Max nie wierzył. Nie wierzył ani w dobre intencje kapłana, ani w to, że jakikolwiek rytuał zdoła odwrócić mutację. Ale wiara i przeczucia nic w tym wypadku nie znaczyły. Bo i co miał powiedzieć?
* * *
Skała emanowała energią... Max najchętniej przytuliłby się do niej i czerpał, czerpał siłę - bez końca. Z oczywistych jednak względów nie mógł tego zrobić. Mógł tylko stać i patrzeć.
Podobnie jak tylko mógł stac i patrzeć, jak mieszkańcy wioski mordują Olafa.
Był pewien, że kapłan to zaplanował... morderstwo z zimną krwią, za które Burkhard będzie musiał zapłacić. Max tego dopilnuje... ale jeszcze nie teraz.
Zemsta na zimno smakuje ponoć lepiej. Będzie okazja się przekonać, czy to powiedzenie mówi prawdę.