Santiago zdziwił się słysząc, jak większość obecnych nagle zaczęła narzekać na warunki zlecenia. Wykrzywione grymasem oblicza wyglądały zupełnie inaczej, niż podczas podpisywania kontraktu i liczenia otrzymanych pieniędzy. No i te wszystkie bujdy o nawiedzonym lesie. - Wszystko to, o czym rozprawiacie mogłaby czynić banda zielonoskórych, zwierzoludzi lub innych odmieńców. - Rzekł wreszcie. - Ale w przypadku takowej, jak i stworów, o których wspomnieliście nie bardzo rozumiem, dlaczego miałyby ograniczać się do obszaru za Drwalskim Traktem. To zupełnie nie ma sensu. - Stwierdził. - Może jest takie miejsce, które jakiś stwór traktuje jako swoje tereny łowieckie, ale z pewnością nie cały las - wtedy trakt nie byłby dlań żadną przeszkodą. Nie ma tam nic, czego nie ma w innych lasach. - Powiedział.
Ciekawy był jednak odpowiedzi kapitana na temat przyczyny obecności wojska w klasztorze. To mogło być ważniejsze, niż opowieści przesądnych ludzi.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |