Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-11-2016, 11:35   #407
Carloss
 
Reputacja: 1 Carloss ma wspaniałą reputacjęCarloss ma wspaniałą reputacjęCarloss ma wspaniałą reputacjęCarloss ma wspaniałą reputacjęCarloss ma wspaniałą reputacjęCarloss ma wspaniałą reputacjęCarloss ma wspaniałą reputacjęCarloss ma wspaniałą reputacjęCarloss ma wspaniałą reputacjęCarloss ma wspaniałą reputacjęCarloss ma wspaniałą reputację
We współpracy z MG

Will dokładnie spojrzał w górę i w dół szybu. Pewnie potworek mógł być obecnie wszędzie, ale jeśli chcieli znaleźć jakieś jego leże albo gdziekolwiek to coś spało, to zdaniem chłopaka powinni kierować się na niższe poziomy. Inna sprawa, że cokolwiek to było, musiało przez ten czas coś jeść. Żaden ze Schroniarzy nie umarł podobną śmiercią, więc pytanie, czy na pewno są aż tacy samotni w tym Schronie jak myśleli, że są.

Chłopak przerwał rozmyślania i podszedł do krawędzi szybu. Jeśli to coś by poszło po drabince, to na stopniach powinny być ślady krwi. Chłopak lekko się wychylił żeby zobaczyć 2-3 stopnie w górę i w dół i sprawdził, czy nie ma żadnych śladów. Jeśli jednak jego błyskotliwe śledztwo do niczego nie doprowadziło, chłopak postanowił żeby ruszyć w dół.

Pozostawała kwestia ustawienia drużyny i rozdzielenia zasobów. Ręce do używania drabiny były kluczowe, lepiej więc byłoby mieć je całkowicie wolne. Z drugiej strony po ciemku nic nie zobaczą, więc bez sensu byłoby schodzić. Gangerów poprosił żeby mieli broń i zabezpieczali tyły. To nie powinno być trudne żeby ich przekonać, wyraźnie bowiem cała trójka miała lekkiego stracha. Pies jako ich główny tropiciel ruszy jako pierwszy i co do tego nie miał Will nawet nic do gadania. Tak samo jak to, że pewnie będzie chciał zostawić sobie latarkę. Will postanowił, że woli się wspinać z pustymi rękami żeby w razie ataku nie spaść na dół. Dokładnie to samo polecił Kelly oraz Stripperowi, ale nie upierał się bo to ich życie i ich wybór.

Will wychylił się od pionu windy ile się dało. Ale za dużo nie zobaczył. Nie ze śladów. Ot stopnie te które widział dość wyraźnie wyglądały jak stare, mokre, brudne kawałki prętów wbitych w betonowy fragment szybu. Czyli tak jak w takiej scenerii powinny. Światło latarki zdradziło położenie windy na wyższych poziomach. Między windą a szybem było co prawda miejsce ale dość niewiele i człowiekowi byłoby skrajnie trudno się przecisnąć tamtędy. O ile w ogóle.

Kelly lustrowała szyb podobnie jak on a potem wspólnie przepuścili Indianina by ten zaczął swoje badanie szybu. Zgodnie z sugestią Will’a zaczął schodzić w dolną część szybu. Widzieli jak daje krok w bok do szczebli a potem jego głowa zaczyna z każdym stopniem zniżać się i znikać. Kelly stała obok Will’a celując i oświetlając jednocześnie dół szybu bowiem Pies wsadził latarkę do kieszeni i schodził trzymając się oburącz. Jego latarka chwilowo więc była dość mało użyteczna. W promieniach taktycznej latarki widać było tylko górną warstwę dolnego poziomu a nie samych drzwi. Odległość między poziomami była spora. Dobre piętro, czy dwa różnicy jeśli brać pod uwagę przeciętną z wieżowców. Na samym zaś dnie poziomu gdzie znajdowały się generatory błyszczała się prawie nieruchoma tafla wody. Odbijała światło jak Księżyc na dnie studni łudząc z daleka czystością i klarownością.

- Będzie chujowo jak jest w wodzie. - mruknęła poważnie ale cicho najemniczka obserwując dno szybu. Nie widzieli z góry jednak nic poza odbijanym światłem latarki w tej wodzie. A sądząc po obramowaniu Pies no a potem oni musieliby zejść praktycznie do podłogi tego poziomu poniżej. Nawet nie widać było czy tam niżej drzwi windy są otwarte. Pomógł im jednak przypadek. Lub jak fart z Vegasowych kasyn. Will poczuł jak kolejna kropla spada na niego. Rozbryznęła się o bok szyi gdy się wychylał do wnętrza szybu by lepiej go obserwować. Zaś najemniczka akurat chyba spojrzała na niego. Zbystrzała i wyciągnęła dłoń w stronę Will’a. Przejechała palcami po jego szyi i wsunęła dłoń przed lufę własnego karabinu by się upewnić. I wtedy Will też zobaczył, że nie była to kolejna kropla brudnawej wody ściekająca bezustannie z góry szybu. Chyba, że z góry nagle zaczęły padać czerwone krople. - Pies! Na górę! Poszedł na górę! - wrzasnęła ostrzegawczo Kelly i przekierowała od razu karabinek w górę szybu windy.

