. Skoro chcesz uratować swoją duszę znaczy, że nie upadłeś jeszcze tak nisko aby nie było odwrotu.
- Trzymam to jako jedną z alternatyw, prawda. - odpowiedział - Lawiruję na granicy, prawda. Nigdy pewnie nie będę świętym… też prawda. Usilnie trzymam się szarej strefy. Wiem co to znaczy upić się potęgą i teraz kiedy to wiem mam dodatkowy dystans, bo znam objawy. Nie mniej, są rzeczy które muszą być zrobione, nawet kiedy ludzie bywają zabawnie irytujący w swoich poglądach.
- Nie rozumiem do czego się odnosisz. Wiem jednak, że ludzie mają tyle możliwości osiągnąć potęgę, ale zwykle nie są cierpliwi i szukają drogi na skróty. Taka właśnie obrałeś, prawda?
- Specyfika mojego świata, a dokładniej kraju z którego pochodzę. Tak, nie jestem miejscowym. - odpowiedział lekko Erven - W moim kraju są tylko dwa rodzaje magii, a żeby zajść wysoko, trzeba zabić kogoś kto ma realną władzę. Przetrwają najsilniejsi i najbystrzejsi. Jednak to przeszłość, a to co umiem, moje ostatnie deski ratunku są ze mną. Od kiedy przybyłem do tego świata zacząłem zgłębiać tutejszą magię. Mam dość cierpliwości by osiągnąć wszystko i umysł by to odpowiednio wykorzystać. Jednak, zajmuje to czas i nadal nie jestem w pełni gotowy na wojnę która się zbliża, ale już niedługo… jeśli starczy czasu.
- Musi, jeśli faktycznie poświęcisz go na udoskonalanie swoich umiejętności. Ale nie to jest problemem. Problemem jest twoja dusza Ervenie. Ona stanowi nawet większe zagrożenie niż brak umiejętności.
- Mój stan jest stabilny. - stwierdził - Problemem są ludzie w ogóle. Ich mentalność jest uboga i są przeświadczeni… nie, są pewni tego, że świat został im podany na tacy. Wojna im dobrze zrobi. Z gruzów starej cywilizacji powstanie nowa. Silniejsza i miejmy nadzieję lepsza.
Echo ściągnęła brwi słysząc te słowa.
- Ervenie Sharsthu… czy ty… sprowadziłeś tę inwazję?
- Nie. - odpowiedział - Ja tylko się natknąłem na jej przygotowania. Jednak im się śpieszy i nie wiem dlaczego. Bardziej mnie to niepokoi niż sam fakt inwazji. Jest coś co im sprzyja i pozostaje to poza wiedzą ludzi, w tym i moją
- W tym ci nie pomogę. Nie jest mi to wiadome. Nie mogę też w żaden pomóc nawet zakraść się tam. Ciężko nam się przed sobą wzajemnie ukryć. Ja wyczuję demony, ale i one wyczują mnie - Echo starała się nie drążyć pewnych tematów.
Erven pokiwał powoli głową myśląc “No to demoniczna forma idzie jako ostatnia z ostatnich desek ratunku…”
- Rozumiem. Nie mniej, ludzie będąc tymi który są teraz są niereformowalni. Wiesz jaką propozycję złożył mi Croatan kiedy zdobyłem dowód ich inwazji?
Echo zacisnęła usta w kreskę i pokręciła głową.
Krzywy uśmiech zawitał na ustach Ervena.
- Wykonać zadanie, a stanę się jednym z nich. Dostanę nowe ciało i odrodzę się jako demon. Kuszące, prawda?
Zaśmiał się lekko po tych słowach.
- Zgadnij, proszę zgadnij. Jak zareagował wywiad kiedy przyniosłem dowód rzeczowy?
Anielica tylko czekała.
Erven mówił spokojnym, opanowanym głosem na granicy rozbawienia i irytacji.
