Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-11-2016, 21:59   #27
Ardel
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Yin po raz kolejny upomniał samego siebie, by przestać zwracać uwagę na kobiety. Przez nie może nie dostać pracy! Cholerna wróżka… Cholernie ładna wróżka. Argh! Stop.

- Nazywam się Yeon-in Gyeoul. Od pierwszego piętra dowodzę drużynami i pnę się powoli pod górę… - Tutaj Yin rozwinął się, opisując swoje zdolności z zakresu zarządzania ekipą, rozwiązywania problemów wewnątrz zespołu, kreatywnym myśleniu i po prostu byciu zajebistym latarnikiem. W miarę przemowy jego uwaga całkowicie skoncentrowała się na nieprzyjemnym menedżerze. Opowiedział o tworzonej przez siebie encyklopedii światów i istot, jako przykładzie zbierania informacji i porządkowania ich oraz ich analizie. Poopowiadał jeszcze przez chwilę, po czym zakończył i ukłonił się delikatnie.

Menadżerowi mimika nie przejawiała się nader specjalnie. Nie uciekał wzrokiem, czasem skinął głową, może się nawet lekko uśmiechnął. Kiedy Yeon-in Gyeoul zakończył prezentację, przyszła pora na poważnego młodziana, sąsiada Yin’a.

- Seweryn Blackthorn. Przez 4 lata pracowałem w Zephirze, kierowałem tam teamem, który pracował nad projektem sieci teleboksów z Sektorów 1 do 10 - Yin zauważył, że na managerze te informacje wywarły większy wpływ niż jego wystąpienie. Młodzian był pewny siebie, na jego twarzy nie sposób było znaleźć oznaki zakłopotania czy rozkojarzenia. - W tym czasie zredukowaliśmy koszty produkcji teleboxów o 9% i jednocześnie zwiększyliśmy ich wydajność o 20%. Posiadam doświadczenie, wiedzę techniczną oraz rekomendacje z tej firmy. - młodzian wyjął z ATSa pliczek dokumentów, które Yinowi wyglądały na listy rekomendacyjne. - Prywatnie interesuję się analizą danych oraz psychologią i socjologią.

Gordon odebrał plik od Seweryna, ale póki co nie zajął się ich przeglądaniem. Na razie skupił się na wywiadzie stworzeń, które podjęły się walki o stanowisko manadżera projektu.

Przyszła pora na wróżkę.

- Nazywam się Layla - dziewczyna uśmiechnęła się czarująco, a w głowie Yina znowu zaczęły latać cycki wróżki. Szczęśliwie, latarnik nie dał się już tak mocno wkręcić jak wcześniej. - Wieża przydzieliła mnie do władców shinso. Od początku wspinaczki na każdym teście pełniłam rolę kapitana drużyny lub asystenta kapitana. Każda drużyna, którą prowadziłam i wspierałam, zwyciężała testy i osiągała profity w postaci nagród pieniężnych i rzeczowych. Nie posiadam jeszcze doświadczenia zawodowego, aczkolwiek braki te nadrabiam pracowitością, kreatywnością i entuzjazmem. Potrafię dobrze i skutecznie motywować załogę do osiągnięcia celu.

- Jam jest Salaam syn Malika. Pochodzę z rodziny handlarzy. W rodzimym świecie mój ojciec prowadził bazar, moi bracia zaś handlowali suknem i perfumami. Ja zaś zajmowałem się księgowością, a później pomagałem ojcu zarządzać bazarem. Finanse i zarządzanie nie są więc mi obce. Podczas półtorarocznej wspinaczki w Wieży pracowałem w firmie Monsters na stanowisku asystenta manadżera finansów.

- Em… - blondynka z krawatem rozpoczęła skromnie. - Jestem Soni, latarniczka. Wspinam się od dziewięciu miesięcy w Wieży. Moje doświadczenie w kierowaniu drużyną obejmowało dowodzenie w testach, jak i treningi do testów. Poza tym pracowałam w przedszkolu przez cztery miesiące, do czasu… - wzięła głębszy wdech. - Do czasu wypadku.

Yinowi wydawało się, że górę nad blondynką wzięły nerwy w tym momencie.

