Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-11-2016, 14:50   #101
 
KaDwakus's Avatar
 
Reputacja: 1 KaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie coś
Phoebe Duncan: Duncan vs Duncan

Wszystko poszło zgodnie z planem. Pozostała niezauważona dostatecznie długo by zakraść się na najdogodniejszą pozycję i wkroczyć na scenę w odpowiednio klimatyczny sposób. Jak każda wielka artystka, uwielbiała robić dobry show. Miała to we krwi! Niestety jej oponenci okazali się zwykłym plebsem! Pewnie nawet nie potrafili podać tytułu horroru, do którego tak zgrabnie nawiązała! Nie miało to jednak znaczenia. Plebs czy nie, nie zainteresowała się nimi ze względu na ich gusta kinematograficzne. Zrobiła to, bo liczyła na walkę. I walkę zamierzała dostać!

Gdy tylko wpadła między przeciwników, w jej głowie rozbłysły dziesiątki ostrzegawczych impulsów, znajome uczucie informujące o każdym wymierzonym w nią ataku i niebezpieczeństwie. Wszystkie inne myśli odpłynęły, zmysły wyostrzyły się, a czas ugrzązł w smole.
Z radością poddała się instynktowi i zawirowała w szaleńczym tańcu uników, przewrotów i półobrotów. Z łatwością uchylała się przed każdym atakiem, ale było ich tyle, że trudno było znaleźć moment na wyprowadzenie upragnionego uderzenia. Gdy w końcu ostrze dosięgło jednego ze zbirów, a powietrze rozdarła prześliczna wstążka krwi, okupiła to ułamkiem sekundy nieuwagi. To wystarczyło. Aż nią zarzuciło, gdy potężne kopnięcie wbiło się w jej żołądek! Odskoczyła w tył niesiona impetem uderzenia i przetoczyła się po ziemi, ratując przed katastrofalnym upadkiem.
Trafili ją! Już od dłuższego czasu nikt nie zdołał jej nawet dotknąć w walce! Wiedziała, że rzucenie wyzwania sześciu przeciwnikom jednocześnie, było doskonałym pomysłem!

Niestety zabawa nie trwała długo. Prawdę powiedziawszy, nawet nie zaczęła się na dobre, gdy cały zaułek przeszyły przygnębiające, zbolałe jęki. W sumie, zazwyczaj nie było to dla Phoebe niczym nadzwyczajnym, większość jej przeciwników kończyła jęcząc lub łkając. Tyle, że tym razem było to coś innego. Tym razem, był to śpiew!

Z marszu wiedziała, że coś jest nie tak. Jej zmysły oszalały w taki sam sposób, jak wtedy w pokoju Gwen. Ostrzegały o niczym i wszystkim zarazem, jakby samo otoczenie stało się nagle źródłem śmiercionośnego zagrożenia.

Odruchowo zasłoniła uszy dłońmi, ale nie była dostatecznie szybka. Muzyka wgryzła się w jej głowę i zaczęła przelewać po wnętrzu czaszki. Oplotła i okleiła mózg, niczym czarne, lepkie macki. A wraz z nią, nadeszły myśli. Obce, mroczne i dominujące.

Kimkolwiek był chłopak z zielonym irokezem, musiała przyznać, że był niezły. Całkowicie zaskoczył ją tym atakiem i przez ułamek sekundy, miała wrażenie, że mu się uda. Że fala rozpaczy zaleje ją i zdmuchnie, tak jak tych wszystkich kretynów, którzy padali teraz dookoła niej, na kolana. Przez ułamek sekundy.

Jedno, malutkie uderzenie serca później, Zmora zaczęła się śmiać.

-Urocza mała sztuczka... - wycedziła, bardziej do samej siebie, niż stojącego w oddali punka. -Ale ja nie jestem, jak ci słabeusze! Czemu miałabym się bać mojej przeszłości? Pokonałam ją! Porzuciłam, jak śmiecia, którym była! Ból? Cierpienie? Rozczarowania? HA! Jestem dumna, ze wszystkiego, co robię! Walczę i wygrywam! Jestem niepokonana! Brak przyszłości? Już ja ci pokażę moją przyszłość!

Zebrała całą swoją wolę i skoncentrowała się tak mocno, jak tylko potrafiła. Nadal słyszała muzykę, nadal czuła, jak te natarczywe myśli wiły się w jej głowie. Ale teraz były niczym więcej, niż niedogodnością. Niewielkim ogniskiem dyskomfortu, spływającym bezradnie po jej żelaznej determinacji.

Wyobraziła sobie, jak coś chwyta za te wrogie myśli. Przeraźliwie długa i chuda łapa, wykonana z kryształu krwistej barwy. Tak! Miała długie, cienkie palce, zakończone ostrzami przywodzącymi na myśl rzeźnickie noże. I przy każdym ruchu, wydawała odgłos, jakby tysiące żyletek skrobało zawzięcie po wielkim lustrze!

"Precz z mojej głowy!"

Kryształowa łapa szarpnęła brutalnie ku górze! Raz, drugi, trzeci! Phoebe czuła, jak intruz wije się i szamocze, rozpaczliwie próbując pozostać we wnętrzu jej czaszki. Nie zdało się to jednak na wiele.

"WYNOCHA!"

Z tym finalnym, potężnym wysiłkiem, ostatnia z mrocznych witek, została wyrwana z jej mózgu, niczym chwast. Czuła jak komfort własnych myśli ponownie wypełnił każdy zakamarek jej świadomości. A wraz z nimi nadciągnęło silne przekonanie, co powinna uczynić.

Chociaż ich psychiczna potyczka wydawała się trwać wiele minut, w rzeczywistości minęło pewnie nie więcej, niż jedno uderzenie serca.

W przeciągu drugiego, śmignęła między powalonymi neonazistami, pokonując dystans oddzielający ją od chłopaka z zielonym irokezem.

Wraz z trzecim, wyprowadziła potężne kopnięcie prosto w jego krocze!

Deklaracja 1:
Phoebe spróbuje obezwładnić Duncana tak szybko, jak tylko zdoła. Jeśli kopniak w krocze nie podziała, będzie kontynuowała natarcie aż do skutku. Jeśli będzie trzeba, użyje nawet noża, chociaż postara się raczej zadać więcej bólu, niż spowodować okaleczającą ranę.

Jeśli uda jej się pojmać punka:


Gdy tylko przeciwnik złożył się od tego jakże zdradzieckiego i niesportowego zagrania, Phoebe momentalnie znalazła się za nim i wyprowadziła kolejne uderzenie, jednak tym razem wycelowana pod kolana. Gdy upadł, złapała go za włosy i odchyliła głowę do tyłu, przykładając nóż do jego gardła.

-Proponuję, żebyś był teraz bardzo cichutko, dobrze? Potrzebuję chwili, by zastanowić się, co właściwie z tobą zrobić.

No właśnie, co? Była taka podekscytowana! Cały wieczór biła się z myślami, co zrobić z Billim, tylko po to, by nagle znaleźć kolejny Kryształ! A to dawało tyle najróżniejszych możliwości!

Nim jednak zdążyła nacieszyć się swoim znaleziskiem, z zaułka wytoczyli się dwaj brakujący mężczyźni. Nazista miał wyjątkowo durną minę i wydawał się kompletnie zdezorientowany. Wybełkotał tylko jakieś bzdury o życiu i chwiejnym krokiem, oddalił się w noc. Nawet nie zwracał uwagi na swoich szlochających koleżków. Czyżby dostał czymś porządnie w głowę? A może piosenka punka sięgnęła go mimo dzielącej ich odległości?

A może... ten drugi też posiadał Kryształ?!

Aż zadrżała z podniecenia! Czyżby trafiła na DWA jednej nocy?! Cała sytuacja z sekundy na sekundę stawała się coraz bardziej interesująca!

-Hej, ty tam. Tak, ty, w skórzanej kurtce - zaszczebiotała, nachylając się w taki sposób, by jej twarz oparła się o policzek pochwyconego punka. -Jeśli zależy ci, żeby twoje kakadu jeszcze kiedyś zaśpiewało, lepiej żebyś nie robił niczego... nierozważnego. Nie chcielibyśmy przypadkiem poderżnąć gardła twojej papużce, prawda? - odchyliła głowę ofiary nawet bardziej, by nieznajomy miał jak najlepszy widok na szyję i zagrażające jej brudno-czerwone ostrze.

-No, skoro mamy wstępne ustalenia już za sobą, to co powiesz na małą grę, na przełamanie lodów? Zasady są bardzo proste. Masz 10 sekund, by przekonać mnie, że nie powinnam otwierać jego jamy brzusznej i wyplatać renifera z jego jelit! START!

-10...

-9...

-8...

Deklaracja 2:
Bardziej efekt kosmetyczny na życzenie gracza, niż cokolwiek innego, ale oczy Phoebe w tej scenie, świecą delikatnym, czerwonym blaskiem. Zaczęły już podczas walki z psychicznym atakiem Duncana, więc Jimmy, powinien widzieć w tunelu jej gogli i kaptura, dwa czerwone punkciki bardzo intensywnie wpatrujące się w jego osobę. Wydaje mi się, że sama Phoebe nie jest świadoma tego, że jej oczy czasami potrafią robić takie rzeczy.
 

Ostatnio edytowane przez KaDwakus : 05-11-2016 o 16:09. Powód: poprawa błędów ortograficznych i stylistycznych
KaDwakus jest offline  
Stary 06-11-2016, 11:38   #102
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
Jimmy wypełzł z jakiejś uliczki powoli. Nie był pewien co się wydarzyło przed momentem. Cieszył się nawet przez moment z faktu, że moc Duncana nie dosięgła jego umysłu. Ktoś go zawołał i bynajmniej nie był to głos tępego naziola. Brzmiał bardziej dziecinnie, wręcz damsko. Nie mylił się - na placu boju został Duncan i jakaś nieznajoma dziewczyna, z wyglądu typowa nastolatka z Glasgow. Problem w tym, że trzymała nóż przy gardle jego towarzysza. Problem? Deep wzdrygnął się. Zaś gdy usłyszał ultimatum, z trudem powstrzymał się by nie parsknąć. Podszedł bliżej zupełnie beztrosko, kiwając głową.
- Umiem liczyć - odezwał się ponurym tonem - Możesz go rozpruć jak chcesz, mi to zwisa - rozłożył ręce, które do tej pory trzymał w kieszeni kurtki - Sorry, Duncan. Aż tak długo się nie znamy. Ale zanim to zrobisz, powinnaś poznać konsekwencje - Jimmy sięgnął ze stoickimi spokojem do kieszeni skóry i wyciągnął papierosa, włożył do ust i odpalił. Zerknął z powrotem na dziewczynę i upewnił się, że jeszcze nie zarżnęła Duncana - Tak się bowiem składa maleńka, że niechcący i nie do końca z własnej woli staliśmy się ludźmi Mordreda. Mamy zadanie do wykonania. A Mordred się nie cacka. Jeśli dowie się, że zabijasz jego ludzi, wyśle na ciebie swoich nadludzi. Oni też mają moc i spuszczają nią, wybacz za słowo, ostry wpierdol w ciągu sekund. A potem zabierają cię, torturują, eksperymentują. Przerabialiśmy to, uwierz. Nie chciałabyś. - Deep zrobił tutaj pauzę, by wybadać reakcję napastnika - Skoro masz moc, co widać w twoich pięknych oczach, to powinnaś się do nas przyłączyć nim Mordred przerobi twój mózg na posłuszną papkę. Tak, typ poluje na nas, ludzi z mocami. Idąc z nami masz szansę uciec na moment spod jego uwagi. A potem? Coś się wymyśli. To jak? Przekonałem cię? - kończąc wyciągnął papierosa prawą dłonią, lewą zaś włożył do kieszeni, składając ją w pięść. Była gotowa do działania w razie fiaska negocjacji.

