Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-11-2016, 01:13   #9
brody
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Dzień minął dość leniwie, gdyż po rozmowie z ojcem Dikeledi wszyscy uznali, że nie jest on do końca szczery. W słowach księdza czuć było wyraźnie, że chce coś ukryć przed najemnikami. Nie było innego sposobu, aby sprawdzić szczerość duchownego, jak osobiście sprawdzić zawartość skrzyń. Aby tego dokonać konieczne będzie włamanie do magazynów Misji Katolickiej. Działanie niewątpliwie ryzykowne i niebezpieczne. Ojciec zaginionej zapłacił im jednak, aby zrobili wszystko by odszukać jego córkę. W przekonaniu wszystkich, zawartość skrzyń mogła być kluczem do całej sprawy.


Poranna wycieczka na lotnisko pozwoliło grupie -przyjrzeć się temu terenowi. Nie było mowy oczywiście o profesjonalnym rekonesansie, ale grupa przynajmniej zorientowała się w ilości posterunków kontrolnych, liczbie żołnierzy i ich sumienności.


Gdy tylko zapadł zmierzch, grupa przystąpiła do realizacji skleconego naprędce planu.


Podziemny, hotelowy parking wiał przyjemnym chłodem. Na całym poziomie oprócz Wranglera grupy były tylko trzy inne samochody. Najemnicy bez przeszkód zapakowali sprzęt do samochodu i ruszyli poprzez parne ulice Bamako w stronę lotniska.


Międzynarodowy port lotniczy
Bamako-Senou
23 stycznia 2012 r. godz. 23:20

Ulice stolicy Mali były niemal całkowicie puste. W drodze na lotnisko minęli tylko kilka taksówek zmierzających w stronę centrum oraz dwa radiowozy. Wyjeżdżając już z miasta zauważyli grupę żołnierzy wysiadających z opancerzonego transportera. Przygotowywali oni właśnie posterunek kontrolny.
Widać było, że władze państwowe na poważnie podchodzą do zagrożenia ze strony rebeliantów. Powstanie toczyło się zaledwie od kilku dni i na dodatek daleko w północnej części kraju. W obecnych czasach jednak wojna wyglądała zupełnie inaczej niż choćby dziesięć, czy piętnaście lat temu. Teraz pojedynczy bojownik, czy zamachowiec mógł bez trudu przeniknąć na teren wroga i przeprowadzić groźną akcję dywersyjną.
Postępowanie władz było zrozumiałe i logiczne. Oznaczało jednak poważne kłopoty i utrudnienia dla grupy poszukiwawczej.


Po dwudziestu minutach jazdy grupa dotarła w pobliże lotniska. Samochód został schowany za kępą krzaków przed wzrokiem postronnych. Najemnicy ruszyli pieszo w kierunku magazynów Misji Katolickiej.
Znali rozkład posterunków kontrolnych, więc bez większych przeszkód przedostali się na teren lotniska.
Przekradając się wzdłuż płyty lotniska, grupa dotarła pod sam magazyn. Zamknięty on był tylko na prostą kłódkę szyfrową. Za pomocą zwykłego łomu Peterson uporał się z nią.Drzwi zostało lekko rozsunięte i cała grupa weszła do środka. Odnalezienie skrzyń należących do ojca Gordona zajęło im kilka minut.


Zamówiony przez duchownego towar znajdował się w pięciu niewielkich skrzyniach o wojskowym wyglądzie. Na wiekach dwóch z nich namalowany został niewielki czerwony krzyż. Trzy pozostałe były tylko ostemplowane informacją o miejscu docelowym.
Otwarcie skrzyń zajęło kilka kolejnych minut. Szybkie sprawdzenie zawartości pozwoliło stwierdzić, że ojciec Dikeledi mówił prawdę. W skrzyniach faktycznie były leki, dwa niewielkie generatory prądu oraz trochę elektroniki. Dwa aparaty fotograficzne, kilka profesjonalnych obiektywów, dwa laptopy, kilka telefonów komórkowych oraz ku zaskoczeniu najemników trzy noktowizory.
Nie to było jednak najciekawsze. W jednej ze skrzyń w której znajdował się generator, Madison znalazła sprytnie ukryte drugie dno.
Po jego otwarciu oczom wszystkich ukazała się niemała kolekcja broni. W jej skład wchodziły cztery karabinki M4 z zestawem celowników optycznych, sześć pistoletów typu Beretta M9 oraz około tuzina granatów.
Oczywistym pytaniem, jakie się pojawiło było, czy ojciec Dikeledi wiedział o tej sekretnej części przesyłki.


Grupa szykowała się już do wyjścia, gdy ktoś złapał za uchwyt do drzwi i rozsunął je na oścież. Oczy najemników zostały oślepione ostrym światłem latarek. Jeden z żołnierzy unosząc broń, krzykną po francusku:
- Stać! Nie ruszać się! Wyjdźcie z rękami do góry!
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline