Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-11-2016, 10:47   #31
Hazard
 
Hazard's Avatar
 
Reputacja: 1 Hazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputację
- Nic mi nie jest - burknął Roland w odpowiedzi na pytanie towarzyszki. W tonie jego głosu można było wyczuć irytację, jakby Johanna swoim pytaniem przerwała płynny tok jego myśli. Zaraz jednak wiedźmiarz zganił się w duchu za swój brak ogłady. Jego złe samopoczucie nie powinno przekładać się innych. A przecież dziewczyna kierowała się jedynie troską o niego. Dlatego niezwłocznie postanowił to naprawić.
- Przepraszam. Jestem nieco poddenerwowany, to wszystko… Sytuacja zaczyna się komplikować, wszystko przybiera coraz gorszy obrót. To trochę za wiele jak na mnie - jego głos złagodniał nieco, jednak wyraz jego twarzy pozostał pochmurny. - W dodatku te przeklęte wspomnienia wciąż do mnie nie chcą w pełni wrócić…
- Komplikować? Miałam wrażenie, że wiele się wyjaśniło - odparła cicho, zgaszona przez jego początkową reakcję, która sprawiła, że poczuła się bardziej bezużyteczna niż myślała. Spuściła głowę w dół patrząc na swoje drobne stópki, przemierzające wilgotną ziemię.
- Czasami lepiej nie pamiętać. Na pewno nie wszystko. Wspomnienia potrafią zmienić pogląd na świat, odwrócić nasze nastawienie o sto osiemdziesiąt stopni, poczuć się gorzej ze samym sobą. One cię tylko bardziej zgnębią, zapewne o to tutaj chodzi, na tym planie… Czy tam świecie. Nie wiem już czym jest ta kraina, prócz koszmarem. - przerwała wypowiedź gwałtownie, zupełnie jakby wolała darować sobie dalsze ględzenie. Miała nieodparte wrażenie, że jest irytująca.
- Tak, masz rację - odparł zamyślony Roland, przystając na moment, napawając się widokiem zrujnowanego miasta. - Być może łatwiej byłoby po prostu zapomnieć o tym wszystkim, przez co trafiliśmy do tego miejsca. Jednak czy nie jest tak, że nawet bez wspomnień, wciąż jesteśmy tą samą osobą? Kiedy się przebudziłem, nie pamiętałem absolutnie niczego, jednak nie sądzę bym sam zmienił się od tego czasu, mimo że wspomnienia zaczęły wracać. Myślę, że nasza przeszłość naznaczyła nas czymś, czego nawet piekło nie było w stanie stłamsić. Nawet bez wspomnień pozostaliśmy tymi samymi osobami, którymi byliśmy za życia.
Westchnął, i ponownie odwrócił się ku niej. Spojrzeniem omiótł jej ciało, a widok ten wywołał w nim lekki uśmiech. Nawet w tak tragicznej sytuacji nie może oprzeć się kobiecemu urokowi.
Uśmiech jednak zaraz zgasł, a na jego miejscu pojawiło się zmartwienie.
- A twoje wspomnienia wróciły? - zapytał, przypominając sobie symbol na jej ciele - symbol samobójców.
- Więc tym bardziej nie ma o czym myśleć, skoro się nie zmieniliśmy - jej wzruszenie ramion było dość sugestywną puentą całej przemowy Wiedźmiarza, na temat tego “kim jesteśmy”. Johanna nie czuła się dobrze sama ze sobą, a teraz los skazał ją na wieczne potępienie u swojego własnego boku; o ironio. Czekała ją wieczność z osobą, której bądź co bądź nie lubiła.
- Emm, tylko trochę. Ale wcale za nimi nie tęsknię - odparła nieco zmieszana, obejmując się ramionami i trąc dłońmi o zmarzniętą skórę rąk. W jej głosie dało się wyczuć zawstydzenie i ewidentną niechęć do opowieści. Idąc obok Rolanda rozglądała się w poszukiwaniu interesujących przedmiotów. Nie chciałaby już do końca tej podróży być ciężarem dla Rolanda. Wystarczyło jej, że za życia była balastem.
Wiedźmiarz już miał zamiar odpowiedzieć, kiedy nieopodal przy wodospadzie dostrzegł Shade’a i Kabiego. Przypomniawszy sobie o grocie, którą odkrył dnia poprzedniego skierował się prędko w ich stronę, kompletnie zapominając o rozmowie z Johanną.
- Za wodospadem znajduje się jakieś przejście - zdradził w końcu, kiedy zbliżył się do nich, równocześnie szukając wzrokiem Raziela. Co jakiś czas dotykał palcami piekące go ucho. Niby drobna rzecz, jednak jemu wydawała się potwornie niepokojąca. - Jeżeli Raziel nie zna innej, lepszej trasy, to myślę, że powinniśmy spróbować tamtędy. Zobaczcie sami - powiedział, ruszając w tamtą stronę - na pierwszy rzut oka wygląda bardziej jak jakiś tunel prowadzący przez górę, niż zwykłe schronienie. Uważajcie tylko, wyczułem stamtąd emanację magii...
Magia nigdy nie była domeną Shade'a, dlatego też łowca nie bardzo miał ochotę pchać się na czoło i przecierać szlaki.
Postanowił poczekać chwilę, aż któryś ze znawców magii na własnej skórze się przekona, z czym mają do czynienia. Zrobił kilka kroków w stronę wspomnianego przejścia, po czym zatrzymał się. Już kilka razy zapłacił za nadgorliwość i, jak na razie, to mu w zupełności wystarczało.
