Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-11-2016, 14:50   #101
KaDwakus
 
KaDwakus's Avatar
 
Reputacja: 1 KaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie coś
Phoebe Duncan: Duncan vs Duncan

Wszystko poszło zgodnie z planem. Pozostała niezauważona dostatecznie długo by zakraść się na najdogodniejszą pozycję i wkroczyć na scenę w odpowiednio klimatyczny sposób. Jak każda wielka artystka, uwielbiała robić dobry show. Miała to we krwi! Niestety jej oponenci okazali się zwykłym plebsem! Pewnie nawet nie potrafili podać tytułu horroru, do którego tak zgrabnie nawiązała! Nie miało to jednak znaczenia. Plebs czy nie, nie zainteresowała się nimi ze względu na ich gusta kinematograficzne. Zrobiła to, bo liczyła na walkę. I walkę zamierzała dostać!

Gdy tylko wpadła między przeciwników, w jej głowie rozbłysły dziesiątki ostrzegawczych impulsów, znajome uczucie informujące o każdym wymierzonym w nią ataku i niebezpieczeństwie. Wszystkie inne myśli odpłynęły, zmysły wyostrzyły się, a czas ugrzązł w smole.
Z radością poddała się instynktowi i zawirowała w szaleńczym tańcu uników, przewrotów i półobrotów. Z łatwością uchylała się przed każdym atakiem, ale było ich tyle, że trudno było znaleźć moment na wyprowadzenie upragnionego uderzenia. Gdy w końcu ostrze dosięgło jednego ze zbirów, a powietrze rozdarła prześliczna wstążka krwi, okupiła to ułamkiem sekundy nieuwagi. To wystarczyło. Aż nią zarzuciło, gdy potężne kopnięcie wbiło się w jej żołądek! Odskoczyła w tył niesiona impetem uderzenia i przetoczyła się po ziemi, ratując przed katastrofalnym upadkiem.
Trafili ją! Już od dłuższego czasu nikt nie zdołał jej nawet dotknąć w walce! Wiedziała, że rzucenie wyzwania sześciu przeciwnikom jednocześnie, było doskonałym pomysłem!

Niestety zabawa nie trwała długo. Prawdę powiedziawszy, nawet nie zaczęła się na dobre, gdy cały zaułek przeszyły przygnębiające, zbolałe jęki. W sumie, zazwyczaj nie było to dla Phoebe niczym nadzwyczajnym, większość jej przeciwników kończyła jęcząc lub łkając. Tyle, że tym razem było to coś innego. Tym razem, był to śpiew!

Z marszu wiedziała, że coś jest nie tak. Jej zmysły oszalały w taki sam sposób, jak wtedy w pokoju Gwen. Ostrzegały o niczym i wszystkim zarazem, jakby samo otoczenie stało się nagle źródłem śmiercionośnego zagrożenia.

Odruchowo zasłoniła uszy dłońmi, ale nie była dostatecznie szybka. Muzyka wgryzła się w jej głowę i zaczęła przelewać po wnętrzu czaszki. Oplotła i okleiła mózg, niczym czarne, lepkie macki. A wraz z nią, nadeszły myśli. Obce, mroczne i dominujące.

Kimkolwiek był chłopak z zielonym irokezem, musiała przyznać, że był niezły. Całkowicie zaskoczył ją tym atakiem i przez ułamek sekundy, miała wrażenie, że mu się uda. Że fala rozpaczy zaleje ją i zdmuchnie, tak jak tych wszystkich kretynów, którzy padali teraz dookoła niej, na kolana. Przez ułamek sekundy.

Jedno, malutkie uderzenie serca później, Zmora zaczęła się śmiać.

-Urocza mała sztuczka... - wycedziła, bardziej do samej siebie, niż stojącego w oddali punka. -Ale ja nie jestem, jak ci słabeusze! Czemu miałabym się bać mojej przeszłości? Pokonałam ją! Porzuciłam, jak śmiecia, którym była! Ból? Cierpienie? Rozczarowania? HA! Jestem dumna, ze wszystkiego, co robię! Walczę i wygrywam! Jestem niepokonana! Brak przyszłości? Już ja ci pokażę moją przyszłość!

Zebrała całą swoją wolę i skoncentrowała się tak mocno, jak tylko potrafiła. Nadal słyszała muzykę, nadal czuła, jak te natarczywe myśli wiły się w jej głowie. Ale teraz były niczym więcej, niż niedogodnością. Niewielkim ogniskiem dyskomfortu, spływającym bezradnie po jej żelaznej determinacji.

Wyobraziła sobie, jak coś chwyta za te wrogie myśli. Przeraźliwie długa i chuda łapa, wykonana z kryształu krwistej barwy. Tak! Miała długie, cienkie palce, zakończone ostrzami przywodzącymi na myśl rzeźnickie noże. I przy każdym ruchu, wydawała odgłos, jakby tysiące żyletek skrobało zawzięcie po wielkim lustrze!

"Precz z mojej głowy!"

Kryształowa łapa szarpnęła brutalnie ku górze! Raz, drugi, trzeci! Phoebe czuła, jak intruz wije się i szamocze, rozpaczliwie próbując pozostać we wnętrzu jej czaszki. Nie zdało się to jednak na wiele.

"WYNOCHA!"

Z tym finalnym, potężnym wysiłkiem, ostatnia z mrocznych witek, została wyrwana z jej mózgu, niczym chwast. Czuła jak komfort własnych myśli ponownie wypełnił każdy zakamarek jej świadomości. A wraz z nimi nadciągnęło silne przekonanie, co powinna uczynić.

Chociaż ich psychiczna potyczka wydawała się trwać wiele minut, w rzeczywistości minęło pewnie nie więcej, niż jedno uderzenie serca.

W przeciągu drugiego, śmignęła między powalonymi neonazistami, pokonując dystans oddzielający ją od chłopaka z zielonym irokezem.

Wraz z trzecim, wyprowadziła potężne kopnięcie prosto w jego krocze!

Deklaracja 1:
Phoebe spróbuje obezwładnić Duncana tak szybko, jak tylko zdoła. Jeśli kopniak w krocze nie podziała, będzie kontynuowała natarcie aż do skutku. Jeśli będzie trzeba, użyje nawet noża, chociaż postara się raczej zadać więcej bólu, niż spowodować okaleczającą ranę.

Jeśli uda jej się pojmać punka:


Gdy tylko przeciwnik złożył się od tego jakże zdradzieckiego i niesportowego zagrania, Phoebe momentalnie znalazła się za nim i wyprowadziła kolejne uderzenie, jednak tym razem wycelowana pod kolana. Gdy upadł, złapała go za włosy i odchyliła głowę do tyłu, przykładając nóż do jego gardła.

-Proponuję, żebyś był teraz bardzo cichutko, dobrze? Potrzebuję chwili, by zastanowić się, co właściwie z tobą zrobić.

No właśnie, co? Była taka podekscytowana! Cały wieczór biła się z myślami, co zrobić z Billim, tylko po to, by nagle znaleźć kolejny Kryształ! A to dawało tyle najróżniejszych możliwości!

Nim jednak zdążyła nacieszyć się swoim znaleziskiem, z zaułka wytoczyli się dwaj brakujący mężczyźni. Nazista miał wyjątkowo durną minę i wydawał się kompletnie zdezorientowany. Wybełkotał tylko jakieś bzdury o życiu i chwiejnym krokiem, oddalił się w noc. Nawet nie zwracał uwagi na swoich szlochających koleżków. Czyżby dostał czymś porządnie w głowę? A może piosenka punka sięgnęła go mimo dzielącej ich odległości?

A może... ten drugi też posiadał Kryształ?!

Aż zadrżała z podniecenia! Czyżby trafiła na DWA jednej nocy?! Cała sytuacja z sekundy na sekundę stawała się coraz bardziej interesująca!

-Hej, ty tam. Tak, ty, w skórzanej kurtce - zaszczebiotała, nachylając się w taki sposób, by jej twarz oparła się o policzek pochwyconego punka. -Jeśli zależy ci, żeby twoje kakadu jeszcze kiedyś zaśpiewało, lepiej żebyś nie robił niczego... nierozważnego. Nie chcielibyśmy przypadkiem poderżnąć gardła twojej papużce, prawda? - odchyliła głowę ofiary nawet bardziej, by nieznajomy miał jak najlepszy widok na szyję i zagrażające jej brudno-czerwone ostrze.

-No, skoro mamy wstępne ustalenia już za sobą, to co powiesz na małą grę, na przełamanie lodów? Zasady są bardzo proste. Masz 10 sekund, by przekonać mnie, że nie powinnam otwierać jego jamy brzusznej i wyplatać renifera z jego jelit! START!

-10...

-9...

-8...

Deklaracja 2:
Bardziej efekt kosmetyczny na życzenie gracza, niż cokolwiek innego, ale oczy Phoebe w tej scenie, świecą delikatnym, czerwonym blaskiem. Zaczęły już podczas walki z psychicznym atakiem Duncana, więc Jimmy, powinien widzieć w tunelu jej gogli i kaptura, dwa czerwone punkciki bardzo intensywnie wpatrujące się w jego osobę. Wydaje mi się, że sama Phoebe nie jest świadoma tego, że jej oczy czasami potrafią robić takie rzeczy.
 

Ostatnio edytowane przez KaDwakus : 05-11-2016 o 16:09. Powód: poprawa błędów ortograficznych i stylistycznych
KaDwakus jest offline