Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-11-2016, 18:15   #100
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
Dzień II - Pojednanie kleru z zakamuflowaną opcją syrenią




Dafnie nie odzywała się i nawet nie spoglądała na księdza, gdy odchodziła razem z nim z dala od uszu i oczu rozbitków w obozie. Gdy stanęli nad brzegiem poczuli fale obmywające im stopy. Ich szum koił, choć Alexander wciąż skupiał się na własnych myślach.
- Chciałem Cię przeprosić Dafne - powiedział spoglądając na nią w końcu.
- Słucham? - Syrena nie potrafiła ukryć swojego zdziwienia, zapewne zadając to pytanie właśnie ów zdziwionym tonem, nim zdążyła je w ogóle przemyśleć. Automatycznie też skierowała wzrok na rozmówcę, dokładnie się mu przyglądając. On za to odwrócił wzrok ku morzu.
- Przepraszam… - powtórzył. - Wciąż jestem trochę zły, wciąż uważam, że źle zrobiłaś. Alaen patrzyła na nas jak na rozwydrzone dzieci… może nimi jesteśmy? Uparci, w tym ja? Nie powiedziałaś o strefie, czym jest, jak działa na Monikę. Nie powiedziałaś gdzie jest woda. Nie powiedziałaś o górze i aalaes’vo, a Ilham znaleźliśmy już na drugim brzegu strumienia. - Zerknął na nią. - Ja nawet po kłótni, jak zobaczyłem Cię w morzu z rybim ogonem, wiedziałem i rozumiałem czemu tak zrobiłaś. Ale wciąż była tylko złość. Dziś jednak zrozumiałem więcej. Sam zrobiłem jak Ty. Zamiast powiedzieć coś, milczałem. Kim tedy jestem, by oceniać cię źle, gdy też bałaś się powiedzieć? Gdy sam jestem taki jak Ty.
Dafne westchnęła ciężko… przez chwilę obserwowała w milczeniu swojego rozmówcę.
- Ja też przepraszam - odparła w końcu. - Pamiętasz, co powiedziałam o Dianie? Była moją siostrą. Bliźniaczą siostrą. A ja popełniam ten sam błąd, który popełniła ona. - Syrena westchnęła jeszcze raz. - Strefa. Próbowałam was przed nią ostrzec… gdybym była pewna, że wyrządzi Monice wielką i nieodwracalną krzywdę, oraz że nie będę w stanie obronić was przed jej zagrożeniem, wyprowadziłabym was nawet siłą…
Położył jej palec na ustach.
- Nie tłumacz się. Nie musisz Dafne - powiedział ciężko i zabrał rękę. - Powiedzmy po prostu, że oboje trochę spieprzyliśmy, ale wśród nas dwojga jest tylko jeden kretyn, tak? - uśmiechnął się lekko.
Ona jednak nie odwzajemniła uśmiechu. Przyglądała się i analizowała twarz i gesty księdza. Zupełnie jakby jeszcze nie była pewna, czy jej mięsożerny “lew”, którego z ufonścią sprowadziła na wyspę pełną pięknych inteligentnych zwierzątek o czarnych oczkach i miękkich brzuszkach robi teraz podchody by złowić ofiarę, czy jednak mówi szczerze.
W końcu powoli skinęła głową. Nic jednak nie powiedziała.
- Mogę mieć do Ciebie trzy pytania, Dafne?
- Proszę - odpowiedziała zamyślonym tonem.
- Strefa… Strefa pozwala nam porozumiewać się, rozumieć każdy język, ale tylko wypowiadany, nie pisany. Strefa działała źle na Monikę. Strefa to żerowisko. W każdym razie działa na nas. A poza nią? A sama wyspa…? - Przez chwilę milczał. - Czy wyspa jakoś na nas działa? Alaen nie potrafiła odpowiedzieć, ale… Axel szaleje na Twoim punkcie, jakby kopnął go muł. Ja… ja też, też mnie kopnęło. Twardo stąpająca po ziemi Karen gdy patrzy na Terry’ego... - westchnął. - Ilham jest spanikowana, może czując coś przy jej kulturze chce być z dala by nie narażać się na pokusę. Nawet mnie coś tu bierze. To… to działanie tej wyspy?
- Strefa działa źle na Monikę, bo próbuje sprawić, że będzie umiała się porozumiewać - wyjaśniła. - A sama wyspa… cóż. Nie działa na was pod tym względem o którym mówisz. Axel… nie potrafię wyjaśnić dlaczego, i ja… - Dafne urwała, chyba jednak nie miała zamiaru się z tego tłumaczyć. - A co do reszty, nie, to też nie jest działanie wyspy. Prędzej, powiedziałabym… zmiany okoliczności? Jeśli chodzi o inne możliwości oddziaływania, wyspa jest przepełniona mocą. Może zdarzyć się tak, że udzieli się ona i wam.
Pokiwał głową. Nie wiedział czy cieszyć się, czy martwić.
To co zaszło przy wodospadzie… i wcześniej gdy dostał fiksa na punkcie Dafne, chciał składać na karb wyspy.
Ale cholera nie. Przetarł twarz ręką.
To było bardziej skomplikowane… I wspominając śliczny uśmiech Moniki nawet nie do końca żałował, że to nie wyspa biła im po mózgach.
“Zmiana okoliczności…” - pomyślał.
- Gdyśmy we śnie uciekali przed tymi co wyszli z morza, tak pięknie śpiewali… - odezwał się w końcu. - Tak mamili. Prawie do nich poszedłem, wiesz? - Spojrzał na nią. - Dominika ugryzła mnie, aby wybić mnie z otumanienia. - Pokazał niknący już ślad po zębach, widoczny na przedramieniu. - To nie był sen, Dafne. Co zaszło po tym, jak… Gdy przestaliśmy pamiętać co było dalej?
- Wiem. Jednak doskonale dałeś sobie radę. - Uśmiechnęła się bardzo delikatnie. - Śpiew syreny, ciężko zignorować. Nawet głos… słyszysz to, słuchając mojego - ni to stwierdziła, ni to zapytała.
- Wiem, Dafne, oj dobrze wiem… - Działało to na niego srogo.
- Więc… to nie był sen - potwierdziła. Ksiądz, dobrze widział, że waha się i wstrzymuje przed pełną odpowiedzią na jego pytanie, a jednocześnie chce być szczera i nie kręcić. Zapędzona w kozi róg znów zamilkła, ponownie zastanawiając się, co dalej powiedzieć.
Nie naciskał, nie poganiał. Ale widać było po nim, że czeka, a nie odpuszcza pytanie.
- Co dokładnie pamiętasz, Alexandrze? - zapytała w końcu. - Co pamiętasz, ostatnie?
- Nie jestem pewny. Ale chyba dwoje co podeszli pod samą granicę strefy, a Ty zastąpiłaś im drogę.
- Mhm... - bardzo elokwentnie skomentowała Dafne. - Czy to istotne dla ciebie, co było dalej, skoro wszyscy bezpiecznie obudzili się rano?
Kiwnął głową.
- Była ich trójka, nie dwójka i nie cała armia - odparła Dafne. - Musiałam was uśpić, bo gdy zaczęliśmy walczyć, wy zaczęliście rzucać się… nie do ucieczki. Niektórzy. Skoro więc i tak spaliście… wolałam byście obudzili się na miejscu - poczęstowała księdza sporym skrótem zdarzeń.
- Ty jedna, a ich troje? Nie lepiej było pozwolić pomóc tym… co się rzucali?
- Jestem księż… - Dafne zaczęła wyniosłym i nieco oburzonym tonem głosu - eeee… - w zakłopotaniu przetarła dłonią czoło. - To byłaby ujma na moim honorze. - Chociaż ksiądz czuł, że to prawda, to tym razem nie było to wszystko.
Alex czekał z lekkim uśmiechem, mimiką pokazując, że… właśnie czeka na ciąg dalszy. Nawet gdy Dafne nie do końca planowała dalszy ciąg.
- Poza tym, mogłoby się to gorzej wtedy skończyć - dodała wzruszając lekko ramionami. - Jakie jest to trzecie pytanie?
- Dziewczyna o niebieskich włosach. Niby rozbitek, ale nie było jej na plaży… Czy to może być aalaes’vo?
- Nie. Jest jedną z was. Ja… - Dafne definitywnie odwróciła wzrok od księdza. - Kiedy wyławiałam was z wody… nie wszyscy przeżyli… myślałam, że… nie ma już dla niej ratunku. Widać w popłochu pomyliłam się. Obudziła się za skałami, które próbowałeś opłynąć. Z tej strony wyspy można dojść do nich od drugiej strony.
Odetchnął z ulgą. Zwykła, ładna i ciekawie wychowana dziewczyna.
- Monika… - zaczęła Dafne przenosząc spojrzenie na księdza, badawczo - może nie będzie żałować.
- Żałować… czego?
Syrena spojrzała na księdza w taki sposób, jakby on dobrze wiedział czego i nic nie powiedziała.