Jeśli Phoebe przyłączy się

- Mówią na mnie Jimmy Deep, miło mi. Proponuję byśmy jeszcze raz na spokojnie zaczęli naszą znajomość, lecz w jakiś bardziej przyjaznych warunkach. Możemy połączyć siły i wyrwać trochę kawałków z ciasta, które od jakiegoś czasu pichci się w tym zafajdanym mieście. Jeśli chcesz o tym porozmawiać, proponuję jutro w południe na spokojnie spotkać się w pubie "Grove". Tym na Kelvingrove oczywiście. Co ty na to?

Jeśli Phoebe odmówi, stanie się agresywna, lub zabije Duncana

Niemądra dziewczyna. Widać kryształ nie wybiera zawsze inteligentnych. Szkoda, wygląła na przyzwoitą, może trochę zagubioną. Deep postanowi spróbować rzucić znowu wszystko na jedną kartę. Jeśli ma pokonać kiedyś mafię, musi rozwijać swoje zdolności. Bez tego, jego życie przestanie mieć sens. "Przykro mi Jack, muszę ryzykować tak jak ty wtedy, gdy ratowałeś mnie. Zapłaciłeś za tą wysoką cenę, ale ja niewiele mam do stracenia".
Deep wysilił się na uśmiech. Ręce mu drżąły, lecz starał się jak mógł zachować fason. Po raz drugi chciał bowiem użyć mocy na innym użytkowniku mocy, w dodatku chciał użyć jej kilka razy pod rząd.

Jeśli jego zamiar powiedzie się

- Szaleństwo. Wiesz, co je definuje? Robienie ciągle tego samego - Jimmy wykonał powolny krok w przód - A ty? Nie masz czasami tego uczucia? Jak je zwią? De-ja-vu... - pstryknął palcami, by w głowie Phoebe zawitał ten sam moment wypowiedzi Deepa - De-ja-vu... - zrobił kolejne dwa kroki, znowu pstryknął palcami - Jak je zwią? De-ja-vu... - pstryknął raz kolejny, kolejne dwa kroki, był co raz bliżej - Ciągle tego samego... De-ja-vu... - Jimmy dbał o to, by uczucie powtórzeń i sugestie nakładały się na siebie, co zapewne mogło zasiać potężny zamęt w głowie napastniczki. Dla niej wyglądało to tak jakby przeżywała ciągle to samo, nie wiedząc co jest prawdą, a co pułapką umysłu. W jej oczach Deep cofał się, szedł do przodu, znowu był tam gdzie przed chwilą, a jego słowa dziwnie zapletlały się - De-ja-vu... - usłyszała cichy szept za uchem, a jej dłoń została boleśnie wykręcona w celu wyrwania broni i obezwładnienia - Uspokój się. To co teraz odczułaś, to nic w porównaniu z tym co zrobią ci ludzie Mordreda. Nie jesteśmy twoimi wrogami, nawet mamy w dupie Mordreda, ale do cholery jak będziemy się sami wybijać, to zrobimy mu ogromną przysługę, a zło zwycięży. Tego chcesz?! - Jimmy ostatni raz pstryknął palcami, by jego ostatnie słowa odbiły się psychicznym echem w jej głowie.

Jeśli jego zamiar nie powiedzie się

No nic. Spodziewał się, że za dużo by chciał, a za mało wciąż potrafi. Nie pozostawało mu nic innego, jak przygotować się na fizyczną konfrontację. Umysł napastniczki powinien być choć trochę skołatany, co daje mu kilka sekund przewagi. Deep sięgnie po kastet. Nie będzie się patyczkował, po prostu dopadnie ofiary i spróbuje ją znokautować, mając gdzieś co zrobi z Duncanem. Ba, jeśli zarżnie go, to da mu to dodatkowy czas. Później będzie się zastanawiał co zrobi z dziewczyną. Mimo wszystko miała moc, a to oznacza że wciąż może mu się przydać. A jeśli nie jemu, to Mordredowi. To zawsze kolejna karta przetargowa, a ta dziewoja sama pokonała kilku nazioli i Duncana. Na pewno jakiś pan "J" czy "G" ucieszy się na fakt dostarczenia mu kolejnego materiału do eksperymentów...
 