- Jeśli tyczy się samego zarządzania zespołem oraz danymi, posiadam nie tylko doświadczenie, ale i predyspozycje w tym kierunku. Przetwarzanie wielu skomplikowanych i złożonych danych, nawet tych trudnych do uzyskania, to dla mnie żaden problem - ta część została wypowiedziana już spokojniejszym tonem. - Jeśli zaś kierowanie zespołem należy do klasy zadań złożonych, jestem pewna, że sobie poradzę.

Została pora na ostatniego kandydata.

- Yoto. Jestem użytkownikiem shinso, wspinam się od dwóch lat. Dotychczas kierowałem lub pomagałem w kierowaniu drużynami z pozytywnym rezultatem. Również przez rok pracowałem w firmie Monsters na stanowisku asystenta kierownika BR.
Młodzian zakończył swą skromną prezentację.

- Widzę, że mamy tu szóstkę dobrych kandydatów - stwierdził Gordon.

Yin ku swej uldze zauważył, że wcale tak tragicznie nie wypadł na tle reszty towarzystwa; blondynka, którą się zainteresował, zacięła się bodaj raz-dwa razy i była miejscami po troszę bardziej podenerwowana, nawet bardziej od Yina, a Yoto przedstawił się skromniej, zaś rekruter nie miał mu raczej za złe, że przed rozmową latarnik gdzieś odleciał. No ale podobno w życiu nie mogło się wszystko toczyć linią prostą, gładko i przyjemnie, czasem musiało się potoczyć krzywo i z turbulencjami, więc rekrutacja szła dalej. - Więc zadam kolejne pytanie. Co ma sprawić, że to właśnie jeden z was bardziej niż reszta nadaje się na stanowisko managera? Widzę, że pan Blackthorn wystartował już przed czasem. Mimo to kolejność odpowiedzi zachowamy. Panie Gyeoul, pana kolej.

Yin miał nadzieję, że na to pytanie będzie mógł odpowiadać na końcu, ale wszak menedżer powinien odznaczać się niezachwianą pewnością siebie. Więc odpowiedział prosto i pewnie:

- Na podstawie udzielonych informacji nie da się wybrać najbardziej predysponowanego kandydata na stanowisko. Rozmowy nie dadzą zbyt wiele. Teraz każdy z nas powie, że jest najlepszy albo, że jego doświadczenie daje mu przewagę nad innymi. - Yeon-in skierował swój wzrok na człowieka-cyferki. - Lecz żeby przekonać się, który faktycznie najlepiej nadaje się na to konkretne stanowisko w tej konkretnej firmie trzeba by nas zaobserwować w tej pracy. Jednym słowem: próba.

Latarnik zakończył krótką przemowę, mając nadzieję, że rekruter faktycznie skusi się na przeprowadzenie jakiegoś testu albo zatrudni ich na okres próbny. Wtedy Yin będzie miał sporą szansę na pokazanie, że faktycznie jest lepszy niż reszta.

- Próba jest bardzo dobrym pomysłem - zgodził się rekruter. - Jednakże potrzebna jest też rozgrzewka przed tą próbą. Na jej podstawie przydzielimy wam wstępną hierarchię w sześcioosobowym teamie, którą w razie potrzeby przeorganizujecie. Grupa ta dostanie projekt, który będzie musiała opracować w trzy tygodnie. Po tym czasie, jeśli się sprawdzicie, będziecie mogli zostać w firmie. W przeciwnym razie pożegnamy się. Zanim przeprowadzimy próbę, mam dla was pytanie: jakie macie wymagania co do płacy? Uprzedzam, że jest wyłącznie pełen etat.

- Powinna być adekwatna do jakości wykonanej pracy - uznała wróżka, tym razem podejmując sama z siebie inicjatywę.

- 100 kredytów na godzinę i nie mniej - ustanowił Salaam.

- Cenię swoje predyspozycje i wiedzę wysoko, zgodzę się ze stanowiskiem pana Salaama - oświadczył oficjalnym tonem Seweryn.

- 95 kredytów za godzinę na rękę - była to opinia Yoto, który póki co był najmniej gadatliwy.

Zamyślona Soni odparła na końcu:

- Czy dostaniemy wstępnie zaliczkę, a jeśli tak, to jak wysoką?

- Wstępnie dostaniecie połowę wypłaty. Menadżer grupowy 4000 kredytów, kolejni w hierarchii o 200 kredytów mniej. - odparł Gordon. - A co pan sądzi, panie Gyeoul?