- To skomplikowane - powiedział niechętnie.
- Nie mówię o TYM, tylko… rozmawiacie. To przez to, że była za długo w strefie...
- I tego ma nie żałować? - Alex uśmiechnął się smutno. - Słysząc coś czego nie powinna usłyszeć?
Dafne zmarszczyła teraz brwi, jakby nie wiedziała o co mu chodzi.
- Nie rozumiem - przyznała.
- Chciałabyś znać wszystkie myśli Axela? Absolutnie wszystkie?
Głębokie westchnięcie Dafne i dłuższe przymknięcie oczu, świadczyło o tym, że odpowiedź brzmi “nie”... a do tego, dziewczyna ma jakieś wyrzuty sumienia, z czymś jej ciężko na sercu.
- Wyrzuć to z siebie, czasem tak łatwiej. To że nie jesteśmy wrogami przecież już wiemy.
- Chciałbyś znać wszystkie moje myśli? - zapytała Dafne, niejako odbijając piłeczkę i nie ujawniając co ją trapi. Uśmiechnęła się przy tym bardzo lekko.
- Nie wszystkie - przyznał. - Ale to mój zawód. Wysłuchać, dać poczucie wygadania się i tego, że nie jest się samemu z problemem. Dać nadzieję, ulgę z noszonego ciężaru. Gdy ktoś chce to i poradę, gdy nie chce utrzymać tajemnicę. Dzielić. Może dlatego chrześcijaństwo zatriumfowało i kręci się już dwa milenia. Nie nadzieja w życie wieczne, ale właśnie to. Dawanie wsparcia, dzielenie problemów, ulga. Hm, Dafne?
- Wracajmy - poprosiła. A cokolwiek myślała na temat tego co przed chwilą powiedział Alex, skryła to tak głęboko, że nawet ksiądz nie potrafił z niej teraz nic a nic wyczytać.
Objął lekko i nienachalnie Dafne kierując ją w stronę obozu.
Ale choć zapowiadał trzy pytania, coś go męczyło.
W końcu nie opanował się.
- My… my znajdowaliśmy tylko te ciała i walizki, które wypłynęły na brzeg. Ty… Wy… Morze to wasz dom. Nie znaleźliście więcej? Walizki, które mogłyby nam pomóc? Ciała, które trzeba pogrzebać, zamawiając nad nimi modlitwę?
- Tak, są jeszcze cztery ciała, które powinny zostać pogrzebane. Jeśli tej nocy nie zabiorą ich fale. To co powstało z wody, wróci do wody. Rozumiem, że możesz uważać inaczej a oni z pewnością uważaliby tak jak ty. Jeśli chodzi o walizki, może coś jeszcze się znajdzie. Nie mogę obiecać.
Zbliżali się już do ogniska, Alex przybliżył usta do jej ucha.
- Jakby, któreś z Was znalazło mój czarny neseser, to byłbym wniebowzięty, odwdzięczę się jak tylko będę potrafił. - Odsunął się lekko - Choć każdy bagaż może kryć w sobie rzeczy proste i powszednie… a w naszej sytuacji będące prawdziwymi skarbami.
- Dobrze - odpowiedziała Dafne. Zrobiła to szeptem, bo skoro ksiądz mówił w ten sposób, dostosowała się. - Zobaczę co da się zrobić.
- Jutro chcę iść do morza. Są tu delfiny? Chciałem zapolować z nimi na ryby - powiedział głośniej.
Syrena spojrzała z początku takim wzrokiem… jakby ksiądz miał zaraz powiedzieć “Są tu delfiny? Chciałem zapolować… NA NIE.” Ale okazało się, że końcówka była nie lada inna.
- Są - odpowiedziała więc łagodnie - gdy rano wstaniesz, znajdziesz je bez problemu.
- Szepnij im dobre słowo, dobrze? Zobaczymy jak wydra poradzi sobie z atakiem na ławicę w stadzie delfinów. - Uśmiechnął się szerzej.
Dafne skinęła powoli głową, obdarzając księdza szczerym uśmiechem. Mogłoby się wydać, że zapomniała już, iż jeszcze tego samego dnia nazwał ją “suką”... i kilka innych takich. I teraz, była zadowolona, że właściwie… pogodzili się. Tak przecież można to ująć, skoro przeprosili się i szczerze porozmawiali. Alex jakby to wyczuł, gdy byli już prawie przy ognisku, uścisnął syrenę mocniej, i pocałował w miękki policzek, po czym skierował się do miejsca gdzie siedziała Monika.



 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"
Leoncoeur jest offline