__________________
Something is coming...

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 06-11-2016 o 11:52.
Rebirth jest offline  
Stary 06-11-2016, 13:50   #103
 
KaDwakus's Avatar
 
Reputacja: 1 KaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie coś
Phoebe Duncan: Glasgow Gems...? Assemble?

Z niecierpliwością wyczekiwała reakcji nieznajomego. Nie miała pojęcia, jakimi mocami dysponował, ale liczyła, że sprowokowany, przywali jej ze wszystkiego, co ma.

"No dawaj, dawaj! Zrób to! Zmień się w trujący gaz! Spal mnie spojrzeniem! Przejmij kontrolę nad tymi żałosnymi gnojkami i każ im mnie rozszarpać! Poderżnij mi gardło, przez odbicie w tamtej butelce przy śmietniku! Zrób mi ORA-ORA-ORA! Mam tyle kości, które możesz mi połamać! Uderz we mnie! UDERZ! Będziemy się tak dobrze bawić!"

Niestety nieznajomy okazał się totalnym nudziarzem! Zamiast walczyć, zaczął gadać! Nawet nie próbował ratować swojego szmatławego koleżki. Była tak zawiedziona, że przestała nawet liczyć... Jaki był sens?

Na szczęście rozczarowanie nie trwało długo. Była zachwycona, słysząc nowinki o Mordredzie i jego morderczych nadludziach. Od dawna czekała na coś takiego! Cała organizacja Kryształów! Wielka, potężna i bezwzględna! Przeciwnik godny jej mocy i umiejętności! Wiedziała, że musi jakaś istnieć! Po prostu do tej pory miała pecha na nią nie trafić.

Pozostawała jednak kwestia tego, co zrobić z tymi dwoma tutaj.

-Strasznie niejasno mówisz - odparła rozbawionym tonem. -W sensie, najpierw twierdzisz, że nie powinnam was zabijać, bo pracujecie dla tego całego Mordreda. Ale chwilę później, opisujesz mi zalety zabijania ludzi Mordreda! Wychodzi na to, że powinnam wymalować wami ściany, by go sprowokować! A teraz brzmisz, jakbyś chciał mnie wynająć, ale przeciwko Mordredowi.

Westchnęła głęboko, wypuszczając punka i demonstracyjnie chowając nóż. Zniknął z ledwie słyszalnym szklisto-żyletkowym odgłosem, gdy tylko znalazł się za jej plecami. -Jeśli dobrze rozumiem, zrobił z was swoje dziwki, a wy planujecie go zdradzić. Brzmi super, ale wygląda na to, że wasz plan sprowadza się do: "coś się wymyśli". Przepraszam bardzo, ale jeśli to wszystko, na co was stać, to nie jestem pewna, czy jesteście godni mojej uwagi.

Odwróciła się na pięcie, gotowa ponownie dać nura w ciemne uliczki Glasgow. Nim jednak ruszyła, rzuciła jeszcze przez ramię.
-Masz ostatnią szansę, żeby mnie przekonać. Pokaż, że jesteście czymś więcej, niż smutną koniecznością selekcji naturalnej.

Deklaracja:
Jeśli nie usłyszy niczego, co przekona ją do dalszej współpracy, Phoebe odejdzie, ale oczywiście zaczai się pośród mrocznych uliczek i będzie próbowała śledzić Duncana i Jimma. Nawet, jeśli w jej oczach są kompletnymi pierdołami, są też niestety jedynym punktem zaczepienia, by odszukać Mordreda.
 

Ostatnio edytowane przez KaDwakus : 06-11-2016 o 14:07.
KaDwakus jest offline  
Stary 06-11-2016, 15:09   #104
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
- Strasznie jesteś narwana. Możesz iść jak chcesz, nie chciałem cię przekonywać na siłę._. - skomentował zachowanie nieznajomej, wkładając sobie papierosa z powrotem do ust i poklepał Duncana po ramieniu - Wszystko w porządku Duncan? Widzisz? Nie było tak źle. Oj, chyba wciąż jest w szoku. Może to i lepiej... - po czym ponownie zwrócił się w stronę odchodzącej - Nikt nie wspomniał tutaj o zdradzie. Nie zapędzaj się tak - Jimmy wyczuł prowokację, mógł domyślać się że owa dziewczyna mogła równie dobrze pracować dla Mordreda, który nasłał ją tylko po to by ich sprawdzić - Szanujemy naszego "pracodawcę", nie planujemy go zdradzać. Jeszcze kilkanaście godzin temu byliśmy zadufani mocami jak ty, dopóki nie sprowadzono nas na ziemię. Jesteśmy tylko pionkami na jego szachownicy - odpowiedział najbardziej dyplomatycznie jak mógł, nie chcąc zdradzać szczegółów. Bo wszak pionek może niepostrzeżenie dostać się do końca planszy i stać się wysoką figurą gotową do zadania mata - Ty lepiej postąp tak samo. Lepiej mieć go teraz po swojej stronie, niż przeciwko. Bądź pewna, że jak odmówisz to jego agenci znajdą cię szybciej niż myślisz. A jak tego chcesz, to przepraszam, mogę ci jedynie dać namiar na jakąś pomoc dla chcących robić sobie krzywdę, czy jakoś tak - nie sądził, że uda mu się w tej sytuacji głupio zażartować, chyba jednak poczuł się zbyt pewnie. Błąd, ale ujdzie - Chodź Duncan. Nie ma co rozmyślać. Panna sama zdecyduje. Jutro będę na ciebie czekał w pubie "Grove" na Kelvingrove Street o 16:00, kimkolwiek jesteś. - Deep wierzył, że owa blondwłosa dziewczyna z mocami jest ogarnięta i dołączy. Jeśli nie, cóż - nie byłoby z niej pożytku. Była zbyt niepokorna i zbyt zadufana w sobie. Taka typowa nowobogacka, która pewnie odkrywszy moce postanowiła poudawać superbohaterkę w jakiś ciemnych alejkach. Nie ma pojęcia o życiu na ulicy, co pewnie niebawem skopie jej delikatny tyłek, albo i zrobi z nim gorsze rzeczy. Znowu będzie potem, że przestępczość w Glasgow rośnie, a pewne dzielnice powinny zostać wysiedlone. Ale Jimmy się tym nie przejmował. Wcale, a wcale...
 