- A to przejście się otwiera? - spytała Johanna, zastanawiając się początkowo, czy wodospad rozejdzie się na boki, torując im jakąś drogę czy może dopiero za nim znajduje się przejscie. Pytanie straciło na ważności, kiedy się okazało, że jednak ścianę wody trzeba przejść.
- Emm… Jaką magię? - kolejne pytanie z jej ust nie pomagało zbliżać się do rozwiązania zagadki, jednakże kobieta nie znała się na czarach, a wiedza o tym, że istnieją takie należące do niebezpiecznych, była dla niej wystarczająca.
- Ta sama odpowiedź na oba pytania - nie wiem - odrzekł Roland drapiąc się po głowie. - Natrafiłem na to miejsce przypadkiem, kiedy wczoraj szukałem ciebie i Rognira. Wyczułem stamtąd magiczną aurę, jednak sam wolałem nie badać tego miejsca samotnie. Dobrze by było, gdyby Raziel wpierw rzucił na to okiem, nim podejmiemy jakąkolwiek decyzję. Wejścia strzegą dwa posągi przedstawiające mroczne, skrzydlate postacie. Wątpię by była to robota Przebudzonych…
- Hej - powiedziała zdawkowo Bazylia jak już zbliżyli się półorkiem do pozostałych. Humor miała odrobinę lepszy dzięki niemu. Teraz tylko aby nic go nie popsuło…
- Co nie jest robotą przebudzonych?
- Wczoraj znalazłem za wodospadem jakieś dziwne wrota - odparł Roland, nieco zaskoczony nagłym pojawieniem się dwójki nieludzi. Odkąd się odłączył z Johanną, jakby kompletnie zapomniał o ich istnieniu. - Wątpię by Przebudzeni bawili się w rycie ukrytych przejść w górach i przystrajanie ich pomnikami. Nie zdziwię się, jeżeli to jest ten portal, o którym mówił Raziel.
- A i chyba masz rację, Wiedźmiarzu - znajomy, męski głos wyrwał ich z rozmów i rozmyślań, na temat tajemniczych wrót. Na ziemi niedaleko nich wylądował Raziel, który złożył białe skrzydła od razu, gdy dotknął stopami ziemi. Jego pewne siebie kroki świadczyły raczej o tym, że się spieszy. Choć brak emocji mógł wzbudzać w Bazylii pewien żal, Anioł nie ukazywał większego przejęcia niż sytuacja tego wymagała. Nie było wykluczone, że coś ukrywał.
- Obserwując całą tą okolicę, dostrzegłem okrąg przypominający teleport. Wiem, że jeden podobny jest w lesie i broni go faun, tamten chyba jest najłatwiejszy do zdobycia, choć z drugiej strony najlepiej ukryty - zrobił przerwę, aby przejść ścianę wodospadu i stanąć naprzeciwko zapadki podłogowej, która to znajdowała się na wprost wrót.
- Teleport jest za tą górą, mniej więcej na równi z jej szczytem. Wynikałoby z tego, że trzeba dostać się do środka góry i dążyć ku jej górze. Później pojawia się mały haczyk, ale póki co nie zawracajmy sobie tym głowy. - rozważny ton głosu był pełen powagi i rozmyślań, kiedy to nagle wzrok Raziela spoczął na Rolandzie.
- Ty to odkryłeś? Przed chwilą?
Razielowi odpowiedziało głuche wzruszenie ramionami. Na taką odpowiedź on więc zareagował tak samo. W jaskini za wodospadem wszyscy zobaczyli to, co odkrył Roland. Wielkie wrota i stojące po obydwu jej stronach posągi, przewyższające większość o co najmniej dwie głowy. Pęknięta płyta, która zapadała się tuż po stanięciu na nią, była niekompletna.
- Brakuje dwóch kawałków płyty. Możliwe, że to klucz… Albo pułapka - Anioł zamilkł. Nie zamierzał robić wszystkiego za innych, w końcu to nie jemu powinno zależeć. Sam zresztą uważał, że Bazylia bezpieczniejsza była w tym kręgu, a przecież o to właśnie mu chodziło - by jej pomóc.
- I obstawiam, że zwykłe rozwalenie tej bramy nie wchodzi w grę. - Roland westchnął. - Skoro nikt z mieszkańców tego miasteczka tego do tej pory nie zrobił, to obstawiam, że jest to raczej niewykonalne.
Wiedźmiarz podrapał się po głowie. Wyglądało na to, że nikt nie był skory do podejmowania inicjatywy z podjęciem decyzji. Powoli zbliżył się do zamkniętych wrót, zastanawiając się co należałoby teraz zrobić. Dlaczego wszystko było na jego głowie?
- Nikt z was nie widział przypadkiem dwóch płytek pasujących do tej zapadki? Trzeba je znaleźć, bo w przeciwnym razie nigdzie nie zajdziemy. - To powiedziawszy, wiedźmiarz zaczął przeczesywać okolicę wrót w poszukiwaniu zaginionych części. Miał nadzieję, że inny mu z tym pomogą.
- Myśmy w sumie widzieli wrota jeszcze w Utrapieniu. Takie z portalem nawet. Ale Rognir zaatakował widmową kobietę i wszystko zgasło. Co myśmy wtedy zrobili? Chyba pociągneliśmy za jakieś dźwignie… nie wcisneliśmy przyciski. Tylko tam było napisane Brama 3, Obręb 4, Poziom 2… - Bazylia zrobiła dziwną minę zastanawiając się czy to co powiedziała miało cokolwiek wspólnego z ich obecną sytuacją. Stwierdzając jednak, że ciężko jej rozkminić i poszła za przykładem Rolanda i też zaczęłą szukać potencjalnie zgubionych kawałków.
 

Ostatnio edytowane przez Hazard : 06-11-2016 o 13:40.
Hazard jest offline