- Przesłuchali mnie, a kiedy skończyli, jak mnie pamięć nie myli, stwierdzili, że dadzą mi żyć. Żadnego najmniejszego “dziękuję”. To jest problem ludzi Echo. Nie raz im pomagałem, nie raz narażałem się, ale nigdy nie dostałem zwykłego “dziękuję”, a przynajmniej o tym nie pamiętam. Jedyne rozpoznanie jakie zdobyłem to ciężką pracą jako uczony i wynalazca, ale nawet wtedy było to czysto biznesowe podejście. Wojna. Tak, wojna jest tym czego potrzebuje ten świat, bo ludzie już dawno siebie zagubili.
Echo pokręciła głową.
- Wojna nikomu nie otworzy oczu Ervenie. Może co najwyżej doprowadzić do dwóch kompletnie różnych reakcji. Jedni pogrążą się w przemocy i będą tym bardziej wykorzystywać słabość innych, a drudzy załamią się pod naporem przemocy. Nikt nie przejrzy na oczy tylko dlatego że sprowadzono na nich przemoc i strach i ból. Tym właśnie żywi się pokusa. Kiedy czujesz się słaby prędzej pokusisz się na dokonanie zła aby czuć się silniej. Mam dla ciebie pierwsze zadanie, albo lekcję. Nie oczekuj podziękowań. Dobro nie polega na robieniu czegokolwiek tylko aby dostać coś w zamian. Nawet podziękowań. Pomimo swoich decyzji zdajesz się być na tyle inteligentnym człowiekiem aby wiedzieć, że inni mogą cię postrzegać inaczej niż sądzisz. Wszak twoje rewelacje musiały być zarówno podejrzane jak i sam fakt skąd je wziąłeś. Jeśli dobrze odczytałam charakter obrońców tego miasta są dość zbliżeni do moich braci i sióstr. Na swój ludzki sposób. Okazali ci łaskę, nawet jeśli ty jej nie widzisz.
Echo podniosła się nagle uderzając łapami o stół nieco nim wstrząsając. Odsunęła się od niego drepcząc w miejscu.
- Ale cieszę się, że wybrałeś ludzi Ervenie. Dziękuję ci za to. Może nieco to osłodzi twoje żale… A teraz muszę cię przeprosić, ale potrzebuję na chwilę być samą. Gdzie mogę się udać w twoim domostwie aby nikt mi nie przeszkadzał?
- Wszystko zależy od tego co chcesz osiągnąć. Jeśli chcesz odpocząć to piętro po lewej stronie. Drugie drzwi po prawej. To skrzydło nie jest w użytku i nikt się tam nie zapuszcza bez mojego pozwolenia. Jak chcesz mogę ten pokój sypialny przydzielić Tobie.
- Poproszę.
- Zatem chodźmy.
Anielica pozwoliła się poprowadzić. Nie dostając pytań na temat nagle przerwanej rozmowy nie tłumaczyła się sama.
Erven doprowadził Echo pod drzwi na piętrze. Do zamku od drzwi była zalakowana kartka kartka łącząca futrynę z drzwiami, a na laku znajdował się dziwny symbol. Erven wyciągnął sztylet i naciął delikatnie palec szepcząc coś pod nosem. Następnie przyłożył nieznacznie krwawiący palec do laku. Sekundę później lak się rozpuścił i wyparował, a kartka zniknęła w płomieniu. Było to proste zabezpieczenie. Na tyle na ile jego wiedza mu pozwalała. Otworzył drzwi.
- Zapraszam do środka. Jak byś mnie szukała, to będę w pracowni. Od dzisiaj to Twój pokój.*
Echo kiwnęła powoli głową.
- Dziękuję… - otworzyła usta aby o coś zapytać ale pozostawiła na razie człowieka bez pytania. Zamiast tego przecisnęła się obok niego aby wejść do środka pokoju.