- Tak? No to nie lazł drabiną. Na drabinie nic nie ma. I poświećcie tutaj. - doszło ich z dołu spokojny głos kumpla Chomika bo jednak gdy Kelly zabrała światło by oświetlić górę to w dole szybu zrobiło się raczej ciemno i czarno. Indianin w końcu wrócił na ich poziom i nie wychodząc z windy zaczął od razu maszerować w górę. W świetle latarki Kelly widzieli teraz na odwrót. Jego coraz bardziej oddalające się buty, potem spodnie i resztę sylwetki. - Tu też otwarte. - krzyknął do nich chyba gdy znalazł się z poziom wyżej na poziomie Magazynowym. - Wyżej jest winda! Jak nie jest wężem to chyba by nie wyszedł tędy! - krzyknął do nich z góry i zaczął im znikać z oczu gdy widocznie właził na poziom powyżej. - Dobra, właźcie! Na razie pusto! - znowu rozległo się jego zniekształcone echem i odległością krzyknięcie. Kelly nie czekając zaczęła włazić na górę i po chwili zrobiło się na drabince miejsce dla reszty grupki.

Will również sięgnął dłonią do swojej szyi i zerknął na czerwoną substancję, która skapnęła z góry. Następnie spojrzał pionowo do góry i próbował zidentyfikować miejsce z którego ta kropla poleciała.

Gdy Pies poinformował, że jest bezpiecznie, chłopak krzyknął żeby na nich zaczekał i wskoczył na drabinkę zaraz po Kelly. Idąc po drabince w górę rozglądał się skąd mogła spaść ta kropla krwi. Wszystko działo się szybko i nawet nie było czasu żeby pomyśleć skąd mogła na nich ona spaść... Może mutant skaleczył się przy przeciskaniu koło windy i z niej powoli ścieka? Może na drabince została krew dziewczyny? Chłopak miał nadzieję, że to nie sączy się z rannego, przyczajonego w ciemności mutanta, który zaraz na nich skoczy.

Póki co pozostawało się jedynie wspinać i liczyć, że jakoś przetrwają pierwszy atak potwora. Idąc w górę Will uważnie obserwował szczeble drabinki sprawdzając, czy nie ma na nich śladów krwi.

Zwierzę, mutant, potwór, czy co to tam było jak było, to nie w szybie windy. No przynajmniej ani Will, ani chyba nikt inny nic nie zauważył. Cwaniak z Vegas zauważył za to wspinającą się o kawałek wyżej Kelly, a właściwie jej dolną połowę. Wspinała się szybko jak jakiś strażak kiedyś. Jej karabinek zwisał jej w dół na uprzęży i klekotał gdy trafiał na metal drabinki przy okazji czasem oślepiając idącego za nią Schroniarza zapalona latarką.

Na górze znaleźli kawałek skąd ściekała krew. Jakaś wystająca rura czy kabel bujający się z lekka w rytm podmuchu jaki był odczuwalny w szybie windy. Wyglądało jakby coś krwistego zawadziło o ten zwis zostawiając te krwiste na nim. Potem ściekająca woda zrobiła swoje i z wolna oczyszczała pręt z czerwonej i zgęstniałej już substancji rozcieńczając ją i zmywając w dół w mroczną czeluść szybu.

Na górze najpierw spotkali się we trójkę. Potem dołączyła do nich kolejno reszta grupki. Znaleźli się o poziom wyżej. W tej części którą roboczo nazwali magazynową. Bo i chyba kiedyś była to właśnie taka część sądząc po wielu dość sporych rozmiarów pomieszczeniach. Częściowo nadal zawalona półkami, regałami i resztkami skrzyń.Co dawało istny labirynt i rumowisko w tym rejonie nie tak łatwe do pokonania. W jednym z rejonów tego poziomu znajdował się Agrolab. Właściwie to kiedyś to był Agrolab. Pewnie znowu jakieś eksperymentalne rośliny które można było hodować pod ziemią bez dostępu światła słonecznego. Ale rośliny przyjęły się i radziły sobie świetnie i bez Słońca i bez ludzi. Tak świetnie, że dawno rozrosły się poza dawny Agrolab. Rozrosły i zdziczały, tak bardzo, że nie było już wiadomo co to kiedyś tu rosło. No i też na tym poziomie znajdowało się wejście do łącznika jaki prowadził do drugiej części Bunkra jaki znajdował się pod lotniskiem. Tym łącznikiem jaki wcześniej ochrzcili mianem Korytarza Szaleństwa. A dlaczego to nieco zdeformowana chomikowymi zębami małżowina uszna Will’a wciąż mogła służyć za świadectwo. I trop z szybu prowadził właśnie tu. Zapewne gdzieś tu mogli się nawet kręcić i Runnerzy skoro byli i wyżej i niżej. Choć na razie żadnego poza tymi którzy im towarzyszyli nie widzieli.

Po dotarciu na górę, czekając aż dołączą do nich Runnerzy, Will zaczął oglądać podłogę naokoło szybu. Jeśli rzeczywiście zwierzak krwawił, to powinny być wyraźne jego ślady. A nawet jeśli to była jakaś stara krew, to dalej na łapach powinien mieć krew dziewczyny...

Gdy reszta drużyny do nich dołączyła, chłopak zwrócił się do Indianina

- Widać jakiś trop? - zapytał chłopak swojego przyjaciela - Trzeba będzie uważać - między tymi regałami łatwo będzie mógł zastawić na nas pułapkę. Niech nikt się nie odłącza - rzucił jeszcze do wszystkich na zaś oczywiste oczywistości
 
Carloss jest offline