- Uważam, że menedżer grupowy nie powinien otrzymywać chwilowo wyższej płacy od reszty grupy. Oczywiście sytuacja taka pobudziłaby zaangażowanie oraz rywalizację, ale na tę chwilę nie można mieć pewności, kto powinien otrzymać większą wypłatę za swoje umiejętności. Sto kredytów brzmi dobrze - zakończył odpowiadając już na zadane pytanie.

- Zaangażowanie jest bardzo ważne, panie Gyeoul, dlatego też nie możemy zrównać płacy. A hierarchię będziecie mogli zmienić później w razie potrzeby - objaśnił Gordon. - Tak więc, macie jeszcze jakieś pytania?

- Chciałbym się spytać o pakiet - odezwał się człowiek-cyferki.

- Chodzi o wyżywienie i dodatki w postaci karnetów na siłownię, tak? - zgadywał Gordon. - Tak, jest dostępny catering i macie darmowy wstęp na tutejszą siłownię i basen.

- No proszę- mruknął Salaam. - Ja nie mam więcej pytań.

- To jeszcze zapytam o godziny pracy - odezwała się wróżka. - Mamy ustalone godziny pracy czy przychodzimy wedle uznania?

Tutaj Gordon pomilczał trochę dłużej niż zwykle.

- Preferujemy normowany czas pracy. Start od godziny ósmej, dziewiątej lub dziesiątej. I osiem godzin pracy - wziął głębszy wdech, spojrzał uważnie po szóstce kandydatów. - Jeśli oczywiście ktoś chce, może zostać po godzinach. Za każdą nadgodzinę pracy płacimy 160 kredytów na godzinę.

- Dobrze więc - Gordon odezwał się po chwili, kiedy nikt z grupy nie palił się do dalszego zadawania pytań. - Jak było zapowiedziane, mała rozgrzewka do ustalenia pierwotnej hierarchii. Bardzo prosta i krótka.

Przed każdą z sześciu istot pojawił się niespodziewanie panel. Czarna prostokątna płyta wielkości książki wyglądała i działała jak tablet lub część wyposażenia bazy operacyjnej, co nie zdziwiło Yina tak, jakby można było się spodziewać. Szybko ogarnął, jak działa sprzęt. W płytce pojawiła się kwadratowa siatka złożona z 81 kwadratowych, niebieskich pól, a na pięciu z nich pojawiło się pięć różnokolorowych kulek.

- Kulki? - zdziwił się Yoto, wróżka spojrzała z nieukrywanym zdziwieniem na panel, a Soni zaintrygowała się nietypową metodą dobierania hierarchii drużynowej. Salaam był zakłopotany, a Seweryn zdawał się być tak samo niewzruszony jak wcześniej, spoglądając z obojętnością na wyświetlacz. Yin miał głupie wrażenie, że nawet gdyby na Piętrze rozpętała się wielka apokalipsa, to na Sewerynie też nie zrobiłoby to żadnego wrażenia.

- Zgadza się - Gordon był nieco rozbawiony reakcją co niektórych uczestników rozgrzewki.

- To chyba jakieś jaja - mruknął Salaam, nieco zażenowany sytuacją. - Sądziłem, że dostaniemy poważniejsze zadanie do wykonania, nie grę.

- To też jest zadanie, panie Salaam. W ciągu trzech minut trzeba ułożyć jak najwięcej kombinacji pionowych, poziomych i skośnych co najmniej pięciu kulek tego samego koloru. Wówczas kulki te znikną z planszy. Jest presja czasu i przybywających za każdym ruchem trzech kulek różnych kolorów, które lądują na losowych polach...

Salaam wyglądał na kogoś, kto wolałby mieć to wszystko za sobą. Yin znów na chwilę odpłynął myślami z sali do czerwonego pokoju, gdzie Layla leżała na łożu, okryta płatkami róż, powstająca z tegoż łoża w kierunku...

- ...tak więc jeśli chcecie przesunąć daną kulę, trzeba na nią kliknąć, a później kliknąć na pole, na które chcecie ją przenieść. - manager szczęśliwie nie zauważył, że Yin znowu myślał nad substytutem niebieskich migdałów, a jego wzrok mimochodem powędrował w kierunku Layli, a zwłaszcza niektórych części jej ciała. Mógł wprawdzie spytać się managera, co mówił w międzyczasie, ale wiedział, że to nie będzie dobry pomysł, a zasady testu wydawały się dość proste. A nawet jeśli nie, to i tak sam wszystkiego się dowie.