Pokój był stosunkowo duży. Naprzeciwko drzwi znajdowało się duże okno, a pod nim sekretarzyk z krzesłem. Po prawej stolik i dwa krzesła, oraz szafa. Po lewej drzwi drewniane, a obok nich duże łóżko i dwie szafki nocne. Na jednej z niewielkich szafek znajdował się świecznik ze świeczką. Podobne oporządzenie znajdowało się na stoliku. Pokój był utrzymany w konwencji kremowo-zielonej.
Anielica rozejrzała się i kiwnęła do swojego gospodarza, że nic więcej nie potrzebuje i zamknęła za sobą drzwi. Poczekała aż usłyszy kroki jak odchodzi i rozjechała łapy padając plackiem na ziemię. Łapami zasłoniła swoją stwarz i leżała tak ponad godzinę. Wiedziała, że ludzie mają inne podejście, wiedziała że nierzadko grzeszą i sobie z tego nic nie robią. Wiedzieć a zobaczyć i poczuć to zupełnie inna sprawa. Dlatego po pierwszym zderzeniu z nimi anielica musiała odreagować. Ale już jej było lepiej. Na podłodze zostały dziwne kamyczki w kształcie łez i Echo szukała sposobu aby je posprzątać. Uznała, że może to zrobić później skoro to i tak był teraz jej pokój. Z odnowionymi siłami wyszła z pokoju aby powrócić do Ervena.
Erven natomiast był zajęty szkicowaniem i obliczaniem jakiś rzeczy. Na stole znajdowało się bliżej nieokreślone urządzenie w kształcie skrzynki. Cokolwiek to było, był tym pochłonięty do tego stopnia, że nie zauważył nadchodzącej Echo.
Anielica postarała się podejść do człowieka aby nie przeszkadzać mu za bardzo. Po drodze postanowiła przyjrzeć się rzeczom jakie znajdowały się w pokoju. Co było na kartach i we fiolkach.
Na stołach i półkach było mnóstwo słoików, kolb, oraz sztab różnych metali i… chyba kości, ale dziwne to tak, sztaba z kości. Dokumentacja która była rozsiana po całym pomieszczeniu była pełna wykresów, diagramów i tabel, oraz krótkich notatek w jakimś symbolicznym języku który nie przypominał większości znanych języków. Bardziej runiczny, ale o wiele bogatszy i bardziej rozszerzony. Fiolki natomiast były w większości pełne płynów o bliżej nieokreślonej zawartości. Dominował jednak kolor czerwony.
Wtedy Erven się obrócił by sięgnąć po jedną ze sztabek i zauważył Echo.
- Oh, długo już tutaj jesteś?*
- Nie, dopiero przybyłam. Mam nadzieję, że nie przeszkodziłam.
- Ani trochę, jestem tylko w trakcie pracy twórczej. Mam pomysł i chciałbym go zrealizować. - odpowiedział z uśmiechem Erven - Ot, wena.
- W takim razie nie będę ci przeszkadzać. Zaaranżuję swój pokój. No, chyba, że mogę jakoś pomóc… o ile ten pomysł nie jest w jakiś sposób niepewny.
- Nic strasznego, ot regulator kontroli temperatury. następny jest regulator kontroli wilgotności powietrza. Takie dwa urocze i pozytywne ustrojstwa.
- Oh! - odgłos stukajacej zastawy - Eeee - Aula stała osłupiała spoglądając na lwio-podobną istotę. - E... Mistrzu! Twoje nowe dzieło stoi mi na drodze. Mógłbyś…
Erven się zaśmiał. “Nowe dzieło!”
- Blisko Aulo, ale ja ją tylko znalazłem. Poznaj Echo, anielicę. Echo, oto Aula, moja podopieczna. Może porozmawiacie w głównej hali? Nie wiem, czy będzie w stanie pomóc z Twoją nauką, ale mam na to nadzieję.
Echo odwróciła głowę do dziewczyny i się uśmiechnęła.