__________________
Something is coming...

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 09-11-2016 o 16:46.
Rebirth jest offline  
Stary 06-11-2016, 16:53   #105
 
KaDwakus's Avatar
 
Reputacja: 1 KaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie coś
Phoebe Duncan: Pośród Cieni

Poruszyła się niespokojnie, na dźwięk imienia "Duncan". To było przedziwne uczucie, po raz kolejny słyszeć nazwisko opiekunów, więc i poniekąd swoje własne, używane wobec kogoś obcego. Zdecydowanie zaczynało jej to przeszkadzać.

-Jeśli odpowiada wam bycie czyimiś szmatami, to nie moja sprawa. Powodzenia, postarajcie się dobrze ssać, może szefunio was wynagrodzi - uśmiechnęła się wrednie, jakby ten mały docinek miał ukarać mężczyznę z papierosem, za ten niefortunny zbieg, nazewniczych okoliczności. Następnie czmychnęła w najbliższą uliczkę.

Oczywiście nie odeszła daleko. Zaczajona i otulona mrokiem, zamierzała śledzić obu nieznajomych. Czy tego chciała, czy nie, byli jej jedynym tropem.

Deklaracja:
Zgodnie z tym, co pisałem w poprzednim poście, Phoebe śledzi chłopaków przez resztę nocy. Jeśli się rozdzielą, pójdzie za Jimmem. W jej oczach zdecydowanie był mózgiem tego dziwnego duetu.
 
KaDwakus jest offline  
Stary 06-11-2016, 17:45   #106
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
Jimmy odprowadził Duncana do domu. Chłopak ewidetnie źle sobie radził z ostatnimi wydarzeniami. Chyba byłoby to na tyle jeśli chodzi o jego wsparcie w jutrzejszym zadaniu zdobycia walizki, na której tak bardzo zależało Mordredowi. A może nie tylko jemu? Cóż, pozostał jeszcze Baggins i może ta blond wyszczekana paniusia. Następnie wrócił do domu, gdzie mieszkał z Jackiem. Oczywiście lata ukrywania się przed mafią bardzo wyczuliły Jima. Po tym zresztą jak zaskoczył go czlowiek Mordreda w domu Jona, wolał dmuchać na zimne, więc dwa razy wszedł do innego budynku, gdzie na klatce przeczekał kilka minut. Potem dokładnie wybadał okolicę. Upewniwszy się, że nikt go nie śledzi, wrócił do domu gdzie na szczęście swoje nocne spotkanie z panią Lockhart odsypiał jego mentor i wybawiciel. Upewnił się że pozbawiony w okrutny sposób wzroku przyjaciel już śpi (tak, to nigdy nie było takie pewne!), po czym położył się nieopodal na prowizorycznej karimacie. Tej nocy wolał być blisko swej jedynej rodziny...
 
__________________
Something is coming...
Rebirth jest offline  
Stary 08-11-2016, 15:03   #107
 
Demogorgon's Avatar
 
Reputacja: 1 Demogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znany
Phoene Duncan, Jimmy Deep, Duncan O’Malley

Phoebe śledziła Jimmy’ego i Duncana aż do domu tego drugiego. Zostawiwszy punkowca, Jimmy wrócił na swoje lokum, wchodząc wpierw do klatki obok. Tknięty jakimś przeczuciem wsiadł do windy i przejechał się do góry i na dół, zatrzymując się po drodze na losowych piętrach. Tak na wszelki wypadek. Ale to wystarczyło – łącznie zajęło mu to tyle czasu, że próbująca wybadać na którym mieszka piętrze Phoebe musiała wracać do domu, chociaż nie bez pewnych podejrzeń. Tego dnia żadne z nich nie zaznało zbyt wiele snu.

8 maja 2015

Phoebe Duncan

Kolejny dzień, kolejne zajęcia w szkole. Klasy Phoebe znowu miała tak, że nie mogła się spotkać z Gwen wcześniej, niż na przerwę obiadową. Tak więc czekało ją wyjątkowo nudne przedpołudnie. A przynajmniej tak myślała, póki nie dostała wiadomości. Od Babs.
„Z ostatniej chwili.” Głosił tekst. Załączony był filmik video. Dziewczynka wcisnęła play.
Zobaczyła wnętrze damskiej łazienki, widziane z jakiegoś dziwnego kąta, jakby z poziomu ziemi. Pod tym kątem trudno było wiele dostrzec, ale w końcu Phoebe zdołała rozpoznać dwie znajome postacie.
-Zamorduję tę małą zdzirę! Zamorduję! – Abby siedziała na zamkniętej toalecie i, co całkiem zaskakujące, płakała.
-Jesteś pewna, że to ona? Ta mała, tchórzliwa myszka poszła do twojego ojca i poprosiła go o swój pamiętnik? – Clare stała przed nią, podpierając ręką brodę, jakby rozważał jakiś problem. –Nie, żeby to coś zmieniało. Wciąż mamy zdjęcia. Zobaczymy co gówniara powie, kiedy zobaczy je cała szkoła.
-Clare, nie możemy ujawnić tych zdjęć. – Załkała Abby. –Jeśli ojciec się dowie..
-Do diabła Abby, twój stary nienawidzi Kate i jej rodzeństwa nawet bardziej niż ja. Powinien się cieszyć, że trochę utemperujemy tę jej małą siostrunię…
-Ty go nie znasz! – Wybuchła Abby. – Jeśli się dowie, że znowu zajmowałam się czymś innym niż nauka to..to on – I rozpłakała się kompletnie.
Clare zrobiła wtedy coś, o co Phoebe zupełnie by jej nie podejrzewała. Podeszła do Abby i objęła ją, głaszcząc delikatnie po głowie, aż ta się nie uspokoiła.
-Ciii, spokojnie. – Szeptała. –Wszystko będzie dobrze. Wszystkim się zajmę. – Uniosła głowę Abby za podbródek i spojrzała jej w oczy. –Nasza mała myszka pokazała pazurki gdy znalazła sobie przyjaciółkę, prawda? Tę wyszczekaną gówniarę ze wczoraj. To w sumie urocze. – Na jej ustach pojawił się okrutny uśmieszek. –[i[Byłaby wielka szkoda, gdyby jej nowej przyjaciółeczce coś się stało.[/i]
W tej chwili Phoebe poczuła znajome uczucie. Zagrożenia. Podniosła wzrok znad telefonu. Z korytarza zbliżał się jakiś starszy chłopak. Szósty zmysł podpowiadał, że grozi jej coś z jego strony.

Jimmy Deep

Dzień zaczął się od samych złych wiadomości. Duncan nie czuł się najlepiej po wczorajszym laniu i poszedł do lekarza. Pozostawało spotkanie z Marcusem i nieznajomą ze wczorajszej nocy.
I wtedy zadzwonił telefon. Nieznany numer. Odebrał.
-Twój przyjaciel nie przyjdzie. Wpadł w kłopoty. Możemy się spotkać? – Zapytał głos, który Jimmy rozpoznał jako dziewczyny z pubu, tej, która ich wczoraj wykiwała.
 

Ostatnio edytowane przez Demogorgon : 10-11-2016 o 16:45.
Demogorgon jest offline  
Stary 13-11-2016, 10:40   #108
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
- Moi przyjaciele co chwila wpadają w kłopoty - odparł ze spokojem nieznajomej Jimmy - Jasne, że możemy. Miło, że pomagasz. Wpadnij po szesnastej do pubu "Grove" na Kelvingrove. Będę tam tylko ja i może moja laska. Wiesz, nie mogę jej zaniedbywać. A jej przyda się trochę zazdrości, bo jesteś całkiem ładna. To jak będzie? Ja będę - Jimmy chyba autoironicznie pstryknął przy tym palcami, będąc ciekaw czy moc zadziała przez telefon.

Jeśli ruda się zgodzi

- No to super, jesteśmy umówieni. Dzięki za pomoc, chociaż nawet nie wiem dlaczego nam pomagasz. Ale postawię ci drinka. No to narka!

Jeśli ruda będzie miała obiekcje co do miejsca, czasu, lub sposobu spotkania

Wariant A - ruda okazuje się być po prostu przestraszona lub nieufna

- "Grove" to bardzo neutralne miejsce, a wiedz że nie tylko mój przyjaciel przyciąga kłopoty. Byłoby mi przykro gdybym ściągnął je na siebie, albo i na ciebie przy okazji. Mam w pubie w razie czego paru kumpli, którzy pomogą w razie gdyby ktoś nam chciał przeszkodzić. A jednocześnie nie wtykają nosa w nieswoje sprawy. Znasz inne miejsce, które może to zapewnić?

Wariant B - ruda okazuje się być wrogiem, a jej informacja to "zaproszenie do negocjacji" (albo/oraz pułapka)

- O, czyli chcesz negocjować maleńka, co? Wiedz, że jeśli coś się mu stanie, stracicie poparcie ulicy i narazicie się jej. To jakie propozycje? - był gotowy wysłuchać warunków i wstępnie się zgodzić.

Jimmy po wszystkim zadzwoni do Jona, być może odbierze, o ile jego tarapaty na to pozwalają. A może chodziło o Weedy'ego? Do niego też zadzwoni i zapyta czy kojarzy gościa imieniem "Mordred". Potem spotka się z Marcusem Bagginsem i omówi sytuację. Potem w zależności od decyzji rudej, albo wróci do domu przemyśleć sprawę, albo przeczeka czas do 16 by udać się do pubu, gdzie miałby spotkać się z nieznajomą blondynką i nieznajomą rudą...
 