W dłoni Gordona pojawił się stoper.

- Przygotujcie się do gry - po czym kliknął przycisk w stoperze i jednocześnie zasygnalizował. - Start.

W tym samym momencie cała szóstka przystąpiła do gry.

Yin bardzo się starał. Bardzo. Niemniej przez tę cholerną wróżkę nie uzyskał najlepszego wyniku - wedle swojego zdania.
Później niestety wyszło, że miał rację. Nie miał najlepszego wyniku.

- Dziękuję, koniec czasu - manager ogłosił, że test dobiegł końca. - Zatem pora na ogłoszenie wyników. Soni zdobyła 145 punktów. Seweryn Blackthorn - 135. Yoto - 101. Salaam ibn Malik - 95. Layla - 75. Yeon-in Gyeoul - 65 - do uszu latarnika dotarła druzgocąca wiadomość. Spadł na sam dół hierarchii, niemniej nie był to jeszcze koniec wiadomości. - Wszyscy zostaliście przyjęci do pracy. Na chwilę obecną Soni zostaje głównym managerem waszego zespołu. Widzimy się jutro. Dziękuję za rozmowę, to tyle na dzisiaj z mojej strony. Miłego dnia.

Czyli wychodziło na to, że na dzień dobry dostanie 3000 kredytów. Nawet nie było tragicznie, równie dobrze mógł zostać w ogóle nie przyjęty.

=***=

- Dziwne to wszystko - mruknął Salaam. - Jak dla mnie ten facet miał nierówno pod tą kopułą, jak zaproponował nam grę, ale ostatecznie nie wyszło nam to na złe - zarechotał. - A gdzie ta wróżka? - spytał Yina, który jeszcze momentami nie kontaktował z rzeczywistością. Cholerny urok cholernej wróżki.

- To było tragiczne… Tragiczne… - zajęczał Yeon-in. - Mam nadzieję, że więcej tej suki nie zobaczę, bo zdaje się, że starał się moje zmysły całkiem opanować. Co za paskudztwo!

Yin przetarł oczy, jakby chciał się pozbyć wspomnień związanych z kobietą.

- Masz może jakiś sposób, jak się przed urokami ochronić?

- Oho, to ci dopiero szatańska ladacznica - ocenił Salaam.- Przed takimi w moim świecie broniliśmy się amuletami i zaklęciami wypisanymi kocią krwią, ale tutaj nie wiem co by zadziałało, a ja nie jestem czarownikiem. Może ćwiczenie woli, posty i wyrzeczenia? - zgadywał.

- A może powinienem pójść po prostu na dziwki - skonstatował latarnik. - Wyrzeczenia nie są w moim stylu, niestety. Może opowiesz mi o swoim świecie? Piszę encyklopedię, zawierającą opis wszystkich światów, które zdołam poznać.

- To też mógłby być niegłupi pomysł, ale na kobiety zdecydowanie trzeba uważać, wszystkie mogą na złą drogę sprowadzić - mruknął Salaam. - W moim świecie jest wiele pustyń, miast zbudowanych z piasku i marmurów, mamy też wielkie pałace, dżungle i dzikie bestie. Poza tym w nasz świat ingerują aniołowie, dżiny i maridy. Oraz ifryty - dodał.

Latarnik przyzwał latarnię i zaczął zapisywac informacje w pamięci urządzenia, dodając dane do zebranych wcześniej. Odżyła jego pasja i przypomniał sobie cel, który kierował nim w wieży.

- A ja sytuacja społeczna?

- Sytuacja społeczna? Masz na myśli kasty niewolników, chłopów, mieszczan, szlachtę i sułtanów, tak? Tak, u nas niewolnictwo jest popularne. Bardziej przydatne, a jak dobrze działa na państwo. To się lepiej sprawdza jak więziennictwo. Zresztą więzienia to są tylko dla przeciwników politycznych i drobnych rabusiów, choć żaden z nich nie wychodził na tym dobrze. Większość rzeczy rozstrzygało się tego samego dnia. Na przykład złodziejom obcinano rękę na ten przykład. Lichwiarzom obcinano obie. Niektórzy się zdziwili, że takie prawo było w naszym świecie, gdy się o tym dowiedzieli, to mówili, że to jakieś barbarzyństwo.

- Uhm… - mruczał Yin i zawzięcie notował. Niewolnictwo i twarde prawo nie było niczym dziwnym. Wiele światów kierowało się surowymi zasadami.

Kiedy skończyli rozmowę o świecie Salaama, Yin zaproponował, żeby udali się do hotelu Yina i spotkali z Lolą, żeby omówić strategię na przyszłe dni.

Dziewczynka jeszcze nie wróciła z pracy, chociaż dzień powoli dobiegał końca. Na zewnątrz zaczął hulać silny, zimny wiatr, a Yin oczekiwał na Lolę. Shinsoistka wróciła wtedy, gdy wieczór już zapadł. Lola była cała mokra, zziębnięta i głodna, a jedną rękę miała opuchniętą. Zesztywniała na widok obcego dla niej brodatego mężczyzny siedzącego z Yinem, zaczerwieniła i odeszła do lady, chcąc sobie zamówić coś do jedzenia i picia. Strąciła przy ladzie sztućce, czym się przestraszyła. Poczerwieniała jeszcze bardziej ze wstydu i zaczęła co prędzej zbierać je z podłogi. Po tym oddała je pracownikowi, przepraszając za sytuację, a do Yina podeszła co szybciej.

- Emmm, dz… dobry wieczór - ukłoniła się nieśmiało Salaamowi. - Ccześć, Yin. - szybko powitała Yina.

- Dzień dobry… dziecko - mężczyzna zakłopotał się, widząc, że członkini drużyny Yina jest znacznie młodsza, właściwie, było to dziecko. - Czyli to jest Lola? - zapytał się Yina, chcąc się upewnić.

- Co się stało, Lolu? - zapytał zaniepokojony, po czym przedstawił sobie dwójkę znajomych.

- Ymm, pszczoły mnie pogryzły w ramię, przy pracy - wydukała nieśmiało.

- Pszczoły? - Yin przypomniał sobie, że te istotki były jakoś powiązane z rankerem. Jednak zamiast zainteresowała tematem, wyraził swoje zaniepokojenie jej obrażeniami. - Skoczę szybko do miasta i kupię jakąś maść, żeby ci nieco ulżyć. Przepraszam, że zostawiam was na chwilę samych…

To powiedziawszy Yin wstał i ruszył do wyjścia, by kupić maść.

Gdy powrócił, Lola miała na ramieniu okład z lodem, siedziała z Salaamem, który pił bardzo mocną kawę i gawędzili sobie. Dziewczynka gdy przyuważyła Yina, pomachała do niego zdrową rączką.

- Jestem - przywitał się latarnik i podał dziewczynce maść. - Mieliście czas, żeby zamienić kilka słów?

- A jakby inaczej - odparł Salaam, rozwijając opatrunek dziewczynce. - Porozmawialiśmy sobie trochę i wiem, że byliście wczoraj w lesie, gdzie spotkaliście dziwnego kościotrupa.

- Tak, dowiedziałem się, że nazywa się Papyrus i można mu ufać tak samo jak zatkanemu klozetowi. Albo naszej wróżce z pracy. - Yeon-in zgrzytnął zębami. - Jak wspominałem wcześniej zaczęliśmy zbierać już informacje o teście i tym wszystkim. Swoją drogą - w jakiej sytuacji i gdzie pokąsały cię te pszczoły, Lolu?

- Um, em, plewiłam truskawki… tak normalnie. Pszczoły sobie latały z kwiatków na kwiatki, ale w pewnym momencie zrobiły się agresywne i oszalały. Dużo z nich uciekało z pola w jakimś… em, no, latały jak szalone i chciały uciec z pola - wybąkała Lola, biorąc maść i smarując nią poszkodowaną rączkę.

-Dziwne… Zaatakowały tylko ciebie, czy kogoś jeszcze? Mocno boli? - dopytał z troską w głosie i powstrzymał się przed pogłaskaniem Loli po głowie.

- Boli - mruknęła nieco płaczliwie, zmarując sobie rękę. Była opuchnięta i byle dotyk powodował ból. - Nie tylko ja oberwałam, te pszczoły nagle oszalały i na oślep zaczęły uciekać z pola. Niektórych też pokąsały.

- Słyszałem, że ostatnio na tym Piętrze zaroiło się od szczurów i zwierzęta dziwnie się zachowują. Ostatnio widziałem, jak koty też gdzieś zwiały z okolic, tam gdzie się zakwaterowałem. Nie ma tam teraz ani jednego - oświadczył Salaam, dzieląc się informacjami z nowymi towarzyszami. - Jakieś diabelstwo zalęgło się na tym Piętrze czy co? Słyszałem, że zwięrzeta robią się nerwowe, jak w pobliżu ich terytorium zamieszka jakiś diabeł.

Yin początkowo chciał złapać się za głowę, gdy usłyszał kolejny dziwny przesąd od Salaama, jednak przemyślał sprawę i uznał, że coś w tym może być. Chętnie spędziłby kolejny dzień z Lolą, albo oddelegował latarnię do obserwacji dziewczyny, jednak chyba nie było to możliwe, biorąc pod uwagę jego nową posadę.

- Trzeba będzie z tym wszystkim chyba kilka dni poczekać, aż nazbieramy nieco pieniędzy. A potem zebrać się i zdać ten test w lesie. Swoją drogą - możemy na ciebie liczyć Salaam?

- W sprawie wyprawy do lasu i do tego rankera jak najbardziej. Dowiedziałem się jeszcze od Loli o wielkim czarnym wilku i obawiam się, że on może być jeszcze jednym problemem w tym lesie, kto wie, czy nawet nie gorszym od tego całego Papirusa.

- Wilczka zamierzam poobserwować następnym razem, a jak zbiorę nieco informacji, to sądzę, że we troje dalibyśmy mu radę. A tak - da się przed nim uciec. Mogę dwie osoby wynieść na latarniach w powietrze. Trzecia niestety musiałaby dać sobie radę inaczej dopóki nie nauczę się kontrolować trzech.

- Ja tego wilka spotkałem raz, przeżyłem starcie z nim, ale z tego co wiem, pożarł już paru regularnych. Kilku pogryzł. Nie wiem, gdzie on ma dokładniej legowisko.

- Czyli cała nasza trójka przeżyła spotkanie z tą bestią. To dobry znak - stwierdził Yin z nieco wymuszonym uśmiechem. - Zjedzmy coś, pogadajmy o naszych oczekiwaniach, co do współpracy w zespole i pójdźmy spać. Jutro czeka nas kolejny dzień dziwnej pracy. Lolu, jesteś pewna, że chcesz wracać do owoców?

Dziewczynka skrzywiła się.

- Nie chcę już pracować przy owocach - stwierdziła to ze smutkiem, widać nie tego oczekiwała w nowej pracy. - Mogę jutro pójść z wami? Proszęęęę.

- To nie jest dobry pomysł. Zanudzisz się raczej w pracy, Lolu.

- Yin, proszęęę - Lola spojrzała błagalnie na latarnika.

- Wiesz… Możesz ze mną pójść, jednak nie wiem, czy nasz menedżer nie uzna naszej pracy za tak tajną i cenną i ważną i pompatyczną, że nie pozwoli nikomu nie zatrudnionemu się zbliżyć. Ale zawsze mogę go zapytać, czy czegoś dla ciebie nie znajdzie. Chciałabyś?

- Taaaaaak! - odparła niezwykle entuzjastycznie Lola. - Chcę, chcę, chcę!

- No właśnie, jak przekonamy menedżera, jeśli uzna, że Lola nie może przyjść do pracy?

- Wiesz… - Latarnik spojrzał na Salaama, który najwidoczniej widział w Loli jedynie dziecko, a nie uzdolnionego shinsoistę, który jakoś dostał się na piąte piętro. I mógł mieć więcej lat niż Yin czy Salaam, wszak czas dziwnie płynął dla Regularnych. - Jeżeli uzna, że nie ma takiej możliwości, to po prostu Lola będzie miała dzień wolnego. Odpocznie, wyleczy rączkę. Może poćwiczy. A jak się zgodzi - tym lepiej.

Gyeoul westchnął i rozparł się na krześle. Zapowiadał się męczący czas pracy, zbierania informacji i treningów.
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline