...czarnowlosa kobieta wymknela sie zwinnie z glownej sali zaraz za ostatnim uciekajacym z przerazenia kupcem i udala sie pietro wyzej ku komnatom sypialnym...
...siedzacy w rogu starzec zdawal sie nie zdawac sprawy z zaistnialej sytuacji...
...rozczochrany krasnolud skonczyl mamrotac dziwne i niezrozumiale dla wszystkich slowa po ktorych jego mlot zajasnial bialo-zoltym swiatlem...
...karczmarz z mina grymasu siegnal pod szynkwas i wyciagnal spod niego wspanialej roboty rusznice kierujac sie ostroznie do uchylonego okna...
...po chwili dalo sie slyszec odglosy prowadzonej walki na placu pod oberza...
-straznicy jescze zyja!! - wykrzyknal wlasciciel przyklekajac przy oknie i miezac do najblizej znajdujacej sie postaci...
-nie mozemy pozwolic im dostac sie do srodka!! - wykrzyknal po chwili pociagajac za spust. W komnacie rozlegl sie gromki huk a w powietrze uniosl sie zapach prochu... Karczmarz nie chybil! Kula trafila zakapturzona postac prosto w piers... Lecz co!!!??? Kula przebila sie na wylot a tajemnicza postac nie wydajac zadnego odglosu i wydajac sie nawet nie poruszona tym co przedchwila ja trafilo poczela biec w strone wejscia do oberzy... Jej sladem ruszyly dwie kolejne istoty nie zajete walka z ledwo ocalalym straznikiem...
...kazdy z na tyle odwaznych ktorzy potrafili zebrac sie w garsc i wyjrzec przez otwarte okno zaowazyl jak dosc rosly straznik zamachnal sie posadnie swoim dlugim mieczem starajac sie celnac wroga w okolice szyi. Zakapturzona postac jednak okazala sie na tyle zwinna iz postapila krok do przodu lapiac dlonia za zmierzajace w jej kierunku ostrze... Twarz kazdego kto widzial ta sytuacje oblal grymas zdziwienia i zarazem strachu. Jak to mozliwe!!?? To cos powstrzymalo wlasna dlonia sile miecza... Straznik spojrzal z niedowierzaniem. Instynkt gwaltownie podpowiedzial mu aby wykonal kolejny cios lecz nie mogl on uwolnic swojej broni z uscisku przeciwnika... W jednej chwili tajemnicza postac wyciagnela spod plaszcza krotki miecz i precyzyjnie pchnela straznika w podbrzusze... Miecz przeszedl na druga strone...
...w tej samej chwili dalo sie slyszec kroki zmierzajace schodami ku gorze...
- Na Mlot Moradina!!! - wykrzyknal kudlaty krasnolud i przeskoczyl zwinnie przez komnate stajac naprzeciwko drzwi wejsciowych...
...lecz kroki minely glowna komnate kierujac sie ku gorze...
...Rose obserwowala wszystko z okna jednego z wolnych pokoi goscinnych. W pewnej chwili doszedl ja odglos krokow niosacy sie z klatki schodowej. W jednej chwili zwrocila ona swoj wzrok w strone nadchodzacych osob. Do przedpokoju wskoczyly dwie zakapturzone postacie z pozoru budowa ciala wygladajace na szczuplych ludzi odzianych w dlugi, szary, workowaty plaszcz przewiazany przez pas sznurem, a glowe calkowicie skrywal kaptor...
__________________ In The Darkness Of Futures Past
The Magician Longs To See
One Chants Out Between Two Worlds
Fire, Walk With Me |