Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-11-2016, 21:39   #61
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Seathan miał zamiar budować sojusz z Geroldem Lannisterem. Brat namiestnika zachodu miał duże wpływy i nieograniczone niemal fundusze. Nie pełnił co prawda najwyższych urzędów.... jednak był tym koniem, na którego postawił Seathan. Przynajmniej na razie. Ich interesy i cele wydawały się zbieżne. Seathan wziął drakkar wraz z załogą i popłyną do "żelaznego dziadka" jak pieszczotliwie nazwał w myślach Gormonda Goodbrothera. By nie wzbudzać podejrzeń wypłynął pod banderów Seaverów by później zmienić płótno na bardziej odpowiednie.


Barwy jego dziadka. W porcie czekała na niego asysta zbrojnych. Nikt wszak nie spodziewał się wizyty. Seathan stosował ten fortel w przeszłości by choć częściowo uchronić wiedzę o swoim przybyciu. Przed obserwatorami z daleka. Którzy mogliby chcieć go przechwycić. W stronę powrotną z reguły dostawał eskortę. Młody dziedzic dotarł w porze kolacji, stąd wieczerza jaką odbył z dziadkiem była miła przyjemna i nie obfitowała w żadne spektakularne wydarzenia czy wieści. Później obaj krewniacy udali się na krótki spacer. Z dale od wścibskich oczu, a gdyby nawet takie były... byli z dala od ich uszu.

Seathan ponformował dziadka, że słyszał na zachodzie ale i od ludzi pokroju Ser Addena Snow... Informację o zakończeniu kryzysu. Co według interpretacji Seathana, będzie oznaczało wcześniej czy później inwazję i kres rebelii. Bo zachowanie Dagona było rebelią, nawet jeśli niektórzy bali się użyć tego słowa. Interwencja pociągnie za sobą wielu zabitych, kres pewnych rodów i problemy dla wysp. W męstwo żelaznych ludzi nie wątpił, co podkreślił. Ba sam nim po części jest i takim się czuje… nie da się jednak wygrać ze wszystkimi.
Prada stara jak Westeros.

Seathan jako dziedzic rodu zaczynał mieć wpływy, chciałby pomóc rodzinie matki i ludziom u których się wychował. Dobro żelaznych wysp a zwłaszcza rodu Goodbrotherów... leży mu na sercu. Wyłożył te wszystkie słowa dziadkowi przy szumie fal na brzegu. I spytał...

- Jak z tym problemem chcesz sobie poradzić? Nie zwykłeś być noszony przez prądy życia i wydarzeń niczym deska z rozbitego statku. Co planujesz wraz z podobnie ci myślącymi Lordami i kapitanami? Chciałbym pomóc w tej dotyczącej nas wszystkich sprawie.

- Drogi chłopcze. Dagon jest królem zasiadającym na Morskim Tronie, ale oficjalnie buntu nie podniósł. Wszyscy wiedzą co robi, ale oficjalnie ciężko temu przeciwdziałać. Zgadzam się jednak, że coś zrobić trzeba. - chwila cisza zawisła między nimi. Jakby stary Lord porządkował myśli. - Syn Dagona, Rorik. Ma posłuch wśród lordów, brał udział w łupieskich wyprawach jest osobą patrzącą w przyszłość - wie, że możemy walczyć z całym Westeros.
Podziela twoją opinię, moją i innych niezadowolonych z obranego kursu. Chcesz pomóc? Potrzebujemy funduszy, aby przekonywać innych lordów.

Seathan podrapał się po brodzie.
- Rorik brzmi ciekawie dziadku. Brzmi jak lekarstwo na gorące głowy, oszalałe z gorączki złota pochodzącego z grabieży. Zbierze kilku lordów o ile zdobędzie fundusze. - zamyślił się - Jestem w stanie wspomóc tak słuszną sprawę, wojna i pokój wszystko ma swoją cenę. Tylko jak chcecie zastąpić ojca.. Synem? Nadal rozsądni będą w mniejszości, nawet jeśli się zjednoczą.
- Dagon grabi i będzie grabił, dopóki ktoś nie położy temu kresu. Zawsze może zginąć w bitwie. Może nawet będzie musiał, on i paru mu podobnych. Jeżeli stan rzeczy potrwa jeszcze kilka lat, to uderzą na nas wszystkimi siłami. Nie powstrzymamy ich. Każdy z nas obłowił się, ale trzeba wiedzieć kiedy powiedzieć dość … chciwość zgubą głupców
- Będzie musiał i obaj to wiemy. Nie możecie tego również dokonać własnymi rękami. Chce Cię przestrzec, że odwet jest bliżej niż kilka lat. Moglibyśmy jednak wybrać dziadku mniejsze zło. Dla Ciebie, dla mnie i obu naszych krain. Pomogę zdobyć złoto dla waszej sprawy. Rorik zdobędzie dla siebie poparcie. Co ułatwi mu wygrania wyścigu o schedę po Dagonie. Pytanie brzmi czy Rorik jest gotowy na takie kroki? Potrzebne byłyby informacje, miejsce następnego ataku Dagona i zapalczywych Lordow. Tam położylibyśmy temu kres. Znam Lannistera który zalatwiłby ta sprawę dla nas.
- Złoto zawsze ułatwi sprawę, przekona niezdecydowanych. Wzmocni Rorika. Czy on jest na to gotowy? Jeszcze nie, ale pracujemy nad nim. Nad resztą pracujemy, ale nie zdarzy się to w ciągu najbliższych paru miesięcy
- Żeby zdobyć dla was złoto. Muszę coś zaoferować ze strony żelaznych wysp. Twojej, Rorika...
- Czego potrzebujecie? Mogę przekazywać wam informacje dotyczące poczynań Dagona. Może to wam pomóc skoordynować obronę i wyczekać odpowiedniego momentu
- Tyle wystarczy, to spowoduje zobowiązanie mnie w tej sprawie u Lannistera. Ciebie również dziadku, będzie bowiem chciał wiedzieć czemu ma wierzyć tym informacją. Jaka droga chcesz przekazywać informacje? - powiedział już niemal szeptem. Byli sami z daleka od jakichkolwiek uszu. Spacer za murami nie był komfortowy, jednak bezpieczny. - Jakiej kwoty potrzebujecie?
- Trzysta może czterysta złotych smoków, na początek powinno wystarczyć. Informacje będę przekazywał przez wiernych ludzi. To najbezpieczniejszy sposób, nie powierzę wszakże tych informacji listom. Możesz mu przekazać to co ci powiedziałem. Uważam, że Dagona trzeba powstrzymać nim nas zatopi. Kurs jaki obrał, może tylko skończyć się katastrofą, ale sam Greyjoy nie zmieni swojego postępowania. Gdy twój kapitan wiedzie ciebie i okręt na rafy, możesz go powstrzymać. Prawo Żelaznych Ludzi jest proste, szybkie i sprawiedliwe … chociaż w tym co zamierzamy, nic prostego nie jest. Mam nadzieję, że ten twój Lannister okaże się godny zaufania.
- My dziadku mamy wspólną krew. Twoja córka powiła mnie na świat. Twoi synowie są mi wujami. Razem przejdziemy przez sztormy życia. Nasze rody wspólnie działając osiągną więcej. Lannister jest Lannisterem. Nie liczę, że okaże się godny zaufania. Jestem wręcz pewien, że jest przeciwnie. Wiem jednak, że nasze interesy twoje, moje i jego są zbieżne w tej sprawie. To daje nam gwarancje których potrzebujemy.
- No cóż. Jeżeli nie możemy liczyć na nic lepszego, to chyba to powinno nam wystarczyć.
- Chciałbym zobaczyć bękarta i jego matkę nim odpłynę. Mam dla niego trochę podarunków i dla niej też. W jednym z worków będzie czterysta smoków dziadku. Zadbaj by zabrał go z komnaty dyskretny człowiek.
-Aha … Widzę, że zachód cię czegoś też nauczył … - dziadek podniósł się ze swojego miejsca -Chodź zaprowadzę cię do chłopca.

Gormond zaprowadził wnuka do jego morskiej żony. Ten tytuł gwarantował kobiecie bezpieczeństwo. Dziadek dbał też o jej dyskretne przebywanie na terenie zamku. Miała komnatę, ciasną i na uboczu ale własną choć dzieloną z bękartem. Synem Seathana.... Seaver nie byłby sobą gdyby chłopaka nie doglądał. Był jego krwi, kobietę wiązała z nim zawiła historia. Była mu kiedyś pocieszeniem w samotności a on jej tarczą przed surowym światem. Nic większego ich nie łączyło, przynajmniej z jego strony. Skrzynię z prezentami postawiono w rogu komnaty. Seathan zamienił kilka słów z kobietą. Uprzejmych i troskliwych. Nie mógł jej dać tego czego chciała. Swej obecności, ni swego ciała. Nie mógł jej zabrać na zachód... Zasadniczo obiecał jej, że zapewni jej lepszą przyszłość gdy zostanie Lordem Reaver Rest. Znajdzie jej męża, da jej wybory. Był wierny swojej obecnej żonie, więc nic innego dać czy obiecać nie mógł. Chłopcu wręczył zabawki, drewniany miecz był jednym z darów. Co mógł dać dwuletniemu chłopcu? Nadzieję na lepsze życie... Spędził z nimi trochę czasu...

Był duży jak na swój wiek...




Gdy się mu przyglądał myślał o przyszłości.
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 05-11-2016 o 00:15.
Icarius jest offline