Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-11-2016, 15:17   #19
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Andariel zmierzyła wzrokiem mężczyznę, który poprosił przeora o prywatną audiencję, z dala od oczu i uszu pozostałych członków tworzącej się kompanii. Czyżby im nie ufał? Ludzie z wielkim oporem obdarzali innych zaufaniem, często też lubili podłe knowania i spiski.
Nie wróżyło to wcale pozytywnie nadchodzącej współpracy, lecz Andariel zdecydowała się nie wyciągać pochopnych wniosków - wszak nigdy tego nie robiła, było to domeną krótkowiecznych ras. Przyjęła więc do wiadomości, że osobistości, z którymi wkrótce będzie dzielić dnie i noce, wzloty i upadki, krew, pot i łzy, a także niewątpliwie uśmiechy radości po mniejszych czy większych zwycięstwach, traktowali siebie nawzajem z wielką rezerwą.
Każdy z nich był osobnym indywiduum, miał swoją własną historię, swój prywatny cel, do którego dążył i Andariel doskonale to rozumiała - sama przecież nie była pod tym względem inna.

Wysłuchała cierpliwie i w milczeniu pozostałych słów przeora, a także nie przeszkadzała pozostałym w ich wypowiedziach. Sama nie miała żadnych pytań czy wątpliwości. Odkąd usłyszała o tej wyprawie, zdawała sobie doskonale sprawę z tego, z czym przyjdzie jej się zmierzyć. Duchy, demony, istoty i wyznawcy Chaosu, plugawe pomioty zła - rzeczy, z którymi Wysokie Elfy ścierały się od zarania dziejów. Była przygotowana, a strachowi czy niepewności nie pozwoliła zagościć w swoim sercu.

W końcu rozmów i negocjacji nadszedł kres, a wszyscy zaczęli powoli opuszczać komnatę przeora, ruszając na ostatni spokojny odpoczynek przed niebezpieczną wyprawą do zamku Drachenfelsa.
Andariel zaczekała, aż wszyscy opuszczą pomieszczenie, po czym sama ruszyła ich śladem, żegnając się z przeorem skinięciem głowy.

Odetchnęła głęboko świeżym powietrzem, kiedy opuściła zatęchłe korytarze i przystanęła na moment, spoglądając wysoko w rozgwieżdżone niebo.
Zamyśliła się na dłuższą chwilę, wspominając piękne tereny Ulthuanu, tamtejsze lasy, góry czy nawet morze, do którego mieli dostęp. Myślami zawędrowała w piękne alejki rozciągające się po prowincji Saphery, ciche i spokojne, przepełnione magią tamtego miejsca. Do urokliwych leśnych zakątków, w których szum drzew mieszał się z szumem strumyków, a trawy były miękkie niczym najlepszej jakości dywany.

Otworzyła oczy i z krótkiego spojrzenia w gwiazdy wyczytała, że spędziła w zamyśleniu kilka przewrotów dużej klepsydry. Uśmiechnęła się lekko, po czym ruszyła spokojnie w stronę gospody, w której czekała na nią wynajęta izba.
Droga była przed nią całkiem długa i zważając na to, że panowały ciemności, Andariel przystanęła na jeszcze krótki moment.
- Gwiazdo północna, użycz mi swego blasku, bym rozświetlić mroki jesiennej nocy - wyszeptała, po czym potarła dłonią ozdobną końcówkę swojego kostura, a ta rozbłysła jaśniej niż pochodnia.
Elfka uniosła wzrok ku niebu i z uśmiechem skinęła głową w podzięce, po czym ruszyła w obranym wcześniej kierunku.

~ * ~

Rankiem pojawiła się w wyznaczonym miejscu i z lekkim zaskoczeniem, acz pozytywnym, stwierdziła, że nie była pierwszą osobą.
- Widzę, że nie tylko ja tu jestem rannym ptaszkiem - powiedziała łagodnym, melodyjnym głosem do mężczyzny, którego imię zapamiętała z wypowiedzi przeora.
Był to Hans, ten sam mężczyzna, który prawdopodobnie miał coś do ukrycia przed pozostałymi, prosząc o prywatną rozmowę z sigmarytą.
Jednak nie w naturze Andariel były uprzedzenia, więc uśmiechnęła się życzliwie do rycerza.

Kiedy zebrali się wszyscy zainteresowani, pojawił się również przeor w towarzystwie sigmaryty, który miał również z nimi wyruszyć w drogę do zamku.
Andariel ponownie w milczeniu wysłuchała słów kapłana, a potem nastał czas na zebranie się i w końcu wyruszenie w podróż.
- Pogoda nam dziś nie sprzyja, ale oby naszą wyprawą kierowały pomyślne wiatry, a gwiazdy nad nami świeciły jasno, obdarzając nas swym pięknym blaskiem - powiedziała, nim jeszcze wyruszyli w drogę. - Jestem Andariel z Ulthuan i rada jestem, że przyszło mi wyruszyć w podróż w tak zacnym towarzystwie - przedstawiła się, a wcześniej surowy i wyniosły wygląd twarzy przyjął teraz łagodnych rumieńców.

- Dzieło najlepszych elfickich krawców. Z pewnością ucieszyliby się, że wśród ludzi znajdują się osoby, które potrafią docenić prawdziwą sztukę.
Andariel przyjęła dar w postaci pasztecika, nie chcąc urazić dziewczyny i uśmiechnęła się do niej.
Zaczęła się zastanawiać, co sprawiło, że Bianca zdecydowała się wyruszyć do zamku Drachenfelsa. Co było jej motywem? Nie wydawała się być osobą przygotowaną na niebezpieczeństwa, jakie kryły mury posiadłości czarnoksiężnika. Bardziej mężni od niej rezygnowali poprzedniego wieczora, kiedy tylko ich uszu docierała informacja o celu wyprawy.
Zaskarbiła sobie tym podziw w oczach elfki. Andariel czuła, że jeszcze nie raz ta drobna blondynka miała ich wszystkich zaskoczyć.

- Ach, nijak reikwaldzkie lasy nie mają się do lasów rozpościerających się po terenach Ulthuanu, jednak niesamowicie miło jest odetchnąć rześkim powietrzem w otoczeniu pięknej natury - rzekła, kiedy weszli na zalesiony teren. - Nie uważasz, Aerinie? - zwróciła się do elfiego wojownika.
Odkąd zauważyła go na audiencji u przeora miała wielką ochotę poznać jego historię i jego samego. Od kiedy opuściła Ulthuan rzadko miała okazję przebywać w towarzystwie innych elfów, a obecność Aerina w jakiś sposób nagradzała jej rozłąkę z domem i sprawiała, że czuła się mniej obco.

~ * ~

Zagrożenie pojawiło się szybciej, niż ktokolwiek zdążył przewidzieć. Czemu zostali zaskoczeni? Być może byli zbyt pogrążeni we własnych myślach albo dali się po prostu ponieść pewności siebie. Niemniej zostali nagle zaatakowani, a pociski śmigały ze wszystkich stron.
Grot strzały musnął Andariel po jej policzku, rozcinając nieskazitelnie gładką, mlecznobiałą skórę. Elfka skrzywiła się lekko, po czym dotknęła opuszkami palców rozcięcia i spojrzała z lekkim zdziwieniem na własną krew. Nim jednak zdążyła cokolwiek zrobić, ona i Aerin zostali staranowani przez przeciwnika.
Andariel poleciała na mokre liście, boleśnie obijając sobie ramię. Szybko jednak podniosła się na równe nogi, chwytając pewniej za swój kostur i rozglądając się po polu walki.
- Nie pozwólcie strachowi zagnieździć się w waszych sercach - krzyknęła, by pokrzepić swoich towarzyszy i wzmocnić ich ducha walki.
Sama stanęła obok Aerina, który przywoływał pozostałych do uformowania szyku.
- Niech oślepiający blask najjaśniejszej z gwiazd spłynie na te plugawe istoty - rzekła stanowczym tonem, chwytając swój kij oburącz i uderzając jednym końcem o ziemię.
Jednocześnie poczuła, jak przez całe jej ciało przepływa fala gorącej, magicznej energii, a kostur jedynie przewodzi ją dalej, lekko jarząc się mistycznym blaskiem.

używam zaklęcia Rozbłysk na lewej grupie przeciwników, ale tak, by jego efekty nie dotknęły nikogo z towarzyszy

 

Ostatnio edytowane przez Pan Elf : 07-11-2016 o 15:24.
Pan Elf jest offline