__________________
Something is coming...

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 13-11-2016 o 10:44.
Rebirth jest offline  
Stary 13-11-2016, 22:27   #109
 
KaDwakus's Avatar
 
Reputacja: 1 KaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie coś
Phoebe Duncan: Gwen Wywyższona!

"Gdzie ten wał pojechał?!"
Przycisnęła twarz do wąskiego okienka i wbiła wzrok w ciemności panujące w szybie windy. Ze wszystkich sił starała się ocenić, na które piętro mogła pojechać tym razem, ale pomiędzy mrokiem, a dzielącym ich dystansem, okazało się to całkowicie niewykonalne.

Już od kilkunastu minut biegała po schodach jak szalona, ale nieznajomy ciągle zmieniał piętra. Zatrzymywał się na chybił trafił, jakby nie mógł się zdecydować, a po chwili ruszał ponownie. Wyglądało na to, że jednak zorientował się, że go śledziła i robił wszystko, by zniechęcić ją do pościgu. Oczywiście nie miała najmniejszego zamiaru odpuszczać.

Rozważała nawet wycięcie dziury w drzwiach i dogonienie windy, przemieszczając się szybem. Nie wyglądało to na szczególnie efektywną metodę śledczą, ale miała to gdzieś. Na tym etapie była gotowa zrobić to tylko i wyłącznie, by pokazać temu gnojkowi, że nie może z nią pogrywać. Dopadnie go! Dopadnie go bez względu na jego małe, durne gierki!

Z przecinającym powietrze żyletkowym odgłosem, nóż kuchenny zamanifestował się w jej dłoni. Z impetem wbiła go w metal drzwi, zagłębiając po samą rękojeść. A następnie naparła na nią delikatnie od góry, pomagając cienkiemu niczym papier ostrzu, rozkroić przeszkodę.

Była już w połowie drzwi, gdy nagle rozległo się elektroniczne pikanie. Z niedowierzaniem podwinęła rękaw i rzuciła okiem na swój tani zegarek z automatu. Łapki uśmiechniętego, pomarańczowego, tłuściutkiego kotka, wskazywały, że na dziś, jej nocna eskapada dobiegła końca. Powinna wracać.
Prychnęła z niezadowoleniem. Nawet nie zauważyła, kiedy minęła prawie cała noc. Ale tak to jest, gdy człowiek miło spędza czas.

-Wygrałeś tę rundę staruszku. Do jutra - wymamrotała w kierunku okaleczonej windy.

Do domu wróciła zwyczajową metodą, błądząc i klucząc między ciemnymi uliczkami i zakamarkami. Do sypialni dotarła tuż po wschodzie słońca, szybko przebrała się w piżamę i wskoczyła do łóżka. Zgodnie z wypracowanym schematem, zamierzała udawać, że śpi, gdy jedno z opiekunów przyjdzie obudzić ją do szkoły.

**********
Następny dzień zapowiadał się bardzo dobrze.
Zjadła obfite śniadanie i obiecała Duncanom, że gdy tylko wróci, przedstawi im swoje pomysły na kostiumy.

Idąc do szkoły wstąpiła jeszcze na sekundkę do swojej ulubionej kawiarenki i kupiła po kremowym ciastku dla siebie i Gwen. Tak na wszelki wypadek, gdyby przyjaciółka miała jakieś opory, przed ich cudownym, sobotnim wypadem.

"Na pewno stopnieją, gdy dostanie prezent!"

Rozentuzjazmowana przebiegła sprintem ostatni kilometr. Chciała jak najszybciej znaleźć się na miejscu i ogłosić dobrą nowinę.
Z hukiem wpadła do szkoły! Tylko po to, by dowiedzieć się, że Gwen zaczyna lekcje dopiero za 2 godziny. Miała nieodpartą ochotę kogoś kopnąć...

Plątała się po szkole bez większego celu, wyczekując przerwy obiadowej. Była niepocieszona! Oczywiście mogła po prostu wypytać przyjaciółkę, przez telefon, ale zdecydowanie wolała porozmawiać cztery oczy. Zwłaszcza, że już kupiła to przepyszne ciastko, a jak wiadomo, trudno obdarować przyjaciółkę smakołykami, przez słuchawkę!

Szła właśnie w kierunku sali gimnastycznej, gdy jej telefon zapiszczał wściekle z dna plecaka. Westchnęła ciężko, urażona, że natrętne urządzenie śmiało wyrywać ją z zamyślenia. Ale gdy tylko zobaczyła nagranie, jej oczy aż rozbłysły z wrażenia.

"Ta szmata płacze przez Gwen! To ona wkurzyła jej ojca! A gdy ten wrócił do domu, wyładował się na córce! CZAD! Kochana mała Gwen! Zaraz... Cz-czy ona to zaplanowała?! Zrobiła to celowo?! Z tego, co tu mówią, rodziny Carr i McIntire znają się i nienawidzą! Czyżby Gwen znała tego starego śmiecia na tyle dobrze, że wiedziała, jak doprowadzić go do furii?!"

Te wszystkie myśli spadły na nią niczym tona cegieł! Była pod ogromnym wrażeniem. Czuła dumę z przyjaciółki, oraz szacunek do jej kunsztu.

"JA PIERNICZĘ! Gwen nie tylko skopała Abby po nerkach, bez kiwnięcia nawet palcem, ale jeszcze wytrąciła jej z ręki kartę atutową! Nie mogą użyć dziennika, nawet, jeśli mają jego kopię!"

Z każdą jedną sekundą, serce Phoebe biło szybciej i szybciej, jakby próbowało wyrwać się z jej piersi.

"Jednym, mistrzowskim ruchem przelała całą uwagę swoich wrogów, oraz ich chęć zemsty, na kogoś zupełnie innego!"

Tylko po to, by prawie stanąć, gdy dotarła do niej ta ostatnia, najważniejsza myśl, kompletując jej nagłe, niesamowite oświecenie.

"NA MNIE!"

Poczuła nagle silny impuls, informujący ją o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Podniosła zszokowany wzrok znad telefonu. Jej oczy padły na starszego chłopaka, idącego w jej kierunku korytarzem. Wyraźnie czuła jego złą wolę!

Deklaracja:
1) Phoebe zamierza stać na środku korytarza, śmiejąc się. Bardzo, bardzo głośno i histerycznie. Nie interesuje jej, co nadchodzący chłopak zamierza jej zrobić. Ona będzie tam stać i płakać ze śmiechu, rozpierana dumą. =D

2) Na jej szczęście, jej morderczy, super-naturalny instynkt jest na tyle silny, że zmusi ją do obrony, jeśli zostanie faktycznie zaatakowana. Ograniczy się jednak do uników, przynajmniej na początku. Jest zbyt rozbawiona, by mieszać się w prawdziwą walkę. Musi najpierw odrobinkę ochłonąć. =)
 

Ostatnio edytowane przez KaDwakus : 14-11-2016 o 00:26. Powód: poprawa błędów stylitycznych, ostatnie szlify.
KaDwakus jest offline  
Stary 19-11-2016, 10:31   #110
 
Demogorgon's Avatar
 
Reputacja: 1 Demogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znany
Phoebe Duncan

Chłopak szedł w stronę dziewczynki szybkim krokiem. Nie sprawiał wrażenia, by coś planował, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Ale przyglądając się można było dostrzec nerwowe spojrzenia rzucane na boki i trzęsące się ręce. A raczej rękę, te lewą, prawą miał przykrytą kurtką, która niósł przed sobą, jak kelner na filmach. Zauważył Phoebe. Rozpoznał ją, widziała to w jego oczach. Spuścił wzrok, jakby nie chciał by ktokolwiek inny pomyślał, że on wie o jej obecności. Odsunął kurtkę, udając, że konspiracyjnie sprawdza co pod nią przemyca – małą szklankę wypełnioną jakimś bezbarwnym płynem. Nagle potknął się. Nie, upadł sam z siebie. Udał, że się potyka. Jego ręka wystrzeliła do przodu, wylewając zawartość wprost na Phoebe.
Której już tam nie było. Instynkt dziewczynki kazał jej poderwać się dokładnie ostatnim momencie. Płyn niegroźnie wylał się na podłogę. Chociaż nie, kilka kropel padło na jej rękaw. Zobaczyła, jak już wypala w kilku małych miejscach niewielkie dziurki.
Kwas. Chcieli ją oblać kwasem.
Chłopak zobaczył, że jego plan się nie udał. W tej sytuacji nie pozostawało mu nic innego, jak stawić czoła konsekwencjom jak mężczyzna.
Albo poderwać się i zacząć uciekać. Co też właśnie zrobił.

Jimmy Deep

-Dobra. Ale możemy się tam spotkać teraz? – Zapytała ruda. –Podaj mi adres i spotkamy się tam za godzinę albo dwie. I nie idź na spotkanie ze swoim kumplem bezdomnym, wyślą tam kogoś
Umówiwszy godzinę, Jimmy czekał na dziewczynę w pubie. Lokal był już otwarty, jakkolwiek ludzi nie było wiele o tej porze. Dzięki temu Jimmy mógł wybrać sobie stolik gdzieś w kacie, z dala od nieproszonych uszu. Kobieta przyszła po jakimś czasie, rozglądając nerwowo na boki.
-Nikt cię nie śledził? – Zapytała, siadając. –Jeśli Mordred się dowie, że tu jestem… –Nie dokończyła. Milczała przez chwilę, potem zaczęła mówić. –To ja wzięłam te dokumenty, przez które wczoraj naszedł was mój znajomy. – Powiedziała w końcu. –Nie chcę by wpadła w łapy Mordreda, ale nie chcę też by z mojej winy Pan G. zrobił coś tobie lub twoim kumplom. – Wyjaśniła. –A teraz jeszcze porwali twojego kumpla. Próbował się czegoś o nich dowiedzieć, ale był nieostrożny. Jest jeszcze cały, ale nie wiem na jak długo. Jeśli nie może ich skłonić by do niego dołączyli, Mordred ma tendencje do wyrzucania ludzi, gdy ich już dłużej nie potrzebuje. – Zamknęła się na chwilę. Cała ta przemowa była niezwykle nieposkładana i nerwowa. Jakby silny stres sprawiał u niej rodzaj słowotoku. Sprawiała wrażenie, jakby do końca nie przemyślała ani co chce zaoferować Jimmy’emu, ani jak wiele może mu powiedzieć. -Tak w ogóle, to jestem Michelle. – Wyciągnęła do niego rękę.
 
Demogorgon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:09.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172