Mel położył ciężki but na głowę "Bronto" po czym zwrócił się do drona. - Złap mój lepszy profil. I zmieść chłopaków w kadrze.-
Po tym nastąpił cichy pstryk a osobisty dron doktora Sofitresa potwierdził zrobienie zdjęcia krótkim komunikatem. Chwilę później obraz wyświetlił się na lewym "ekranie" okularów Mela, a ten szybkim mrugnięciem oka przesłał je do innych urządzeń w sieci.
Zdjęcie, a raczej krótki pokaz slajdów ukazywał całą drużyną zwiadowczą z ich ofiarą w centrum kadru. Po lewej na dalszym planie stał Fireant Melatiosa, pomarańczowy, krzykliwy lakier pięknie odbijał promienie słońca, na prawo od niego stał Frank wpatrujący się jakby w niebo, jakby spoglądający zza horyzont. Był jak myśliwy nadal skanujący okolicę, choć prawdą było, że akurat w tym momencie starał się skontaktować z bazą i nawet nie wiedział o robionym zdjęciu. Niemniej pełny rynsztunek, karabin trzymany w jednej ręce i oparty na ramieniu oraz postawa łowcy powodowały, że był niekwestionowanym mistrzem drugiego planu. Bardziej na prawo i w samym centrum zdjęcia był oczywiście profesor. Mel w swoim brązowym płaszczu, bez zbędnych gadżetów i wielkim gnatem za pasem wyglądał jak szeryf z dzikiego zachodu. Dodatkowo rozwiane wiatrem czarne włosy i but na czole bestii dawały mu wizerunek twardziela jakiego rzadko znajduję się po tej stronie dyplomu z xenoantropologii. Z prawej strony obrazka stał drugi pojazd. Geep rudas również lśnił w blasku słońca, choć nie tak intensywnie jak krzykliwy Fireant. Na jego masce odpoczywał prawdziwy myśliwy tego polowania. Walker w przeciwieństwie do pozostałych dwóch "twardzieli" został uchwycony jako luzak. Typ który zabił bo mógł, a przy okazji nie zadrapał za bardzo auta. Przy zderzaku Geepa, w lekkim przysiadzie znajdował się ostatni członek drużyny. Anders przyglądał się właśnie stanowi pojazdu gdy dron złapał go na zdjęciu. Jeremiasz z twarzy nie wyglądał na inteligenta, niemniej technik mechanik w głowie olej ma. Do tego jak każdy marines miał wymagany rozmiar w bicepsie i szóstkę z plusem z zabijania. Kolejny twardy skurwysyn na pamiątkowej fotce z pierwszego polowania kolonistów. Byle tylko w podręcznikach do historii nie pojawiło się, że był to zwykły roadkill. Mel pomyślał patrząc z uśmiechem na zdjęcie.
W końcu do jego uszu dotarła rozmowa dwóch z trzech towarzyszy. - Walker ma rację, nie ma co się bawić w obozy. Zanim go rozbijemy już trzeba będzie go zwijać. Można jednak rozpalić palę ognisk dla odstraszenia drapieżników. Zwłaszcza jeśli w okolicy szaleje kolejny z tych pierdolniętych jaszczurów. Co do żarcia Kev to powiem ci to co powiedzieli mi kiedyś pewni autochtoni z Vargasa IV. Wszystko da się zjeść jeśli to dobrze przyprawisz. A z własnego doświadczenia wiem, że białe mięso zawsze smakuje jak kurczak, czerwone jak krowa, a zielonego lepiej nie jeść.- Melatios zakończył zdanie salwą śmiechu w kierunku młodego kierowcy, po czym wyjął z wewnętrznej kieszeni płaszcza sporą manierkę.- A to na odtrutkę.- I wziął porządny łuk gorzkiego alkoholu.
Ostatnio edytowane przez Baird : 12-11-2016 o 17:16.
|