Otwin czuł się olewany ostatnimi czasy, czy to może dlatego że ostatnio zbytnio sie wywyższał? A może po prostu za bardzo zajmuje się pierdołami a reszta chce odpocząć. Cóż, może coś w tym jest, gdyż zauważył rozpasanie wśród towarzyszy gdy tylko zasiedli do stołu. A i on sam był już powoli tym wszystkim zmęczony.
Składzik był na tyle "przestronny" że Otwin postanowił umieścić tam swoje zwierzęta jak i samego siebie. Nieistotne było dla niego to że jest dla niego miejsce w domu. Lepiej czuł się ze swoimi mniejszymi towarzyszami. Trzeba było tylko ułożyć co niebezpieczniejsze narzędzia aby się na nie nadziać oraz ułożyć posłanie ze słomy. No i jeszcze jedna rzecz: jedzenie. Otwin załatwił posiłek oraz czystą wodę a następnie zasiadł do stołu aby samemu spożyć posiłek. Nie czuł potrzeby ogarnięcia własnej higieny. Nie zwrócił również uwagi na Brigit ani tym bardziej na gierki które urządzała sobie z nią reszta. Dopiero rzeczowe fakty i pytania przywróciły go do życia, chociaż coraz bardziej go irytowały, gdyż było tego coraz więcej: demony, uciekający dziadek, brak wierzchowca no i jeszcze Edurardo ostatnio podupada na zdrowiu. Jako chłop nie miał tylu problemów i trosk. - Arturze, a kim jest ten myśliwy? Ktoś z Puffendorf? Gdzie on teraz jest? - zapytał jakby od niechcenia. - Tak Oswaldzie, Felberg to dobry pomysł. Skoro ten dziadyga tam lezie to i my za nim. No i tego... z możnym mieliśmy jeszcze pogadać nie? - A właśnie - zwrócił się do Artura - co z tym koniem? Luis jak widać cały i zdrowy, wiec koń mu przypada a ja nie mam żadnego. Da się coś z tym zrobić?
__________________ ORDNUNG MUSS SEIN Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103) |