Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-11-2016, 21:53   #21
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Yael rzuciła nieco krzywe spojrzenie temu, który odczytał pismo na głos. Zaraz jednak wyszczerzyła zęby. Widać na nic lepszego nie było co liczyć, bo kapłanowi jakoś się nie spieszyło do sprowadzenia wiarygodnej, trzeciej strony. O ile sprowadzona przez jedną ze stron, strona miała kiedykolwiek być wiarygodna. To jednak były sprawy mniej istotne. Teraz, gdy godzina wciąż młoda była, należało wykorzystać czas na to by dobrze się zabawić. Wątpliwym bowiem było, by w drodze do zamku i w samej budowli, zastali chętnych do wspólnego, radosnego biesiadowania. Z drugiej strony, przez biesiadowaniem z korbaczem w dłoni, Yael nigdy specjalnie się nie wzbraniała.
- Yael - rzuciła na odchodne, kierując swe imię na równi do najmujących co najemników.
Kir posłusznie poczłapał za nią, obwąchując przy okazji tego zamaskowanego. Widać pachniał mu jakoś szczególnie smakowicie czy coś.
Jego właścicielka kroki swe skierowała nigdzie indziej jak do karczmy, gdzie przez ostatnie dni stacjonowała. Już od progu poinformowała karczmarz, że od dnia następnego będzie sobie musiał kogoś innego poszukać i żeby szykował najlepsze jadło i gorzałe. Kto wie, może miało ono być jej ostatnim za tego żywota, więc oszczędzać na nim nie zamierzała.


Tego wieczoru w “Baryle” działo się, oj działo. Część z tego Yael pamiętała, reszty niekoniecznie. Dla przykładu, i należałoby nadmienić, że było to dla niej pewnym zaskoczeniem, nijak sobie nie przypominała by tego łysego jegomościa, który to chrapał w połowie na niej zwalony, zapraszała do łoża. Dobrze, że zamówiła sobie wczesną pobudkę, bo jak nic na czas by się nie stawiła, by wysłuchać tego, co jeszcze kapłan miał do powiedzenia. Mimo, że zanim wylazła z pokoju karczemnego, doprowadziła się do stanu względnie używalnego, to nie dało się ukryć, że cuchnęło od niej gorzałą. Tym bardziej, że po drodze dopijała jeszcze, co by pękający łeb ułagodzić. Zapewne z tego właśnie powodu, gdy raźnym krokiem pokonywali drogę w strugach deszczu, z jej ust co jakiś czas padało wyrażenie niegodne białogłowy. Ba, szewc by się pewnie zarumienił, chociaż za to głowy by nie dała. Za bardzo lubiła gdy tworzyła całość z resztą ciała.


Gdy wleźli w las, humor Yael nieco się poprawił. Kompania była, jak się spodziewała po wczorajszym pokazie, mrukliwa jak sto goblinów z rozwolnieniem. Co prawda nigdy nie słyszała pomrukujących goblinów z rozwolnieniem, jednak niewiele ją zgodność określenia z rzeczywistością interesowała. Interesował ją z kolei napitek od tej ślicznotki. W końcu jak częstują to się nie odmawia, to by jak nic, brakiem manier było. Ślicznotka, jak się okazało, wołała się Bianca i był z niej ruchliwiec jakich mało. To do tego zagadała, tego poczęstowała, temu coś, tamtemu innoś. Skąd to cholerstwo o tak wczesnej porze energię miało, tego Yael nie wiedziała. Widać już taka była, co jasnowłosej nijak nie przeszkadzało. Podobnie jak w tylnej części miała milczenie tego z maską, czy jaśnie pańską wyższość elfki. W ogóle to, jak już się rzekło, humor jej nawet dopisywał, gdy już kac został zabity, a lejąca się z nieba woda, wzięła wolne.


Nie przestawał jej dopisywać i wtedy, gdy napotkali kłopoty. No bo, jakby nie spojrzeć, dobra walka była nawet lepsza od gorzały, chociaż różnica była dość niewielka. Pierwsze chwile starcia nie wróżyły za dobrze drużynie, Yael uznała jednak, że to tylko dlatego, że ona sama jeszcze po oręż nie sięgnęła. Oj dobra to była chwila, uśmiech na usta przywołująca. Kir, dobre psisko, podążając za jej nakazem, ruszyło za konnym, co by go wspomóc w walce z dowódcą i jego wilkiem. Ona zaś…
- Wychędożyć ich! - Zakrzyknęła ochoczo, rozwijając bicz i sięgając po tarczę. Co prawda mogła skorzystać z długiego łuku, który ze sobą miała, jednak uznała że lepiej będzie zastosować taktykę trzymania na dystans, co by ci, którzy już swe bronie dystansowe dobyli, mieli jak najwięcej czasu by z nich skorzystać. Nie mówiąc już o tym, że bicz łatwo na korbacz mogła zamienić, gdyby atakujące ich cholerstwo podejść zdołało zbyt blisko. Z korbaczem zaś, mogła z tymi skurwielami zatańczyć taniec, o którym im się w najdzikszych snach nie śniło.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”

Ostatnio edytowane przez Grave Witch : 07-11-2016 o 21:57.
Grave Witch jest offline