Cóż pozostało do zrobienia? Wieczorna eskapada okazała się całkowicie niepotrzebna i czas, który można było przeznaczyć na kosztowanie nowego pożywienia i picia przyjemnych dla podniebienia i umysły trunków został zmarnowany na włóczenie się po mieście. Forgione z pewnością nie był zachwycony, a jak znał siebie, to Franceso także miał na co narzekać. Nie interesowało go nocne życie, gdy był zmęczony i nie miał na nie błysku. Lecz jeżeli Saskia będzie miała ochotę nieco posznupać w ciemnościach, pewnie będzie jej towarzyszył. Lubił ją, cóż miał na ot poradzić. Jednak zasugerował:
- Wróćmy może do gospody, najedzmy się, prześpijmy i wróćmy tu o poranku. Hm?
Francesco natomiast dodał:
- Ale znaleźliśmy przynajmniej już coś do roboty na jutro i nie będziemy się musieli błąkać.
Forgione zastanowił się nad tym. Sam o tym nie pomyślał. Czy kilka dni wystarczyło, by on sam stał się kimś innym niż był? Zapewne całe życie nie pomoże odpowiedzieć mu na to pytanie...