- Miło mi poznać. A teraz nie przerywajmy Ervenowi - anielica wstała i najostrożniej jak mogła spróbowała wykręcić do wyjścia. Nie obyło się bez potrącenia czegoś. Anielica poczekałą na zewnątrz na młodą dziewczynę.
- Yy.... - Auli opadła żuchwa. Jednak szybko się opamiętała. W końcu była damą - Napijesz się herbaty? Miska - mruknęła pod nosem dla sprostowania jakiejś myśli. - Jestem Aula Sharsth. Także miło mi jest poznać, jaśnie Anioła? - odparła na powitanei zapraszając Echo do głownego salonu.
Anielica podążyła grzecznie za dziewczyną.
- Spokojnie mogłaby być filiżanka. Ale dziękuję nie będę pić. Nie potrzebuję. A więc uczysz się magii światła tak?|
- T..tak. Przebudził się we mnie talent do tej magii. Tak samo jak u Kaliego. A!. Kali to mój brat. Znaczy od kiedy Erven - wydźwięk emocjonalny - nas adoptował. Tyle szczęścia nam się przytrafiło od kiedy prawa własności przeszły na Mistrza (Ervena).
Echo pokiwała głową.
- Dawno jesteś jego… hm przybraną córką jak rozumiem?
- Ponad miesiąc... może dwa. Czas tak szybko płynie. Kiedyś byliśmy niewolnikami w Ishival. Ale Erven nas wykupił i dał nam wybór czy chcemy być wolni czy podążyć za nim. I jak widać jesteśmy... znaczy jestem. Kali, został rycerzem i udał się w podróż.
- Rozumiem. Jeśli mogę zapytać i nie będzie ci to przeszkadzać to jak wiele wiesz o swoim… ojcu?
- Hmm. - dotknęła palcem brody w geście zamyślenia, a potem zaczęła wyliczać na palcach - Szanowany mag, filantrop, Kali wspominał że także kobieciarz, ale tego nie wiem; naukowiec i wynalazca, prowadzi interesy na dużą skalę, czasem bije od niego dziwna aura, ale nic poza tym. Inteligentny, szykowny, szarmancki, koch... - pokryła się pąsem - miły - rzekła obronnie. Trochę za dużo pracuje i czasem tworzy dziwne rzeczy. Lubi moje wypieki i dania które przygotowuje, dbał o nasze wykształcenie i rozwój. I pewnie jeszcze sporo rzeczy które nie sposób jestem określić.
Czyli kontakty z demonami pozostają tajemnicą.
Anielica uśmiechnęłą się. Związana była obietnicą więc jej usta musiały pozostać zamknięte. Nie oznaczało to jednak, że nie mogłaby uratować też innych z otoczenia Ervena. Po pierwszym zderzeniu z tym człowiekiem wiedziała, że musi być ostrożniejsza. Na razie nie umiała jeszcze powiedzieć czy szczere były jego chęci. Czy to był strach przed zmianą i niejako porzuceniem możliwości odwrotu.
- Wiele mu zawdzięczasz. Zdajesz się też być dobrą osobą. Z chęcią pomogę na tyle na ile będę mogła. Mogłabyś mi jeszcze powiedzieć o jakiej aurze mówisz?
- Nie jestem w stanie powiedzieć. - pokiwała przecząco głową - Otrzymując magię światła jestem też w stanie wyczuć mistrza, jak jest daleko. Ale czasem jego obecność zanika. Tak samo jak są chwile w których nie czuję go w rezydencji, choć wiem że jest w pracowni. To uczucie, oddalenia, czuję się wtedy przygnębiona ale nie czuję strachu. Nie umiem tego opisać dosadniej.
Magia światła dobrze komponuje się z wykrywaniem mroku. Jednak samo posiadanie magii światła nie zapewnia możliwości wykrywania przeciwnego elementu. Może obecność silnego źródła mroku sprawiła przebudzenie magii światła, ale także kobieta mogła mieć jakieś nieznane ku temu predyspozycje.
Echo spoglądając na Aulę, widziała otaczającą ją białą poświatę. Silne źródło mocy światła. Przez chwilę zapomniała nawet że są w trakcie rozmowy podziwiając to zjawisko. Czyżby ona była...
- Pani Echo. Wszystko w porządku?
- Masz niesamowicie piękną poświatę Aulo. Powiedz mi czy wiesz kim są twoi prawdziwi rodzice?
- Nie... Wspomnienia widzę jakby przez mgłę. Mama zajmowała się domem, tata był rzemieślnikiem. Odkąd pamiętam żyłam i mieszkałam w osadzie na pustyni. Kiedy pojawili się handlarze niewolników, w domu byłam już tylko ja. - odparła wysilając umysł.
Echo nie mogła wyczuć ile jest w tym prawdy, skoro Aula sama nie była tego świadoma. Anielica mogła jednak przypuszczać, że część wspomnień została wymazana. Przypuszczenia na ten moment mogły nie być trafne, ale to dziewczę mogło mieć coś wspólnego z siłą wyższą niż anioły. Z Bogami.
Echo postanowiła zatrzymać dla siebie tę informację.
-Rozumiem. No trudno. Ale nie przejmuj się. A teraz powiedz mi z czym masz problem z magią światła?
- Rozumiem, że światło nas otacza. Daje życie. Posiada w sobie energię. Magowie światła winni nie działać dla siebie lecz dla innych. Dlatego magia światła ma najsilniejsze czary leczące i sporo czarów wzmacniających. Dodatkowo światło szkodzi ciemności i złu. Dlatego czary bojowe nie są wymyślne, a raczej stawiają na prostotę. Nie mogę jednak pojąć dlaczego... albo raczej jak przejść do dalszej wiedzy. Nie wiem czy mistrz ci wspominał. Ludzie przyjęli zasadę 3 stopni magicznych. Każdy stopień odpowiada zaawansowaniu w dziedzinie magicznej. Podstawowy, zaawansowany, doświadczony. Moja mentorka jest na poziomie drugim, ale nie jest czarodziejką lecz wojowniczką. Dlatego po opanowaniu podstaw, zatrzymałam się właśnie na próbach pojęcia kolejnych stopni.
- Wiesz jakie rzeczy są wymagane od magów na następnym poziomie? Być może będę mogła pomóc.
- Dobre pytanie. Podstawa magii światła, opanowana do poziomu naturalnego użytkowania. Jak to mawia moja mentorka “ma to być tak oczywiste jak oddychanie”. Większy zasób mocy, z tym niestety przyjdzie mi jeszcze troche potrenować. Zapewne w Świątyni Wiedzy znajdę jeszcze materiały mówiące o poziomie zaawansowanym, ale chciałam usłyszeć wiedzę, od kogoś kto brata się z samym światłem. Czy to prawda że potraficie tworzyć stałe światło?
- Tak. Nie wszyscy, bo każdy z chórów specjalizuje się w innym wykorzystaniu światła. Ja jestem bardziej hmm fizycznym wojownikiem niż wirtuozem światła. Dla wzmocnienia codziennie zbieram światło które daje słońce. Jeśli byłoby w mieście jakieś bezpieczne miejsce mogę ci pokazać jak sama formuje światło do swoich potrzeb.
- Rozumiem. Może arena treningowa przy pałacu? Oczywiście jutro. Dziś pozostało nam już tylko światło księżyca.
- Oczywiście. Miło się rozmawiało w takim razie. Pójdę sobie oporządzić pokój jaki twój mistrz mi podarował. - Echo podniosła się i poszła w kierunku drzwi.
- Am. W sumie mam ostatnie pytanie… Czy wiesz czemu pokój na górze był zasilowany przez Ervena?
- Bladego. Mistrz bywa czasem za bardzo przeczulony.
- Rozumiem. Dziękuję i miłej nocy.
 
Asderuki jest offline